A u was biją murzynów

Obrazek użytkownika Anonymous
Wideo

http://youtu.be/CHCyo_rl2l4

Temat wojny secesyjnej jest tak popularny w Ameryce i na świecie, że w myśl zasady wschodnich sztuk walki "popchnij wroga w tę stronę, w którą sam zmierza", przeciwnik publikuje filmy, skierowane do różnorodnych odbiorców i tworzące często odmienny przekaz, łączący się jednak we wspólnym nurcie pod hasłem "A u was biją murzynów".

Przykładem linkowany wyżej film, mający pozór popularno-naukowego dokumentu w bardzo atrakcyjnej formie "historii alternatywnej". Początkowo wydaje się, że scenarzyści stanęli na wysokości zadania i że fabuła filmu rozwinie się w formie może nawet zaskakujących rozważań "co by było gdyby". Pod tą legendą pokazuje się zatem możliwe skutki zdobycia Waszyngtonu przez Konfederatów i ustanowienie "Tropikalnego Imperium" od Brazylii do Wirginii. Na tym niestety "historyczność" tego "dokumentu" się kończy.

W dalszej części coraz bardziej namolnie wraca problem niewolnictwa, a niewolnictwo staje się dominującym tematem całego filmu. Wyczuwa się w tym marksistowską obsesję na punkcie niewolników i ustroju niewolniczego. W kolejnych odsłonach Konfederaci przechodzą od ustroju niewolniczego do faszyzmu i sojuszu z Hitlerem, atakują Japonię i zrzucają na nią bombę atomową. Handel niewolnikami kwitnie. Kwitnie też antysemityzm.

Na tym historia alternatywna ostatecznie się kończy, a zaczyna się już nieukrywany paszkwil na historię USA od lat 60. aż do dziś. Pojawia się dobry Kennedy i zły Nixon. Pojawia się "wojna w Wietnamie". Wreszcie na czoło politycznych liderów wysuwa się wąsaty blondyn - przyjaciel Ronalda Reagana i zarazem alter ego... Billa Clintona!

W całej tej propagandowej nowelce ani razu nie pada słowo "Rosja". Autorzy mogą się tłumaczyć, że w historii alternatywnej wspierany przez konfederatów Hitler pokonał Stalina. Prawda jest jednak inna. Film o Konfederacji to w rzeczywistości frontalny atak na amerykańską tożsamość narodową poprzez przypięcie jej łatki "faszyzmu", w czym od dawna celowali moskiewscy włodarze.

Warto obejrzeć zarówno ten film, jak i wiele innych, krążących w sieci, głównie pod hasłem "NWO". Jak to zwykle bywa pozlepiane są one z okruchów prawdy, aby razem zbudować wielki gmach kłamstwa. Starsi blogerzy i czytelnicy niepoprawnych rozpoznają w tym filmie dobrze sobie znany ustrój, który ja już znam tylko z opowiadań.

0
Brak głosów