O żydowsko-bolszewickich pederastach rewolucji bolszewickiej z 1917 r.
Lenin odbywał przechadzki, leżał na słoneczku, wieczorami kąpał się w jeziorze Razliw, łowił ryby.
Taki harmonogram dnia oznaczał, że Lenin całkiem swobodnie, nie kryjąc się odpoczywał w czasie tego miesięcznego „przeciążenia pracą”. Stamtąd wyjechał do Finlandii. Sokołow zadał sobie kluczowe pytanie: – co w tej „sypialni dla dwóch” robił Zinowiew? Dlaczego w biografii Lenina pisze się o takich szczegółach, jak np. którą ulicą wtedy a wtedy szedł, przez jaki nasyp albo rów przechodził, a miesiąc wspólnego życia z Zinowiewem w „sypialni dla dwóch” znika z biografii.
Sokołow odkrył prawdę po dotarciu do osobistego archiwum Grigorija Zinowiewa, członka Politbiura KC WKP /b/, pierwszego sekretarza Leningradzkiego OBKOM-u partii. Znalazł tam m.in. list Lenina do Grigorija Zinowiewa z 1 lipca 1917 roku:
Grigorij!
Okoliczności tak się ułożyły, że muszę natychmiast zniknąć z Piotrogrodu. Nie mogę wyjechać daleko, sprawy nie pozwalają. Towarzysze proponują jedno miejsce, o którym mówią, że jest całkowicie bezpieczne. Ale samotność jest taka przygnębiająca, zwłaszcza teraz… Dołącz do mnie, a we dwójkę spędzimy cudowne dzionki z dala od wszystkiego… Jeśli możesz wyjechać do samotni ze mną, to szybko telefonuj – wydam rozkaz, żeby tam przygotowano wszystko na dwie osoby.
Chodziło o okolice tegoż jeziora Razliw i późniejszy sławny szałas. To właśnie tam stosunki Lenina i Zinowiewa znalazły miłosną oprawę. Spędzili tam w samotności dużo czasu, a skutki tych „zbliżeń” wprost zawróciły Zinowiewowi w głowie. We wrześniu pisze on z Piotrogrodu do Lenina przebywającego w Finlandii:
Kochany Wowa!
Nie uwierzysz, jak mi jest tutaj tęskno bez ciebie, jak mi ciebie brakuje i naszych pieszczot… Nie uwierzysz, ale nikogo nie tknąłem od tamtego czasu, kiedy wyjechałeś. Możesz być całkowicie pewien mojego uczucia do ciebie i mojej wierności. Uwierz, że ani mężczyzny, ani tym bardziej kobiety nie tknąłem i nie tknę. Tylko ty jesteś mi bliski… Przyjeżdżaj, nie obawiaj się, wszystko przygotuję jak najlepiej.
Lenin chyba nie odpowiedział na ten list, bo kochanek po upływie zaledwie tygodnia pisze następny:
Kochany Wowa!
Nie odpowiadasz mi, na pewno zapomniałeś swojego Herszela… Ja natomiast przygotowałem dla nas znakomity kącik. Będziemy mogli bywać tam kiedy tylko będziemy mieli ochotę. Jest to przepiękne mieszkanko, gdzie nam będzie dobrze i nikt nie będzie przeszkadzał naszej miłości. Będzie tak dobrze, jak przedtem. Wspominam, jakim szczęściem było dla mnie spotkanie z tobą. Pamiętasz, jeszcze w Genewie, jak musieliśmy się ukrywać przed tą kobietą…
Nikt nas nie zrozumie, naszego uczucia, naszego wzajemnego oddania… Przyjeżdżaj szybciej, czekam na ciebie, mój kwiatuszku! Twój Herszel.
Sokołow zadał sobie następne pytanie: Kim była „ta kobieta”, przed którą musieli się tak ukrywać w Genewie?
Tymczasem nastąpił żydobolszewicki przewrót z października 1917 roku. Lenin powrócił do Piotrogrodu. W tym czasie Zinowiew wyjechał do Moskwy, aby kierować krwawym utrwalaniem władzy żydochazarskiego „proletariatu”. Pisze stamtąd do Lenina:
Iljicz!
Wszystko co mi zleciłeś, wykonałem. A czego jeszcze nie zdążyłem, obowiązkowo wykonam… Tutaj jest bardzo ciężko i niełatwo, ale ożywia mnie myśl, że już za kilka dni zobaczę ciebie i uścisnę w swoich ramionach. Czy doglądasz naszego gniazdka? Nie przyprowadzasz do niego innych? Ja bardzo tutaj przeżywam i tylko nadzieja na twoją wierność mnie ogrzewa… Całuję cię w twoją marksistowską pupkę. Twój Herszel.
Sokołow drążył dalej: kimże była tamta kobieta w Genewie, przed którą obaj musieli się konspirować? I pytanie dodatkowe – który z nich był kochankiem aktywnym, a który pasywnym, po prostu, kto kogo…
W 1918 roku Zinowiew pisze o tej „kobiecie” już konkretniej:
Wowa!
Każdego razu, kiedy znajduję się daleko od ciebie, to bardzo cierpię. Przez cały czas wydaje mi się, że ja oto tutaj tęsknię za tobą, a ty właśnie w tej chwili zdradzasz mnie. Przecież jesteś rozwiązłym psotnikiem, ja to wiem…
Nie zawsze można wytrzymać, zwłaszcza w rozłące z ukochanym. Ale ja się trzymam i na nic sobie nie pozwalam. A u ciebie sytuacja jest wstrętna – trzeba zawsze być przy Nadi6. Rozumiem cię, wszystko rozumiem… I jak ciężko jest udawać przed otoczeniem, też rozumiem. Teraz przynajmniej jest nieco łatwiej – nie trzeba niczego przed nią już ukrywać. Nie tak jak wtedy, w Genewie, kiedy ona na początku nas przyłapała…
No tak, w Genewie zostali „przyłapani” przez „Nadię”. Później Lenin przyznał się jej do swoich figlów z Zinowiewem, a ona /Nadzieżda Krupska/ pogodziła się ze zboczeniem męża i już nie sprzeciwiała się burzliwemu rozwojowi romansu tych dwóch żydowskich zboczeńców.
W kolejnym liście pisanym już z frontu wojny domowej, Zinowiew pyta żartobliwie:
Wowa!
A czy nie zarosła twoja pupcia podczas naszej rozłąki? Czy przez ten czas nic się z nią nie stało?… Wkrótce przyjadę, jak tylko tutaj uporam się ze sprawami i zajmiemy się przeczyszczaniem twojego słodkiego tyłeczka.
Te anatomiczne szczegóły ze współżycia dwóch homoseksualistów wyjaśniają, który z nich był pasywnym, a który biernym „pedałem”. Potwierdza to list napisany wiosną 1918 roku, kiedy właśnie rozgromiono „białe” wojska generała Judenicza. Armia żydobolszewicka nazywana już oficjalnie „Armią Czerwoną” zatrzymała się na estońskiej granicy i Zinowiew przygotowywał swój powrót do Piotrogrodu. Uradowany sukcesem militarnym i perspektywą spotkania z „pupcią” Lenina, „Herszelek” zatracił wszelką powściągliwość:
Wowa!
Ja wkrótce przyjadę i nie wypuszczę cię już więcej z moich objęć, cokolwiek by nie mówiła ta sekutnica! Wróg ucieka na całym froncie i sądzę, że więcej z tej strony nie zaatakują. Tak więc czekaj na mnie, spiesz się podmyć, bo ja wkrótce będę.
Nie minęło kilka miesięcy, jak w tej miłosnej parze ohydnych zboczeńców pojawia się zapowiedź ochłodzenia miłosnych porywów. Jak zawsze w podobnych przypadkach, wiązało się to z zazdrością, zdradą. Dowiadujemy się o tym z listu Lenina do Zinowiewa, który przebywał wtedy na Kaukazie. Nie wiedzieć czemu Lenin pisze do niego po niemiecku. Możliwe, że bariera języka niemieckiego stanowić mogła ważną przeszkodę dla niepowołanych oczu.
Kochany Herszelu!
Ty absolutnie nie powinieneś obrażać się na mnie. Czuję, że ty z rozmysłem przedłużasz swój pobyt na Kaukazie, chociaż sytuacja zupełnie tego nie wymaga. Prawdopodobnie jesteś na mnie obrażony. Ale nie ma tu mojej winy. To tylko twoje głupie podejrzenia. Co do Lejby [?] i mnie, to było jedynie jeden raz i więcej się nie powtórzy. Czekam na ciebie i pogodzimy się w naszym cudownym gniazdku.
Pod listem podpis po rosyjsku: „Zawsze twój Wowa”. Przychodzi odpowiedź Zinowiewa, ale już z dalekiego Władywostoku:
Iljicz!
To zupełnie niegłupie podejrzenie dotyczące ciebie i Lejby. Każdy widział, jak krążyłeś wokół niego ostatnimi czasy. Na wszelki wypadek mam oczy i znam cię dostatecznie długo, żeby sądzić… Kto lepiej ode mnie wie, jak rozjarzą się twoje oczka na widok mężczyzny z tęgim narzędziem? Ty sam mówiłeś, że u mężczyzny niewielkiej postury są imponujące narzędzia… Przecież nie jestem ślepy i świetnie widziałem, że jesteś gotów zapomnieć o naszej miłości dla romansiku z Lejbą. Oczywiście, on jest teraz blisko ciebie i łatwo mu ciebie uwodzić. A może to ty jego uwiodłeś?
O kimże to mowa? Kimże był ten „Lejba”? To najsłynniejszy „Lejba” tamtych czasów – Lejba „Trocki”! Był wtedy komisarzem „ludowym” armii i floty. Przez dłuższy czas Lenin i Trocki przebywali wtedy w Moskwie. List Zinowiewa ze wzmianką o „Lejbie” i przyznanie się Lenina, że było to „tylko jeden raz” nieomylnie wskazuje na Trockiego, który zajął miejsce Zinowiewa w łóżku Lenina, ale cała ta żydochazarska zgnilizna cuchnęła wspólnotą żydowskiej „familii”. Lenin czuł, że jego romans z Trockim będzie krótki i wkrótce Lew „Dawidowicz” porzuci go zauroczony jakąś kobietą, bowiem Trocki miał (podobno) większy „ciąg” do kobiet niż do mężczyzn – współtowarzyszy w walce o szczęście światowego proletariatu.
Lenin kropnął kolejny list do Zinowiewa przebywającego znów na Kaukazie.
Herszel!
Nie gniewaj się na mnie. Masz rację, ja rzeczywiście nie wytrzymałem. Lejba jest takim brutalnym mężczyzną. On po prostu obsypuje mnie swoimi pieszczotami. A ja tak ich potrzebuję, zwłaszcza w tym okresie politycznych napięć. Jest mi bardzo trudno bez pieszczot, a ty wyjechałeś, nieszczęśniku! Tak i nie zdołałem wytrzymać. No, ale ty przecież wybaczysz mi tę maleńką słabość, Herszelu! Wróć, a przekonasz się, że jestem przepełniony miłością do ciebie. Twój maleńki Wowa.
Zapewne zwrot o „maleńkim Wowie” nieco udobruchał Herszela, może nawet utwierdził go w przekonaniu, że ich związek nie uległ erozji, a tylko czasowo został zagrożony romansikiem „Wowy” z „brutalnym” Lejbą. Ostatecznie sprawy rewolucji zapędziły Zinowiewa do Moskwy i od tego czasu już w jego osobistym archiwum nie ma miłosnych listów do „Wowy”. Być może nie zaistniała już konieczność korespondencji; być może Zinowiew zniszczył część kompromitujących go listów w późniejszej perspektywie jego aresztowania i egzekucji.
[ w oryginale śliczne zdjęcie md]
Kula eserówki Kaplan, członkini partii eserowców czyli Socjal-Rewolucjonistów, radykalnie nadwątliła zdrowie i tym samym chuci Lenina. Seksualne relacje między nimi zniknęły przynajmniej z korespondencji.
Ostatnim śladem zboczeń Lenina było kilka linijek napisanych przez Nadzieżdę Krupską do Zinowiewa latem 1922 roku, na dwa lata przed śmiercią Lenina:
Proszę was już więcej nie niepokoić mojego męża swoim molestowaniem i prośbami widzenia. Czas już, byście się i wy uspokoili. Ileż można z mojej strony cierpieć taką waszą bezczelność? Iljicz jest chory, wiecie o tym i nie ma potrzeby mówić wam, dorosłemu człowiekowi, że wasze szaleństwa tym razem mogą ostatecznie zniszczyć zdrowie Iljicza. Proszę was, abyście już więcej nie nakłaniali go do tego, do czego tak ochoczo zawsze podążał. Mam nadzieję, że zrozumiecie ten mój list. Jest on podyktowany troską o zdrowie mojego męża.
Tyle lat być odrzuconą przez własnego męża dla kochanka, było czymś trudnym do zniesienia. Już odtąd nie dopuszczała Zinowiewa do męża sam na sam, jedynie w swojej obecności lub w obecności innych Żydów z Politbiura.
W końcu lat trzydziestych, po aresztowaniu i egzekucji Zinowiewa, ich miłosne listy wpadły w łapy NKWD i niewątpliwie zostały przekazane Stalinowi w trakcie zbierania „haków” na Zinowiewa i Trockiego. Dlaczego Stalin nie decydował się na zniszczenie tych haków? Odpowiedź nasuwa się sama.
Ich zatrzymanie w archiwach NKWD mieściło się w pragmatyce permanentnej wojny Stalina z aktualnymi i późniejszymi przeciwnikami, zwłaszcza ze „starymi”, czyli pierwszymi bandziorami rewolucji. Stalin był doskonale poinformowany o miłostkach Lenina z Zinowiewem i nie przeszkadzał im. Gromadził ten wyśmienity materiał dowodowy, te „haki” na Trockiego i Lenina. Trockiego dopadł dopiero w czasie drugiej wojny światowej, a Lenin wpadł w objęcia Lucyfera już w 1924 roku. Jeszcze za życia Lenina Stalin mógł planować odejście od „leninowskiego dziedzictwa”, by zostać niezagrożonym pierwszym dyktatorem, bez tamtych chazarskich konkurentów do władzy absolutnej.
Tak czy inaczej, prywatne listy miłosne Zinowiewa i Lenina przetrwały i nie było to przypadkowe.
Lenin był masonem wysokiego 31 stopnia wtajemniczenia
Warto uzupełnić kulisy osobowości i wpływów tego chazarskiego żydobolszewika jego przynależnością do wolnomularstwa.
(...)
Całość przeczytamy TU:
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=5084&Itemid=129
oraz równie ciekawe rzeczy przeczytamy TU:
Wiara a wiedza - a CzK i Lenin
[z książki Vladimira Volkoff, „Kroniki anielskie”, czwarta nowela, Wyd. KKK]
Całość przeczytamy TU:
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=1471&Itemid=46
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 949 odsłon