Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika matka trzech córek
13 lat temu To tylko Gosiewski... Pamiętam, jak w kwadrans po informacji o "katastrofie", moja najstarsza córka dostała sms-a od koleżanki. Jego treść wyglądała mniej więcej tak: "W wypadku zginął Kaczyński i Gosiewski. Podaj dalej!". Ze zdumieniem przyjęliśmy tak podaną wiadomość.Łatwo się domyślić, że miała za zadanie "ustawić" młodzież w stylu "Schowaj babci dowód". Więc sądzę, że podane nazwiska miały wywołać jakąś formę zadowolenia, entuzjazmu, a może ulgi, że oto PeOwska Polska, pozbyła się najbardziej nielubianych przez siebie polityków.I ten fakt, miał "przyćmić"- zdominować śmierć pozostałych ofiar. Palikociarnia tak sobie ceni tolerancję, ale w przypadku Przemysława Gosiewskiego, skrzętnie ukrywano fakt jego przebytej choroby Heinego - Medina , która w dużym stopniu zdeformowała jego sylwetkę. Chętnie natomiast eksponowano tę "ułomność", sugerując zjadliwymi uwagami, że nie jest niczym innym jak zwyczajną u "moherów" powierzchownością. Media bez skrupułów wpisały sie w nagonkę, a przecież uważają się za krzewicieli tolerancji. Czy tylko przypadkiem, Urban posadził akurat Gosiewskiego na pikującym samolocie, na okładce swojego paszkwilanckiego pisemka, wydanego, o dziwo! we "właściwym czasie"? TO TYLKO GOSIEWSKI...
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika matka trzech córek
13 lat temu No cóż... Trochę mi przykro czytać o Litwinach, że to mitomani... Zważywszy na moje ojczyste strony i korzenie szeroko rozgałęzione na pograniczu Królestwa Polskiego i Księstwa Litewskiego, mogę przyjąć za pewnik, że i we mnie płynie domieszka litewskiej krwi. Włości Jego Królewskiej Mości Zygmunt August w Knyszynie „Nie jestem królem waszych sumień” - zwykł mawiać król Zygmunt August Przekorny los sprawił, że zakrólował jednak na wieki w sercach części swoich poddanych. Jego miłośnikami - najwierniejszymi z wiernych, okazali się mieszkańcy miasteczka, które on niegdyś ukochał całym swoim jestestwem.     Zygmunt August - syn Zygmunta Starego i Bony Sforzy, wnukKazimierza IV Jagiellończyka, prawnuk Władysława Jagiełły. Był wielkim królem - godnym kontynuatorem dynastii, która z Polski stworzyła potęgę liczącą się w Europie. Unia polsko-litewska zdawała się być niezachwiana w swojej jedności, a wspólne cele rozwoju dawały gwarancje stałości. Rządy władców pokrewnych obu narodom, stanowiły rękojmię sprawiedliwej polityki wobec wszystkich poddanych. Zygmunt August, jako ostatni z Jagiellonów zamknął pewien etap w dziejach Polski - wraz z jego odejściem, rozpoczął się schyłek „złotego wieku” Rzeczypospolitej. Mijały wieki. Rzeczpospolita zmieniała swoje oblicze wielokrotnie. Bywało, że znikała z map politycznych na długie lata, albo rysowała swoje graniczne kontury w nieznanych wcześniej kształtach. Burzliwy los targał krajem i niczym sztorm, poniewierał nim jak żaglówką na wezbranym oceanie. Dawno rozpadła się unia polsko-litewska i rzadko kto dzisiaj o niej pamięta. Imion królów - władców Polski, dzieci uczą się na lekcjach historii, ziewając z nudów, a berła i korony ogląda się wyłącznie w muzealnych gablotach. Zamierzchłe czasy interesują jedynie pasjonatów historii.   Jest jednak pewna niewielka społeczność, która niezmiennie kultywuje pamięć o czasach Zygmunta Augusta, a jego samego, nosi głęboko w swoim sercu. W Knyszynie - małym miasteczku na północnym Podlasiu, zygmuntowska legenda oparła się upływowi czasu. Nie znajdzie się nikogo w mieście, kto nie znałby losów Zygmunta Augusta i z dumą nie opowiedziałby wszystkiego, co mu o tym wiadomo. Każdego przyjezdnego gościa raczy się opowieścią, czy tego chce, czy nie. Taka przypadłość - można powiedzieć, że wrodzona, sprawia, że wielu popatruje na knyszynian z pewną dozą pobłażliwej ironii.   Na pograniczu Polski i Litwy, wśród rozległych kniei, istniało zaciszne ustronie - malownicze miasteczko, gdzie Zygmunt August odpoczywał, rozmyślał, tworzył swoją wizję szczęśliwej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Knyszyn był miejscem, w którym przecinały się szlaki handlowe na Litwę. Z Poznania, Gniezna, Krakowa ciągnęły wozy załadowane towarem, a miasto gościnnie koiło trudy podróży, zapewniając godny odpoczynek w doborowym towarzystwie. Zygmunt i Barbara Znamienite rody osiedlały się w Knyszynie, a wszystko z potrzeby przebywania jak najbliżej Ich Królewskich Mości, które często przemierzały kraj w drodze do wileńskiego zamku, zatrzymując się na dłużej w miasteczku. Syn królewski od dziecka otaczał się ludźmi o barwnej osobowości i światłych umysłach. Czyż postać Jana Kochanowskiego, który pełnił funkcję sekretarza w kancelarii królewskiej, nie przemawia sama za siebie? Jego krewni, jak przypuszczają dociekliwi knyszynianie, zasiedlili przedmieścia zwane Grądami. Innymi wielkimi na ówczesne czasy rodzinami : Chodkiewiczów, Mierczyńskich, Dzienisiewiczów, Iwanowskich, Rachańskich i całym mnóstwem znamienitych obywateli obojga narodów, zasiedlano okoliczne tereny, kolonizując je i wzbogacając. Najbliższe, otaczające zamek domostwa, zamieszkiwali dworzanie, którzy utrzymywali miejsce w stałej gotowości na przybycie władcy. Cała rodzina królewska odwiedzała Knyszyn, ale szczególnym upodobaniem obdarzył go Zygmunt August. Z jego to fantazji powstały dekoracyjne formy przestrzenne, doskonale komponujące się z ukształtowaniem terenu i to jego wizji, Knyszyn zawdzięcza malowniczo położone obiekty wodne i leśne. Śmierć Barbary Radziwiłłówny Zatrudnieni w tym celu znamienici fachowcy, z wielką skrupulatnością wcielali w życie projekty zrodzone w królewskiej głowie. Knyszyn piękniał, rozwijał się i bogacił. Był dumą Zygmunta Augusta, który popisywał się majątkiem przed licznymi gośćmi z kraju i zagranicy. Ożeniony z niekochaną księżniczką Elżbietą Habsburżanką, król często oddawał się romansom i przygodom. Śmierć żony wyzwoliła go niejako z pęt, które nakładało małżeństwo i Zygmunt stał się atrakcyjnym wdowcem do wzięcia. Skorzystała z tego rodzina Radziwiłłów, podsuwając mu swoją kuzynkę, również owdowiałą - Barbarę. Czy to czary, czy prawdziwa wielka miłość, dość, że coś odmieniło nagle pokornego syna - posłusznego dotąd woli despotycznej królowej matki - Bony. W potężnym afekcie i wielkiej determinacji, przeciwstawiając się zakazom rodziny i opierając naciskom szlachty - Zygmunt August poślubił Barbarę Radziwiłłównę. Knyszyn stał się dla nich rajem, w którym szczęście zdawało się nigdy ich nie opuścić. Kobieta ta, jak wieść niesie, została koronowaną królową wbrew woli matki Zygmunta Augusta - Bony. Kiedy ukochana Barbara nieszczęśliwie zmarła, szeptano ze zgrozą o truciźnie zadanej przez teściową. Zjawa Barbary Radziwiłłówny - Giżanka? Rozpacz Zygmunta Augusta czarnym kirem spowiła miejsca, które wspólnie z Barbarą ulubili. Nie cieszyły już królewskich oczu przepyszne sadzawki, wykładane lustrami, rozciągające się wokół knyszyńskiego dworu. Nie zajmowało uwagi jezioro, co to je Mistrz Twardowski, zaprzęgając diabła do roboty, w ciągu jednej nocy wykopał i nazwał imieniem ukochanego Króla. Tysiące wspaniałych rumaków z królewskich stadnin, nie zdołały odciągnąć myśli Zygmunta od Barbary Radziwiłłówny. Zamykał się, nieszczęsny, w wybitej czarnym aksamitem komnacie i cierpiał w żalu po swojej ukochanej. Nic nie zmieniło kolejne małżeństwo z księżniczką Katarzyną - była wstrętna dla niego, bowiem blask urody nieboszczki Barbary, gasił wszystkie gwiazdy. Wzgardzona, oddaliła się w poczuciu sromotnej porażki. Nie mogąc patrzeć na przedłużającą się żałobę Króla, kilku zmyślnych dworzan zaradziło jej podstępną intrygą. Znajdując w Warszawie mieszczkę o fizjonomii bliźniaczo podobnej do zmarłej królowej, sprytnie podstawili ją Zygmuntowi Augustowi w seansie spirytystycznym, poprowadzonym przez Jana Twardowskiego. Rzeczywiście, Barbara Giżanka, bo tak zwała się owa warszawianka, wywarła na królu niesamowite wrażenie. Śmierć Zygmunta Augusta Wkrótce przedstawiono ją władcy, już jako osobę z krwi i kości, a ten znalazł w jej ramionach ukojenie i pociechę. Giżanka została jednym ze sławnych „sokołów” - nałożnic Zygmunta Augusta, które krążyły wokół owdowiałego króla. Jej wpływ na kochanka był jednak wyraźnie znaczniejszy niż pozostałych „sokoląt”, a wsparta zapobiegliwością swoich mocodawców, prócz uczuć króla, zdobyła tez wiele innych intratnych korzyści. Czasy prosperity dla Knyszyna skończyły się wraz ze śmiercią Zygmunta Augusta. Umierał otoczony swoimi „wiernymi dworzanami” w sypialnianej komnacie knyszyńskiego dworu. „Do jutra” odłożył podpisanie dokumentów, bo zmęczona prawica ciążyła niemiłosiernie. Nie wierzył, że umrze, bo przecież wywróżona mu śmierć, miała przyjść dopiero „w siedemdziesiątym drugim roku życia”. Pojawiła się 7 lipca 1572 roku. Kronikarze powiadają, że dworzanie ogołocili Króla ze wszystkiego. Mnożyły się waśnie o schedę i zapisy, dokonane jakoby pod naciskiem „sokołów”, ale… zwykle tak bywa, kiedy chodzi o spuściznę. Rzeczpospolita pogrążyła się w żalu po stracie władcy, a groza bezkrólewia zawisła nad krajem. Dla knyszynian ważne stało się to, co zlecił uczynić Zygmunt August. Wolą króla było, aby serce jego spoczęło w Knyszynie. Trzewia miały zostać wydobyte z ciała i według jego pragnień, winny na wieczność pozostać w mieście, które ukochał. Trumna z ciałem spoczęła na krakowskim Wawelu. Uszanowano wolę i w specjalnym, zdobnym sarkofagu, umieszczono zygmuntowe serce w miejscowym kościele na środku rynku. Pozostawało tam przez długie lata, otoczone czcią i poszanowaniem. Z czasem kościół rozebrano, ale pozostawiono na rynku sarkofag, by żaden knyszynianin nigdy nie zapomniał o swoim Królu. Odtąd każdy, kto przechodził, czy przejeżdżał opodal, z sentymentem spoglądał na królewską urnę, przypominając sobie czasy potęgi Rzeczypospolitej. Nadeszły czasy zaborów. Rosyjski najeźdźca z wyjątkową zaciekłością zwalczał dumne charaktery mieszkańców pokrólewskich włości. Poirytowany butą, która przejawiała się między innymi tym, że Knyszyn, jako jedno z dwóch miast regionu, nie pisał sprawozdań po rosyjsku, ukarał knyszynian. Pewnego jesiennego dnia 1824 roku, sarkofag z sercem króla zniknął. Miasto przestało się rozwijać. Narastał marazm i poczucie opuszczenia. Epidemie, zarazy, pożary i wojenne pożogi, targały nim bezlitośnie, jakby karząc mieszkańców za to, że nie potrafili uchronić serca swojego założyciela i patrona. Czy więc to dziwne oddanie Zygmuntowi Augustowi, które cechuje mieszkańców Knyszyna, nie bierze się przypadkiem ze swoistego rozliczenia z sumieniem? Z jego wyrzutami i pospolitą sromotą? Mogli wszak stanąć murem wokół sarkofagu i ochronić swój skarb przed zakusami najeźdźców. Pokazali, że potrafią tak działać, kiedy w czasach współczesnych, bronić im przyszło swojego szpitala. Chyba że…świadomie , w trosce o jej bezpieczeństwo, ukryto niegdyś urnę w miejscu bezpiecznym, o którym wiedzę mieli nieliczni, a ci - zabrali ją ze sobą do grobu. Knyszynianie ciągle wierzą, że wcześniej, czy później ,serce króla odnajdą. Czują z nim bowiem magiczną więź - metafizyczny łańcuch pamięci, którego żadne siły nie potrafiły nigdy rozerwać. Zygmunt August i jego żony     Polska-Litwa. Wizja Giedrojcia na śmietniku historii.
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika matka trzech córek
13 lat temu Cicho wszędzie, głucho wszędzie Po wczorajszych słowach Tuska powinna nastąpić reakcja i to ostra, a tymczasem...0 zainteresowania. Kogo "zwykły polaku" wzywasz na barykady? http://niepoprawni.pl/content/mniej-polakow-bedzie-wiecej-na-przekrety 0 Niepoprawni i druga rocznica
Obrazek użytkownika kokos26
Obrazek użytkownika matka trzech córek
13 lat temu Za te słowa powinien zapłacić Wczoraj wieczorem w Onecie pojawił sie artykuł o tym, ale szybko przeredagowano jego treść usuwając haniebny cytat. Reakcja komentatorów była " w wiekszości, podobna do mojej: Dla państwa najtańsza jest rodzina bez dzieci??????? Panie Premierze, jak Pan śmie tak mówic! Na przykładzie własnej rodziny, która dała państwu troje młodych i zdolnych obywateli, na których nigdy nie pobierała żadnej jałmużny w postaci zasiłku rodzinnego, wiem, że...plecie Pan bzdury! Podatek, który wpływa do państwa, łupi każdego roku nasz domowy budżet na kilkanaście tysięcy złotych. Nie ma Pan moralnego prawa mówić w ten sposób do obywateli. To jest niebywały skandal, żeby Premier działał wbrew interesom narodu, szerząc obce naszej kulturze idee. Mamy wiosnę. Zamiast kopać piłkę w wolnym czasie, proszę udać się na łono przyrody i poobserwować jak zwierzęta dbają o swoje potomstwo, by przedłużyć linię istnienia gatunku. Czy Pan jest wrogiem Polaków, że dąży Pan do wyniszczenia naszego narodu? mniej Polaków ,będzie więcej na przekręty
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika matka trzech córek
13 lat temu Nie rozumiem tylko o co chodzi z tą niechęcią "ujawniania się".. To proste, łatwo jest pomądrzyć się incognito na stronach internetu, trudniej stanąć oko w oko z oponentami. Kolejny powód jest prozaiczny - bywa, że ktoś zbuduje sobie z mozołem pewną powierzchowność wirtualną - jakiś wizerunek, nawet wyidealizowany nadmiernie, a tu, stnąć trzeba bez przyłbicy i odsłonić rzeczywistość:) Trzecia sprawa jest najprostsza i niestety, najczęstsza. To strach paraliżuje przed jawnością działania w opozycji. Chociaż nie chodzi tu o opozycję parlamentarną,tylko społeczną, to jednak niemniej wrogą i nieprzychylną. Pamiętamy wszyscy jak GW ścigała najaktywniejszych obrońców krzyża w lecie ubiegłego roku. Publikowała później "biografie" tych ludzi na swoich stronach internetowych, rzucając ich kolejno na pożarcie swoim krwiożerczym dyżurnym komentatorom. Jest na to jedna rada: musi nas być wielu, bo w tłumie nie widac jednostek i trudno jest je zaatakować :) Pozdrawiam. Odezwę się wedle życzenia:) -1 Niepoprawni i druga rocznica
Obrazek użytkownika mukuzani
Obrazek użytkownika matka trzech córek
13 lat temu Może tak "palec pod budkę"? Żartuję oczywiście, bo przecież Niepoprawni to nie przedszkolaki:) Przypuszczam, że na Krakowskim Przedmieściu pojawi się wielu, ale nie wszyscy zechcą się "ujawnić". Warto pomyśleć o jakimś "dachu nad głową", widocznym z daleka, bo skoro przeznaczony ma być tylko odcinek Katedra - Pałac, to na maszerowanie z banerami nie ma co liczyć. Chyba, że przybędzie mało ludzi - "osiemset osób" :)), i można będzie rozwinąć pochód, co wydaje się mało prawdopodobne. Jeśli skromną komentatorką nie wzgardzicie, to z przyjemnością dołączę do blogerów:) 0 Niepoprawni i druga rocznica
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika matka trzech córek
13 lat temu Nawrócenie na łożu śmierci... Semper idem, na cmentarzu katolickim w Laskach pod Warszawą spoczywa słynna "Krwawa Luna" Brystygierowa. Ktoś mi nawet mówił pod jakim nazwiskiem tam leży, ale nie pamiętam.Może to i lepiej... Żal tylko, że jej ofiary do tej pory grobów nie mają... Pamiętam ostatnią prośbę pewnego seryjnego mordercy amerykańskiego, który ciała swoich ofiar preparował i sprzedawał instytutom medycznym: "pochowajcie mnie głęboko w ziemi, a grób zalejcie betonem". Zbroja Jacka Kaczmarskiego
Obrazek użytkownika ossala
Obrazek użytkownika matka trzech córek
13 lat temu Na własne uszy słyszałam w PR1 Jacek Kaczmarski, na niedługo przed śmiercią, stał się katolikiem.Przyjął Chrzest. Czyżby to była nieprawda? Zbroja Jacka Kaczmarskiego
Obrazek użytkownika proxenia
Obrazek użytkownika matka trzech córek
13 lat temu Na pewno są razem  Dobrze,że Autor przypomniał rocznicę śmierci Jacka Kaczmarskiego, zbieżną z tragedią narodową sprzed dwóch lat.  Warto wyraźnie to zaznaczyć podczas obchodów rocznicowych. Jego pieśni wzmocnią wymowę Rocznicy Smoleńskiej. Spotęgują jej wymiar.  Duch Barda Solidarności stanie wśród nas wraz z cieniami Ofiar Smoleńska.     Zbroja Jacka Kaczmarskiego
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika matka trzech córek
13 lat temu Niektórzy tacy, juz zjadają gorzkie owoce swojej pracy Mam tu na myśli naszych eks prezydentów - Wałęsę, Kwaśniewskiego,a nawet generała, bo i on narzekał, jak kiedyś doniosły media. Biadolą nad nędzą swoich poborów poprezydenckich, że takie zaściankowe, nieeuropejskie, że wstyd... Zaczyna panom brakować i pomyśleli sobie, że społeczeństwo wzruszone ich słabą kondycją finansową, pospieszy w te pędy z podwyżką dochodu. I co? I gucio, mości panowie! Skoroście uchwalili, że Polakowi starczy średnia krajowa, to i wam winna ona zabezpieczyć potrzeby. 4300 złotych, to kwota o jakiej marzą miliony waszych rodaków. Z pretensjami do pana Leszka, wiecie którego? Tego, co to go ś.p. Lepper szczególnie sobie upodobał. WIZJONERZY I IDIOCI.
Obrazek użytkownika Anonymous

Strony