Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika Polaris
1 rok temu frycowe zagrywki W dojrzałych demokracjach zmiana rządu oznacza jedynie inne rozłożenie akcentów i priorytetów, przy konsekwentnym realizowaniu kierunku i celu wytyczonego jeszcze przez poprzedników poprzedników. Państwo pozostaje stabilne na znanym wszystkim kursie i obchodzi się bez wstrząsów i tragedii. Obywatele nie muszą zakopywać swoich oszczędności ani wykopywać flinty z ogródka. I tak z pokolenia na pokolenie. Inaczej ma się ta sprawa w państwach boleśnie doświadczonych nieszczęściem wojny, okupacji, dyktatury czy też półwieczem błędów i wypaczeń. Tam nie powstała kultura współpracy i troski o wspólne dobro, bo nie miała z czego. Pod wspólnym dobrem każdy rozumiał coś innego. W zależności od tego, gdzie przeszedł przeszkolenie, za co siedział w więzieniu i co jeszcze zapamiętał z opowieści dziadka. Zabrakło tej tkanki łączcej, zabrakło kontynuacji tradycji, kultury i świadomości polskiej racji stanu. Codzienność była szara, pełna wyrzeczeń, upokorzeń, niedostatków i wyzysku. W takich warunkach kształtowała się nasza świadomość obywatelska. Mieliśmy Gagarina w kosmosie, Festiwal Piosenki Radzieckiej i od czasu do czasu niemieckie samochody na ulicach. To, co się jeszcze uchowało z opowieści dziadka, starczyło jako paliwo na zryw solidarnościowy latem 1980 roku. Starczyło na zryw ale nie na trwałą przebudowę samej Polski. Tych, co kochali Gagarina i tych, co marzyli o niemieckich autach było więcej, mieli większe wsparcie i nieograniczone zasoby środków do walki o utrzymanie władzy. Władzę utrzymali, chociaż dzisiaj używają już innych perfum i gdzie indziej spędzają swoje urlopy. Zachowali kontynuację swojej resortowej tożsamości. Polskę traktują jak swój łup i zawsze mogą liczyć na pomoc z zewnątrz. Pozostali szukają jeszcze swojej tożsamości i to coraz dalej od polskich korzeni. Polska silna, znacząca i dostatnia, byłaby w stanie wytworzyć, a raczej odrodzić, silną polską, patriotyczną świadomość i tożsamość. To jest niezbędne dla przetrwania i rozwoju narodu i z tego to powodu, tak brutlanie zwalczane jest przez mocarstwa ościenne. Przez 8 lat Niemcy musieli znosić rząd PiS i patrzeć jak Polska rosła w siłę. Teraz czekają niecierpliwie aż Tusk zacznie demolkę tego wszystkiego osiągniętego, aż zacznie się wywiązywać z zobowiązań i spłacać zaciągnięty dług. Tusk nie ma planu na rozwój Polski, on ma plan na zemstę i na oddanie Polski Niemcom. Do tego potrzebny jest totalny chaos w kraju, by pod tym pretekstem móc wprowadzić niemiecki, ups, unijny Ordnung dla ratowania praworządności i demokracji w Polsce. Do czasu zjednoczenia Niemiec w 1990 roku, Niemcy zachowywali się jak suchy alkoholik, bez widocznych objawów nałogu. Od tego zjednoczenia jednak, nie panują już nad swoim odwiecznym pragnieniem posiadania całej Europy. Podstępnie podkopują rządy, które propagują swoją suwerenność, interweniują zakulisowo, by politycznie i gospodarczo izolować oporne kraje oraz za pośrednictwem TSUE nakładają drakońskie kary finansowe za bardzo wybiórcze wykroczenia według dowolnej interpretacji traktatów i prawa. Podstępem, korupcją i szantażem do celu. 10 Spójrzmy prawdzie w oczy.
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Polaris
1 rok temu eurowizje No niestety, złe wieści objawiły mi planety. Niemcom udał się ein Meisterstück w dziedzinie socjotechniki na terenie Polski. Ale najsampierw ciut o samej genezie tego obciachu z naszego punktu widzenia. Po zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku, wśród architektów tego dokonania eksponencjalnie wzrósł apetyt na dalsze lukratywne zjednoczenia. (Zjednoczenie, to taka ładniejsza nazwa okupacji, która zaczyna się od unii gospodarczej, społecznej i monetarnej). W tym samym czasie w Związku Sowieckim Gorbaczow, a po nim Jelcyn, też zajmowali się różnymi eksperymentami, wiec pasowało do ogólnego krajobrazu i nie wzbudzało złych podejrzeń. Wierchuszka niemiecka, przy oporze własnych obywateli, zaczęła kusić Polaków perspektywą przyjęcia do Uniii Europejskiej ale pod warunkiem, że ... Ten rozdział taktownie pominę, żeby nie wywoływać wymiotów i głośnych bluzgów. Faktem pozostaje, że był to dyktat, szantaż, brutalne narzucenie szulerskich warunków z ogromnymi stratami dla Polski. Niemcy szyderczo wykorzystali naszą sytuację braku wyjścia i braku innej alternatywy. Staneli do rozmów z gotowym planem, a my z bólem głowy i nadziejami. Niektórzy Polacy uparcie twierdzili, że Niemcy przyjmując nas do UE, mieli na względzie troskę o wzrost naszego poziomu życia i rozwój samej Polski do średniej europejskiej. Tak po sąsiedzku, tak dla poprawy swojej reputacji. Wielu do dzisiaj utrzymywanych jest jeszcze w tym przekonaniu za pośrednictwem polskojęzycznych mediów w służbie interesów zachodniego sąsiada. To nie zmienia faktu, że Polacy nadal masowo jeżdżą na roboty do Niemiec, ale już nie Niemiec jest ich wrogiem, a ci wstrętni populiści z PiS, których należy odsunąć od władzy i ukarać za ich zbrodnie. Otóż to, na tamtym etapie podboju, Niemcy nie przyszli po nasz węgiel czy naszą miedź. Oni przyszli po serca i umysły Polek i Polaków. W ciągu jednego pokolenia udało im się za pomocą medialnej okupacji przerobić część polskiego społeczeństwa na „pełnowartościowych Europejczyków”, a innych na zacietrzewionych wrogów wszystkiego co polskie, zamiast „europejskie”. Ostatnie wybory do Sejmu potwierdzają tę metamorfozę polskiego społeczeństwa. Dawniej Polacy śpiewali; „nie rzucim ziemi, skąd nasz ród ...”, a dzisiaj pytają, kto da więcej? Kolejnym etapem tego zjednoczenia Europy, „żeby nam wszystkim żyło się lepiej”, będzie „solidarne” osiedlanie egzotycznych migrantów w Polsce, którzy tak bardzo obciążają budżety Niemiec, Francji, Włoch, Grecji i Szwecji. Przy nadmetrażu trzeba będzie dzielić mieszkanie z wielodzietną rodziną z Południowego Sudanu. W razie odmowy, wstrzymana zostanie wypłata pensji w elektronicznym euro z banku we Frankfurcie. A Sudańczyk z europejskim paszportem będzie głosował w Polsce na partię Sudańczyków. Wybory wyborami, a w Brukseli wierchuszka będzie się nawzajem wybierać w ramach swojej kasty panującej. Zaczęło się od węgla i stali, a kończy na pigułkach gwałtu, zwanymi traktatami unijnymi, według pomysłu nazisty Waltera Hallsteina.Doczekaliśmy się czasów, kiedy rzeczywistość przerasta wizje George’a Orwella i Aldousa Huxley’a. Dobranoc! 10 CZY SPEŁNIĄ SIĘ SNY HITLERA?
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Polaris
1 rok temu my i oni Znakomita, z własnego doświadczenia i z chirurgiczną precyzją dokonana analiza istoty homo germanicusa jako takiego. Podpisuję się pod nią obiema rękami. Nie da się ukryć, stosunki polsko-niemieckie są stosunkowo trudne i nie zanosi się jak dotąd na ich poprawę. Problem tkwi w odmiennej świadomości kulturowej i historycznej po obu brzegach rzeki Odry. Tych różnic nie da się zniwelować seminariami pojednawczymi czy też sponsorowanymi wycieczkami do sąsiada. Niemcy mają wybiórczą świadomość faktów historycznych, myślą szablonowo i tylko o sobie. My mamy z nimi otwarte rachunki, których oni nie chcą uiścić. Niemiec swoją prawdę posiada i od niej nie odstąpi. Ta jego prawda ma bardzo hojnych sponsorów i jest ciągle uzupełniana i rozbudowywana. Na ten przykład; z fanatycznego nazisty Clausa von Stauffenberga zrobili bohatera narodowego, z Sophie Scholl, zrobili powszechny, antyhitlerowski ruch oporu, a z oddziałów Wehrmachtu, zrobili niewinnych chłopców oszukanych przez Hitlera. To ich maniakalne udoskonalanie „prawdy” trwa nadal. W każdy piątek wieczorem Niemcy dostają serwowany na kanale 3SAT tzw. „Heimatfilm” do oglądania, czyli starą historię w nowej wersji ku pokrzepieniu serc, w której równolegle przemycają opowieści o wyrządzonych im przez Polaków krzywdach i cierpieniach. W ten sposób na świeżo utrzymują pamięć o utraconych ziemiach i majątkach na wschód od Odry. Nie tylko te masowo produkowane „filmy ojczyźniane” przekonują Niemców o swojej „prawdzie” historycznej. Potwierdzenie swoich racji otrzymują hurtowo i za friko również od tzw., autorytetów od spraw polskich, takich jak: Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein, z domu Woźniakowska, Olga Tokarczuk, Andrzej Stasiuk, Danuta Hübner, Radosław Sikorski, Adam Michnik, Jędrzej Bielecki z „Rzeczpospolitej”, Bartosz Wieliński z „Gazety Wyborczej”, a dawniej także z występów Adama Krzemińskiego i Andrzeja Szczypiorskiego w tamtejszych mediach. Kto płaci, ten zamawia muzykę, czyli robota pod zagraniczną publiczkę. Istnieje na rynku olbrzymie zapotrzebowanie na alternatywną prawdę, której masową dystrybucją zajmują się ochoczo polscy followers herezji Richarda Nikolausa hrabiego Coudenhove-Kalergi, twórcy paneuropeizmu, Klausa Schwaba, twórcy Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), Grupy Spinelli, imperium George’a Sorosa, Szkoły Frankfurckiej, oraz bywalcy konferencji Grupy Bilderberg. Ci followers, to często byli absolwenci zagranicznych stypendiów i przyszli laureaci renomowanych nagród i orderów. Jeszcze jakieś 200 lat temu za tę samą robotę otrzymaliby zaledwie jakieś paciorki, świecidełka, toporek i zardzewiałą flintę. W czyjem sercu miłość tleje, I nie toczy go zgnilizna, W tego duszy wciąż jaśnieje: Bóg, rodzina i ojczyzna! 9 Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz...
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Polaris
1 rok temu znad kolebki Władysław Bełza „Katechizm polskiego dziecka” z 1900 r. Kto ty jesteś? Polak mały. Jaki znak twój? Orzeł biały.Gdzie ty mieszkasz? Między swemi. W jakim kraju? W polskiej ziemi. Czem ta ziemia? Mą ojczyzną. Czem zdobyta? Krwią i blizną. Czy ją kochasz? Kocham szczerze. A w co wierzysz? W Polskę wierzę! Coś ty dla niej? Wdzięczne dziecię. Coś jej winien? Oddać życie. Emanuel Geibels Gedicht „Deutschlands Beruf“ von 1861 Wiersz Emanuela Geibela "Zawód Niemiec" z 1861 r. Macht und Freiheit, Recht und Sitte, Klarer Geist und scharfer Hieb Zügeln dann aus starker Mitte Jeder Selbstsucht wilden Trieb, Und es mag am deutschen Wesen Einmal noch die Welt genesen. Władza i wolność, prawo i moralność, Czysty umysł i ostry cios Powstrzymują wtedy z silnego centrum Każdy egoistyczny dziki popęd, I niech niemiecki charakter Pewnego dnia uzdrowi świat. 3 Suwerenność informacyjna
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Polaris
1 rok temu szkopska szajba Niemcy od wieków, od pokoleń,wpajane mają poczucie własnej wyższości nad innymi narodami i to pod każdym względem. W przypadku Polaków jednak, ta ich dewiacja osiąga maniakalne rozmiary. Niemiec jest w stanie zaakceptować każdego Polaka ale tylko pod warunkiem, że ten okaże się posłuszny, uległy i mu poddańczo służalczy. Przez osiem lat rządów PiS, Niemcy nie zdobyli się na żadne dobre słowo w stronę polskiego rządu, a jedynie wymyślali coraz to nowe oskarżenia i kary. Nie mogli znieść Polski ambitnej, rozwijającej się, coraz bardziej znaczącej i pewnej siebie. Nie o take Polske walczyli czarnymi kontami Helmuta Kohla. Nie po to inwestowali w rozmaite fundacje i stypendia dla złaknionej wiedzy i przygody polskiej młodzieży. Udało się. Wyhodowali sobie na swoich stypendiach i mediach powszechnego ogłupiania, warstwę polskiego społeczeństwa, które za garść klepaków gotowe jest strzelać gole do własnej bramki. Niemiecka doktryna hegemonii napotkała na polskiej glebie resortowe myślenie potomków „tych ze spalonych wsi i z głodujących miast”. W ten sposób powstała mieszanka wybuchowa gotowa wysadzić cały kraj w powietrze. Resortowe myślenie polega na działaniu wbrew interesom Polski i na mentalnym podporządkowaniu się "silniejszemu" - wyjaśnia Dorota Kania. To jest właśnie charakterystyczne zachowanie wyborców i członków totalnej opozycji w Polsce. Ci ludzie gotowi są wymienić komunizm na neokolonializm, pod warunkiem, że z łaski Niemca przypadnie im fucha Oberkapo w tym nowym systemie. Niemcy wprowadzili do Unii Europejskiej pruskie standardy wychowania, a Tusk ma im przywrócić Polskę ich marzeń, czyli taką skłóconą, podzieloną, zabiedzoną, zadłużoną i zdaną na niemieckie ochłapy i robotę przy szparagach. Tusk chce objąć stanowisko szefa departamentu do siania fermentu. Większych ambicji nie ma. Rząd się jakoś wyżywi. 10 Polska ośmiu gwiazdek
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Polaris
1 rok temu Quo vadis Europo? Uprzejmie donoszę, że Altiero Spinelli robi jedynie za słupa w Unii Europejskiej, a tak dorywczo także za wykidajłę, gdy ktoś wykazuje odmienne zdanie niż ta cała unijna wierchuszka. Spinelli ma być jedynie wizytówką unijnych eurolewaków w Parlamencie Europejskim, ma odwracać uwagę od swoich prawdziwych mocodawców realizujących z żelazną konsekwencją plan Waltera Hallsteina zawłaszczenia Europy. Dla ogółu zainteresowanych komunizujący makaroniasz z więziennym rodowodem jest bardziej przyswajalny niż prominentny członek NSDAP obwieszony orderami zasługi dla Trzeciej Rzeszy. Hallsteinowi udało się zatrzeć wszelkie ślady swojej działalności z okresu lat 1933 – 1945. W archiwach można znaleźć jego publikacje dopiero od roku 1957. Z tego powodu Spinelli jest nagłaśniany, a Hallsteina nikt jakoś nie wspomina. To zaledwie jeden element niemieckiej maskirowki, by uśpić czujność swojej przyszłej ofiary. Kolejny to taki, że od miesiąca w niemieckich mediach nic nie ma o Polsce. W paru słowach zaledwie wspomnieli coś o wyborach, tak jakby ich ten temat zupełnie nie interesował. Jednocześnie ich politycy nadużywają notorycznie słowa „gemeinsam”, które oznacza: razem, wspólnie, a to wtedy, gdy się odnoszą do spraw europejskich. To tak jakby chcieli tworzyć tym słowem nową rzeczywistość, taką postnarodową. Coś podobnie nachalnego widać też w reklamach telewizyjnych. Gdy występują w niej trzy osoby, to jedna z nich koniecznie musi być czarna jak podwójna noc. To nie przypadki, to metody socjotechniki w działaniu. Ta nagła, medialna wstrzemięźliwość odnośnie Polski ma w sobie coś z ciszy przed burzą. Niemcy czyhają w krzakach aż im Polska podejdzie pod samą lufę. Putin w krzakach nie wytrzymał i za wcześnie wypalił raniąc jedynie Ukrainę. Tego błędu Niemcy chcą uniknąć. Poza tym udają, że UE mają już w swojej garści. Ich minister spraw zagranicznych, Annalena Baerbock, lata po całym świecie i poucza wszystkich w imieniu UE. W tym samym czasie Josep Borrell biega po całej Brukseli za pizzą dla kolegów w biurach PE. Unia Europejska to jak latarnia uliczna. Chce wszystkich oświecać, a każdy pies ją olewa. 5 Prof. Chmaj - adwokat szatana
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Polaris
1 rok temu do trzech razy sztuka Niemcy cierpią na za ciasne granice państwowe i nic na to nie poradzą. To choroba genetyczna, dziedziczna, a ziółka na nią ni ma. Objawia się niepohamowanym parciem w kierunku wschodzącego słońca, hen tam ku bezkresnym obszarom, które rozpaczliwie tęsknią za niemieckim porządkiem i gospodarnością. Hen tam do prymitywnych autochtonów spragnionych najwyższej z możliwych kultur i cywilizacji. Tak przynajmniej wygląda świat według statystycznego Niemca, tudzież Niemki. Patologia w czystej formie, na którą amerykański minister finansów w rządzie Roosvelta, Henry Morgenthau, w 1944 roku wykombinował obiecujące antidotum, nazwane Planem Morgenthau’a. Plan zakładał utrzymywanie narodu niemieckiego przez następne stulecia na poziomie plemienia epoki agrarnej. Instrukcję obsługi jak to ma działać, zawarł w książce wydanej w 1945 roku pt.,” Germany Is Our Problem”. Ten ambitny plan nie doczekał się wdrożenia ponieważ Wielka Brytania i Francja chciały zdzierać z Niemiec odszkodowania za straty wojenne i to nie uiszczane w kartoflach czy w cebuli. Jednocześnie nastała zimna wojna i Amerykanie potrzebowali silnego, zjednoczonego Zachodu ażeby przeciwstawić się zaborczym planom Stalina. Zjednoczony Zachód zaczął się wyłaniać w marcu 1957 roku w postaci „Traktatów Rzymskich”, podpisanych między innymi przez Waltera Hallsteina, fanatycznego członka NSDAP, który jest prawdziwym architektem obecnej Unii Europejskiej. „Prekursor Trzeciej Rzeszy, epoka cesarza Wilhelma I, Fryderyka III i Wilhelma II (w latach 1871-1918), w której miała również miejsce I wojna światowa - pierwsza próba podboju Europy i reszty świata przez nazistowskie Niemcy. Hallstein domaga się aby to, co nie zostało osiągnięte w pierwszej wojnie światowej, zostało osiągnięte w drugiej wojnie światowej. Kiedy Hallstein opuścił Rzym pod koniec „Konferencji Podboju” 25 czerwca 1938 r., („Eroberungskonferenz“) , nie mógł wiedzieć, że powróci do tego miasta zaledwie 19 lat później z tą samą misją. W dniu 25 maja 1957 r. podpisał "Traktaty Rzymskie", w których opracowanie wniósł znaczący wkład jako prawnik. Podpisując te "traktaty", ostatecznie zakończył misję, którą powierzono mu w 1938 r.: podporządkowanie Europy kartelowi naftowo-farmaceutycznemu, ale teraz za pośrednictwem UE w Brukseli. Wielkie historyczne zadanie Niemiec - wielka historyczna misja podboju Europy. W 1957 r. Hallstein włączył strategiczne "narzędzia prawne" do "generalnego przeglądu całych obszarów prawa" ... o rewolucyjnych proporcjach do Traktatów Rzymskich - dokumentu założycielskiego UE z siedzibą w Brukseli. W 2009 roku "generalny przegląd Hallsteina został sfinalizowany podpisami 27 europejskich polityków w formie lizbońskiego „Ermächtigungsgesetzes“ = "Aktu Uprawniającego", tworząc w ten sposób system prawny w imieniu kartelu.” Przez całe życie Hallstein pozostawał notorycznym sługą kartelu. Podobnie jak recydywista, który kompulsywnie popełnia jedno przestępstwo za drugim. Hallstein zawsze starał się niestrudzenie wypełniać swoje zadanie, tj. przekazać Europę kartelowi. Główny plan koalicji kartelowo-nazistowskiej - wzór dla Brukselskiej Unii Europejskiej. Kontynuacja dyktatury kartelu. „ DIE NAZI-WURZELNDER„BRÜSSELER EU“ Paul Anthony Taylor, Aleksandra Niedzwiecki, Matthias Rath und August Kowalczyk. dr-rath-foundation.org. 2 Rzesza istnieje i ma granice z 1937 roku
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Polaris
1 rok temu widoki i wyroki Witam serdecznie Tu nie chodziło mi wcale o promocję turystyki na Czarnym Lądzie, a jedynie o wykazanie, że gdy w Polsce patriotyzm, tradycja narodowa i świadomość historyczna ulegają planowej erozji, to poza Polską, te wartości są tym bardziej pielęgnowane i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Przekonałem się o tym wielu krajach. Nawet na Litwie dekady komunizmu i prześladowań nie wynarodowiły tamtejszych Polaków. Józef Piłsudski pochodził z Kresów, Mustafa Kemal Atatürk, ojciec nowoczesnej Turcji, urodził się i wychował w Salonikach wśród Greków, Albańczyków i Żydów. Zaprzańcy, którzy teraz dorwali się do władzy wyrządzą duże szkody ale nie zdołają wszystkiego zniszczyć. Polska jest wszędzie gdzie są Polacy, a Polak pamięta. Życzę miłego wieczoru. Polaris 1 Co tu ukrywać? Jest źle, ale może być wesoło.
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Polaris
1 rok temu wierzby i palmy - 2 Chętnie wracam do wspomnień z mojego podróżowania po Południowej Afryce. Każdego dnia nowe wrażenia, nowe przeżycia, każdego ranka świat wokół cały skompany w promieniach słońca. Świat pełen egzotycznych zapachów, kolorów i życzliwych ludzi. Najwięcej czasu spędziłem w Kapsztadzie i w Prowincji Przylądkowej Zachodniej. Samo miasto położone jest bardzo malowniczo, co najlepiej podziwiać ze szczytu Góry Stołowej, wizytówki tego miasta. Na górę wjeżdża się rozhuśtaną gondolą linową. Warto zabrać ze sobą kurtkę lub sweterek. Ja nie zabrałem, a potem żałowałem. Samo miasto pełne jest parków, ogrodów botanicznych, restauracji z homarami, straganów, rynków, tłumów kolorowych, uśmiechniętych ludzi (często i gęsto z powyłamywanymi zębami). Ten sielankowy obraz zmienia się na czas weekendu, zwłaszcza gdy zapadnie zmrok. Cape Town przemienia się wtedy w Rape Town i bije światowe rekordy gwałtów, napadów rabunkowych i mordów. Biali przemykają się szybko ulicami w zaryglowanych samochodach, z bronią w zasięgu ręki. Czarni całymi stadami gwarno hulają po ulicach, część z nich pijana, część z nich na narkotykach. Następnego dnia w lokalnych wiadomościach porannych podają bilans rannych i zabitych z poprzedniej nocy. I tak każdego dnia. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku napady czarnych na białych były bardzo rzadkie i ja nigdy nie czułem się tam zagrożony. Kolejny triumf naiwności nad faktami. Na miejscowej plaży, jak za złotych czasów apartheidu, sami biali, a panienki w teeny-weeny black bikini ale ze spluwą w torebce. Przezorny zawsze ubezpieczony! W okolicach Kapsztadu znajdują się urocze, zabytkowe miasteczka, takie jak: Somerset West, Strand, Gordon’s Bay, Hermanus, itd. Któregoś dnia wybrałem się do Simonstown, jakieś 30 km na południe od Kapsztadu. Miasteczko znane z dużej bazy marynarki wojennej, z zabytkowych budynków w stylu kolonialnym, z przepływających blisko wielorybów, z harcujących delfinów oraz z wiatru. Akurat zaczęło padać i widzę starszą kobietę, która wyszła z zabytkowego hotelu i bojaźliwie stara się przejść na drugą stronę ulicy. Słaba widoczność i przejeżdżające samochody wyraźnie utrudniały jej to przedsięwzięcie. Pomogłem tej starszej damie dobrnąć na drugą stronę ulicy i mówię, że paskudna pogoda, a ona zdziwiona patrzy na mnie i nie wie, o co mi chodzi. Okazało się, że to Angielka. Pełna entuzjazmu wskazuje na tamten hotel i z satysfakcją mówi, że w tym to właśnie hotelu, w czasie II Wojny Światowej, spędziła urlop z pewnym pilotem, on był Polakiem, i że teraz po tylu latach, po raz pierwszy przyleciała do RPA, by spędzić kilka dni w tym hotelu ... Była bardzo szczęśliwa, tak jakby udało jej się spełnić swoje największe, najskrytsze, ostatnie może życzenie. Tak jakby dopiero teraz mogła spokojnie zamknąć jakiś bardzo bolesny rozdział swojego życia. O nic nie pytałem. Miała prawo cieszyć się sama pełnią swojego szczęścia, bez żadnych zakłóceń na fonii czy wizji, bez rozmieniania tego szczęścia na drobne. Życzyłem jej jeszcze przyjemnego powrotu do Wielkiej Brytanii i tak się rozstaliśmy. Każdy poszedł w swoją stronę. Deszcz przestał padać, zmył stary kurz i słońce dyskretnie wychyliło się spoza chmur. W Simonstown w ciągu jednego dnia można przeżyć cztery pory roku. A na Przylądku Dobrej Nadziei odzyskać wiarę w sens życia - na przekór wszystkim i wszystkiemu. W jednym z kościołów w Kapsztadzie odbywają się w niedziele Msze Święte po polsku. Kiedy tam byłem, cały kościół wypełniony był wiernymi aż do ostatniego miejsca. Eleganckie panie, panowie w garniturach pod krawatem, dzieci w stojach ludowych, niczym dziecięcy zespół pieśni i tańca „Mazowsze”. A owszem i ja też wystroiłem się jak woźny w Dzień Nauczyciela. Po Mszy, na dziedzińcu przed kościołem, przy winie i ciasteczkach długie, ciekawe rozmowy z rodakami kilku generacji. Przy drugiej lampce regionalnego, przylądkowego wina i pełen dobrej nadziei, że na tym się nie skończy, zrozumiałem, że Polska jest wszędzie. Z jednej strony majestatyczna Góra Stołowa, po drugiej stronie, w kierunku bieguna południowego, ryczące czterdziestki, a tutaj dziewczynki z warkoczykami w strojach ludowych i dyskusje w polskiej mowie o polskiej kulturze, polityce i o sprawach codziennych. Jest jakaś moc, która pozwala nam przetrwać zawsze i wszędzie i to już od ponad 1000 lat. 2 Co tu ukrywać? Jest źle, ale może być wesoło.
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Polaris
1 rok temu Polsko Wstań Polsko z kolan! Polsko wstań na Boga! Bo wiara i męstwo To jest Twoja droga Duma i Honor Godność i Sumienie To Twoja droga Twoje ocalenie Czas stanąć w prawdzie Niech prawda wyzwoli To co tak nas dzisiaj Drzazgą krzyża boli Pora na odwagę I na hańbę tchórzy Ci co wiatr posiali Niech się boją burzy Popatrz dziś wokoło W kraju konfidentów Dla zdrajców i wrogów Nie ma sentymentów Bo to gra śmiertelna O Twoje istnienie Polsko wstań na Boga! I przerwij milczenie Podnieś wreszcie głowę Dumnie i wysoko Wiara oraz męstwo Dzisiaj nam opoką Tym co Cię zdradzili I straszą ulicą Sznur i gałąź zgięta Jutra szubienicą..! 10 Wara brudnym łapom do narodu
Obrazek użytkownika Anonymous

Strony