Michalkiewicz o Kaczyńskim

W obecnej sytuacji, utraty suwerenności (wiem wiem, także traktat lizboński), nie ma innego wyjścia, jak się jednoczyć i iść razem... cholera - komuchy kiedy próbowały robić w jakimś kraju trzeciego świata rewolucję, to trockiści, staliniści i maoiści szli razem - po zwycięstwie tłukli się o łupy. Tak ciężko zrozumieć, że aby coś zmienić, potrzeba jedności przez chwilę? Tak ciężko zrozumieć, że UPR/WiP w obecnym systemie NA ZAWSZE pozostanie kanapą? To kiedy pojawia się gość, który być może nie chce zniszczyć tego systemu, ale swoimi działaniami buja tym burdelem zbitym z dech na boki, to co, stajemy z boku, przyglądamy się i sobie oceniamy? To po cholerę te partie UPR i WiP? Można sobie klub dyskusyjny rówie dobrze założyć.

Przepraszam za ciężkie słowa, ale się tym wszystkim kanapowcom należą. TERAZ jest czas, kiedy potrzeba się ruszyć. Jutro będzie za późno. No chyba że jest się publicystą i zarabia się kasę na pomysłach, których nigdy by się samemu nie wprowadziło, ale skoro niektórzy o tym marzą, to jest to niezły rynek i można spoko sobie żyć. W takim wypadku prosiłbym po prostu o wyraźne określenie swoich planów :-) Polityka czy publicystyka?

Napiszę jeszcze, żeby nie było wątpliwości, co do moich przekonań: Ron Paul na prezydenta! :-)

Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.

ja się zgadzam w wielu punktach z Michalkiewiczem. Co więcej - Kaczyński też się zgadza. Jeden nazywa to razwiedką, drugi niegdyś układem, dziś establishmentem. Naprawdę ludzie! Nie dajcie się dzieli - wróg tylko na to czeka!

My, tubylcy, mamy różne poglądy, podobnie jak kreole - od socjalizmu (Solidarność, Obywatel) i "sarmackiego" anarchizmu Waluszki przez korporacjonizm i konserwatyzm po liberalizm gospodarczy, na skrajnym libertarianizmie kończąc. Fundament jednak jest jeden - suwerenność kraju. Kreole leją na suwerenność czy tradycję - liczy się nagroda Kreola Miesiąca od Wiodącego Tytułu Prasowego.

Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.