|
4 lata temu |
Sławomir Tomasz Roch |
Widzę, że lubimy podobne klimaty , ja tak intensywniej od kilku lat, ale...." I dodał dość klarownie: „Sklep czy autobus może być ważniejszy niż kościół, ale tylko dla niektórych, bo dla ogromnej większości Polaków – ludzi wierzących i praktykujących – udział we Mszy św. jest ważniejszy”.Prof. Ryba jest człowiekiem uczciwym i religijnym, ale jako profesor katolickiego uniwersytetu, pewne rzeczy widzi dość optymistycznie. Pięknie by to było to "dla ogromnej większości". Zależy na jakim obszarze Polski. Trochę to studiuję i obserwuję, są województwa gdzie bez pandemii do kościoła uczęszcza ok 20-25 % populacji a ilość rozwodów powyżej 50%. Ja to nazywam, że to prawie nowe tereny misyjne. Więc aż takim optymistą bym nie był. Słyszę na RM, że niektórzy księżą się obawiają, iż po pandemii część ludzi pozostanie "odzwyczajona" od praktyk religijnych. Trzeba patrzeć pozytywnie, optymistycznie ale i trochę realnie. "Każdy sądzi po sobie", jest takie powiedzenie, prof Ryba też :) Pozdrawiam. Miłe klimaty. Coś Panu napiszę w poczcie, dzisiaj lub może jutro. |
|
Anglia i Walia posagiem Matki Bożej |
|
|
4 lata temu |
Sławomir Tomasz Roch |
...."nie mogli, jako ówczesne szychy w opozycji, dopuścić ludzi prawdziwie przekonanych do patriotyzmu do jakichkolwiek wpływów, bo byliśmy im zapewne zbyt niewygodni, zbyt uwieraliśmy, byliśmy zbyt radykalni, zbyt określeni"... Oczywiście, właśnie tak. Komuniści przygotowywali się kilka lat do "oddania władzy". Mieli media, rozmnożyli je, żeby robić wodę z mózgu. Namnożyli "autorytetów"... Każde miasto, zwłaszcza wojewódzkie ale i miasteczko , miało swoje komórki ich tajnych służb, każda instytucja, uczelnia itd. swoich TW. Nic nie "oddali" ale zabrali. Majątek narodowy, uwłaszczyli się. Wszelkie media baraniły ludzi o "wielkim zwycięstwie demokracji i Solidarności" :) . W 1989 r głównym doradcą "Solidarności", w wersji spreparowanej zresztą przez Kiszczaka i Wałęsę był ...Geremek. :) Oczywiście robotnicy by się w końcu połapali, więc ... poniszczyli i polikwidowali duże, polskie zakłady pracy. Innym, ambitnym ale o słabszym morale i charakterach, podrzucili trochę kiełbasy w postaci jakichś stanowisk w administracji i SBckich firmach, by im służyli za listki figowe. Banaś,patriota i człowiek z charakterem, dopiero w niedawnym czasie wymiótł z Ministerstwa Finansów ok. 300 byłych pracowników SB !! Tyle czasu !. 89 ro to była jedna, wielka ściema. Zorientowali się Kaczyńscy, jak J. Kaczyńskiego niszczyli, wystarczy zajrzeć do archiwalnych gazet. Ile lat coś budował. I co robią teraz ? Wszystko to pamiętam. I ja pozdrawiam serdecznie. :) |
6 |
Tomasz Wołek. Obrzydliwa postać polityczno - publicystyczna. |
|
|
4 lata temu |
Witaj Sławku |
Jak się tak lepiej temu przyjrzeć, to okazuje się że wiedza o tym co się zdarzyło, jest w pewnych kręgach bardzo powszechna. Mnie zaskoczyło co innego - że przy tak szerokim gronie osób wtajemniczonych jest bardzo dobre uszczelnienie informacyjne. To by się potwierdzało, choćby w przypadku koronawirusa. Na górze wiedza powszechna, na dole jej brak i teorie spiskowe. Fascynuje mnie ten mechanizm uszczelki pomiędzy "wtajemniczonymi" i niewtajemniczonymi. Domyślam się jak on działa. Ale tylko domyślam...Pozdrawiam Cię serdecznieRM |
4 |
Poza horyzontem, 10.04.10 Warszawa pomiędzy 8:20, a 8:30 |
|
|
4 lata temu |
Precz z tym...precz z tamtym...precz jeszcze z czymś.... |
Precz ze wszystkim co ten "wspaniały" rząd robi, toleruje, uchwala.
A może zamiast tego ...precz z tym rządem? Precz z tym prezydentem ...co to wszystko zatwierdza?
PiS kończy to, co zaczęła PO.
Premier Mateusz Morawiecki rekomendowany swego czasu na stanowisko premiera przez rabina Shmuley Boteach zapowiedział, że w związku z kolejnymi obostrzeniami epidemicznymi, będą zamykane sądy i urzędy państwowe. Wymownym jest fakt, że antynarodowi socjaliści w pakiecie o groteskowej nazwie „ratunkowy” proponują 70 mld zł dla banków, a tylko 7 mld dla Służby Zdrowia.
Czy to banksterzy przejmują władzę...czy masoneria?
A może to wszystko jedno i to samo?
https://gloria.tv/post/yXf16osni1px4HFKx36FKrUYE
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=27534&Itemid=100
|
1 |
Czy Bóg ma dość niegodziwości ludzkiej |
|
|
4 lata temu |
Sławomir Tomasz Roch |
Gdy Bóg będzie w Polsce na pierwszym miejscu, to Polska też będzie na pierwszym miejscu..Pozdrawiam. |
5 |
Czy Bóg ma dość niegodziwości ludzkiej |
|
|
4 lata temu |
Slawomirze |
Za Twoja powyzsza wypowiedz wystawiam Ci najwyzsza note w moim sumieniu. Wlasnie na takich reakcjach opiera sie czlowieczenstwo.Dziekuje. |
5 |
Czy Bóg ma dość niegodziwości ludzkiej |
|
|
4 lata temu |
@Sławomir Tomasz Roch |
"....utwierdza mnie osobiście w przekonaniu, iż był to bez dwóch zdań zamach." Jeśli to Pańskie przekonanie polega na tym, że na Siewiernym były szczątki TU154M nr 101, to nie zrozumiał Pan tego czego dowodzi Pan Roman M w swych tekstach a powtarza Pan tezy A.Macierewicza o jedno lub wielowybuchowej wersji zamachu.Gdyby Pan Roman M potwierdzał tezy A.Macierewicza, to ten niniejszy tekst byłby o tym jak około 8:41 załoga Jak-40 nr 044 słyszała dźwięki silników nadlatującej maszyny i potem odgłosy tratowania krzaków i na końcu wybuchów., a nie zaczynałby się w czasie wcześniejszym.Można czytać, ale czytanego nie rozumieć i tak to Pan czyni. |
|
Totalna niepewność. Smoleńsk, lotnisko, godzina 8:35 |
|
|
4 lata temu |
@Sławomir Tomasz Roch |
"....utwierdza mnie osobiście w przekonaniu, iż był to bez dwóch zdań zamach." Jeśli to Pańskie przekonanie polega na tym, że na Siewiernym były szczątki TU154M nr 101, to nie zrozumiał Pan tego czego dowodzi Pan Roman M w swych tekstach a powtarza Pan tezy A.Macierewicza o jedno lub wielowybuchowej wersji zamachu.Gdyby Pan Roman M potwierdzał tezy A.Macierewicza, to ten niniejszy tekst byłby o tym jak około 8:41 załoga Jak-40 nr 044 słyszała dźwięki silników nadlatującej maszyny i potem odgłosy tratowania krzaków i na końcu wybuchów., a nie zaczynałby się w czasie wcześniejszym.Można czytać, ale czytanego nie rozumieć i tak to Pan czyni. |
|
Totalna niepewność. Smoleńsk, lotnisko, godzina 8:35 |
|
|
4 lata temu |
<Sławomir Tomasz Roch |
"jest tu dość duże grono ludzi ambitnychTak właśnie jest,i nie jest to przerost ambicji nad treścią |
4 |
Legendarny duet |
|
|
4 lata temu |
Si-bir ( Śpiąca –ziemia) |
Si-bir ( Śpiąca –ziemia)W roku 1979 w Lądku Zdroju poznałem starszego mężczyznę w wieku ponad 70 lat. Wysoki, silny, postawny. Mogę zdradzić jego nazwisko. Nie żyje już od lat i nie miał żadnej rodziny. We wrześniu 1939 Rosjanie wkroczyli do Lwowa – gdy był świeżo po studiach prawniczych na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Zabrano go z ulicy w letnim prochowcu ( lato było gorące) – jego narzeczona została zastrzelona tego samego dnia . Broniła się na ulicy przed zalotami krasnoarmiejca i została zabita. Stefana Derżko dołączono do transportu i bydlęcym wagonem dotarł do miejscowości Matygino w głębi Rosji. Relacje jakie ten człowiek mi przekazał poprzedziły wielogodzinne rozmowy – jakie z racji pobytu w uzdrowisku – prowadziliśmy na spacerach po okolicy. Nabrał do mnie zaufania i opowiedział mi swoją historię. Historię Sybiraka, prawnika – drwala w tajdze. W Matygino osadzono go w więzieniu – starej twierdzy. Cela z betonową posadzką, okienko bez szyby, bez ogrzewania i bez jakiegokolwiek posłania i przykrycia. W letnim płaszczu przebywał tam do lutego – śpiąc na betonie. Dostał martwicy pośladków – od mroźnego betonu.W największe mrozy, ( w Matki Boskiej Gromnicznej) –załadowano go do dużego transportu kolejowego i wyruszyli na spotkanie Sybiru. Na Magadan. Podróż była straszna. Na 3 dzień wstawiono im do wagonów żelazne piecyki na drewno. Mężczyźni wyrwali w podłodze otwór. Nieduży - co wartownicy tolerowali. To była toaleta. Gdy załatwiały się kobiety – mężczyźni stawali tyłem. Zresztą w wagonach robiło się luźno. Codziennie wygarniano z nich trupy słabszych i wyrzucano po prostu w śnieg przy torach. „Zamarzajut polskije sabaki” – stwierdzali strażnicy , z obrzydzeniem wygrużając sztywne ciała z wagonów. Dzikie zwierzęta po odjeździe eszelonu czyściły teren do kosteczki. Ustalono, że płaszcze i kożuchy jakie mieli niektórzy zmarli – będą służyć żywym. I tak więzień Derżko wyfasował stary, ale ciepły kożuch po zmarłym koledze. 4 dnia dano im gorącej wody (kipiatok) i solone śledzie. Całe szczęście, że do wagonu wpadały tumany śniegu i było czym ugasić pragnienie. Nie wie ile dni jechał. Ale nie krócej niż 3 tygodnie. W środku olbrzymiej tajgi transport zatrzymał się. Krasnoarmiejcy pomagając sobie karabinami i bagnetami – wygarniali wychudłych, sczerniałych – ledwie chodzących ludzi na nasyp kolejowy – skąd staczali się w dół , w głęboki śnieg przy sosnach. Z całego transportu przeżyła ponad połowa. Uformowani w długi wąż brnęli w tajgę – zatrzymując się – gdy strażnicy ( ośmiu na blisko 300 osób) pozwolili. Jedna z kobiet odeszła kilka kroków – by się załatwić. Krasnoarmiejec o twarzy Mongoła – zastrzelił ją – za próbę ucieczki.Należało więźniów maksymalnie upodlić – by załatwiali się jak zwierzęta – czyli tam gdzie stoją i w grupie. Tym Rosjanie różnili się od Niemców . Ci pierwsi zabijali równie bezwzględnie. Natomiast Rosjanie przed śmiercią musieli jeszcze ofiarę upodlić. I tym generalnie różniła się cywilizacja zachodnia od azjatyckiej.Pod wieczór żołnierze ni stąd ni zowąd zatrzymali pochód i stwierdzili: „Tut budietie żywiot”. Zresztą co za różnica - 5, 10, czy 50 kilometrów dalej, - było tak samo.I doradzili – że kto nie zrobi sobie jakiegoś ukrycia na noc - nie przeżyje. W nocy będzie kilkadziesiąt stopni mrozu. Jedynym pocieszeniem był zupełny brak wiatru. Przy dużych mrozach ślina po splunięciu – zamarzała w bryłkę lodu – tuż nad ziemią. Po strasznej nocy – nastał pierwszy poranek w tajdze. Znowu ubyło kilkanaście osób. Przyjechał duży ciągnik wlokący olbrzymie sanie. Były tam piły, siekiery, łomy , oskardy i masa pustych beczek po paliwie. W zamarzniętej ziemi drążyli ziemianki na 5-6 osób. Nakrywali to balami ściętych sosen, ziemią, igliwiem , mchem. W środku ustawiano beczkę po paliwie - w której palono drewnem. Tej jednej rzeczy – nie brakowało na tysiącach kilometrów tajgi. Nikt nie próbował uciekać. Bo nie przebyłby pieszo tysiąca kilometrów. I zwierzęta tajgi –same wymierzyłyby mu wyrok. Zresztą nie mieli nawet pojęcia gdzie są.I tak mijały lata. Od rana do zmroku ścinali drzewa. Czasem na wysokości piersi – gdy śnieg był tak wysoki. Kto wyrobił normę - dostawał przydział chleba. Normę zmniejszano stosownie do spadku wydajności. Często kończyło się to zagłodzeniemi śmiercią – bo coraz słabszy i niedożywiony drwal – po prostu umierał. Tak po prostu gasł w oczach. I cicho odchodził. Leczyli się sami - w zimie najczęściej herbatą z igliwia. Zima trwała 9 miesięcy. W krótkim okresie „wiosny i lata” –zbierali zioła i jagody. Stefan Derżko opowiadał mi, że przez wszystkie te lata spędzone w tajdze tj. przez 18 lat – nigdy nie przespał całej nocy w ziemiance. Kto tak robił i wychodził rano na mróz – nabawiał się choroby płuc zwanej suchotami. I szybko umierał. Dlatego trzeba było co parę godzin wyjść w noc na mróz i przynajmniej raz obejść ziemiankę dookoła. I tak przez kilkanaście lat katorgi. W miejsce zmarłych z chorób i wycieńczenia – przychodziły nowe transporty.Sowiety wchłaniały każdą ilość drewna jaką chodzące trupy były w stanie dostarczyć na bocznicę. „Nowi” dostarczali szczątkowych wiadomości ze świata. Na początku 1954 roku chodziły słuchy, że wojna się skończyła. Ale nikt w to nie wierzył. Co jakiś czas ktoś był wzywany do komendanta obozu i znikał. Wszyscy myśleli – że był likwidowany. Stefan Derżko został wezwany do Komendanta na wiosnę 1957r. oddał kolegom wszystko co miał – łącznie z kożuchem zmarłego kolegi. Nie sądził by na drugim świecie był mu on potrzebny.Komendant wypytywał go o wszystko – z lat przedwojennych. Następnie powiedział ,że Hiltler kaput, jest nowa Polsza. On ma jechać do Krakowa – do Nowej Huty. Tam dostanie mieszkanie, będzie przeszkolony na maszynach liczących i będzie pracował w Hucie. Podpisał zobowiązanie, że bez zgody władz sowieckich nie zmieni miejsca zamieszkania , ani nie powie o niczym co widział i słyszał od 1939 roku od aresztowania. Powiedzieli mu ,że jeśli nie dotrzyma słowa –znajdą go wszędzie. Nie ucieknie nawet za granicą. Że mają swoich ludzi na całym świecie. Dostał ciepłe ubranie, worek z jedzeniem , propusk – pismo od władz NKWD obozu – gdzie jedzie i po co. Pismo to było wówczas cenniejsze od najlepszego paszportu na świecie. Strażnik wyprowadził go w tajgę , odwiózł do torów kolejowych i przekazał na pierwszy pociąg jadący na zachód. Człowiek ten opowiadał mi wiele rzeczy strasznych i nieprawdopodobnych – których nawet nie jestem w stanie powtórzyć . Mówiły one o okropnym życiu w tajdze. Szykanach wartowników. Głodzie chorobach i mrozie. Mówił także , że widział tam niesamowite rzeczy – o których nie powie mi nigdy. Chyba ,że leżałby już w grobie i wiedział, że zaraz umrze. To mówił człowiek wykształcony, po wyższych studiach , dzielny i odważny, odporny na straszne trudy. I nigdy mi już nie powiedział o co chodziło. Być może Rosjanie robili z nimi jakieś nieludzkie doświadczenia. Medyczne i nie tylko. Z udziałem ludzi i zwierząt. By udowodnić teorię Darwina. Słyszałem to od jednego Sybiraka. Ale to są domysły. Nie podaję tego za fakty. Prawie na pewno karmiono świnie zwłokami więźniów. Być może jedli trupy. Nie wiem.Stefan Derżko do roku 1980 – dalej mieszkał jako emeryt w mieszkanku w Nowej Hucie , które przydzieliło mu NKWD. Odwiedziłem go tam. To było niedaleko placu na którym stał Lenin z oberwaną wybuchem piętą. Nie założył rodziny. Zmarł samotnie.Do ostatniego dnia życia wierzył we wszechmoc potężnego NKWD, GRU i KGB. © Marek Mozets |
8 |
Z wielu wagonów wyrzucali zamarznięte na śmierć dzieci i jechali dalej |
|