Kunert po bolszewikach upamiętnia UPA
Po tragicznej śmierci ministra Andrzeja Przewoźnika w katastrofie rządowego samolotu Związek Ukraińców w Polsce zaczyna coraz głośniej domagać się upamiętnienia bojowników UPA, którzy brali udział w mordowaniu Polaków. Według ekspertów, Ukraińcy chcą sobie podporządkować ministra Andrzeja Kunerta, nowego szefa ROPWiM. Tymczasem jego decyzje budzą coraz większe kontrowersje wśród historyków, w tym pracowników Instytutu Pamięci Narodowej.
Związek Ukraińców liczy na zmianę stosunku Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która do tej pory traktowała ich postulaty ze zrozumiałą rezerwą.
Właśnie ukazał się najnowszy numer ukraińskiego "Naszego Słowa", w którym zarzuca się ministrowi Przewoźnikowi, którego również za życia brutalnie atakowano, że "nie uważał za stosowne rozwiązać problemu pamięci i formy dialogu z polskimi obywatelami ukraińskiej narodowości - z powodu, że są Ukraińcami".
Ukraińcy wiele sobie obiecują po nowym sekretarzu Rady Andrzeju Kunercie. Jasno wykładają mu swoje żądania. Świadczą o tym słowa Marii Tućki, przewodniczącej zarządu przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce, która relacjonując spotkanie z ministrem Kunertem w Rzeszowie, na łamach tej gazety wyraża nadzieję, że będzie ono zapowiadać "odpowiednie uszanowanie (...) żołnierzy UPA" przez urząd pod jego kierownictwem. To samo ma dotyczyć "10 tysięcy ofiar, głównie cywilnych", które według Tućki zginęły "w rezultacie antyukraińskich operacji i masowych zabójstw na tzw. Zakerzonii w latach 1943-1947".
Zrównał UPA z AK
Oburzenia wypowiedzią nie kryje Ewa Siemaszko, badacz zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Kresach II Rzeczypospolitej. - Jestem zdumiona liczbą 10 tys. domniemanych ofiar ukraińskich. Nie wiem, skąd ona się wzięła. Jeśli chodzi o sposób dokumentowania tych ofiar przez tutejszych dokumentalistów ukraińskich, to budzi on wiele wątpliwości. Przykładem niech będą ofiary w Piskorowicach. Na liście ofiar, jak udało się ustalić oddziałowi IPN w Rzeszowie, znalazły się osoby zmarłe z zupełnie innych powodów, aniżeli twierdził Związek Ukraińców w Polsce - ujawnia Ewa Siemaszko. Jak zaznacza, wszystkie upamiętnienia ukraińskie powinny zostać poddane wnikliwej procedurze weryfikacyjnej, co zresztą oddział IPN w Rzeszowie konsekwentnie czyni. - Żadne upamiętnienie nie powinno zaistnieć dopóty, dopóki IPN Rzeszów nie sprawdzi tego, co Związek Ukraińców w Polsce podsuwa Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa - dodaje współautorka monumentalnej pracy "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945".
Wspomniane spotkanie przedstawicieli przemyskiego i sanockiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce z dr. Andrzejem Kunertem w Rzeszowie dało im podstawę do wysuwania roszczeń w sprawie upamiętnień Ukraińców poległych na terenie naszego kraju.
- Zmroziło mnie to, co minister Kunert powiedział w Rzeszowie podczas spotkania z przedstawicielami Związku Ukraińców w Polsce. Stawiał jakby na jednej płaszczyźnie stan prawny UPA i Armii Krajowej, twierdząc, że Armia Krajowa była też "nielegalna" - relacjonuje zszokowany taką postawą dr Krzysztof Kaczmarski, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowego w Rzeszowie.
Pomnik z nazwiskami upowców
Jako przykład polityki ministra Kunerta naczelnik z IPN podaje fakt odsłonięcia pomnika w Gorajcu w powiecie lubaczowskim. Obok nazwisk cywilów rozstrzelanych 6 kwietnia 1945 r. przez batalion operacyjny Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego znalazło się na nim kilka nazwisk działaczy banderowskich, którzy pacyfikowali okoliczne wsie. - W lutym tego roku minister Przewoźnik wysłał do nas pismo w sprawie tego ukraińskiego upamiętnienia w Gorajcu. Taka jest procedura prawna, że w momencie gdy Ukraińcy wypiszą sobie litanię nazwisk osób, które chcą upamiętnić, IPN musi zweryfikować, czy faktycznie te osoby, które miały rzekomo zginąć z rąk polskich, zostały zabite i czy nie ma wśród nich bandytów z UPA czy z SS Galizien - tłumaczy dr Kaczmarski. I tym razem, na prośbę ministra Przewoźnika, taka procedura została wszczęta. Jednak Andrzej Kunert jako nowy sekretarz generalny ROPWiM nie zwrócił się już w tej sprawie do przedstawicieli IPN w Rzeszowie, a pomnik, na którym wśród innych nazwisk Ukraińców widnieją nazwiska upowców, został z pompą odsłonięty 21 sierpnia.
- Nie skończyliśmy kwerendy w tej sprawie. Opinia IPN nie została wzięta pod uwagę. Odpowiedzialność więc za to upamiętnienie Ukraińców w Gorajcu biorą na siebie tylko i wyłącznie ROPWiM i pan Kunert - podkreśla Krzysztof Kaczmarski.
Ukraińskie "Nasze Słowo" Kunerta za to chwali. Bo "(...) pokazał etatowym pracownikom rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, jak trzeba ustosunkować się do pamięci Ukraińców - obywateli Polski, być może dlatego, że ci pracownicy kierują się politycznymi i nacjonalistycznymi zasadami, którym daleko do obywatelskiej postawy Kunerta".
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100917&typ=po&id=po61.txt
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1715 odsłon
Komentarze
@ kura domowa
17 Września, 2010 - 12:36
Jakiś taki rozgrzany ten Kunert. Nie odsłonił w Ossowie 15 sierpnia to chociaż w Gorajcu 21 sierpnia sobie poodsłaniał.
pomnik w Gorajcu
Uzupełnienie "Kłopotliwe nazwiska na pomniku w Gorajcu"
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100827&typ=po&id=po41.txt
Ma
17 Września, 2010 - 14:06
Szkoda, że nie pała takim zapałem, by upamiętnić pomnikiem tych co zginęli pod Smoleńskiem
"Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie"
"Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie"