Dziki lokator

Obrazek użytkownika mukuzani
Artykuł

Jaruzelski musi wyprowadzić się!

- To jest mój dom, Jaruzelski musi wyprowadzić się - mówi, starszy, ciężko schorowany człowiek. Z trudem podchodzi do drzwi. Na nodze ma umocowany zbiornik na mocz, do którego prowadzi gumowy przewód. Mówi, że cierpi jeszcze na epilepsję.

- Rodzice moi zakupili, przed II Wojną Światową, dom w Warszawie, na Mokotowie, ściślej to się nazywa Wierzbno. Była to tzw. kolonia lotnicza, gdzie mieszkali oficerowie lotnictwa. W domu tym, przy ulicy Ikara 5, zamieszkaliśmy razem. Któregoś dnia Niemcy pognali mojąrodzinę do obozu w Pruszkowie, wyrzucając nas z domu. Wojenne losy rzuciły mnie daleko od Warszawy, tak, że któregoś dnia znalazłem się w armii generała Andersa, pod którym służyłem jako instruktor pilot - snuje opowieść były nowojorski taksówkarz, bo też i takim fachem, aż do kresu swoich możliwości zdrowotnych, parał się Jan Przedpełski
- Nie jeżdżę już, bo to niebezpieczne dla pasażerów i dla mnie - mówi dobiegający 80 lat człowiek. Z mieszkania wychodzą koty. Jeden, dwa, trzy - łasząc się do nóg swojego pana. A nogi te są z wyraźnymi śladami mocnego stanu zapalnego: - Kocham te koty i za nic ich nie oddam na zmarnowanie - mówi, pytając czy stanąć ma z kotem do fotografii. Kot jednakże, z dwoma innymi, tylko śmiga spod ręki, korzystając ze słonecznej pogody.
- Jaruzelski i ta cała czerwona zaraza, zajęli po wojnie wszystko, bo chcieli mieszkać tam gdzie przedwojenni oficerowie mieszkali. Jaruzelski czeka aż umrę, że wtedy będzie miał spokój z domem. Nie, nie będzie miał, bo jest mój syn, z którym wystąpiliśmy przeciwko niemu. Chcemy zwrotu tego co nasze - mówi podenerwowany Jan Przedpełski. - Nie odpuścimy tego! Niedawno zmarł mój brat, który zrzekł się części domu na moją korzyść, zaś w Londynie mieszka moja siostra, która także interesuje się tym. W każdym bądź razie, mój syn, który jest moim pełnomocnikiem, nie ustąpi. Dom przy Ikara 5 należy do mnie - mówi z naciskiem - Mam na to dokumenty, a właściwie to mój syn ma je teraz. Sprawę prowadzi adwokat. Jeszcze nie wygraliśmy, ale wygramy co nasze.
Syn Ryszard, odwiedza często schorowanego ojca, który zostaje samotny w domu, bowiem żona,
która już dawno powinna być na emeryturze ciągle pracuje, bo z czegoś ten dom i jego domownicy muszą być utrzymywani. A przecież zwierzęta też trzeba wyżywić. I skąd na to brać?
A żona Wacława, przez znajomych panią Wacią nazywana, ma krzepę jeszcze, że nie może się
nadziwić, jej rówieśnik prawie – mąż: - Ona by po ścianach mogła jeszcze chodzić - mówi, a czuć w jego głosie respekt dla niej.
I tak spędza swoją jesień życia z dala od domu, o który walczy, starszy, ciężko schorowany człowiek, były żołnierz generała Andersa i były taksówkarz nowojorski Jan Przedpełski.
- Nasza będzie wygrana - mówi na koniec rozmowy, bo już mu coraz ciężej zebrać myśli, bo sił
brak. Wraca do swojego pokoju, a za nim wbiegają koty.
Więcej opowiada syn Ryszard, który zna doskonale historię swojej rodziny. Przypomina, że przy Ikara 5, w czasie okupacji odbywały się konspiracyjne spotkania AK.owców, i że „dzicy lokatorzy”, którzy wprowadzili się do domu, wiedząc o tym, straszyli rodzinę doniesieniem do nowych komunistycznych władz, gdy tylko próbowano zabrać, chociażby, swoje ubrania! Gdy Ministerstwo Obrony Narodowej, na podstawie dekretu Bieruta, zajęło w 1972 roku dom oni dostali mieszkania zastępcze, zaś o prawowitym właścicielu „zapomniano”. W 1975 roku, generał Jaruzelski, wówczas szef MON, zakupił od Skarbu Państwa, dom dla swojej rodziny.
- Jeszcze raz to samo mogę powtórzyć, że nasza będzie wygrana, bo to my jesteśmy właścicielami - mówi twardo Jan Przedpełski.
To nie są puste słowa, bowiem w październiku ubiegłego roku, Ryszard Przedpełski, syn Jana
złożył w sądzie w Warszawie dodatkowy, obok pozwu o zwrot zagarniętego domu- pozew przeciwko Jaruzelskiemu o kłamliwe pomówienie nazywając ich przedwojennymi bankrutami,
którym dom odebrano w 1935. Zgodnie z rodzinnymi dokumentami, Przedpełscy dom kupili1938. Teraz walczą o odzyskanie swojej własności z wyjątkowo pewnym siebie „dzikim lokatorem”
Grzegorz G.Worwa

Tekst za :http://expresswieczorny.pl/newsy/upload/fullnews.php?id=237

Brak głosów