kto chce pokoju
JOE SCARBOROUGH: Ale w negocjacjach pokojowych w roku 2000 Bill Clinton dał Arafatowi i Palestynie wszystko.
ZBIGNIEW BRZEZIŃSKI: Masz blade pojęcie, więc żenada tego słuchać.
Przyjrzyj się negocjacjom Camp David II (2000), to zobaczysz, że
nagadałeś właśnie strasznych głupstw. Tam było mnóstwo wyjątków i
obostrzeń. Nie odrzucono planu. Było spotkanie w Tabie i wybory w
Izraelu, w których wygrał Ariel Szaron i rozmowy się skończyły. Rząd
Busha mówił, że chcemy pokoju. Condi Rice odbyła 16 podróży na Bliski
Wschód i zajmowała się mówieniem. Ale USA ani razu nie podjęły działań.
Pytanie co zrobi Obama. Albo będzie siedział i potępiał Hamas albo
Izrael czy kogo tam. Albo na serio rozpocznie negocjacje pokojowe.
JOE SCARBOROUGH: No i to jeszcze, że mam "blade pojęcie". Może powie
pan mnie i Amerykanom jak było, bo wszyscy eksperci mówili, że to
jednak Arafat osobiście odrzucił najlepszy plan pokojowy. Palestyńczycy
nigdy nie stracili okazji, by stracić okazję.
ZBIGNIEW BRZEZIŃSKI: Pan mówi sloganami. Nie zerwał, tylko chciał
wziąć plan do 21 stolic arabskich i zobaczyć, czy wszyscy się zgodzą.
Bo nie był pewien. Rozmowy trwały nawet w grudniu 2000, gdy Clinton
spotkał Arafata i potem w Tabie. Wtedy skończyli rozmowy i mógłby pan
to wiedzieć.
http://warsztaty.org.nowy.salon24.pl/378338.html
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 452 odsłony