|
15 lat temu |
oczywiscie
pozdr. |
oczywiscie
pozdr. |
|
Mały, „Hmm”, Powstaniec Warszawski |
|
|
15 lat temu |
Oj da dana |
Największym problemem człowieka jest różnica pomiędzy wyobraźnią, językiem i faktem . Kiedy się samemu w czymś nie uczestniczy tylko patrzy na wszystko z perspektywy wyobraźni bezpieczeństwa, które tak naprawdę nie wiadomo czym jest, to każda rzecz wydaje się straszna, niesprawiedliwa i potworna.
Świat nie jest żadną prawdą ostateczną ale przygodą uczestnictwa. Kultura tworzy teatr życia i teatr śmierci bowiem życie jest przygodą życia i umierania.
Pomysł na życie i śmierć w przypadku muchy owocówki jest uproszczony bowiem przewiduje 24 godziny latania pod jabłonką. W przypadku człowieka teoretycznie spektrum dialogu życia i śmierci jest poszerzone Na coś po coś i kiedyś trzeba umrzeć w przygodzie.
Apologia śmierci jest takim samym zboczeniem jak apologia życia a w tym samym wymiarze histeria dramatu śmierci jak histeria wartości życia.
Nic nie jest wartością sama w sobie ale wymiarem przygody w uczestnictwie.
Niestety najtrudniej jest o fajny scenariusz. Jak tyko go znaleźć skoro człowiek albo chciałby siedzieć w norze swojego bezpieczeństwa albo popada w obłęd śmierci jako ostateczności i durnego heroizmu i urojonej prawdy zbawienia.
Efekty są takie że psychoza nie wybiera. Napięcie życia i śmierci jest wieczne ale trzeba je separować i wrzucać w worek przygody. Jak się nie potrafi oddzielać przygód jednej od drugiej tylko się tą żółć przelewa z nieskończoności w nieskończoność to takie są efekty
Rzeczywistość jest przygodą w doświadczeniu i uczestnictwie i świadomości przygody. Zabawą a nie jakimś rozpaczliwym dramatem. Na walkę postu z karnawałem trzeba patrzyć z perspektywy obertasów i tańców jedne się kończą drugie zaczynają i oddana do przodu tu czy tam jakie to ma znaczenie.
Świat nie jest żadną prawdą ostateczną ale przygodą uczestnictwa. Kultura tworzy teatr życia i teatr śmierci bowiem życie jest przygodą życia i umierania.
Pomysł na życie i śmierć w przypadku muchy owocówki jest uproszczony bowiem przewiduje 24 godziny latania pod jabłonką. W przypadku człowieka teoretycznie spektrum dialogu życia i śmierci jest poszerzone Na coś po coś i kiedyś trzeba umrzeć w przygodzie.
Apologia śmierci jest takim samym zboczeniem jak apologia życia a w tym samym wymiarze histeria dramatu śmierci jak histeria wartości życia.
Nic nie jest wartością sama w sobie ale wymiarem przygody w uczestnictwie.
Niestety najtrudniej jest o fajny scenariusz. Jak tyko go znaleźć skoro człowiek albo chciałby siedzieć w norze swojego bezpieczeństwa albo popada w obłęd śmierci jako ostateczności i durnego heroizmu i urojonej prawdy zbawienia.
Efekty są takie że psychoza nie wybiera. Napięcie życia i śmierci jest wieczne ale trzeba je separować i wrzucać w worek przygody. Jak się nie potrafi oddzielać przygód jednej od drugiej tylko się tą żółć przelewa z nieskończoności w nieskończoność to takie są efekty
Rzeczywistość jest przygodą w doświadczeniu i uczestnictwie i świadomości przygody. Zabawą a nie jakimś rozpaczliwym dramatem. Na walkę postu z karnawałem trzeba patrzyć z perspektywy obertasów i tańców jedne się kończą drugie zaczynają i oddana do przodu tu czy tam jakie to ma znaczenie.
Świat nie jest żadną prawdą ostateczną ale przygodą uczestnictwa. Kultura tworzy teatr życia i teatr śmierci bowiem życie jest przygodą życia i umierania.
Pomysł na życie i śmierć w przypadku muchy owocówki jest uproszczony bowiem przewiduje 24 godziny latania pod jabłonką. W przypadku człowieka teoretycznie spektrum dialogu życia i śmierci jest poszerzone Na coś po coś i kiedyś trzeba umrzeć w przygodzie.
Apologia śmierci jest takim samym zboczeniem jak apologia życia a w tym samym wymiarze histeria dramatu śmierci jak histeria wartości życia.
Nic nie jest wartością sama w sobie ale wymiarem przygody w uczestnictwie.
Niestety najtrudniej jest o fajny scenariusz. Jak tyko go znaleźć skoro człowiek albo chciałby siedzieć w norze swojego bezpieczeństwa albo popada w obłęd śmierci jako ostateczności i durnego heroizmu i urojonej prawdy zbawienia.
Efekty są takie że psychoza nie wybiera. Napięcie życia i śmierci jest wieczne ale trzeba je separować i wrzucać w worek przygody. Jak się nie potrafi oddzielać przygód jednej od drugiej tylko się tą żółć przelewa z nieskończoności w nieskończoność to takie są efekty
Rzeczywistość jest przygodą w doświadczeniu i uczestnictwie i świadomości przygody. Zabawą a nie jakimś rozpaczliwym dramatem. Na walkę postu z karnawałem trzeba patrzyć z perspektywy obertasów i tańców jedne się kończą drugie zaczynają i oddana do przodu tu czy tam jakie to ma znaczenie.
Największym problemem człowieka jest różnica pomiędzy wyobraźnią, językiem i faktem . Kiedy się samemu w czymś nie uczestniczy tylko patrzy na wszystko z perspektywy wyobraźni bezpieczeństwa, które tak naprawdę nie wiadomo czym jest, to każda rzecz wydaje się straszna, niesprawiedliwa i potworna.
Świat nie jest żadną prawdą ostateczną ale przygodą uczestnictwa. Kultura tworzy teatr życia i teatr śmierci bowiem życie jest przygodą życia i umierania.
Pomysł na życie i śmierć w przypadku muchy owocówki jest uproszczony bowiem przewiduje 24 godziny latania pod jabłonką. W przypadku człowieka teoretycznie spektrum dialogu życia i śmierci jest poszerzone Na coś po coś i kiedyś trzeba umrzeć w przygodzie.
Apologia śmierci jest takim samym zboczeniem jak apologia życia a w tym samym wymiarze histeria dramatu śmierci jak histeria wartości życia.
Nic nie jest wartością sama w sobie ale wymiarem przygody w uczestnictwie.
Niestety najtrudniej jest o fajny scenariusz. Jak tyko go znaleźć skoro człowiek albo chciałby siedzieć w norze swojego bezpieczeństwa albo popada w obłęd śmierci jako ostateczności i durnego heroizmu i urojonej prawdy zbawienia.
Efekty są takie że psychoza nie wybiera. Napięcie życia i śmierci jest wieczne ale trzeba je separować i wrzucać w worek przygody. Jak się nie potrafi oddzielać przygód jednej od drugiej tylko się tą żółć przelewa z nieskończoności w nieskończoność to takie są efekty
Rzeczywistość jest przygodą w doświadczeniu i uczestnictwie i świadomości przygody. Zabawą a nie jakimś rozpaczliwym dramatem. Na walkę postu z karnawałem trzeba patrzyć z perspektywy obertasów i tańców jedne się kończą drugie zaczynają i oddana do przodu tu czy tam jakie to ma znaczenie.
|
|
Mały, „Hmm”, Powstaniec Warszawski |
|
|
15 lat temu |
Pani Iwono |
Pani Iwono
Pozwolę sobie odpowiedziec na pytania w kolejności.
W sprawie „pośpiechu” chciałbym zauważyć że to ja jestem niemodny bowiem prze niesienie ciężaru literackiego z warstwy opisowej na faktografie dokonało się na początku dwudziestego wieku i czytając takie pozycje jak Mistrz i Małgorzata widać jak faktografia unosi na sobie warstwę opisową która jest do niej przyklejona. Potem mamy egzystencjalistów z ich potokiem Sartrowskich mdłości gdzie nawet myśl stała się skaczącą nitką Ariadny biegnącą na spotkanie Minotaura. Następny skok dokonali pisarze Ameryki Łacińskiej czyli proza Ibero—Amerykańska z rozlaną powieścią rzeką niczym z Amazonką która płynie nawet wtedy gdy stoi w miejscu. W Polsce ową podróżniczą stylistka zaraził wszystkich E. Stachura, Właśnie skończyłem czytać J. Dukaja „Lód „ 1044 stron gdzie fantastyka historiozoficzna opisuje nie zaistniałą historie stosunków polsko-rosyjskich , co by było gdyby ,także w konwencji literatury faktu opisowego czyli aby do przodu
Różnica pomiędzy współczesną literaturą faktu opisowego czyli biegnącej narracji naprzeciw swojemu the end a klasyczną literaturą powieściopisarską polega na tym , że autor klasyczny opisuje to co widzi jak statyczne obrazy . Stara się wbić czytelnika jak najgłębiej w każdy przystanek opisu bowiem i tak wiadomo, że sam mechanizm czytania i naturalny proces sekwencji w opowiadaniu od początku do końca wyrwą odbiorce z owego przyśrubowania.
Cały sens literatury polegał dawniej na zakorzenieniu czytelnika w opisie według klasycznej reguły jedności miejsca akcji i czasy zastosowanej sukcesywnie dla sekwencji liniowej pociętej nożem na kawałeczki w obrazy. To jest taki rodzaj struktury korpuskularno –falowej światła
Opis był bezwzględnie odcięty od akcji . Ostatni genialnie zrobił to Reymont w Chłopach , bezapelacyjny Nobel To jakby dwie ksiązki w jednej jedna narracyjna druga opisowa które się przenikają .Jedna idzie wgłąb a druga do góry
Potem nastąpił zanik samodzielności warstwy opisowej na rzecz taktu narracyjnego . Literaturę zdominowały takty narracji usiłujące wzbudzić emocje ekstazy
Nie chce Pani wciągać ani w krytykę literacką ani filozoficzną bo rzadko który twórca zajmuje się wiwisekcja swojej twórczości . Ja mam to z tego względu ze za nim nie przeszedłem na stronę sztuki siedziałem przez wiele lat w świecie standardów formalno akademickich najpierw archeologii a potem filozofii, jako pracownik naukowy.
Moje pytanie jest pytaniem z pierwszego poziomu ekspresji , do jakiego rodzaju napięcia wyobraźni się pani adresuje.
Jest to niewątpliwie tak jak cala wspólczesna literatura i malarstwo sztuka efektu. Moje pytanie jest tylko o to czy nie warto się w wybranych momentach odwrócić ku opisowi dla wybicia czytelnika z transu. To jest tylko taka propozycja. Wklejenia do rytmiki tam-tamów gregoriańskiego chorału.
Proszę tego nie brać poważnie to tylko zabawa.
I tu ma pani odpowiedz druga dlaczego humor satyra. To jest po prostu tradycja Stańczykowska bowiem z perspektywy fiu bździu i haiha haha widzi się najlepiej to co istotne.
Pozdrowienia |
|
List do domu Elżbiety |
|
|
15 lat temu |
nieciekawa starzyzna |
Ostrzegam przed O. Spenglerem gdyż to jest ideologia historiozoficzna. Rodzaj mułu który po przeróbkach świetnie się wpisuje w polską tradycje filozofii romantycznej. Każdy filozof w swojej konstrukcji formalno – przedmiotowej dochodzi do momentu gdzie zajmuje się dekoracją fasady tak jak Kant swoim imperatywem kategorycznym, którego mógł sobie darować bo jest sam w sobie żałosny ale się trzyma „krytyki czystego rozumu”. Podobnie jest z Heglem i jego wiernopoddańczymi owacjami na temat państwa czy Heideggerem z jego wsłuchiwaniem się w rzecz ,byciem wobec.
O. Spencer jest tak naprawdę heglistą który chce się zmieścić w ramy zreformowanego Nietscheanizmu .To rodzaj libacji przy użyciu piwa bezalkoholowego gdzie wszyscy palą haszysz ale nikt o tym nie mówi. Wyjątkowe bagno .
|
|
Co z tą Cywilizacją... |
|
|
15 lat temu |
Szanowna Pani może to |
Szanowna Pani może to nie grzecznie ale pozwoliłem sobie przerobić kilka pani linijek bo leci pani tak na olaboga w pamięci że ja goniąc Panią o mało nie połamałem nóg .
Czytając ten tekst nie widzę ani osoby ani miejsca tylko myśli. To nie jest Pani wina ale wy młodzi macie jakis odpał w tej materii. Ostatnio czytałem Dukala cegle 400 stron a opisów zero tylko pogoń za cieknącym zdaniem. Czy to jest jakieś wiązanie sznurków. czy może mi Pani wyjaśnić o co tu chodzi?
Weszła na strych, skrzypiące schody dały jej do zrozumienia, że znajduję się we wiekowym domu. Rozejrzała się, w nozdrzach poczuła zapach przeszłości i kurzu, który nagromadził się przez wiele lat. Rozejrzała się. Poddasze spowijał półmrok i nadawał strychowi jakiś tajemniczy wygląd, jakby nierealny. Westchnęła i zamknęła oczy, poczuła dziwne przywiązanie do tego miejsca, choć nigdy tu nie była, coś wewnątrz jej pragnęło tu zostać, tyle, że ona sama nie wiedziała czego by chciała?
Zaskrzypiały schody. Przez małe okienko wpadł jazgot podwórkowego gdakania. Zatrzepotały skrzydła. Trudno było by je zobaczyć nawet wyglądając na zewnątrz.
Kolejny krok rozległ się echem po niskim okapie i zatrzymał na starym sznurku do bielizny.
Za raz za nim ,po chwili podniósł się lekki kurz mieszając się z oddechem młodej dziewczyny w krótkiej sukience i narzuconym na ramie swetrze . W wpóltonalnym świetle trzymał się on kurczowo jej szyj obiema rekami, jak dziecko które boi się duchów, kiedy zdecydowało się jednak przyjść z mamą na strych po stara lalkę.
Postać obróciła głową w prawo i w lewo a potem znów w prawo i wydawało się w tym oświetleniu że jakby czegoś szuka lub odgania się od niewidocznej muszki lub pajączka z tyłu na kołnierzyku.. Nagle lekko się uniosła, wyprostowała mając ochotę kichnąć, a tylko posmakowała nosem zapach walizki takiej samej jak tej pradziadka, który zmarł zanim się urodziła. Lubiła na niej siadać bo czuła wtedy, że żyje, a bardzo tego chciała mimo że go nie znała.
Z podwórka doleciały stłumione odgłosy i warkot motoru.
Nieznajoma zrobiła krok do przodu i weszła w cień strychu
Poddasze spowijał półmrok w tajemniczy nierealny kształt. . Westchnęła. Zamknęła oczy. W tym momencie Poczuła szczególne przywiązanie do miejsca, choć nigdy w nim nie była. Przykucnęła z wrażenia starając się nie dotknąć ubraniem o podłogę.
Wewnątrz niej, coś czego dotąd nie znała pragnęło tu zostać. Jednakże ona sama nie wiedziała, czego ta nowa całkiem nieznana postać jej samej od niej samej chciała, ani też jak bardzo silne było w niej oczekiwanie. ?
Przepraszam raz jeszcze i pozdrowienia czekam dalszej czesci |
|
Dom Elżbiety I |
|
|
15 lat temu |
Pani Aleksandro |
Poruszyła Pani szczególnie wyjątkowo nutę „kochaj bliźniego swego jak siebie samego.
I w tym jest największy problem i absurd, że owe dwie miłości się wzajemnie wykluczają Gdyby się nie wykluczały to nie istniał by absurd i wszelki rodzaj piękna .
Zycie jest jak ogrodzone pastwisko logiki na który wszystko co wartościowe jest choćby w minimalnym stopniu zawsze absurdalne, zaś logika jest tylko po to byśmy mogli go podziwiać i nie oszaleć.
Pozdrowienia i serdecznie dziękuje za uwagi
|
|
Jeszcze o patriotyzmie |
|
|
15 lat temu |
To Danz |
Ja też mieszkałem kiedyś kilka lat w Gdańsku i przez krótki czas prowadziłem galerie po powrocie z Francji i Belgii gdzie sam uczestniczyłem w festiwalach teatralnych i taka propozycja w Polsce była miłym zaskoczeniem.
Nie wykluczone że gdzieś kiedyś staliśmy na gdańskiej starówce w tłumie obok siebie przyglądając się spektaklom.
Związek polityki i kultury a w tym sztuki jest bardzo istotny i dlatego też chcę namówić blogerów żeby trochę więcej w swoich zainteresowaniach poświęcili roli kultury i sztuki w polityce.
To jest bardzo ważny aspekt również dla utrzymywania związku pomiędzy krajem a emigracją i tu ukłon uznania dla blogera Akkiko
Pozdrowienia
|
|
Comedia de la arte |
|
|
15 lat temu |
infinityzymalny |
Pojęcie infinityzymalny nie zaś infinitezymalny oznacza nieskończenie malejący co de facto jest absurdem logicznym bowiem nic nie może być skoro dąży. To bardzo ładnie pojęcie bowiem sama nieskończoność będąc nieskończonością ex definitione jest otwarciem czyli wyłącznie dążeniem. Z kolei będąc otwartym dążeniem czyli treścią w dążeniu , bez formy nieustannie siebie musi przekraczać czyli ma charakter potencji w niebycie, albo inaczej pierwszej dynamiki.
Pozdro. |
|
Gazetowy język polski |
|
|
15 lat temu |
Powaga zabija |
W kraju gdzie mieszkam czyli katolickiej Irlandii takie prawo obowiązuje od wielu lat i jakoś nikomu to nie przeszkadza , a trochę cynizmu nigdy nie zaszkodzi.
|
|
Nowy projekt PO mocno uderzy w rodzinę! |
|
|
15 lat temu |
Powaga zabija |
W kraju gdzie mieszkam czyli katolickiej Irlandii takie prawo obowiązuje od wielu lat i jakoś nikomu to nie przeszkadza , a trochę cynizmu nigdy nie zaszkodzi.
|
|
Nowy projekt PO mocno uderzy w rodzinę! |
|