Chłopiec z tabloidu

Obrazek użytkownika Danz
Artykuł

Kazimierz Marcinkiewicz, jeszcze niedawno szanowany polityk, stał się niewolnikiem tabloidów i nic nie wskazuje na to, by chciał się z tej pułapki wyrwać. To kolejny przykład „wygasania ideowego“ polskich konserwatystów – pisze publicysta „Rzeczpospolitej“

autor zdjęcia: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa
Kazimierz Marcinkiewicz

Całość w Rzepie.

To zdjęcie z kochanką przesłał nam Kazimierz Marcinkiewicz jako ilustrację do wywiadu – pisze „Super Express“. Portale drukują wywiady z byłym premierem, w których opowiada, jak przy bożonarodzeniowym stole oznajmił swojej dotychczasowej rodzinie, że zamierza założyć nową. Gdyby nie świadomość, co mogą czuć w takiej sytuacji bliscy Marcinkiewicza, ekshibicjonizm byłego premiera mógłby skłaniać do ironicznych uwag. Podobnie jak niedawna sesja zdjęciowa przy okazji wyboru pierścionka dla nowej narzeczonej.

Staroświecka odmienność

 

Od tygodnia tabloidy i portale internetowe żyją rozwodem Marcinkiewicza. Bardziej poważne dzienniki początkowo się wahały, czy uchodzi pisać o całej sprawie. Jednak trudno już żenującego zachowania byłego premiera nie zauważać. Politycy PO przebąkują, że ostatnie wyskoki Marcinkiewicza zamykają kwestię jego startu do europarlamentu. Inni spekulują, czy były szef rządu z rozmysłem nie ujawnił rozpadu małżeństwa właśnie teraz, aby sprawa przyblakła do czerwca, gdy odbędą się eurowybory. – Nie ma decyzji, żeby Marcinkiewicz był twarzą PO w eurowyborach. Marcinkiewicz ma inne plany. Tematu nie ma i nie będzie – zapewnia Grzegorz Schetyna .

Trzy lata temu jako premier zastanawiał swoją popularnością nawet wyważonych komentatorów polskiej polityki. Dziś dominuje raczej zażenowanie. Lubiany i szanowany niegdyś polityk stał się niewolnikiem tabloidów i nic nie wskazuje na to, by chciał się z tej pułapki wyrwać. Co takiego zdarzyło się w ciągu tych trzech lat i co mówi nam to o polskiej scenie politycznej?

Nowe wcielenie Marcinkiewicza to kolejny przypadek „wygasania ideowego“ ludzi z szeroko rozumianego pokolenia młodopolaków. W latach 80., gdy zaczynałem ocierać się o politykę, bohater tego tekstu należał do drugiej generacji Ruchu Młodej Polski. Były to pierwsze lata pontyfikatu Jana Pawła II i odkrywanie siły katolicyzmu odbywało się z całym entuzjazmem wyrywania się z pozbawionego wartości świata PRL. Marcinkiewicz należał do konserwatywnych młodych wychowanków księdza Witolda Andrzejewskiego

Brak głosów