Czy wróci pierwsza Solidarność?
Nie czekajmy na „odrodzenie moralne".
Nie czekajmy na „zmartwychwstanie ducha Solidarności".
Poczucie solidarności i potrzeba moralna, a także patriotyzm nie powstają na kanapie.
Tworzą się wyłącznie w działaniu i ogniu walki.
Pierwsza Solidarność wrócić nie może, bo jej nie ma.
Na wezwanie „Bolka" została porzucona przez swoich członków.
/Foto:Obibok na własny koszt/
Tytułowe pytanie jest więc czysto retoryczne, lecz nie pozbawione sensu.
Utopie i doktryny
Solidarność powstała w 1980 r., gdy już od przynajmniej 10 lat trwały ściśle tajne przygotowania do odrzucenia ideologii opartej na doktrynie Karola Marksa, czyli do pieriestrojki. Obecnie weszliśmy w fazę upadku ideologii bazującej na doktrynie Miltona Friedmana, zwanej globalizmem lub neoliberalizmem. Pytamy więc, czy społeczeństwo zareaguje podobnie jak w fazie upadku utopii opartej na doktrynie Karola Marksa. Obie ideologie wydają się skrajnie przeciwstawne, lecz u ich podłoża leżą podobne cele. Zapomnieliśmy już, co Marks pisał otwarcie: ideologia komunizmu i proletariacka rewolucja są narzędziem do zniszczenia struktur państw narodowych i ustanowienia światowego zarządu globalną produkcją. Hasło „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się" było wyrazem doktryny „Proletariat nie ma ojczyzny". Friedman wyznaje doktrynę „Kapitał nie ma ojczyzny", (hasło „Bankierzy wszystkich krajów łączcie się" nie jest używane) oraz „Rządom państw nie wolno ingerować w gospodarkę", co odbiera państwu jego podstawową funkcję – realizację interesu obywateli. W sprawie związków zawodowych marksizm i friedmanizm z pozoru też zajmują przeciwstawne stanowiska. Marksizm pojmował związki zawodowe jako „transmisję partii do mas", czyniąc z nich narzędzie podporządkowane partyjnej oligarchii. Friedmanizm jest jawnym wrogiem związków zawodowych. Nienawiść Friedmana do związków jest przedstawiana jako skutek jego osobistych emocji. Milton był synem dość biednego żydowskiego emigranta, któremu udało się wejść w posiadanie podupadłej fabryczki butów, gdy ta zbankrutowała wskutek strajku pracowników. Lecz wrogość wobec związków zawodowych ma charakter systemowy i osobiste emocje nie mają tu znaczenia. Związki zawodowe są obecnie jedyną organizacją zdolną zablokować dążenia korporacji do niekontrolowanej maksymalizacji zysku.
Związek kontra ruch
Jaką rolę w takiej sytuacji miałaby do odegrania Solidarność? To zależy od odpowiedzi na pytanie: Czym była pierwsza Solidarność? Czy związkiem zawodowym, jak stanowi statut i nazwa, czy „ruchem społecznym", jak przez 30 lat usiłują nam wmawiać wyznawcy friedmanizmu? Dzisiaj odpowiedź nie jest pewna. 30 lat propagandy wystarczy, by ludziom poprzewracać w głowach. Jeśli uznamy, że był to „ruch społeczny", czyli mgławica niesprecyzowanych poglądów i nadziei, to jedyną jego cechą wspólną był bunt przeciwko władzy PZPR-u. Dzisiaj PZPR jest wspomnieniem takim samym jak wspomnienie o „ruchu społecznym". „Ruch odrodzenia moralnego" wynikał z konieczności walki związkowej i zniknął jak smużka dymu w 1990 r., gdy rządy dusz przejęła druga Solidarność, zbudowana według ideologii Friedmana. Chciwość jest główną cechą, na której teoretycy i praktycy friedmanizmu opierają realizację swojej ideologii. Druga Solidarność bazowała na hasłach: „Pierwszy milion trzeba ukraść" (Jerzy Borowczak), „Polityka nie ma być uczciwa, tylko skuteczna" (Jacek Kuroń), „Przyjęliśmy rolę ochrony rządu przed społeczeństwem" (Karol Modzelewski). Hasła te zostały przyjęte z entuzjazmem, a tym samym „ruch odnowy moralnej" lat 1980–1981 zmienił się w wielki „ruch moralnego upadku" lat 90. Apogeum upadku osiągnął rząd AWS-u, bijąc na głowę pod względem niekompetencji i szkodliwości nawet rządy PO, choć dziś wydaje się to niemożliwe.
W działaniu i ogniu walki
Jeśli uznamy, że Solidarność była związkiem zawodowym, stajemy na twardym gruncie umożliwiającym analizę i prognozy. NSZZ „Solidarność" walczył o interesy pracowników z jedynym pracodawcą: PRL-em – systemem komunistycznym. Pozwoliło to lansować tezę, że Solidarność była „ruchem antykomunistycznym", a zatem gdy komunizm sam się odwołał, walka o prawa pracowników straciła sens, gdyż nowi właściciele komunistami już nie są. 20 lat praktyki III RP przekonało nas, że właściciele prywatni są znacznie bardziej efektywni i innowacyjni w metodach wyzysku niż ich marksistowscy poprzednicy. Dziś jasne jest, że musimy zbudować od nowa front związkowy. Będzie to trudne pod rządami PO – partii służącej interesom finansowych oligarchów – ale możliwe. Musimy zaczynać tak, jak robiliśmy to za cara Aleksandra I i za I sekretarza Gierka. Od małych grup dyskutujących o metodach walki i pomagających kolegom z marketów i małych warsztatów, kolegom zmuszonym do pracy na śmieciowych umowach. Grup, które mogłyby reprezentować tych, którzy nie mogą założyć związku zawodowego w swoim miejscu pracy, zagrożeni zwolnieniem.
Rolę taką powinny przejąć duże centrale, które przez 20 lat uchylały się od tego solidarnego obowiązku, ale wobec upadku ideologii oligarchów być może poszukają poparcia u gnębionych kolegów.
Nie czekajmy na „odrodzenie moralne". Nie czekajmy na „zmartwychwstanie ducha Solidarności". Poczucie solidarności i potrzeba moralna, a także patriotyzm nie powstają na kanapie. Tworzą się wyłącznie w działaniu i ogniu walki. Są w Polsce tysiące ludzi wiernych pierwszej Solidarności.
niezalezna.pl/28229-czy-wroci-pierwsza-solidarnosc
PS
Mam nadzieję, że ani sam Andrzej Gwiazda, ani nikt inny nie pozwie mnie za naruszenie praw autorskich.
Wszak Andrzej Gwiazda jak widać na mojej fotografii Andrzej promuje Nasz krzyżyk smoleński.
/Foto:Obibok na własny koszt/
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 374 odsłony