"Czerwona strona Księżyca" i burzenie smoleńskiego matrixu przez FYM'a
Poniższy tekst jest zapisem kolejnej rozmowy z Free Your Mind'em, autorem rewelacyjnej książki dostępnej w sieci pt. "Czerwona strona Księżyca", ale przeznaczonej przez media reżymowe do unicestwienia poprzez jej zamilczenie.
Zapraszam.
1.
Książka Twoja – jest zarówno historią rosyjsko-polskiej opowieści o „smoleńskiej katastrofie”, z jej wszystkimi fazami, zmiennymi danymi, często wzajemnie się wykluczającymi, jak i dogłębną dyskredytacją tej opowieści. Dyskredytacją, która krok po kroku, teza po tezie, podważa jej ustalenia. Podstawowym, stosowanym przez Ciebie argumentem merytorycznym, jest porównywanie obrazu „zdarzenia smoleńskiego” (z wszystkimi elementami, które na ten obraz się składają) – ze znanymi powszechnie podobnymi wypadkami, z wymaganymi i stosowanymi wówczas procedurami, z rutynowym postępowaniem lotniczych służb ratowniczych na całym świecie...
Ta metoda była nieunikniona z czterech powodów. Po pierwsze: dlatego, że „fachowcy wojskowi” od razu, tj. od pierwszych dni po tragedii, zaczęli nas zapewniać, iż wypadków lotniczych nie należy ze sobą porównywać, „bo są nieporównywalne”. (Do absurdalności tego argumentu nawiązywałem w rozdziale „Czerwonej strony Księżyca” dotyczącym radzieckich ekspertów zajmujących się „katastrofą smoleńską”). Po drugie: dlatego, że „fachowcy wojskowi” z miedzianym czołem zapewniali nas, że Zdarzenie mogą wyjaśnić tylko „fachowcy wojskowi” (przerasta ono ramy pojęciowe i możliwości intelektualne przeciętnego zjadacza chleba – sprawa tragedii więc jest wyłącznie dla grona „wtajemniczonych”). Po trzecie: dlatego, że właśnie na tle porównania z autentycznymi katastrofami lotniczymi (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/08/trzy-katastrofy.html) i autentycznymi badaniami tych katastrof zaczęło się wyłaniać „odrealnienie” tego, co miało się wydarzyć w Smoleńsku i ukazywać w szczegółach to, jak to odrealnione Zdarzenie „zbadano”.
Po czwarte: dlatego, że Zdarzenie było w olbrzymiej mierze „teatrem telewizji”. Pisałem pod koniec mojej książki o, by tak rzec, doświadczeniu telewizyjnym, w którym wszyscy zostaliśmy 10-04 zanurzeni. Zwykły, szary człowiek (ale też olbrzymia większość bliskich ofiar) tamtego tragicznego, sobotniego, wiosennego dnia, niespełna tydzień po Świętach Wielkiej Nocy – wszelką wiedzę o Zdarzeniu, a tym samym i Obraz Zdarzenia – mógł zdobyć tylko z masowych środków przekazu. Nie było innej możliwości dotarcia do wiedzy o tym, co się stało (nie było też dla większości z nas możliwości dotarcia na miejsce, obejrzenia etc.). Jeśli więc weźmiemy pod uwagę ten podstawowy stan rzeczy – iż nie dysponowaliśmy absolutnie żadnymi możliwościami zweryfikowania informacyjnego przekazu, to właściwie „skazani byliśmy” na „przyjęcie do wiadomości”, iż... „doszło do katastrofy”. Nikt z nas wtedy – ogłuszony wieścią o śmierci tylu wybitnych osób z polskiej elity – nie był w stanie „na zimno” podjąć się analizy tego przedziwnego medialnego strumienia danych. Potem już było za późno. Ten zafałszowany obraz zaczął bowiem „urabiać” wyobraźnię i świadomość społeczną i zwykli ludzie – zdani wyłącznie na promoskiewską propagandę – nie byli w stanie wypracować sobie „alternatywnego obrazu” tego, co się stało, „bo żałoba”, „bo pogrzeby”, „bo dajmy szansę śledczym”...
Tak więc droga blogerów do tego „alternatywnego obrazu” musiała prowadzić poniekąd poprzez skrupulatną, krok po kroku, krytyczną analizę tego, co wytworzyły media, służby, „fachowcy wojskowi”, instytucje etc. w ramach „oprawy” Zdarzenia. Błędem byłoby jednak przypisywanie wyłącznie mnie wypracowania tejże drogi (do „alternatywnego obrazu”) – to – co starałem się wyraźnie powiedzieć w „Czerwonej stronie Księżyca” – wspólny śledczy sukces wielu osób, które w blogosferze stawiały pytania, nie zadowalały się prostymi, zwykle propagandowymi odpowiedziami, „szukały dziury w całym”, zestawiały zdjęcia i zeznania, drążyły i drążyły rozmaite kwestie zamataczone przez „eskpertów” do granic możliwości itd. To patrzenie z różnych stron przez różne osoby na, podkreślmy: wykreowane medialnie Zdarzenie – pozwoliło „przełamać falę” totalnej dezinformacji. Podkreślam: uczynili to zwykli ludzie w blogosferze – reprezentujący rozmaite zawody i wykazujący się niesamowitą wprost determinacją w wyjaśnianiu sprawy tragedii z 10-04.
Moim zdaniem jest to wydarzenie bezprecedensowe i zarazem dowodzące (słabnącej, ale miejmy nadzieję, że wciąż żywotnej) polskiej racjonalności. Tak jak za peerelu Polacy nie dali się totalnie ogłupić mediom, tak i za neopeerelu Polacy w pewnej mierze byli w stanie po pewnym czasie „wyrzucić telewizor za okno”. Wymagało to, rzecz jasna, uznania, że Oni aż tak kłamią (bo wcześniej wydawało się nam, że „aż tak kłamać nie mogą”, skoro „komunizmu nie ma”). Tak już na marginesie dodając, to może kiedyś ktoś zajmie się analizą neokomunizmu jako specyficznej „nowoczesnej” formuły kulturowej, w której sowietyzacja przeprowadzana jest nie metodą „sierpa i młota”, lecz z uśmiechem na ustach i w luksusowej, polukrowanej oprawie – z wydatnym udziałem high technology.
W przypadku Smoleńska – nie zgadza się nic: prawa fizyki działają inaczej, czas przestaje być wiarygodnym punktem odniesienia dla większości zdarzeń, nadesłane przez stronę rosyjską dokumenty nie zawierają gwarancji ich autentyczności, śledztwo prowadzone w Warszawie okazuje się być postępowaniem, które każdorazowo niemal musi uwzględniać procedury rosyjskie...
W tej Twojej uwadze jest jednak pewne uproszczenie :) – otóż tylko niektórym osobom (takim jak Ty, ja, inni „paranoicy smoleńscy”) „nic się nie zgadza”. Problem w tym, że jednym ludziom „niezgodności” wcale nie przeszkadzają (na zasadzie – jakoś to musiało być – brzoza nie brzoza, ale się rozwalili w tej mgle), innych to zupełnie nie interesuje (zamierzchła sprawa sprzed dwóch lat – „zmęczenie Smoleńskiem”), jeszcze inni „boją się pomyśleć”, co się naprawdę 10 Kwietnia stało (trzeba żyć dniem dzisiejszym i nie wychylać się), a jeszcze inni uważają, że jeśli na Siewiernym nie doszło do wypadku, to musiało dojść do zamachu. Nieliczni wciąż, nieliczni (za sprawą intensywnego i wielopłaszczyznowego – choć przemilczanego nawet przez niezależne media – śledztwa) uważają, że mogło być tak, iż na Siewiernym nie doszło ani do wypadku, ani do zamachu.
Podejmując problem Smoleńska wkraczamy w jakiś matrix – nie tylko wydarzeniowy, kreślony rosyjską narracją, ale również prawno-ustrojowy, trudny do zrozumienia i niemożliwy do zaakceptowania...
Nie jestem pewien, czy matrix dotyczy tylko kwestii tragedii z 10-04. Jakąś urojoną, iluzoryczną, fantasmagoryczną, a więc nierealną, jest cała polska państwowość doby „transformacji”. Nie ma winnych zbrodni komunistycznych, komunizmu zresztą też już „nie ma” – nie ma więc też i dekomunizacji, skoro sam komunizm okazał się widmem, które było i sobie poszło, bo komuniści odwiesili sowieckie mundury i włożyli garnitury, zamieniając się w biznesmenów oraz socjaldemokratów, a nawet... wolnomyślicieli „walczących o prawa” przeróżnych „mniejszości”. Państwo skonstruowane na niesprawiedliwości, bezprawiu i zakłamaniu nie może przybrać w pewnym momencie jakiejś normalnej formy, tylko karłowacieje, deformuje się coraz bardziej. Kończy się to tragicznie. I skończyło się 10 Kwietnia.
Ale to jest też tak, że ludzie (nie tylko w Polsce, ale o niej głównie mówimy) nie chcą słuchać. Po II wojnie światowej ludzie (nie tylko nad Wisłą) nie chcieli słuchać o zagrożeniach, jakie niesie ze sobą sowietyzacja. Potem zaś, gdy terror był taki, iż szary, żyjący w sowieckim terrorze, obywatel bał się głośno powiedzieć, a nawet samodzielnie cokolwiek pomyśleć, co sprzeczne byłoby z tym, co nakazywała czerwona władza – było już „pozamiatane”. Niestety, nawet wtedy w Polsce sądzono, że ktoś taki jak np. J. Mackiewicz przesadza – że „aż tak źle”, jak on głosi, to być nie może. Ludzie nie chcieli też słuchać, gdy „oszołomy” ostrzegały w latach 80., iż nie należy zasiadać do negocjacji z czerwonymi. Ludzie nie chcieli słuchać, gdy Z. Herbert mówił (w latach 90.) o neokomunizmie, zapaści semantycznej i neopeerelu. Ludzie nie chcą słuchać, bo „wiedzą swoje” – i niestety zwykle się mylą.
Wiele można powiedzieć o czerwonych, lecz jednego nie można im odmówić: znakomitego rozpoznania podlejszej części natury ludzkiej. Oczywiście takie rozpoznanie nie wiąże się z jakimiś szeroko zakrojonymi badaniami psychospołecznymi, bo na to czerwoni są za tępi (sowietyzm nie jest w stanie wytworzyć żadnej autentycznej kultury ani nauki – tak samo jak w obozie pracy niemożliwa jest normalna wytwórczość czy produkcja), lecz ze zwykłą obserwacją ludzkich zachowań w opresji, terrorze, zbydlęceniu, sponiewieraniu, skoszarowaniu, złagrowaniu etc. Oni uważają, iż jeśli się człowieka sprowadzi do warunków egzystencji zwierzęcia, to będzie się zachowywał jak zwierzę – zwierzę zaś, przy odpowiednich środkach kar / nagród, da się odchować i wytresować. Człowiek potrzebuje przede wszystkim pożywienia i bezpieczeństwa – jeśli więc (myślą czerwoni) odbierze mu się pożywienie i bezpieczeństwo, będzie się on starał przede wszystkim osiągnąć ten najbardziej prymitywny (niezbędny do przetrwania) stan, nie zaś zajmował jakimiś dyrdymałami, jak konstruowanie teorii, pisanie melancholijnych poematów, marzycielstwem w „wieży z kości słoniowej” etc. Jeśli człowiek nie ma co jeść, to dąży do tego, by zdobyć coś do zjedzenia. Jeśli człowiek żyje w poczuciu zagrożenia, to cieszy się z chwil, kiedy może bezpiecznie odsapnąć.
I do tego sprowadza się cała „rewolucja” – bolszewicka agentura zamienia społeczeństwo w stado, a następnie poddaje je hodowli i tresurze. Tak właśnie postępują czerwoni – całymi dziesięcioleciami, na dziesiątkach milionów ludzi. Mają do tego sprawny aparat przymusu (bez niego wisieliby zamiast liści, rzecz jasna), mają media, mają system edukacji, mają pseudokulturalne instytucje, a więc dysponują zastępami inżynierów dusz. Czerwoni jednak są elastyczni – o ile w pierwszym pokoleniu niezbędny jest terror totalny (i za kawały o Stalinie można pójść do ziemi lub na tortury), o tyle w drugim już działa „mała stabilizacja”. Jak ta zawodzi, to znowu się sięga po terror, a jak ten jest niepotrzebny, to znowu jest „odwilż” i zabawa w „poszerzanie swobód obywatelskich”. Taka kołomyja się nazywa w nowomowie czerwonych: wesołym barakiem. Czerwoni bowiem nie kryją się specjalnie z tym, iż tworzą totalny, ogólnonarodowy (a nawet międzynarodowy) obóz koncentracyjny, zaznaczają jednak, że w czerwonym obozie „żyje się lepiej, żyje się weselej” i domagają się tylko jednego: akceptacji danego stanu rzeczy (ewentualnie zobojętnienia na tenże stan). Nie trzeba być entuzjastą rządów agentury – wystarczy akceptować „konieczność dziejową” – to czerwonym w zupełności wystarcza.
Dlaczego tyle teraz opowiadam o czerwonych? Dlatego że różowi są ich przedłużeniem – czasami pokoleniowym, czasami tylko ideowym, ale bardzo wyraźnym. Różowi najwyraźniej są zafascynowani siłą (i właściwie nieograniczonymi w żaden sposób możliwościami) władzy nad ludźmi, jaką daje komunizm, choć zarazem wzdragają się przed totalnym terrorem. Różowi to zatem mieńszewicy w stosunku do bolszewików, można powiedzieć (jeśliby usytuować obie grupy w kontekście „rewolucyjnego myślenia” o państwie). Część różowych zresztą to dawni czerwoni, więc tym bardziej porównanie ich do mieńszewików jest uzasadnione.
O co chodzi różowym? O to, żeby nie tyle „sierpem i młotem”, co nieco subtelniejszymi metodami (pseudoedukacja, permisywizm moralny i popkultura) dokonywać społecznego chowu i tresury. Różowi bowiem, tak jak czerwoni, mają postawę „gnostyków” – ludzie władzy to elita wtajemniczonych, w związku z tym są predestynowani do sterowania „masami” (innymi słowy: procedury obywatelskiego wyłaniania struktur władzy są OK, o ile wyłaniają właściwych „przedstawicieli” czy „reprezentantów” ludu).
Różowi jednak brzydzą się morzem krwi, jakie pozostawia po sobie komunizm i wolą „nowy ustrój”, w którym chów / tresura dokonują się na nowych zasadach. Obywatele pozostają w kołchozowych boksach, jak za komuny, lecz mają większy wybieg, nieco lepszą karmę, no i sporo świeżego powietrza. O ile czerwoni wychodzą z założenia, iż „bez bata ani rusz”, o tyle dla różowych filozofia polityki sprowadza się do konstruowania złotych społecznych klatek – tak by uwięziony nie tylko nie widział problemu w tym, że nie ma wolności, lecz też chwalił sobie taki stan rzeczy i nie chciał go zmieniać (bo „zawsze może być gorzej”). Przełom kulturowy, jaki niesie ze sobą neokomunizm jest więc taki, iż obywatele przyjmują kierat jako nie tyle konieczność, co przyjemność – rozrywkę, fun. Społeczne więzienie jest OK – zresztą, jakie to więzienie, skoro czujemy się wolni?
Ten zgoła apokaliptyczny styl myślenia (radośnie godzącego się z niewolą) widać w kontekście tragedii z 10-04. Tu faktycznie matrix jest ekstremalny, ale też siła perswazji wiąże się z mocą narzędzi technologicznych biorących udział w upowszechnianiu i utrwalaniu fałszywego obrazu Zdarzenia w umysłach obywateli. Matrix jest tak wielki, że spora część Polaków myśli: a dajmy sobie z „tym Smoleńskiem” spokój.
Dlaczego tak się dzieje? Co w Twojej ocenie należy przedsięwziąć, by można było przebić tę szklaną ścianę (pozornej i celowo wytworzonej) pułapki niemożności dotarcia do prawdy o tragedii z dnia 10 Kwietnia? Czy to przebicie szklanej ściany od wewnątrz, własnymi siłami, w ogóle jest możliwe?
Trzymając się tej Twojej metafory, rzekłbym, że „szklana ściana” została już przebita. Ona nie tylko ma pęknięcia, ale i dziury – problem jednak w tym, że część środowisk, część osób, część instytucji woli do tych dziur się nie zbliżać, bo obraz, jaki wyziera przez nie, jest „nie do przyjęcia”.
Co to znaczy: „nie do przyjęcia”? To znaczy, że fałszywy obraz wytworzony przez ruską i niestety także nadwiślańską propagandę – fałszywy obraz Zdarzenia (mimo że jest fałszywy!) tak się już utrwalił w umysłach wielu ludzi, iż oni nawet (wiem, że zabrzmi to okropnie) już „dla świętego spokoju” wolą myśleć o tragedii w kategoriach katastrofy aniżeli w kategoriach zbrodni dokonanej z zimną krwią na niewinnych ludziach. Innymi słowy, wielu ludziom łatwiej jest „przyjąć do wiadomości”, że te 96 osób zginęło w wyniku działań „ślepych sił fizycznych” niż w taki sposób, że... do żadnej katastrofy nie doszło, tylko np. do terrorystycznego ataku.
A może nie mamy tutaj absolutnie do czynienia z żadnym niewytłumaczalnym zjawiskiem, tylko z jak najbardziej logicznym i wewnętrznie spójnym kreowaniem przez władze nowego, pozamachowego porządku w państwie? „Pozamachowego”, czyli możliwego do wprowadzenia jedynie w efekcie przeprowadzonego realnie w dniu 10 Kwietnia w Polsce krwawego zamachu stanu?
Polska bez wątpienia jest krajem „pozamachowym”, przy czym określenie „zamach” należy rozumieć wieloaspektowo – nie tylko bowiem chodzi o zamach na samą delegację, lecz i zamach na polską państwowość oraz na obywatelskie wolności (i tak mocno ograniczone w neokomunizmie). Określenie „pucz” by tu się nasuwało („zamach stanu” jest nieadekwatne mimo wszystko – ciemniacy już od paru lat rządzili, gdy doszło do ataku na polską delegację, nie musieli więc „odzyskiwać” czy „przejmować” władzy), lecz i ono nie do końca się sprawdza – po puczu to zwykle wojskowi biorą się za rządzenie – po 10. Kwietnia władza de facto pozostała w rękach ciemniaków (zwłaszcza w służbach), choć nabrała nowego, absolutystycznego wymiaru, ponieważ uległa dalszemu rozszerzeniu.
Absolutyzacja władzy zaszła nie tylko dzięki obsadzeniu „ośrodka prezydenckiego”, BBN etc., nie tylko przez „zmianę warty” na wysokich stanowiskach w armii, ale też dzięki geopolitycznemu przewrotowi – resowietyzacji na szczeblu państwowym. Polska po 10-04 weszła na okołomoskiewską orbitę i jeśli nie dojdzie do radykalnego sprzeciwu wobec tego stanu rzeczy – resowietyzacja przyjmie formę taką, iż Polska będzie taką „republiką” jak Białoruś. Całkowicie zależną od neo-ZSSR. Wtedy też amerykańska administracja będzie traktować Polskę jako już tylko państwo buforowe, tj. „stracone” dla wolnego świata.
2.
Chciałabym poprosić o bardziej szczegółowe scharakteryzowanie przyjmowanej przez Ciebie metodologii badawczej, która stanowi podstawę analiz prowadzonych zarówno w „Czerwonej stronie Księżyca”, jak i we wszystkich Twoich notkach.
Zacznijmy może od tego: czym jest badanie jakiejś sfery, jakiegoś obszaru rzeczywistości etc.? Nie będę chyba odosobniony, jeśli powiem, iż powinno ono spełniać dwa podstawowe warunki: (systematyczne, konsekwentne, metodyczne) dążenie 1) do prawdy i 2) do ustalenia realnego stanu rzeczy. Co to jednak znaczy? To znaczy przede wszystkim to, iż nie podchodzi się dogmatycznie do tego, co się robi, ale się jest otwartym na pewne wskazówki, jakie niesie ze sobą badana sfera (por. też moje uwagi tu http://freeyourmind.salon24.pl/369534,rolexowi-w-odpowiedzi).
Rzecz naturalna – musimy podchodzić do badań z jakimiś wstępnymi założeniami, lecz nie możemy podchodzić w taki sposób, że jeśli to, co badamy, kłóci się z tym, co założyliśmy, to uważamy, iż z naszymi założeniami jest wszystko OK, tylko „tym gorzej dla faktów”. Jeśli ktoś jest dogmatykiem, to nie jest żadnym badaczem. Może oczywiście, np. z racji pewnego treningu zawodowego, jaki przeszedł, wykorzystywać przeróżne metody, może wprost popisywać się jakąś specjalistyczną wiedzą (co na osobach nieznających się na danej dyscyplinie może robić wrażenie), ale jeśli nie jest otwarty na weryfikację swojej koncepcji pod wpływem faktów, to żadnego badania nie prowadzi. Jeśli natomiast nie zmienia swojej koncepcji nie tylko ze względu na fakty, lecz także ze względu na to, że konkurencyjną koncepcję uznaje za „wrogą”, to zamienia się w propagandzistę, nie zaś badacza.
W taki właśnie sposób „uprawiali naukę” czerwoni. Nie przejmowali się faktami (każdy potrafili „wyjaśnić” po swojemu), zaś „wrogie koncepcje” zwalczali w prostacki sposób, zarzucając „burżuazyjne”, „imperialistyczne”, „idealistyczne” itd. odchylenie ewentualnie przechodząc wprost do ataków ad personam na danego autora (na zasadzie: bo on jest przedstawicielem „klasy burżuazyjnej”). Czerwoni głosili, że tylko oni mają rację, a reszta świata pogrążona jest w mrokach i nawet szczególnie się nie trudzili drobiazgowymi analizami innych koncepcji, tylko od razu przedstawiali je w zdeformowany sposób, by „ułatwić sobie” ewentualną ich „krytykę”. Generalnie wychodzili z założenia, że „myśl” Marksa, Engelsa, Lenina, Stalina etc. jest tak głęboka, że samo jej zgłębianie to już robota dla paru pokoleń „radzieckich naukowców”, nie warto zatem zgłębiać myśli innych.
Porządnego badacza poznaje się po tym, że nie wpada ani w furię, ani w panikę, ani w jakieś inne histerie, tylko ze spokojem testuje różne hipotezy, gdy się zajmuje jakąś dziedziną. Jeśli dany badacz w punkcie wyjścia uznaje, że tylko ta teoria, którą on głosi, jest prawdziwa – jest dogmatykiem i zasługuje na politowanie – nie na szacunek. Każdy, kto ma choć powierzchowną wiedzę właśnie o rozwoju nauki, wie dobrze, iż ścieranie się konkurencyjnych teorii prowadzi zwykle do owocnych rezultatów, zaś bezkrytyczne trwanie przy jakimś jednym „jedynie słusznym” rozwiązaniu prowadzi zwykle do atrofii. Co by to zresztą było w myśli ludzkiej, gdyby nie śmiałe hipotezy „burzące pewien zastany porządek”, prezentujące jakiś nowy punkt widzenia na rzeczywistość?
Tyle o generaliach :) Mówimy jednak nie o „badaniach jako takich” – lecz 1) o badaniu największej powojennej tragedii polskiej. Mówimy 2) o jej badaniu w specyficznym i niezwykle skomplikowanym kontekście. Tworzą go środki masowego przekazu dostarczające fałszywej wizji Zdarzenia. Tworzą go instytucje głoszące i kultywujące moskiewską narrację. Tworzą go „fachowcy wojskowi” bijący w bębny propagandy. Tworzą go prokuratury zachowujące się jak muchy w smole. Tworzą go publikacje zakłamujące to, co się stało – publikacje „eksperckie” (pseudoraporty komisji Burdenki 2 i „komisji Millera”) i „popularyzatorskie” (książki dziennikarzy czy „pasjonatów lotnictwa” a la doc. Amielin).
To nie jest zatem tak, iż np. spokojnie siadasz sobie do mikroskopu i dokonujesz jakiejś obserwacji, by potem spisać jej wyniki. Tu mamy do czynienia ze zbrodnią, ze śmiercią blisko 100 osób i jednocześnie z tym zarysowanym wyżej kontekstem, a więc zwykłe, standardowe podejście badawcze musi być wzbogacone o podejście śledcze, kryminalistyczne, zmierzające najpierw do ustalenia: co się stało, w jakim miejscu, o jakiej porze, jak przebiegało, kto był sprawcą itd.
Gdy zaś pojawia się kwestia kryminalistycznego dochodzenia, to mimo jego metodyczności, ma ono zgoła odmienny charakter niż klasyczne podejście badawcze, ponieważ wymaga ono np. krytyczno-porównawczej analizy zeznań świadków oraz myślenia „redukcyjnego” (ze śladów odtwarzającego to, co się mogło stać). Nieuniknione jest zestawianie przeróżnych wersji tego, co zaszło (włącznie z wersjami zakłamanymi przez tychże świadków), po to, by ustalić: 1) kto mówi prawdę, kto nie, 2) dlaczego ktoś ukrywa prawdę (czy jest zastraszony czy raczej tuszuje swój współudział w zbrodni), i co chyba najważniejsze 3) co dany świadek ukrywa (wiedzę o jakich faktach). Nieuniknione jest też chodzenie po różnych śladach (np. celowo pozostawionych, by wprowadzić śledczych w błąd) i sprawdzanie przeróżnych poszlak. Nieuniknione jest więc także błądzenie w ślepych uliczkach, do których prowadzą np. zakłamane zeznania świadków.
Na tym jednak nie koniec – ponieważ i tu (tj. na poziomie dochodzenia kryminalistycznego) ujawnia się dodatkowy, specyficzny i skomplikowany kontekst. Kiedyś napisałem w jednym z postów stanowiących polemikę z Rolexem (http://freeyourmind.salon24.pl/369534,rolexowi-w-odpowiedzi), iż w przypadku 10-04 mamy do czynienia z sytuacją przypominającą „czarne kryminały”, a więc tego typu, że policja prowadzi dochodzenie ws. zbrodni dokonanej przez policjanta – prowadzi je jednak wyłącznie po to, by dowieść, że nie doszło do zbrodni, tylko do wypadku. Jak to jednak zwykle bywa z metaforami, nawet ta powyższa nie oddaje w pełni skali tego, czego jesteśmy świadkami od dnia tragedii. Gdyby bowiem posłużyć się tą metaforą, to należałoby ją zmodyfikować: policja nie tylko prowadzi takie dochodzenie „przykrywające sprawę”, lecz pojawia się na spreparowanym przez specsłużby „miejscu wypadku” i uruchamia działania, które mają obrazować „oględziny wypadku” (relacjonowane potem w mediach) – zaś miejsce prawdziwej zbrodni pozostaje ukryte. To jest dopiero galimatias.
W dyskusjach, jakie przetoczyły się przez blogosferę od razu po opublikowaniu książki, często pojawiał się, wzięty z „sufitu”, zarzut o rzekomym braku naukowego warsztatu analitycznego w Twoich pracach. Dyskusje były o tyle trudne, że dość szybko okazało się, że niemal każda z osób podnoszących ten zarzut kompletnie inaczej rozumiała terminy – było nie było – podstawowe, takie jak: „warsztat naukowy”, „naukowa analiza krytyczna”, „metody weryfikacji źródła”, czy też określenie „metody ustalenia stanu rzeczywiście mającego miejsce”. Przypuszczać jedynie mogę, że również samo pojęcie „źródło informacji”, czy „stan faktyczny”, nie dla wszystkich jest dostatecznie jasne i wymaga dodatkowych doprecyzowań... Tym bardziej w sytuacji, kiedy zarówno ilość, jak i rodzaj źródeł wykorzystanych przez Ciebie w pracy jest przeogromna... Od początku twierdzę, że bibliografia Twojej książki stanowi „książkę w książce” i wymaga oddzielnych studiów...
Szczerze mówiąc, nie śledziłem żadnych tych „dyskusji”, doskonale wiedząc, jaki mogą one mieć przebieg, zarazem nie mając już czasu ani ochoty na lekturę rozemocjonowanych tekstów ludzi, którzy śledztwem tak naprawdę się wcale nie zajmują, natomiast są pierwsi do rzucania oszczerstw na blogerów pracujących nad koncepcją maskirowki smoleńskiej. Z uwagą przeczytałem recenzję Rolexa, odniosłem się zresztą do niej w osobnym poście (http://freeyourmind.salon24.pl/395591,smolensk-a-sprawa-polska), z radością przyjąłem propagowanie mojej publikacji przez wielu innych blogerów i publicystów (jak J. Jaskólska i P. Jakucki), także przez redakcję „Bibuły” oraz Niepoprawne Radio. Informacja o książce dostępna jest także na podstronie z intrygującymi audycjami J. Mieszko-Wiórkiewicz i zezorro – Radia Wnet. Nawet p. M. Dybowski z zasłużonego antykomunistycznego wydawnictwa „Antyk” pisał do mnie mailowo (wprawdzie zaznaczając, iż nie zgadza się z moimi konkluzjami, ale pytania, które stawiam, są, jego zdaniem, ważne), że książka powinna się ukazać drukiem (jak bowiem już sygnalizowałem, takie wstępne kontakty ws. papierowej publikacji z pewnym wydawcą nawiązałem).
Jeśli zaś chodzi o głosy naukowców, to wydaje mi się, że prof. M. Dakowski (kiedyś ekspert Zespołu przecież) i prof. J. Trznadel, sygnatariusz listu ws. powołania międzynarodowej komisji śledczej dot. tragedii, to są, wg mnie, bardzo miarodajne głosy właśnie za koncepcją maskirowki (http://freeyourmind.salon24.pl/344357,w-odpowiedzi-na-tekst-prof-j-trznadla). Ponadto część blogerów to przecież specjaliści z przeróżnych dziedzin, co widać od razu po ich stylu komentowania, pisania, rozwijania argumentacji, po erudycji, inteligencji i błyskotliwości. To, że wolą publikować swoje myśli pod pseudonimami, jest, wg mnie, wyrazem ich swoistej pokory: ktoś zwyczajnie poddaje pod publiczny osąd racjonalność i koherentność swoich poglądów, nie zaś wyjeżdża od razu ze swoim CV, by pokazać, jakie stoją za nim instytucje, jakimi dyplomami może się pochwalić, jakie fachowe publikacje ma za sobą i jak ewentualni czytelnicy od razu powinni przyklęknąć na jedno kolano po lekturze tegoż CV.
Rozmaite ponure i często żałosne postaci blogosfery natomiast żądają przede wszystkim „odsłonięcia się” tychże specjalistów, „by było uczciwie”, „by było wiadomo, kto to mówi” – ale nie miejmy złudzeń – te żądania są formułowane wyłącznie po to, by następnie móc atakować daną osobę za to, kim jest (za stary (więc zdziwaczały), za młody (więc niedoświadczony), z prowincji (cóż może wiedzieć?) lub ze stolicy (zmanierowany!), nie związany z tymi instytucjami, co trzeba (nie „nasz fachowiec”), partyjny, bezpartyjny, wierzący, niewierzący etc.). Jeśli chce się uderzyć psa, to się kij znajdzie – powiada przysłowie.
Wracając jednak do tego, co zawarłaś w swoim pytaniu, powiem tak – częstokroć za głosami ludzi, którzy posługują się żargonem naukowym (mającym zapierać dech odbiorcom, zwłaszcza laikom), kryje się niebywała wprost arogancja i ciasnota umysłowa. Niebywała. Stwierdzam to ze zdumieniem, ale i ze zgrozą – nie sądziłem bowiem, iż we współczesnej polskiej (szeroko rzecz ujmując) „warstwie inteligencji” może być aż tak źle (łudziłem się, że ta arogancja i ciasnota umysłowa to generalnie przypadłość czerwonych i różowych – niestety, wcale tak nie jest).
Niektórzy ludzie sądzą, że wystarczy podstawić dane do wzorów, a wyniki się ukażą takie jak należy. Jak jednak można dojść do prawdziwych konkluzji drogą podstawiania niewiarygodnych czy wprost sfałszowanych danych do rozmaitych wzorów, to doprawdy nie mam bladego pojęcia. Myślenie, że aparatura formalna i matematyczne wzory załatwią za nas wszystko (w tak poważnej i skomplikowanej sprawie jak tragedia z 10-04) – to kompletny absurd, którego pokracznym, ale dobitnym przykładem są „dendrologiczne badania Amielina”. Facet tam „wszystko wyobliczał” z wyglądu drzew. Tak jak i „badacze z MAK” czy „badacze” z „komisji Millera” naobliczali się wszystkiego jak diabli smoleńscy.
Podkreślam więc: jeśli nie dysponujemy wiarygodnymi danymi, to żadna, ale to żadna formalizacja nam w niczym nie pomoże. Najpierw więc należy ustalić faktyczny stan rzeczy, dojść do odpowiedzi: co, jak, kiedy, gdzie było, a potem dopiero można brać się za precyzyjne modelowanie i wizualizowanie – nigdy zaś odwrotnie. Te uwagi jednak kieruję do Ciebie i do ludzi otwartych na rzetelne myślenie badawcze. To właśnie z „wizualizowaniem” zanim udało się cokolwiek konkretnego ustalić mieliśmy do czynienia od pierwszych godzin po tragedii. Pokazywano nam, „jak to mogło być”, unaoczniano za pomocą rysunków, animacji komputerowych etc. Po co? By utrwalić w głowach odbiorców taki a nie inny obraz Zdarzenia – zatem byśmy zaczęli myśleć o tym, co się stało – w taki sposób, jak chcą dezinformatorzy. Nie wolno więc postępować tak, iż konstruuje się kolejne „przemawiające do wyobraźni” komputerowe „obrazy katastrofy”, jeśli się najpierw nie zebrało (w procedurze dochodzeniowo-śledczej i badawczej) pewnych, sprawdzonych danych o tym, jaki był przebieg wydarzeń z 10-04, a więc także, jeśli nie wie, czy w ogóle na pewno do katastrofy doszło.
Jak więc rozpoznać porządnego badacza? Prawdziwy badacz przede wszystkim nie boi się wyzwań – co więcej, przyjmuje je z ciekawością, po to choćby, by zmagać się z tym, co ma być badane, by sprawdzić swoją teorię, by sprawdzić się samemu jako osoba myśląca i uznająca się za przenikliwą. Pseudobadacz zaś macha ręką na jakiekolwiek wyzwania: nie chce mu się; nie widzi powodu; nie widzi problemu itd. - on „już wie”, on „już nie musi sprawdzać”, on „już nie potrzebuje stawiać dodatkowych pytań”. Pomijam tu zupełnie takich ludzi, którzy w ogóle nie są zdolni do jakichkolwiek badań, gdyż intelektualne możliwości im na to nie pozwalają, za to nie brakuje im tupetu, by tych, co cokolwiek badają, bezczelnie „przywoływać do porządku”.
Przykład „dyskusji” widziałem nie tak dawno pod postem Rolexa (http://hekatonchejres.salon24.pl/399982,co-mowi-fizyka-okiem-albatrosa-co), w którym to ten znakomity publicysta starał się przekazać prostą i od dawna już w kręgach blogerów zajmujących się maskirowką, znaną prawdę, iż silniki „prezydenckiego tupolewa” były zimne „po katastrofie”. Cała „dyskusja” pod tekstem Rolexa skoncentrowała się wokół pseudoproblemu, który można sformułować tak: humanista nie powinien wchodzić na obszar fizyki. Nie była więc istotna pewna kwestia związana z „katastrofą”, lecz to, iż autor ośmielił się „przekroczyć granice humanistyki”. Jak absurdalny, jak niedorzeczny jest ten argument – dość łatwo udowodnić, pytając: a czy min. A. Macierewicz jest fizykiem z wykształcenia? Albo może znawcą lotnictwa? Albo chociaż specjalistą od katastrof lotniczych? No bo jeśli nie, to jako humanista nie powinien wkraczać na tereny fizyki etc., prawda?
Tymczasem jednym z elementów zamachu było „skonstruowanie pseudonaukowej” oprawy Zdarzenia. Miała to być „katastrofa lotnicza” nie tylko z tego powodu, by jej badaniem mogli się zająć wyznaczeni przez Moskwę „specjaliści”, lecz też z tego względu, by „specjaliści” należeli do kręgu wtajemniczonych, którzy będą tłumaczyć „za pomocą żargonu” dziennikarzom i innym laikom: „jak wyglądało Zdarzenie”, zaś w przypadku „dodatkowych pytań” owi specjaliści będą odsyłać do „dalszych badań”.
3.
Wobec występowania nadal tylu niewiadomych dotyczących wydarzeń z dnia 10 Kwietnia, z którymi mamy do czynienia po 2 latach, jakie mijają od tej daty, naturalne się wydaje zjawisko formułowania rozmaitych pytań o podstawowe kierunki śledztwa, badań i dociekań związanych z tragedią, która dotknęła tego dnia cały nasz naród.
Ba! Odsłoniła ona katastrofę w znacznie szerszej skali: pokazała katastrofę całego państwa. W swojej książce stawiasz diagnozę przyczyn tego upadku i pokazujesz jego najboleśniejsze objawy. Rysujesz również warstwy kręgów szczelnie przylegające do Kłamstwa Smoleńskiego i wzmacniające jego informacyjny rezonans, pozbawiające jednocześnie naród instrumentów dotarcia do prawdy...
Nie powiedziałbym, że tych narzędzi pozwalających na dotarcie do prawdy nie ma. Co więcej, jestem przekonany, iż istnieje mnóstwo możliwości nacisku – i na gabinet ciemniaków, i na prokuratury. Jedną z nich jest uruchomienie jawnych, publicznych przesłuchań poszczególnych świadków. Tak wielu ich do tej pory nie zostało przesłuchanych, a tak wiele spraw wciąż wymaga wyjaśnienia. Takie publiczne przesłuchania na pewno odbijałyby się szerokiem echem w mediach, co z kolei wpłynęłoby na rozmaite instytucje blokujące badanie tego, jak doszło do tragedii z 10-04. Niewykluczone jednak, iż najnowsze odkrycia po dwóch ekshumacjach (śp. premiera P. Gosiewskiego i śp. prof. J. Kurtyki) spowodują długo oczekiwany przełom w śledztwie nawet na poziomie oficjalnych instytucji. Stwierdzenie bowiem specjalistów zajmujących się medycyną sądową, iż nie sposób po tychże ekshumacjach ustalić przyczyn śmierci dwóch członków prezydenckiej delegacji, jest zarazem przyznaniem, że nie zginęli oni w wyniku „wielonarządowych obrażeń”, jak to nam wciskali Ruscy, a za nimi ciemniacy, za ciemniakami zaś „eksperci” od siedmiu boleści.
Pojawia się zatem pierwszy poważny problem: skoro ciała nie wykazują oznak charakterystycznych dla „wypadku komunikacyjnego”, no to w jaki sposób ci ludzie zmarli? Co spowodowało, że nie żyją? Jak rozumiem (z tych lakonicznych na razie, lecz dość jednoznaczych doniesień prasowych po ekshumacjach Gosiewskiego i Kurtyki), nie ma też na ciałach śladów po materiałach wybuchowych. Jeśliby dalsze ekshumacje przyniosły podobny rezultat, to min. A. Macierewicz głoszący z podziwu godnym uporem hipotezę z rozerwaniem samolotu w powietrzu w wyniku eksplozji, będzie musiał nie tylko mocno zweryfikować swoją dotychczasową (wspartą przecież badaniami zaprzyjaźnionych specjalistów) koncepcję gruntownie zweryfikować, lecz i wziąć pod rozwagę obraną przez siebie dla Zespołu metodologię. Chyba że uzna, iż te poekshumacyjne badania przeprowadzone w Polsce są po prostu niewiarygodne, a więc „hipoteza 15/26 metrów” nic nie straciła na swej aktualności oraz zasadności.
Które-jakie pytania uznałbyś za najbardziej istotne dla zdobycia wiedzy o prawdziwym przebiegu tej tragedii?
W kontekście tego, co powiedziałem wyżej – pierwsze pytanie: kiedy następne ekshumacje oraz kiedy ekshumacja śp. Prezydenta L. Kaczyńskiego, która w obecnej sytuacji wydaje się nieunikniona. Czeka nas, rzecz jasna, niesamowita trauma w związku z tymi nowymi ekshumacjami, ale ona była nieunikniona, skoro zrazu niedopuszczono do (obligatoryjnych) badań sekcyjnych w Polsce oraz „zakazano” otwierać trumien.
Ciemniacy byli pewni, iż uda się odwlec jakiekolwiek medyczno-sądowe badania, potem zaś sprawa się przedawni, odleży, ułoży, może nawet ulegnie zapomnieniu i w końcu Polacy machną ręką na całą „katastrofę smoleńską”, zajęci innymi sprawami (np. „Euro 2012”). Ta strategia okazała się jednak nieskuteczna i wyjątkowo krótkowzroczna. Nie wiem, czy zmiana na stanowisku szefa NPW tak podziałała „ozdrowieńczo” na umysły wojskowych prokuratorów, czy może skala fałszerstw w ruskiej dokumentacji okazała się tak ogromna, że nawet tak dotąd spolegliwa wobec moskiewskich matactw prokuratura stwierdziła, iż należy jednak podjąć się niezależnych, własnych czynności dochodzeniowo-śledczych. Tak czy tak ekshumacje się zaczęły i już przynoszą zaskakujące rezultaty. Pytanie podstawowe zatem: kiedy następne? Te bowiem mogą dostarczyć nareszcie miarodajnego materiału dowodowego w smoleńskim śledztwie.
Które z pytań mogą mieć charakter przysłowiowych „kamieni milowych”, tj. takich ważnych węzłów wyznaczających dalszy tok badań smoleńskich i gdzie - Twoim zdaniem - leży w ogóle sedno prawidłowego formułowania pytań „o Smoleńsk”? Zauważ, że rozmawiamy o tych najważniejszych pytaniach już po zapoznaniu się z Twoją fundamentalną - a określenie to celowo pozwalam sobie tutaj powtórzyć - książką. I nie ma tutaj żadnego zaburzenia porządku rzeczy. Ona bowiem zarówno wiele z tych pytań wywołała, jak i pozostawiając większość z nich bez odpowiedzi – nawet jeszcze je dzisiaj wyostrzyła.
Jesteś dla mnie zbyt łaskawa – mam jednak nadzieję, że może chociaż prokuratorzy wojskowi poczytali moją książkę, a powinna im się przydać. Wracam do meritum. Wiele zależy od tego, kto pytania stawia i komu one są stawiane. Pytania – te najważniejsze – należałoby podzielić na określone grupy.
Po pierwsze: pytania do samej prokuratury. Jak wygląda sprawa elektronicznych nośników (telefonów, aparatów, laptopów), które są w posiadaniu ABW? Kiedy zostaną opublikowane dane na ich temat, kiedy zostaną upublicznione zapisy z tychże nośników? Dlaczego dotąd (a mijają dwa lata) są nieupubliczniane? Jak wygląda prokuratorski wgląd w te materiały? Czy zostały one utajnione? Jeśli tak, to dlaczego, z jakiego powodu, na czyje polecenie?
Po drugie: pytania do rodzin ofiar. Czy rzeczy po ofiarach poddawano kryminalistycznej analizie? Czy proszono o pośredniczenie w takich działaniach pełnomocników prawnych ofiar? Czy usiłowano dotrzeć do zawartości nośników elektronicznych, które cały czas są w „depozycie ABW”? Czy są w posiadaniu rodzin jakiekolwiek dodatkowe, a niepublikowane do tej pory, materiały wizualne lub audiowizualne związane z 10-04 (zdjęcia, filmiki) z Okęcia? Jeśli tak, to czemu nie są upubliczniane? Czy rodziny nie zechciałyby wytypować, np. w osobie p. M. Wassermann, przedstawiciela do współpracy z blogerami? (Ja osobiście chętnie nawiązałbym mailowy kontakt z p. Wassermann).
Po trzecie: pytania do Zespołu. Dlaczego Zespół od ponad roku nie przesłuchuje nowych smoleńskich świadków? Lista nazwisk byłaby bardzo długa. Czy już nie będzie dalszych przesłuchań, czy też planowana jest jakaś nowa ich seria? Jeśli tak, to kiedy i jakie osoby są przewidziane? Proponowałbym takich świadków jak: P. Kraśko, R. Sęp, A. Daniluk-Jankowska, W. Bater, J. Mróz, D. Górczyński, G. Kwaśniewski, G. Cyganowski, G. Wiśniewski, J. Bahr, M. Jakubik, A. Wosztyl, A. Żulińska, T. Stachelski, L. Putka, C. Kąkolewski, A. Kwiatkowski, A. Śmietana, P. Wudarczyk, K. Dacewicz, A. Klarkowski, M. Grodzki, M. Martynowski, P. Świąder i W. Cegielski.
Tę listę oczywiście można by ciągnąć jeszcze długo, wymieniając dodatkowe nazwiska np. z COP, BOR, DSP (np. gen. K. Załęski, autor pierwszego raportu dot. 10-04 i kwestii wylotów), 36 splt (np. B. Stroiński, G. Pietruczuk) lub z ośrodka prezydenckiego (legendarny J. Strużyna choćby, spec od zamawiania statków powietrznych w 36 splt) itp. Czy wszystkie te osoby odmówiły zeznań? Czy do wszystkich osób zwracano się o przybycie na przesłuchanie? Czy może nie?
4.
Zarówno w książce, jak i w bieżących swoich opracowaniach podkreślasz, że wiele na to wskazuje, iż 10 kwietnia mieliśmy do czynienie z potężną operacją militarną skierowaną przez Rosję przeciwko Polsce. Że nie była to najprawdopodobniej żadna – mniej lub bardziej dyskretnie przeprowadzona - akcja zamachowa na polską delegację, lecz operacja zorganizowana wielotorowo i przy użyciu raczej niemałych sił. Podkreślasz jej złożoność...
Musiała to być potężna akcja militarna, ponieważ (mimo że jej ostrze skierowane było przeciwko polskiemu Prezydentowi, ośrodkowi prezydenckiemu, Dowódcom i innym wysokim dostojnikom) musiała ona brać poprawkę na to, iż atakowana (na terenie kontrolowanym przez Moskwę) delegacja prezydencka reprezentuje państwo należące do Sojuszu Północnoatlantyckiego, który przewiduje działania odwetowe w sytuacjach zbrojnych operacji przeciwko państwom NATO. Jak wspominałem w „Czerwonej stronie Księżyca” Polska na przełomie 2009 i 2010 r. była na etapie poufnych uzgodnień, co do programu Eagle Guardian mającego objąć dodatkową ochroną natowską nasz kraj (jednym z negocjatorów był śp. S. Komorowski). Niemożliwe, by Moskwa o tym nie wiedziała za pomocą swoich kretów w NATO.
„Operacja Smoleńsk” była więc swoistym „rozpoznaniem bojem” możliwości odwetowych NATO w przypadku „nowych członków”. Nie muszę chyba dodawać, że bojem wygranym przez siły Kremla. Przeprowadzona jednak ona została w taki sposób, by sama zbrodnia dokonała się „błyskawicznie”, by miała zarazem charakter czy przebieg bezprecedensowy – tak, by Zachód kompletnie nie wiedział jak zareagować (ta reakcja zresztą była trudna do wykonania, skoro sami ciemniacy uznali, iż doszło do lotniczego wypadku, który badać będzie się pod moskiewską kuratelą). (Przebieg tej operacji starałem się, korzystając z przeróżnych danych, hipotetycznie odtworzyć w rozdziale „W wielowymiarowej ruskiej zonie” (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-5.pdf)).
Cel militarny „operacji Smoleńsk” jednak był jasny: podporządkowanie Polski Moskwie, atak na „mózg” polskiego państwa (czyli elitę państwową), zdobycie natowskich łupów w postaci sprzętu, notatek, danych etc. Pozostaje sprawą otwartą, jak dalece posunięta była współpraca przedstawicieli „strony polskiej” w przygotowaniach do zamachu – kto był wtajemniczony, a kto nie, kto miał pewne procedury zatrzymać, bo wiedział, iż „coś się będzie działo”, a kto z niedbalstwa, niefrasobliwości, tępoty lub rutyny, pewne czynności zaniedbał, pominął, „odfajkował” bez należytej dbałości o właściwy ich przebieg.
Ponieważ była to akcja ruskich mundurowych, to nad Wisłą też szukałbym w środowisku mundurowych, ewentualnych kooperantów zamachu. Przesłanki ku temu istnieją wielorakie: 1) blackout na Okęciu, 2) widoczna gołym okiem nadreprezentacja „fachowców wojskowych” w całej historii smoleńskiej (nawet książki oni piszą „wyjaśniające katastrofę” (http://freeyourmind.salon24.pl/355900,byly-maje-byly-bzy)), 3) zbliżenie wojskowe z ruską i białoruską armią po 10-tym Kwietnia, 4) opór części środowisk wojskowych (wywodzących się z LWP i sympatyzujących z Moskwą) wobec obecności Polski w NATO oraz „amerykanizacji” polskich sił zbrojnych, 5) interes dawnych WSI w „policzeniu się” z ośrodkiem prezydenckim za próbę spacyfikowania wojskówki (na temat „długiego ramienia Moskwy” świetną książkę wydał niedawno S. Cenckiewicz).
„Operacja Smoleńsk” musiała być osłaniana przede wszystkim w powietrzu (choć i na ziemi zadbano o rozmaite elementy maskirowki). Z analiz blogerów wyłoniły się już dziwne zachowania innych załóg i samolotów. Klasycznym przykładem jest to, co robi załoga TSO 331, dopytując o pogodę na Siewiernym podczas rzekomego lotu z Moskwy do Barcelony. Innym przykładem jest dialog ruskich załóg dot. „wybroski” (http://freeyourmind.salon24.pl/381899,pozdrowienia-dla-ies). Śladem ze stenogramów opublikowanych przez krakowski IES z kolei jest obserwowane przez załogę tupolewa zachowanie się jakiegoś obcego samolotu (wg zapisów jest to godz. 8.06 pol. czasu): „Zniża. Czyżby też do Katynia leciał?” (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-5.pdf))). Operacja musiała być zabezpieczana radioelektronicznie etc. - musiała uwzględniać lotnisko zapasowe, maskowaną łączność, analizę zobrazowań radarowych, obserwowanie zachowań służb NATO, podgląd satelitarny etc.
To była kompleksowo opracowana, przygotowana miesiącami, grupa działań. Jak mogła przebiegać? Trudno na razie precyzyjnie ją zrekonstruować z powodu braku wielu dokładnych i sprawdzonych danych (takich np., o której wystartował samolot z Dowódcami? Czy Załoga tupolewa wylądowała wcześniej i czekała na przybycie jaka-40, czy przeczekiwała w powietrzu (możliwe nawet, że nad Siewiernym), nim poleciała do Witebska, by wylądować po Dowódcach?). Jak wiesz, moja hipoteza jest właśnie taka, iż sprowadzono oba samoloty do Witebska – ten z Dowódcami i ten z pozostałymi członkami delegacji – tłumacząc tę decyzję załogom, że lotnisko wojskowe w Smoleńsku zostało zamknięte z powodu mgły, światła są wyłączone, nie ma po co tam się udawać itd. (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-5.pdf)
Skoro pilotom nie udało się nadać żadnego alarmowego komunikatu, to najwyraźniej lądowanie w Witebsku przebiegło bezpiecznie (no chyba, że taki komunikat był, lecz został utajniony w ramach „śledztwa”). Z góry (czyli na satelitarnym podglądzie) mogło to wyglądać zupełnie „niewinnie”. Dwa samoloty na lotnisku i podjazd „kolumny powitalnej”. Niewykluczone, że Dowódcom (i dodatkowym pasażerom jaka-40) pozwolono wysiąść i skierowano ich do jakiegoś busa. Z tupolewa jednak, sądzę, nikt nie wysiadł. Oba samoloty po akcji specnazu musiały zostać dość szybko ukryte w hangarze lub hangarach. Ciała ofiar zaś zabrano (być może śmigłowcem i ciężarowymi autami), by część przerzucić na Siewiernyj, a część od razu zawieźć do Moskwy (nie wydaje mi się, by na smoleńskim lotnisku były 10 Kwietnia wszystkie ciała 96 ofiar).
W tym kontekście można powiedzieć, że sprowadzanie teatru smoleńskiego do prostej inscenizacji z rzekomym upadkiem na Siewiernym jednego samolotu, jest jakby samo w sobie podwójnym uproszczeniem. Raz – bo określenie „inscenizacja” jest jednak trochę czymś innym, niż znacznie szerszy rosyjski termin wojskowej „maskirowki”, mający tutaj zastosowanie, i o niej właśnie jest Twoja książka; dwa – bo delegacja mogła (a nawet obligatoryjnie powinna) polecieć więcej niż jednym samolotem.
Określenie „inscenizacja” czy „mistyfikacja” katastrofy jest tylko dodatkowym, nieco intuicyjnym, środkiem wyjaśniania tego, co się działo 10-04 na Siewiernym. Część wraku została ułożona jakiś czas wcześniej, część rozsypana (skoro relacje świadków mówią o „wbiciu szczątków w ziemię”), część ciał dowieziona itd. - w tym sensie więc była to makabryczna inscenizacja. Ruscy pokazali Polakom i światu scenerię, która miała obrazować wypadek lotniczy (do którego nie doszło). Coś musieli pokazać, bo przecież 96 osób nie mogłoby zniknąć jakby w przelocie niezidentyfikowanym obiektem latającym nad „Trójkątem Bermudzkim”.
W dzisiejszym świecie katastrofy lotnicze się zdarzają, więc Kreml opracował taki „pomysł” na medialną i teatralną osłonę zamachu. Księżycowa, makabryczna sceneria miała „zamknąć” drogę poszukiwań osób zaginionych 10 Kwietnia. Ruscy wskazali miejsce, gdzie „zakończył się lot”. W wielu załganych książkach zresztą to określenie (za Amielinem) powtarzano: „ostatni lot”. Broń Boże: ostatnie loty. No bo w nieszczęśliwy wypadek (tego samego dnia) dwóch polskich specjalnych samolotów z najwyższymi dostojnikami to chyba nawet A. Michnik z M. Olejnik nie byliby w stanie uwierzyć.
Skonstruowano „miejsce wypadku po ostatnim locie” w paru podstawowych celach: 1) maskowanie zamachu, 2) „wyjaśnienie tragedii” (delegaci zginęli w wypadku), 3) poddanie kontroli proces „wyjaśniania przyczyn wypadku”, 4) wyszydzenie i upokorzenie Polski. Nie było przypadkiem to wywożenie trumny z ciałem polskiego Prezydenta nocą na gruzawiku z Siewiernego. Polacy będą o tym pamiętać przez dziesięciolecia. Niosło ono jednoznaczne przesłanie Moskwy: do takiego poziomu sprowadziliśmy wasze państwo. Prezydent wszak jako głowa państwa nie tylko je reprezentuje, nie tylko decyduje o sprawach państwowej rangi, ale poniekąd i symbolizuje państwo, uosabia je. W tym więc sensie Ruscy dokonali pewnej teatralizacji makabry, a zarazem rytualizacji zbrodni. Nie wystarczyło im bowiem samo zabicie niewinnych i w gruncie rzeczy bezbronnych osób – potrzebne jeszcze było totalne upokorzenie Polski, zelżenie jej, sponiewieranie, rzucenie w to smoleńskie błoto. Na oczach polskich urzędników państwowych.
Potrzeba dzisiaj ogromu osobistej odwagi cywilnej, by w panującym w Polsce klimacie dotyczącym Smoleńska rozważać wylot kilku samolotów do Rosji...
Nie sądzę. To nie jest tak, że ja czy inni blogerzy, mówimy o więcej niż dwóch samolotach, bo tak nam się podoba lub tak nam pasuje do układanki. Istnieją przesłanki za tym, że wyleciały właśnie 3 lub nawet 4 samoloty. Najpierw dwa jaki-40 (dziennikarze oraz jakaś część delegacji z pracownikami KP na czele), potem jak z Dowódcami i tupolew. Oczywiście dokładne godziny tych wylotów są na razie trudne do ustalenia – z oczywistych powodów – wykazanie istnienia choćby jednego z tych utajnionych wylotów poddałoby w wątpliwość narrację wielu znanych nam z historii smoleńskiej osób. Zwłaszcza akustyków prezydenckich, choć nie tylko ich.
Jeśliby prawdą się okazało przypuszczenie, iż (np. tuż przed dziennikarskim jakiem) wyleciał jak z częścią pracowników KP i może jakimiś parlamentarzystami (ewentualnie obsługą medialną Prezydenta) – to, zauważmy, nikt nie mógłby powtarzać jak do tej pory, jak np. Sasin, iż Dowódców nie można było zabrać drugim samolotem. Jeśliby zaś prawdą się okazało przypuszczenie drugie, tj. że Dowódcy polecieli (być może jeszcze z kimś np. szefem BBN A. Szczygłą i ze S. Komorowskim) jakiem-40 (słynnym z 10-04 „prezydenckim jakiem”, który potem w relacjach medialnych „uległ zniknięciu”), to nikt nie mógłby twierdzić, że wszyscy lecieli tupolewem, a poza tym pojawiłoby się pytanie: w takim razie dokąd polecieli pasażerowie jaka-40 i co się z nimi stało?
Przebadanie i potwierdzenie tej hipotezy w bardzo istotny sposób może zmienić całą dotychczasową optykę widzenia Tragedii Smoleńskiej...
Myślę, że gruntowne przesłuchania wielu świadków, mogłoby zmienić tę „dotychczasową optykę”. To zresztą jest zastanawiające, że wydarzeniu takiej rangi więcej mamy relacji jakichś ruskich leśnych dziadków niż polskich świadków. Więcej się nasłuchaliśmy plotącego trzy po trzy Iwanowa-Safonienki czy Fomina niż np. dziennikarzy, którzy lecieli jakiem lub pracowników mediów, co przebywali w hotelu Nowyj 10-04 wraz z moonwalkerem S. Wiśniewskim. Gdzie są filmy śledcze z polskimi uczestnikami „wydarzeń na Siewiernym” - gdzie są obszerne wywiady z borowcami, dziennikarzami, pracownikami ambasady, członkami personelu Okęcia etc.?
5.
Co do „Okęcia”... Tutaj od samego początku mamy same pytania. Pojawiły się one zarówno przy lekturze Twojej książki, jak i po przeczytaniu ostatnich Twoich notek. Zainicjowałeś w nich kolejną wartościową merytorycznie dyskusję o warszawskim porcie lotniczym, którą również bardzo ciekawie kontynuują inni blogerzy (np. Intheclouds). Jedna wielka czarna dziura okęcka – chciałoby się powiedzieć.
Czy widziałaś jakiś wywiad z pracownikami Okęcia? Ja nie. Zdawać by się mogło: cóż prostszego pojechać z kamerą na warszawskie lotnisko i zwyczajnie powypytywać pracujących tam ludzi: co widzieli, jak to wyglądało, kto kiedy przyjechał, o czym rozmawiano etc. A tu nic. Kompletnie nic. Gdy dojdzie do zwykłego zaginięcia lub śmierci pojedynczej osoby, to pierwsze, co się robi (w ramach czynności dochodzeniowo-śledczych), to się gruntownie bada miejsce, gdzie ostatni raz daną osobę widziano, kto ją widział, jak się zachowywała, jak wyglądała itd. Jak więc to możliwe, iż Okęcie po dziś dzień pozostaje „ziemią niezbadaną” przez dziennikarzy (a nawet Zespół smoleński)? Okęcie, wojskowe lotnisko w stolicy środkowoeuropejskiego państwa – jako terra incognita po największej polskiej powojennej tragedii.
Sprawa zaś powinna być arcyboleśnie prosta. Przybywają ekipy telewizyjne i zbierają relacje świadków (włącznie z paniami w bufecie w terminalu) – najpierw o dziennikarskim jaku, potem zaś o „prezydenckim tupolewie”. Jeśli wszystko przebiegało wg takiego właśnie (jak się nam tłucze do głów od dwóch lat) scenariusza, to przecież powinno się znaleźć mnóstwo osób, które tego typu sekwencję faktów pozwolą ludziom mediów szczegółowo odtworzyć. Jeśli więc nie ma tego rodzaju materiałów, to chyba zasadnym jest przypuszczenie, iż scenariusz wyglądał nieco inaczej, tj. oprócz dziennikarskiego jaka i „prezydenckiego tupolewa”, były inne wyloty – lub też już na Okęciu działy się niepokojące rzeczy (vide hipoteza z hangarem drążona obecnie przez kilkoro blogerów).
A miejsce ważne, bo: zaplanowany stąd został odlot delegacji; jest to teren stacjonowania 36 SPL i jego floty transportowej; tu zlokalizowanych jest kilka ważnych jednostek wojskowych obsługujących kontrolę lotów; tutaj mamy główne lotnisko stolicy RP, a więc – z różnych względów - miejsce strategiczne, newralgiczne. I tutaj wszystko powinno być prześwietlone 5 razy i zarejestrowane w 10 kopiach... No i nic nie ma z dnia 10 Kwietnia... Jak to możliwe?
Z tym, że coś powinno być, a tego nie ma, czy też coś powinno być zrobione, a nie jest – to w przypadku neopeerelu rzecz zupełnie normalna. Skoro dokumentacji „nie ma”, to – nie okłamujmy się – znalazła się najpewniej w rękach „fachowców wojskowych”. Nie jest możliwe, by z takich wojskowych obiektów, strzeżonych całodobowo, po prostu „poznikało” coś. Jeśli coś znika, to dlatego, iż przyszli do danej instytucji specjaliści od „znikania” pewnych rzeczy.
Nie sądzę jednak, że jak coś zostało „zniknięte”, to tego „nie ma” w sensie fizycznym. Jeżeli są tam, a możemy przypuszczać, że są, materiały przeczące oficjalnej narracji, a dodatkowo (materiały) dokumentujące jakieś osoby, które nie chciałyby być, powiedzmy oględnie, kojarzone z „katastrofą smoleńską” – np. jakichś „fachowców wojskowych” albo jakichś urzędników wysokiej rangi (a może nawet jakichś ruskich funkcjonariuszy?) – to stanowią one znakomity „kapitał bezgotówkowy”, za pomocą którego można pozyskiwać regularne pensje przez długie lata życia pod stałym warunkiem: trzymania materiałów w bezpiecznym miejscu. Tak samo jak UB/SB miały komprmateriały na różnych ludzi z różnych środowisk i za pomocą tychże materiałów ściągały haracz, tak może być i w przypadku „okęckich zapisów”. Oficjalnie ich nie ma, lecz składowane w bezpiecznym miejscu, procentują na czyichś kontach z samego faktu „leżakowania”. Służby służbami, wojskówka wojskówką, ale pecunia non olet przede wszystkim.
Gdy jednak włączy się któregoś dnia w śledztwo międzynarodowa komisja wsparta majestatem NATO oraz US Army, to wtedy z tych wielkoludów trzymających łapę na przeróżnych prywatnie utajnionych materiałach, leżakujących w bezpiecznych miejscach, zrobią się ludziki, które w obawie przed znalezieniem się za kratkami, zza których świat nie wygląda tak wesoło jak teraz, zaś łatwe pieniądze wydaje się już dużo trudniej na „rozkosze życia”, jako pierwsi zaczną sypać tych, którzy płacili za „magazynowanie”.
6.
W części. 2. książki przywołujesz frapujące, z wielu względów, zjawisko trudne również dzisiaj do jednoznacznego ustalenia, jakim jest CZAS ZDARZENIA... Jakoś dziwnie wcześnie są niektórzy poinformowani (Bater), ukazuje się szokujący nekrolog L. Kaczyńskiego w rosyjskiej prasie z datą 9.04.2010, mamy aluzje do samolotowych katastrof w porannej prasie polskiej w sobotę 10.04., są też inne przykłady... Ale można powiedzieć, że w książce nie podejmujesz się wyjaśnienia różnych zauważanych od samego początku smoleńskich paradoksów czasowych. One są przez Ciebie zarejestrowane – jakby do dalszego wyjaśnienia. Czy pojawiły się jakieś nowe interpretacje, nowe źródła, które umożliwiają powrót do tego ciągle niewyjaśnionego – ale bardzo ważnego – elementu ciągu wydarzeń z dnia 10 Kwietnia?
Wybacz, ale książka jest i tak (jak na moje oko) dość obszerna – nie byłem w stanie drobiazgowo zająć się wszystkimi wątkami. Zwłaszcza tak skomplikowanym jak „czasowy”. Dlaczego? Z prostego powodu: nie ma zbyt wielu dających się analitycznie zestawić zeznań świadków. Gdyby Zespół przesłuchał np. wszystkich dziennikarzy – włącznie z tymi, którzy jak M. Pyza, mówili zrazu, iż do „katastrofy” doszło „koło 10-tej” pol. czasu (a nie koło 9-tej) (http://freeyourmind.salon24.pl/297779,zakrzywienie-czasoprzestrzeni), to być może wyłoniłby się szerszy obraz, pozwalający na jakieś wnikliwe w tej „temporalnej materii” badania. Na razie dysponujemy tylko strzępami relacji rozsiane po Sieci – to wciąż za mało.
Jak doskonale wiesz, polskim urzędnikom państwowym (tym, których relacje znamy, czy to z zeznań przed Zespołem, czy to z wywiadów) do tego stopnia się rozregulowały zegarki, że mogli opowiadać tylko o porach „przed” oraz „po”, z pominięciem jakichkolwiek danych dot. konkretnych godzin (niechby to były chociaż parametry „rus. czasu”). Ponadto olbrzymi zamęt do kwestii czasu wprowadziło podwójne antydatowanie moonfilmu przez S. Wiśniewskiego, o czym pisałem w książce w 7. rodziale poświęconym wyłącznie moonwalkerowi (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-1.pdf, od s. 91). Podwójne antydatowanie dlatego, że 1) wprowadził on do swojego księżycowego materiału „polskie parametry czasowe” (choć „katastrofa” miała się wydarzyć w rus./moskiewskiej strefie czasowej, więc jako „rieportier” dokumentujący Zdarzenie powinien był trzymać się tamtejszych realiów). Gdyby tego było mało, to, żeby zadowolić „fachowców wojskowych”, to 2) dostosował porę filmowania do „godziny Morozowa”, czyli do „czasu katastrofy prezydenckiego tupolewa” wynegocjowanego, jak wieść smoleńska niesie już 10-go Kwietnia wieczorem podczas „narady prokuratorów” (vide „Biała Księga”) – z takimi zatem danymi dostarczył materiały prokuraturze oraz innym instytucjom, choć, jak twierdzę w książce, swój materiał nakręcił niedługo po 8.30 pol. czasu, kiedy rozpoczęła się maskirowka na Siewiernym.
Nawiasem mówiąc, fakt, iż „oficjalna historia katastrofy smoleńskiej” zaczęła się od godz. 10.56 (rus. czasu), a potem „moment katastrofy” zaczął się cofać, wzmacnia tezę, że mieliśmy do czynienia z nierealnym wypadkiem lotniczym, a nie z czymś autentycznym. Rozumiem, że można by się pomylić o sekundy, no, może o minutę czy kilka, w ocenie dokładnej chwili Zdarzenia – przesunięcie jednak o całe 15 minut, a więc do godz. 10.41, wydaje się już zupełnie arbitralnym działaniem. Żeby było śmieszniej, wg B. Biel z „Superwizjera” filmik w komórce Iwanowa-Safonienki (uchodzącego w niektórych środowiskach za autora filmiku Koli) był z 10.56 – tym samym, jak zwracałem uwagę w „Czerwonej stronie Księżyca” – byłby (jeśliby ktoś chciał mimo wszystko wierzyć księżycowym parametrom Wiśniewskiego) nakręcony PO moonfilmie, a ściślej powstałby w momencie, gdy moonwalkera zwijają czekiści w zonie Koli, a więc w tymże miejscu, w którym filmował „Kola”. Gdyby ktoś uważał, że to całkiem prawdopodobny scenariusz, to przypomnę, iż na 1'24'' nie widać dwóch wozów strażackich uwiecznionych na moonfilmie (i na materiale I. Fomina), za którymi stoją czekiści i jeden z nich spokojnie popala papieroska, no i też nie widać szarpanego przez czekistów Wiśniewskiego.
Możemy być pewni, że jakieś manipulacje z czasem były, ale jak już wielokrotnie sygnalizowałem – z punktu widzenia śledztwa są one drugorzędne, dlatego że „mgła smoleńska” (ewentualnie: ruska zona) jest „wielowymiarowa” – manipuluje się w niej dosłownie wszystkim – także przestrzenią, obiektami fizycznymi, zeznaniami świadków, relacjami medialnymi, dokumentami, ekspertyzami etc. To jest hard core, mówiąc brutalnie, wojny informacyjnej. Ofensywa przeprowadzana jest wszelkimi możliwymi środkami, tak więc manipulowanie czasem to jedynie drobny fragment zmasowanych działań operacyjnych. Podkreślam, nie jest to kwestia pierwszorzędna, ponieważ podstawowe zadanie śledztwa to ustalenie faktycznego przebiegu poszczególnych zdarzeń. Dopiero na tym tle można odtworzyć to, w jakiej skali i kiedy dokonywano manipulacji czasem.
7.
Poznany przez nas w początkach marca Raport NIK – w sferze oceny działań MSZ, odpowiedzialnego za przygotowanie wizyty prezydenckiej na dzień 10. Kwietnia 2010 – jest wręcz miażdżący dla R. Sikorskiego. Inne ustalenia tego Raportu również wzmacniają Twoje ustalenia przedstawione w „Czerwonej stronie Księżyca” – to jest m.in. cała ta część książki o tym, czego nie wykonała strona polska (cz. 1., od s. 32).
Lektura opracowań dokonanych przez kontrolerów NIK była dla mnie miłym (śledczym) zaskoczeniem. Kategoryczne ogłoszenie przez nich, iż nie było dokumentów świadczących o oficjalnej zgodzie na wlot w ruską przestrzeń powietrzną oraz na lądowanie na Siewiernym, to autorytatywne potwierdzenie tego, na co zwracali uwagę autorzy książki „Kto naprawdę ich zabił?” (K. Galimski i P. Nisztor). Na ich dziennikarsko-śledcze ustalenia powoływałem się w mojej publikacji. Co innego jednak to, co wywęszą dziennikarze, a co innego wyniki kontroli takiej instytucji jak NIK, która miała wgląd w pełną (ocalałą) dokumentację, korespondencję itd. Tu już nie można powiedzieć, że ktoś coś „nagiął do faktów” lub „dopowiedział”, jak dziennikarz „uzupełniający materiał”. Albo jakaś bumaga jest, albo nie ma. Skoro faktycznie nie ma, to też znaczy, że nie było dokumentu, na podstawie którego prezydencka delegacja mogła „lądować na Siewiernym”.
To dopiero jednak początek, a nie koniec problemów. Oczywiście dla osób, które, jak to złośliwie określiła kiedyś J. Mieszko-Wiórkiewicz, zabetonowały się na Siewiernym, ustalenia NIK niczego nie zmieniają – delegacja „po prostu” poleciała sobie rządowym statkiem powietrznym do Smoleńska „dzięki zgodzie przekazanej telefonicznie”. Te osoby nie zadają sobie pytania: czy to możliwe, by rządowy, wojskowy samolot NATO z polskim Prezydentem i innymi dostojnikami mógł sobie „na gębę” wlatywać w ruską przestrzeń powietrzną, na ruskie wojskowe lotnisko? Przecież nawet tak sformułowane pytanie budzi od razu reakcję w postaci pukania się w czoło.
Naturalnie, zredukowanie kwestii zgody w tak ważnej sprawie do poziomu „telefoniczno-gębowego”, mówiąc kolokwialnie, nie było „wypadkiem przy pracy”, lecz świadomym doprowadzeniem do formuły „nadzwyczajnego”, „nierutynowego” procesu decyzji w dniu lotów prezydenckiej delegacji. Pamiętajmy, iż takie loty objęte są specjalnymi procedurami – zawieszenie więc takich procedur pozwala na wprowadzanie niestandardowych rozwiązań i swoistą dowolność (z punktu widzenia zamachowców, o to właśnie chodziło). Jeśli wszystko rozgrywało się na poziomie „ustnych ustaleń” (czyli bez niezbędnych w takich sytuacjach dokumentów), to zarówno można było kogoś „wpuszczać”, jak i nie wpuszczać i kierować na lotnisko zapasowe.
Czy ustalenia Raportu NIK mogą pomóc teraz w pewniejszym formułowaniu wniosków, które dotyczą dalszych badań nad prawdą o 10 kwietnia 2010 r.? Czy powinny one zmobilizować prokuraturę do bardziej zdecydowanego stawiania zarzutów rządowi Tuska?
Odpowiedź na te pytania uzależniona jest od tego, na ile prokuratura może być traktowana jako niezależna od gabinetu ciemniaków. Mieliśmy właśnie w obszarze prokuratur parę miesięcy temu najpierw ostry konflikt na linii Seremet-Parulski; mieliśmy słynny „strzał Przybyła” po konferencji prasowej; doszło też do zmiany na stanowisku szefa NPW, ale już p. B. Gosiewska zdążyła usłyszeć od nowego szefa NPW, że „Rosja jest mocarstwem” (http://naszdziennik.pl/index.php?dat=20120324&typ=po&id=po17.txt); teraz zaś odbyły się dwie ekshumacje z szokującymi rezultatami (kwestia bezczeszczenia zwłok, pozornych sekcji, braku urazów wielonarządowych), które można by traktować jako punkt zwrotny w oficjalnym śledztwie. Na ile jednak to ostatnie się przełoży na dalsze działania, trudno dziś powiedzieć. Jak do tej pory przecież nikt z wierchuszki nie został pociągnięty do odpowiedzialności za to, co się stało 10-04, a przecież lista takich kandydatów do odsiadki byłaby długa.
Czy dostrzegasz w ogóle szanse na aktywniejsze włączenie się prokuratorów w zwiększenie dynamiki smoleńskiego śledztwa?
Nie mam pojęcia. Do tej pory byłem pesymistą (zwłaszcza po konferencjach prasowych tychże prokuratorów), lecz wspomniana historia z ekshumacjami może jednak zmienić spojrzenie wielu osób na to, jak powinno dalej wyglądać śledztwo. Niewykluczone oczywiście też, że się pojawią „eksperci” tłumaczący, że jak najbardziej może ktoś zginąć w katastrofie tak, że nie ma żadnych wielonarządowych uszkodzeń, może nawet ten ksiądz, co głosił, iż dokonywanie ekshumacji to „szaleństwo”, znowu się odezwie i zacznie rozdzierać szaty, że „narusza się spokój zmarłym”.
W tej chwili naprawdę trudno powiedzieć, w którą to pójdzie stronę. Sporo zależy od determinacji samych rodzin ofiar – wydaje się bowiem, iż szokujące wyniki niedawnych ekshumacji powinny rozwiać wszelkie wątpliwości, co do tego, że dalsze tego typu badania są po prostu konieczne. I nie ma od tych badań odwrotu.
8.
Ostatnie Twoje notki są bardzo specyficzne, bo prezentują nowy typ źródła, który w „Czerwonej stronie Księżyca” nie występuje w takiej postaci... Myślę tutaj o samodzielnym wytwarzaniu przez Ciebie dokumentu metodą spisywania z formatu audio zarejestrowanych wysłuchań świadków przed Zespołem Parlamentarnym A. Macierewicza. Technika zapisywania każdego wypowiedzianego w nagraniu słowa, jak zrobiłeś to już dwukrotnie (T. Szczegielniak i M. Wierzchowski), rodzi pytanie o wartość, o walory i szczególną przydatność tego typu dokumentu dla prowadzonych przez Ciebie analiz.
W książce nie byłem w stanie zamieścić pełnych stenogramów – z oczywistych względów: objętość byłaby nie do strawienia dla potencjalnego Czytelnika. Nie było też moim zamiarem takie zajęcie się zeznaniami. Szkoda, że takich stenogramów nie opublikował w przeciągu dwóch lat sam Zespół.
To, czego podjąłem się teraz jest „specyficzne” z wielu względów. Po pierwsze jest to pewien wybór zeznań. Nie spisuję wszystkiego słowo w słowo – nie wydaje mi się, by wszystko było wartościowe i by każde wypowiedziane na posiedzeniu z udziałem danego świadka, zdanie, było ważne. To jest więc, po drugie, pewna krytyczna analiza zeznań. Nie przywołuję ich w „suchym” brzmieniu, lecz komentuję, krytykuję, punktuję etc. Po trzecie, co odkrywam z pewnym zaskoczeniem, wydaje mi się, iż nie tak wiele osób uważnie te zeznania przesłuchało – tym bardziej więc taki „tekstowy obraz” jest potrzebny. Po czwarte, taka analiza zdanie po zdaniu, słowo po słowie, odsłania zupełnie „niezauważalne” elementy relacji świadków – niezauważlne w tym sensie, że jak się „po prostu słucha”, to pewne rzeczy się dostrzega, inne nużą, jeszcze inne uważa się za nieistotne.
Wg mnie świadkowie przesłuchiwani przez Zespół, pewne rzeczy ukrywają. Wolę na razie nie przesądzać (ani tym bardziej oceniać), jakie są powody ukrywania „pewnych rzeczy” – chciałbym przede wszystkim, byśmy w ramach śledztwa do tych właśnie „zacienionych” obszarów dotarli. Oczywiście jest to możliwe wyłącznie drogą bardzo dokładnych analiz zeznań i dostrzegania sprzeczności/niezgodności/nieścisłości w tychże zeznaniach. Niestety – co piszę ze szczerym ubolewaniem – nikt poza blogerami takich detalicznych analiz zeznań nie przeprowadza. Nikt. Utrudnieniem w śledztwie blogerów na pewno jest to, iż nigdy do tej pory – nigdy podkreślam – nie doszło do żadnej „konfrontacji świadków”, a więc takiej sytuacji, w której moglibyśmy (np. podczas posiedzenia Zespołu) usłyszeć relacje osób, których zeznania pozostają w stosunku do siebie w niezgodności.
Dlaczego na nowo zająłem się zeznaniami nielicznych „smoleńskich świadków”? Dlatego że tych przesłuchań jest tak niewiele. Wychodzi na to, iż przesłuchano na posiedzeniach Zespołu raptem... PIĘĆ osób: Szczegielniaka, Sasina (w dwóch terminach), Wierzchowskiego, Dudę i Wiśniewskiego. Postawiłem sobie więc taką roboczą hipotezę, iż w tychże kilku przesłuchaniach może tkwi odpowiedź na pytanie: czemu zaprzestano publicznie przesłuchiwać smoleńskich świadków?
Wiemy, że masz w planie wykonanie zapisów kolejnych wysłuchań przeprowadzonych przez Zespół i przypuszczam, że pełniejsza refleksja nad tym rodzajem źródła będzie możliwa nieco później – mam nadzieję, że kiedy nadejdzie owo „później” znajdziesz czas na ponowne podzielenie się z nami swoimi spostrzeżeniami, tym razem dotyczącymi tych stenogramowych doświadczeń.... Ale ponieważ determinacja wykonywania przez Ciebie po raz kolejny tak benedyktyńskiej pracy wydaje się bardzo duża, muszą chyba już dzisiaj istnieć poważne przesłanki wskazujące na wartość właśnie tego rodzaju źródła. Jakie nadzieje z nim wiążesz ?
Skoro są to źródła „jedyne” i unikatowe – to tym bardziej warto je zachować czy udokumentować, skoro nie czyni tego, niestety, sam Zespół. Tekst, jak zapewnie wiesz, inaczej się analizuje niż zapis dźwiękowy. Blisko trzygodzinne przesłuchanie przesłuchuje się blisko trzy godziny :), jeśli nie dłużej (trzeba cofnąć, odtworzyć jeszcze raz, bo czegoś się nie dosłyszało itd.) – natomiast stenogram można przeczytać dużo szybciej.
Poza tym tekst pokazuje to, czego czasami nie pokazuje dźwięk (mówiąc obrazowo). Na dobrą sprawę nie interesuje Cię tu wtedy intonacja czy jakieś inne niewerbalne środki – badasz samą treść przekazywaną przez świadka. Co mówi, o czym... Czy to, co mówi teraz zgadza się z tym, co mówił jakiś czas temu? Czy to, co mówi na przesłuchaniu sejmowym zgadza się z tym, co mówił świadek w wywiadach czy podczas innych publicznych wystąpień? Czy wreszcie to, co mówi świadek zgadza się z tym, co mówią inni świadkowie (znający go lub tacy, co się z nim zetknęli?). Prosty przykład: M. Wierzchowski opowiada (grudzień 2010) w sejmie, że dopiero z pobojowiska zadzwonił do Sasina. W wywiadzie dla „NDz” (http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20110209&id=po08.txt) powie, że dzwonił do Sasina z Siewiernego (choć nie doda z jakimi informacjami): „Kiedy czekałem na lotnisku, wykonałem ostatnią rozmowę telefoniczną z ministrem Jackiem Sasinem. Później oczekiwaliśmy na przylot samolotu, luźno rozmawiając.”. Natomiast w „Mgle” A. Kwiatkowski opowiada (s. 88), iż MW dzwonił do nich z lotniska, donosząc, że coś jest nie tak, że doszło do awarii samolotu (nim zatelefonował z samego pobojowiska). I bądź tu teraz mądra która z tych relacji jest prawdziwa? :)
9.
Jesteśmy teraz na takim etapie, kiedy:
- Rosjanie (poza ich prokuraturą i Komitetem Śledczym, prowadzącymi dochodzenie) prawdopodobnie po 4 marca (po wyborach prezydenckich) nie ogłoszą już żadnych nowych ustaleń,
- polski Zespół Parlamentarny przygotowuje się do prezentacji swoich dotychczasowych prac w Brukseli, co determinuje szczególną aktywność grup z nim związanych, usiłujących zdominować swoim stanowiskiem wszystkie inne kierunki prowadzonych badań nad Tragedią Smoleńską, wyciszyć je, a co najmniej – zdezawuować ich osiągnięcia,
- a ci „inni”, to jakby jakieś nowe polskie Pokolenie Niepokornych, dalej wytrwale pisze o swoich dociekaniach i odkryciach.
Sytuacja jest więc o tyle inna niż np. jeszcze rok temu, kiedy wszyscy „niepokorni” musieli się zmagać jedynie z niechęcią ośrodka rządowego, a teraz dodatkowo mają jeszcze przeciwko sobie dawnych sprzymierzeńców.
Mimo wszystko nie zaliczałbym siebie do niepokornych :), staram się być pokorny (na miarę swych możliwości). Oczywiście nie znaczy to, że chowam się w kącie i przestaję blogować, bo jakaś tam grupa urządza wrzaski i się piekielnie awanturuje :). Nie. Nie wchodzę jednak w „interakcje komunikacyjne” z tego typu ludźmi, przyjmując, iż najważniejsze jest tutaj samo śledztwo, w które zaangażowane jest tak wielu wartościowych i zdeterminowanych pragnieniem dotarcia do prawdy, ludzi.
To jest też tak, że jak widzisz, iż ktoś nie tylko się myli, nie tylko tkwi w błędzie, lecz także złorzeczy osobom, które starają się go z tego błędu wyprowadzić (vide „dyskusja” u Rolexa, o której wspominałem) – to stwierdzasz, że szkoda czasu na takie „interakcje”. One do niczego pożytecznego nie prowadzą. Nie możesz bowiem wejść w porozumienie z ludźmi, którzy na dźwięk Twego głosu zatykają sobie uszy, zgrzytają zębami i zaczynają tupać. Tak się po prostu nie da z nikim komunikować.
Kto bowiem podnosi wrzask przeciwko teorii maskirowki? Pomijając tych, co w ogóle nie zajmowali się śledztwem przez blisko dwa lata, a najwięcej mają na jego temat do powiedzenia, to wrzask podnoszą między innymi ci, co miesiące spędzali na pracowitym wytyczaniu trajektorii tupolewa na podstawie zdjęć zniszczonych drzew i obliczali kąty obrotu tegoż tupolewa po zderzeniu z brzozą. Po czym przyszedł taki słoneczny dzień, kiedy min. A. Macierewicz ogłosił ex cathedra, że nie było zderzenia z brzozą i mistrzowie okołobrzozowej trajektorii oraz półbeczki, wzięli się z nowym zapałem za nowe precyzyjne badania, tym razem związane z obliczaniem trajektorii bez uwzględnienia uderzenia w brzozę, a uwzględniającej rozpad samolotu w powietrzu. Oczywiście nie ma w tym naukowym rozwoju nic złego, niejednokrotnie w historii myśli ludzkiej bywały chwile, gdy starą koncepcję zarzucano na rzecz nowej, choć, jak widać w przypadku Ekspertów smoleńskich, sprawa artefaktu, jakim jest pancerna brzoza, nie skłoniła tych mistrzów metodologii badawczej do generalnej refleksji nad przebiegiem „lotniczego zdarzenia” z 10-04. Sprawa bowiem jest arcyboleśnie prosta – jeśli tupolew nie uderzył w brzozę, to uległ zniszczeniu wyżej i już.
W jaki sposób uszkodzona została brzoza? Dlaczego została włączona do materiału dowodowego komisji Burdenki 2 oraz „komisji Millera”? Dlaczego wokół brzozy roztoczono swoisty kult (http://freeyourmind.salon24.pl/297054,o-kulcie-brzozy), włącznie z odprawianiem nabożeństw pod jej konarami? Te zagadnienia nie zajmują szczególnie Ekspertów z kręgów „patriotów aż do bólu”, ponieważ zajęci są oni wytyczaniem nowej/nowych trajektorii. Tym razem jednak nie biorą pod uwagę zniszczeń drzew (a przynajmniej nie wszystkich), lecz dane z komputera pokładowego „prezydenckiego tupolewa”. Dane z FMS-a („znalezionego” przez Rusków) są najwyraźniej pewniejsze niż pancerna brzoza, mimo że danych tych dostarczyła ta sama komisja Burdenki 2, co danych dotyczących brzozy. Innymi słowy, o ile uderzona skrzydłem brzoza okazała się mistyfikacją, o tyle dane z komputera pokładowego kłamać nie mogą. W wielu miejscach bowiem raport komisji Burdenki kłamie, uważają Eksperci, lecz akurat w tej jednej kwestii, nie.
Należałoby zatem szczerze podziękować autorom ruskiego raportu, że - choć wiele danych sfałszowali (np. te związane z zapisami CVR) to - przynajmniej te najważniejsze dla hipotezy 15 metrów (czy 26 metrów) pozostawili nietknięte. Czyste dane wprost do wprowadzenia do matematycznych wzorów. To bowiem, że akurat ruscy poszukiwacze skarbów na Siewiernym „znaleźli” urządzenia, które następnie poddali „badaniom”, dzięki którym „uzyskali dane” (nie zaś znalazła je jakakolwiek grupa przedstawicieli strony polskiej), by je przekazać badaczom znad Wisły, tudzież ogłosić światu w raporcie komisji Burdenki 2 – jest bez znaczenia. Niemożliwe bowiem, by radziecka nauka/technika/itd. posunęła się tak daleko, iżby... wykreowała całe lotnicze zdarzenie ze swych „badań” i „danych”. Zdarzenie, wg Ekspertów, jest wykreowane tylko w pewnych drobnych aspektach (takich choćby jak pancerna brzoza) – w innych nie – samolot tam musiał być, bo byli świadkowie. I widzieli.
A przecież pod strzaskaną brzozą świadkowie też byli! Jeden o mało ze swoim autem nie odleciał za tupolewem. Pęd był tak wielki, że świadek musiał kurczowo się trzymać koła samochodu, ale pęd ten oszczędził te sterty śmieci wokół brzozy i drewniane szopy. Co na to najwybitniejsi Eksperci (już nie ci od Morozowa czy Millera, lecz z kręgów „patriotów aż do bólu”)? Jak to co – pewnie ten świadek nie mówi prawdy, bo są świadkowie, co widzieli „oślepiający błysk” we mgle, a więc eksplozję „prezydenckiego tupolewa”.
To zatem, że jeden świadek kłamie, wcale nie skłania tych Ekspertów do uznania, iż inny świadek również może kłamać. Przeciwnie, ich zdaniem: jeden może kłamie, lecz drugi na pewno nie kłamie. Skąd to wiemy? Czy taki świadek był badany wariografem? A czemuż miałby kłamać? (To pytanie retoryczne, jakie kiedyś postawiła p. A. Gargas). Czemu jakiś świadek miałby kłamać? Z prostego powodu: np. dla pieniędzy albo dla swojego bezpieczeństwa. Zresztą jest też wiele innych powodów, dla których ludzie kłamią.
Najlepsze jednak przed nami. To będzie kwintesencja myśli „patriotów aż do bólu” - mistrzostwo świata w logice rozumowania. Otóż uznali oni z min. Macierewiczem na czele, że z danych z FMS-a „znalezionego” przez Rusków wynika, iż samolot „został rozerwany w powietrzu”, jak to gdzieś wyczytałem. Pozostaje więc już tylko kwestią czasu ustalenie, czy tego rozerwania dokonała ruska bomba na pokładzie, czy też (jak to sugerowali autorzy „Zbrodni smoleńskiej”) dwa pociski wystrzelone przez ruskie myśliwce, które przyleciały z bazy w Sieszczy. I teraz najważniejsze: Eksperci uważają, iż Ruscy, prowadząc śledztwo we własnej sprawie i dokonawszy bombowego zamachu na pokładzie (ewentualnie zestrzelenia tupolewa nad Siewiernym) – pozostawiliby w raporcie (sterowanej ręcznie przez Putina) ruskiej „komisji badawczej” rzetelne dane świadczące o tym wysadzeniu/zestrzeleniu.
Moim zdaniem to jest majstersztyk logicznego rozumowania i właściwie w tym momencie pozostaje wyłącznie powiedzieć brydżowe „pass”. Już chyba mądrzej bowiem do sprawy podejść się nie da, skoro się zakłada to, że kraj specjalizujący się od dziesięcioleci (!) w wojnie informacyjnej pozostawia w oficjalnym państwowym dokumencie związanym z wydarzeniem tej rangi co tragedia z 10-04, szczegółowe informacje, z których można wywnioskować, iż doszło do zamachu dokonanego przez tenże kraj. Ruscy więc sami się podkładają własnym „raportem” Zespołowi smoleńskiemu, gdyż wcześniej żadna z instytucji tego (tj. ukrytej informacji o zamachu) nie dostrzegła. No comments :)
Co byś radził tym, którzy nie dają się zapakować do jednego siermiężnego wora z napisem „Front Smoleńskiej Jedności Moralno-Politycznej Narodu”?
Sursum corda! Prawda musi zwyciężyć – także prawda o straszliwej tragedii z 10-04. Tragedii, która dotknęła całe nasze państwo – nas wszystkich. Cierpliwości, wytrwałości, pokory życzyłbym – to wszystko wcześniej czy później zaowocuje właśnie zwycięstwem prawdy, które to zwycięstwo przede wszystkim należy się poległym 10 Kwietnia, ale też należy się samej Polsce, która została tak boleśnie doświadczona i która musi się zacząć konstytuować na nowo. Zupełnie na nowo.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
[amelka222, 24.03.2012]
Zobacz także ostatnie notki Free Your Mind’a:
http://freeyourmind.salon24.pl/402171,opowiesci-dziwnej-tresci http://freeyourmind.salon24.pl/401203,tajemnice-smolenska
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 25311 odsłon
Komentarze
Do redakcji NP
24 Marca, 2012 - 15:16
http://solidarni2010.pl/n,2530,11,informacja-w-sprawie-sledztwa-obywatelskiego-na-naszej-stronie.html
Chciałbym poznać stanowisko redakcji Niepoprawnych.pl
Promocja oczywistej dezinformacji "służy" wyłacznie wiarygodności danego portalu. Skoro maja Państwo stanowisku diametralnie rózne od stanowiska portalu Ewy Stankiewicz to prosze je jasno wyartykułować.
Do promotorki Fyma i Cypriana Polaka:
http://mdabrowski.salon24.pl/392371,rezygnacja
Re: Do redakcji NP
24 Marca, 2012 - 15:44
Też chciałbym poznać stanowisko redakcji :) Nie wiedziałem, że w ramach wolności słowa promujemy każdą bzdurę! "Odkleiłem" ten teks z "redakcja poleca".
Pozdrwiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Nurni
24 Marca, 2012 - 16:41
amelka222
Linkowany przez Pana tekst M. Dąbrowskiego został napisany przez Autora na wyraźne zlecenie z zewnątrz: M. Dąbrowski miał się zdecydowanie odciąć na portalu salon24.pl od wszelkich działań, które wiązałyby jego nazwisko z promowaniem prac Free Your Mind-a. I Pan o tym doskonale wie.
Postawa ta nie ma nic wspólnego z działalnością badawczą. Ilustruje jedynie zjawisko dyspozycyjności, nic ponadto.
amelka222
Re: Nurni
24 Marca, 2012 - 16:57
Jaką działalnością badawczą, że spytam zaciekawiony?
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
:)
24 Marca, 2012 - 19:46
Sądze że kiedys operacja blogowa "maskirowka" zostanie zbadana. Przez jakiegoś socjologa (może Budyń nie będzie miał akurat nic do roboty).
Ale nie tylko socjologa.
Pani promotorko dezinformacji Fyma plus majaków Cyprana
24 Marca, 2012 - 17:16
O tym ze MD orzyjmuje "zlecenia z zewnatrz" dowiaduje sie od Pani. Ale wysłałem Markowi tę wypowiedź.
W linkowanym wątku Marek pisze:
Ja mam ten komfort, że sam sobie wybieram przedsięwzięcia które firmuję swoim nazwiskiem.
Pani twierdzi inaczej: Marek pisze na "zlecenie z zewnatrz". Dodatkowo Pani dowodzi ze ja o tym doskonale wiem.
Na pierwszym kłamstwie została Pani własnie przyłapana. Otóz nic mi nie wiadomo na temat tej insynuacji wobec Marka Dabrowskiego. Ale to tylko drobne kłamstwko z którym powiedzmy, Pani całkiem do twrzy.
Gorzej jeśliby sie okazało że na swoje insynucje wobec współpracującego z ZP Marka Dabrowskiego bedzie miała Pani wyłacznie słowa. Zarzut jest przeciez konkretny - jakies zlecenie z zewnątrz.
Zlecenia przyjmuje wyłacznie ktoś kto jest wynajety.
Ciesze sie anonimowa blogerko że nie próbujesz nawet dyskutowac ze stanowskiem Ewy Stankiewicz, która jedną decyzją ukróciła popularyzowania dezinformacji na swoim portalu.
Pani stanowisko interesuje mnie przy tym o tyle o ile - jest Pani już dosyć skompromitowaną chocby i przez nazywanie pijackich rojeń Cypriana Polaka (co to rozmawia we śnie z ofiarami tragedii) "materiałem".
Ale pisanie że ktoś pisze na zlecenie to nawet jak na Pani postać, całkiem poważny zarzut.
Re: strata czasu
24 Marca, 2012 - 19:03
"Linkowany przez Pana tekst M. Dąbrowskiego został napisany przez Autora na wyraźne zlecenie z zewnątrz"
Teraz czytam mocno niewyraźne:
odwoływałam się jedynie do pańskiej inteligencji
Faktycznie szkoda czasu.
Mam nadzieje że kolejne wpisy Pani Kłamczuchy będą przez administratorów NP traktowane tak jak Pani Kłamczucha na to zasługuje.
Pani Amelka222 skłamała - pani Amelka222 jest kłamczynią.
@Amelka 222 24 marca, 2012 - 17:41
25 Marca, 2012 - 10:20
"Linkowany przez Pana tekst M. Dąbrowskiego został napisany przez Autora na wyraźne zlecenie z zewnątrz"
Po raz kolejny- po zarzuceniu Marie iż chce "wrogo przejąć" Pani projekt- Pani z pełnym rozmysłem kłamie. Piszę to pod imieniem i nazwiskiem, chociaż zdaję sobie sprawę, że po drugiej stronie to anonim rzucił na mnie oszczerstwo, i tak zapewne pozostanie.
Tak się składa, że Marek Dąbrowski nie przyjmuje od nikogo ani wyraźnych, ani niewyraźnych zleceń na to, co ma robić.
"M. Dąbrowski miał się zdecydowanie odciąć na portalu salon24.pl od wszelkich działań, które wiązałyby jego nazwisko z promowaniem prac Free Your Mind-a"
Dokładnie. Kiedy Marek Dąbrowski stwierdził, że jego uczestnictwo w projekcie w którym promuje się Wielkiego i Kochanego FYM-a oraz brednie @CyprianaPolaka (nb wczoraj widziałem w nim także notkę prowokatora Horse)- opuścił ten projekt, który powoli, ale nieuchronnie rozwija się w kierunku przewidzianym przez w/w Dąbrowskiego.
Radzę-zamiast zajmować się "analizami" pobudek mojego działania, o których pojęcia Pani nie miała i nie ma- wpłynąć na Wielkiego i Kochanego FYM-a i spowodować usunięcie z przestrzeni publicznej bzdur, które powypisywał na temat FMS/TAWS, dezinformując nieświadomych Czytelników.
Marek Dąbrowski
Marek Dąbrowski
M. Dąbrowski
25 Marca, 2012 - 13:57
Pan wybaczy, ale nie mam zamiaru na tym portalu roztrząsać "wrzutek" @nurniego.
Swoje stanowisko w interesującej Pana sprawie przedstawiłam w komentarzach pod Pana notką:
http://mdabrowski.salon24.pl/392371,rezygnacja
i wyjaśniałam je dotąd, dokąd mogłam, tj. do wyproszenia mnie przez Pana ze swojego bloga.
Za wszystkie późniejsze interpretacje moich intencji, kiedy już nie mogłam się ustosunkować do zarzutów ze względu na blokadę, którą Pan zastosował wobec mnie, nie mogę ponosić żadnej odpowiedzialności.
Sądzę, że właściwie potrafi Pan odczytać moje komentarze pod Pana notką z lutego.
I nie mam w tej sprawie nic więcej do powiedzenia. Jeśli zamierza Pan dalej sprawę ciągnąć - zapraszam na portal salon24 i na swój blog, bo to tam jest właściwe miejsce na toczenie tej dyskusji.
Nie ma ona nic wspólnego z treścią materiału, który tutaj publikuję i zostaje ona przeze mnie uznana za trolling.
Żegnam Pana.
amelka222
@Amelka222 25 marca, 2012 - 13:57
25 Marca, 2012 - 15:02
Te "wrzutki" wydają się niezbędne, aby Czytelnicy mieli jasność co do Pani sposobów działania.
Ponownie Pani kłamie, coraz bardziej nieudolnie.
"kiedy już nie mogłam się ustosunkować do zarzutów ze względu na blokadę, którą Pan zastosował wobec mnie, nie mogę ponosić żadnej odpowiedzialności."
Nie miała Pani, i nie ma u mnie bana.
"i wyjaśniałam je dotąd, dokąd mogłam, tj. do wyproszenia mnie przez Pana ze swojego bloga."
Nie została Pani bezwarunkowo wyproszona, ale zobligowana do udowodnienia swoich zarzutów wobec @Marie. 20.02.2012 13:27 napisałem jednoznacznie:
"@amelka222
Proszę nie wchodzić na mój blog do momentu kiedy nie sprostuje Pani swojego kłamstwa, jakoby Marie miała zamiar "we wrogi sposób" przejąć Pani projekt.
Tu nie słup ogłoszeniowy dla Pani oszczerczych wymysłów, zatem komentarz z linkiem do kłamliwego tekstu usuwam i czekam na publiczne sprostowanie."
Jedno jest pewne: czmychnęła Pani wtedy z własnego wyboru, nie udowadniając swoich zarzutów.
Na przyszłość radzę czytać to co się do Pani pisze ze zrozumieniem. Ta umiejętność przydaje się w prowadzeniu obywatelskiego śledztwa.
Nie interesuje mnie, za co Pani według siebie ponosi odpowiedzialność, a za co nie, podobnie jak są mi obojętne motywy Pani działania. Również Pani histeryczny krzyk o trollingu nic tu nie pomoże- ponownie złapano Panią na publicznym kłamstwie. Należy je sprostować, podobnie jak wszystkie inne. Mam wrażenie, że nie tylko ja na to czekam.
W sprawie o której pisze @Nurniflowenola- jeśli chce się Pani skompromitować jeszcze bardziej niż dotąd- proszę skontaktować się z Przewodniczącym ZP i zapytać, czy otrzymałem odeń jakieś DYSPOZYCJE w sprawie FYM-a.
Chyba, że Macierewiczowi, według ostatnio lansowanych przez niektórych maskirowczyków teorii- spychającemu prace Zespołu na manowce, kłamiącemu i lecącemu do Smoleńska samolotem- także Pani nie wierzy. To już jednak Pani problem, a nie mój.
Ja Pani nie żegnam, bynajmniej. I na pewno nie będę z Panią dyskutował na Salonie24, tylko tutaj, gdzie opublikowała pani swoje oszczerstwo, i tu należy je sprostować.
Marek Dąbrowski
Marek Dąbrowski
FYMie kochany link potwierdzający Twoje tezy podaje nizej
24 Marca, 2012 - 16:01
,,Model dezintegracji krajów wg podręczników KGB jest bardzo skutecznym narzędziem pozwalającym na przejmowanie kontroli nad krajami. Techniki te były używane na całym świecie z dużym powodzeniem,, cytat z opisu filmu. Warto poświecić godzinę na przeanalizowanie filmu.
http://www.youtube.com/watch?v=jL4G9vQjVOA
radzę FYMowi i akolitom natychmiast zrewidować strategię
25 Marca, 2012 - 10:59
dezawuowania prac komisji sejmowej A. Macierewicza
oto z tekstu wywiadu z FYMem amelki przykład bezpodstawnego ataku:
"Otóż uznali oni z min. Macierewiczem na czele, że z danych z FMS-a „znalezionego” przez Rusków wynika, iż samolot „został rozerwany w powietrzu”, jak to gdzieś wyczytałem"
FYM "gdzies wyczytał" czyli przyznaje się do ignorncji nie zapoznania się z pracami prof. Biniendy i prof Nowaczyka
Ci ze 100% naukową rzetelnością falsyfikują oficjalna wersje posiłkując się publikowanymi danymi - prosili niejednokrotnie o krytyke ich badań jak to w świecie nauki się praktykuje - z powyższego wywiadu widze jednak że preferujecie podsrywnie zza węgła ;/
jeszcze 2 zdania mojego komentarza:
1) przedstawione na posiedzeniu Komisji wnioski o rozerwaniu samolotu z epicentrum w lewej części centropłata wynika głównie z analizy rodzaju i zakresu uszkodzeń konstrukcji nośnej czego już FYM "gdzies tam nie przeczytał/dosłyszał" więc prześmiewcze sformuowanie j.w. (wyboldowane) jest ewidentną nieuczciwością
2) doznałem zawodu słysząc że konferencja w Pasadenie się jednak nie odbędzie, ale przyhylam się do opinii komentatorów mówiacych o wysoce prawdopodobnym zastraszeniu prof. Biniendy - faktem jest, że nawet gdyby ktoś z sekty panc- brzozy stanął w szranki w świetle reflektorów to prof Binienda by mu nie dał żadnych szans
Zwykle dawałem materiałom FYMa ocenę 10 pomimo wątpliwości co do vcelu drążenia 100ych 5-rzędnych wątków ale chwaląc dociekliwośc badacza
Jak jednak widzę złą wolę przejawiającą się celowym dezawuowaniem prac Komisji A. Macierewicza to tym razem moją ambiwalencję wyraziłem notą "5"
By zakończyć wnioskiem pozytywnym - snujcie swoje teorie w sposób nie szkodzący naszym, patriotów polskich staraniom o powołanie międzynarodowej uczciwej i fachowej komisji
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart
@Polon210
25 Marca, 2012 - 16:06
Prof. Binienda nie będzie prezentował wyników swoich badań w Pasadenie, gdyż nie zgłosił się doń żaden oponent chętny do publicznego nawiązania merytorycznej dyskusji. Nikt nie przesłał nawet abstraktu (czyli rodzaju deklaracji i "mapy drogowej" badań które ma zamiar wykonać- tu mała uwaga: często kłamliwie przedstawia się abstrakt jako WYNIKI badań, a nie deklarację ich przeprowadzenia).
Jedyną osobą która zgłosiła się od WB był jeden z autorów "Ostatniego lotu", który chciał w Pasadenie omawiać swoje wrażenia związane z eksploracją złamanej brzozy. Z oczywistych powodów nie został dopuszczony do panelu, gdyż temat, który miał zamiar rozwinąć, nadaje się bardziej na konferencję turystyczno- krajoznawczą, a nie dotyczącą zderzeń o wysokiej energii.
Temat brzozy i skrzydła profesor ma jednak omawiać na seminarium na Politechnice Warszawskiej, w późniejszym terminie.
Marek Dąbrowski
Marek Dąbrowski
Wspaniały tekst
24 Marca, 2012 - 17:05
Dzięki za wspaniały tekst.Pisze do Pani"jakiś śmieć","użyteczny ćwok" ,którego tak wysublimowanymi ,na miarę swego intelektu,określiła istota "nurni" tutaj http://niepoprawni.pl/blog/1289/blaszczyk-henryk-z-zawodu-ksiadz
Ten Einstein NP PL i S24 ani słowem nie zająknął się na temat tego,o co zapytałem,a mianowicie ,co dalej z narracją wybuchu i katastrofy na Siewiernym w świetle ustaleń sekcji zwłok ś.p. Janusza Kurtyki i Przemka Gosiewskiego.Ciekawy wybuch i rozerwanie samolotu w drobny MAK bez uszkodzeń narządów wewnętrznych.
Ja co rano włączam guzik"logiczne myślenie".,Niektóre istoty są na to za leniwe.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
ano ćwokiem jest kazdy
24 Marca, 2012 - 18:21
atakujący zespół Antoniego Macierewicza czy samego przewodniczacego. Funkcja ćwoka w przyrodzie jest opisana w licznych traktatach. Nazywa się ich tam uzytecznymi idiotami.
Szydzisz z ludzi znanych z imienia i nazwiska, a dodatkowo poddawanym subtelnym zabiegom służb. Od obraźliwych emaili przez nieprzyjemnosci w miejscach gdzie pracują, az po zdjecia satelitarne ich domów - taka przygoda ćwoku sotkała Kazimierza Nowaczyka.
Do pierdzenia w stołek zramolały dziadu - wystarczy sam stołek.
Powtórze: w Polsce po takich słowach z kazdego spotkania z Macierewiczem wyleciałabyś na kopach. Jestem pewien że w Australii również.
@skowronek - 17:05
24 Marca, 2012 - 18:46
Dziękuję!
Pana podziękowania należą się przede wszystkim Autorowi "Czerwonej strony Księżyca", do których sama również się dołączam.
Pozdrawiam serdecznie.
amelka222
Dziękuję
24 Marca, 2012 - 18:48
Dziekuje za wspaniała pracę.P.S.Do czego się Pani odwoływała ,tracąc czas ???
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
@skowronek
24 Marca, 2012 - 19:30
Stratą czasu było udzielanie odpowiedzi @nurniemu.
Serdecznie Pana pozdrawiam.
PS. Nie wiem, dlaczego moja odpowiedź dla @nurniego wpisała się pod Pana komentarzem.
Przepraszam Pana za ten techniczny kiks.:)
amelka222
:)
24 Marca, 2012 - 19:46
Dopiero teraz zaskoczyłam, o co Pan naprawdę pytał ;)
Pozwoli Pan, że nie sformułują publicznie swojej odpowiedzi...
Serdecznie.
amelka222
Pozwolę
24 Marca, 2012 - 20:14
Jak to miło rozmawiać z osobą inteligentną.To FYM miał szczęście!
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
Nic z tego
24 Marca, 2012 - 22:19
Daremne żale, próżny trud. Bezsilne złorzeczenia! Adam Asnyk tak pisał i miał racje.Nie takie numery ten "pan" robił i włos mu z głowy nie spadł.To nie S24,gdzie FYM go zbanował. Tu nikogo gospodarz bloga zbanować nie może i można pisać wszystko,nawet najbardziej obraźliwie dla gospodarza.Gdyby ktoś chciał to podciągnać pod podwazanie dobrego imienia portalu,niech zobaczy blog Tomasz Sokolewicza.
Również pozdrawiam.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
.............
24 Marca, 2012 - 22:33
Pragnę Pana poinformować, że zgłosiłam do redakcji NP wpis @nurniego z 18:21 do usunięcia, ale - jak widać - bez odzewu.
To bardzo przykre.
A jak się "zgłasza" ?
Pani kłamstwa zgłosiełem wyłacznie pomówionemu przez panią Markowi Dąbrowskiemu. Nigdy tu nic nie zgłaszałem, wolałem napisac publicznie - osobo przyzwyczajona do działań zakulisowych.
Mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu i że np. już jutro nie będzie zaskarżonego przeze mnie komentarza.
A ja wyrażam publicznie nadzieje że ktoś kto kłamie zasługuje na portalu NP tak, jak pani notke własnie potraktowano.
Choc wolałbym standard wyznaczony przez Pania Ewę Stankiewicz. Ale ja tu też jestem w końcu tylko gościem.
skoro nie moge poprosić Panią
24 Marca, 2012 - 22:59
by napisała że insynuacje wobec Marka Dąbrowskiego były PANI kłamstwem to zwracam się z prosba do kłamiacej z przyzwyczajenia - by tolerowała tu moja obecność.
Albo nie - co mnie w końcu obchodza odczucia tego kto eksperta ZP Antoniego Macierewicza przedstawia jako osobę do wynajecia.
Co trzeba takiego w sobie mieć by dac sie nająć do takiej roboty, pani Amelko z trzema dwójkami? Jaki to za przeproszeniem imperatyw?
Osoby mi współrodzajowe jak coś palną to wycofują się. Proste jak jazda na rowerze.
Pani Kłamczucho, pani predzej ogłosi że nigdy nie widziała roweru.
ps
Znów udało sie Pani nie napisac nic o Ewie Stankiewicz którą promocje dezinformacji jednym ruchem przecieła.
Ślicznie Pani pływa i ciesze sie że miałem wreszcie okazje napisac coś, co może byc postrzeżone jako Pani zaleta.
@nurni
24 Marca, 2012 - 23:25
Albo Pan nie potrafi czytać tekstu ze zrozumieniem, albo celowo mnie próbuje Pan sprowokować do jakiejś kretyńskiej wojenki.
Proszę wejść na linkowaną przez siebie notkę M. Dąbrowskiego, gdzie w komentarzach napisałam dokładnie to samo, co tutaj: że notka pana MD "Rezygnacja" jest adresowana nie do mnie. I proszę sobie zbudować logiczny ciąg dalszy.
Na taką umiejętność z Pana strony liczyłam odpowiadając po raz pierwszy.
I przyznam, że jestem rozczarowana, bo na salonie24 jakoś tej Pana ułomności dotąd nie zauważałam... I chyba Pan przyzna, że nawet zdarzało się nam razem coś tam nawet ustalać..., czy też "kłamię"?
Jest gorzej: Pan, jak przedszkolak, leci na skargę i to z donosem, do wychowawczyni (do MD), wyzywając po drodze od kłamczuch gospodynię bloga...
No, naprawdę nie wiem, czy Pan ma 5 lat??? Dziecku wybaczę wszystko, ale tutaj naprawdę nie wiem, co wobec takiej mieszanki infantylności z oczywistą impertynencją począć.
Bo Pan zdaje się rzeczywiście nie pojmuje żadnych subtelności.
amelka222
.......
25 Marca, 2012 - 00:11
Prosze mnie nie epatowac swoim rozczarowaniem bo na mnie takie okragłe słowa, czy czasem usmiechy, zupełnie nie działają.
Pani twierdzenie było i jest brudną insynuacją.
Po cóż być nieuprzejmym skoro grzeczność pozwala nam na wszelkie impertynencje, prawdaż?
Linkowany przez Pana tekst M. Dąbrowskiego został napisany przez Autora na wyraźne zlecenie z zewnątrz
To że pani cos napisała nie jest dowodem na to że Marek Dabrowski pisze coś na zlecenie.
Pani skłamała, pani jest kłamczynią i insynuje innym zachowania na które nie ma żadnego dowodu.
Teraz to juz Pani zajmuje mój czas przedstawiając za dowód swych insynuacji... własne słowa.
Takie zarzuty udowadnia się - w przeciwnym razie każdy juz dzisiaj mógłby napisać jakie to zlecenia przyjmuje Amelka222.
I nie sposób byłoby sie pani przed nimi obronić skoro autor takiego pomówienia a to odnosił sie do naszej inteligencji a to wysmiany, przedstawiał "dowód" w postaci własnych słów.
Miejsce postaci pani pokroju wskazała Ewa Stankiewicz.
I jakos mam do niej zaufanie. Istnieją takie adresy przy których i 222 Amelek to wciąż za mało.
Pani Amelka222 skłamała, pani Amelka22 jest kłamczynią.
EOT
późne dzieciństwo
25 Marca, 2012 - 00:42
Ciekawe kiedy Pan dorośnie i przestanie się powoływać bez przerwy na autorytety = "przedszkolanki": E. Stankiewicz, A. Macierewicza, M. Dąbrowskiego?
Kiedy sformułuje Pan po raz pierwszy swoją, naprawdę swoją, jakąś odkrywczą myśl i powie/napisze: JA tak sądzę, Ja tak myślę, to jest MOJE zdanie...?
Moja prośba, by oddalił się Pan z mojego bloga pozostaje w mocy.
amelka222
Re: późne dzieciństwo
25 Marca, 2012 - 12:16
Też mam prośbę: proszę udowodnić tezę, że M. Dąbrowski piszę na zlecenie z zewnątrz. Tu i teraz.
Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Pan sobie żartuje!
25 Marca, 2012 - 13:48
Uprzejmie Pan informuję, że nie zamierzam ciągnąć wątków wrzucanych tutaj przez @nurniego, osobę wyproszoną z mojego bloga.
Sprawa dotyczy innego portalu i innego bloga, więc proszę łaskawie się nie wtrącać.
amelka222
Użytkownik amelka222
25 Marca, 2012 - 14:23
[quote=amelka222]Linkowany przez Pana tekst M. Dąbrowskiego został napisany przez Autora na wyraźne zlecenie z zewnątrz[/quote]
Nie żartuję. Sprawa dotyczy tego portalu i tego bloga, bo to tu padły powyższe słowa. M. Dąbrowski napisał, że są one nieprawdziwe. Dlatego proszę o udowodnienie tej tezy lub, w przypadku braku dowodów, wycofanie się z zarzutu i przeproszenie pomówionego.
Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Proszę bardzo.
25 Marca, 2012 - 16:04
Zacznijmy więc od początku:
O godz. 14:50 publikuję na swoim blogu, tutaj, powyższy tekst. Pojawia się wpis @nurniego
1. "Do redakcji NP nurni, 24 marca, 2012 - 16:16 http://solidarni2010.pl/n,2530,11,informacja-w-s... Chciałbym poznać stanowisko redakcji Niepoprawnych.pl Promocja oczywistej dezinformacji "służy" wyłacznie wiarygodności danego portalu. Skoro maja Państwo stanowisku diametralnie rózne od stanowiska portalu Ewy Stankiewicz to prosze je jasno wyartykułować. Do promotorki Fyma i Cypriana Polaka: http://mdabrowski.salon24.pl/392371,rezygnacja"
Co on oznacza? Odwołuje się do stanowiska zupełnie innego portalu Ewy Stankiewicz, który postanowił nie publikować tekstów Free Your Mind'a i oczekuje od redakcji NP dostosowania się do wymogów portalu Ewy Stankiewicz.
Wskazuje jednocześnie na istnienie konfliktu między mną, jako właścicielką tego bloga i osobą prowadzącą rozmowę z FYM'em, i jednocześnie osobą prowadzącą projekt "Księga Hańby-Tragedia Smoleńska" na portalu salon24, a p. M. Dąbrowskim. No, zaiste, mieszanka wybuchowa na samym wejściu.
Co robi redakcja NP w osobie @nurniflowenola, czyli jak rozumiem Pan?
Przychyla się do ostrzeżenia @nurniego, że promowanie mojego tekstu będzie niezgodne z profilem i kierunkiem działań portalu Ewy Stankiewicz, którą nb niezmiernie cenię, ale akurat nie ma to tutaj nic do rzeczy.
2. "Re: Do redakcji NP nurniflowenola, 24 marca, 2012 - 16:44 Też chciałbym poznać stanowisko redakcji :) Nie wiedziałem, że w ramach wolności słowa promujemy każdą bzdurę! "Odkleiłem" ten teks z "redakcja poleca". Pozdrwiam ------------------------------- Samotny wilk w biegu"
Gdyby sprawa dotyczyła jedynie promowania przez redakcję zamieszczonego przeze mnie tekstu FYM'a, która to promocja na skutek interwencji @nurniego została wycofana, nie byłoby żadnej "draki".
Ale @nurni postanowił rozegrać redakcję NP jeszcze dziwaczniej i pokazać jej, jak ma postępować z nieprawomyślnymi blogerami, ośmielającymi się na niepoprawni.pl publikować tak świetne teksty, jakim jest tekst powyższy.
Przynosi w swoim komentarzu dodatkową informację: "Do promotorki Fyma i Cypriana Polaka: http://mdabrowski.salon24.pl/392371,rezygnacja", a więc zaczyna - ni z gruszki, ni z pietruszki - wciągać w SWÓJ PROBLEM, jaki ma ze mną i z tekstem FYM'a, Marka Dąbrowskiego.
3. Podstawa mojego twierdzenia, że "tekst M. Dąbrowskiego [linkowana przez @nurniego notka] został napisany przez Autora na wyraźne zlecenie z zewnątrz" jest następująca [uprzedzam, ze cytat będzie obszerny i pochodzi z komentarzy pod notką MD]:
"Marek Dbrowski
Szanowny Panie! Ze zdumieniem odebrałam Pana informację na PW, odsyłającą mnie tutaj, do tej notki, bez jednego słowa wyjaśnienia, w czym rzecz. Przyzna Pan, że jak na tworzenie dotąd powstającego dopiero zespołu autorsko-redaktorskiego LCz "Księga Hańby" są to obyczaje rzadko spotykane. Ponieważ publicznie formułuje Pan zarzuty imiennie pod moim adresem, postaram się na nie odpowiedzieć wyczerpująco i załączyć niezbędną faktografię w następnych wpisach. AMELKA222 140 5280 | 19.02.2012 17:32
@amelka222
Napisałem do Pani jako RedNacza. A ponieważ nie lubię niedomówień i nie jestem politykiem- zrobiłem to publicznie. Mleko się rozlało [...]
MAREK DĄBROWSKI 60 3994 | 19.02.2012 17:49
@amelka222
Szanowna Pani, doskonale Pani wie, że moje nazwisko jest kojarzone z Zespołem Parlamentarnym. I to właśnie powoduje, że mam obowiązek zająć stanowisko PUBLICZNIE. Sygnał, który dziś publicznie wysłałem, miał 2 cele: 1- jednoznaczne zdystansowanie się od projektu, w którym z pełną powagą publikuje się BREDNIE @CyprianaPolaka oraz political fiction FYM-a; 2 - publiczne stwierdzenie, że znalezienie się książki FYM-a i idiotyzmów stworzonych przez @CyprianaPolaka w projekcie "Smoleńska Księga Hańby" nie ma związku z rolą, którą zgodziłem się pełnić w projekcie. Tak jak napisałem wcześniej: Pani, jako RedNacz, może wyrażać zgodę na publikację tego, co uważa Pani za stosowne. Natomiast ja nie mam obowiązku udawać, że "przykrywanie" projektu DEZINFORMACJAMI zostało dokonane za moją zgodą lub wiedzą, i odmawiam żyrowania projektu [...] Będę się z zewnątrz przyglądał projektowi, a w szczególności momentowi kiedy zawita do niego JMW & Co., zaś Antoni Macierewicz zostanie obwołany ruskim agentem. MAREK DĄBROWSKI 60 3994 | 19.02.2012 18:16
@Marek Dąbrowski
]...] "Będę się z zewnątrz przyglądał projektowi, a w szczególności momentowi kiedy zawita do niego JMW & Co., zaś Antoni Macierewicz zostanie obwołany ruskim agentem."
Rozumiem, że uwaga ta nie jest skierowana do mnie osobiście, lecz do obserwatorów z zewnątrz, oceniających Pana postawę wobec notek włączanych roboczo do LCz "Księga Hańby". Piszę "roboczo", gdyż - jak Pan zapewnie zauważył - bulwersująca Pana notka nie jest sygnowana oznaczeniami projektu. AMELKA222 140 5280 | 19.02.2012 18:55
@amelka222
Rozumiem, że uwaga ta nie jest skierowana do mnie osobiście, lecz do obserwatorów z zewnątrz Zatem źle Pani rozumie. Także do Pani, jako RedNacza. To, że będzie Pani miała wątpliwą przyjemność z JMW, Horse, Zezorro i innymi jest dla mnie jasne od momntu gdy zobaczyłem ostatnie notki w dziale. I proszę łaskawie przestać nazywać akwizycję dzieł zebranych FYM-a "roboczym włączaniem notek". Nie urodziłem się wczoraj, niestety ;-) MAREK DĄBROWSKI 60 3994 | 19.02.2012 19:16"
Sądzę, że tyle wystarczy. Pan MD jednoznacznie stwierdza, że ze względu na pełnione przez siebie funkcje publiczne i bliskie powiązania z Zespołem Parlamentarnym MUSI ZAJĄĆ TAKIE, A NIE INNE STANOWISKO.
To, że przez przypadek akurat ja kieruję projektem "Ksiega Hańby" - to jest jedynie DODATKIEM, ponieważ TAKŻE DO MNIE, ale przede wszystkim do innych osób sygnał w postaci swojej notki wysyła, odcinając się i od Księgi Hańby, i od tekstów Free Your Mind'a.
Nie wiem, czy coś jeszcze można dodać. Sądzę, że to wszystko.
PS. Zanim Pan wpadnie na pomysł usunięcia tego komentarza, skopiuję go dla pewności, by po raz drugi z nurniopodobnymi w dyskusję tutaj się jednak nie wdawać.
amelka222
Re: Proszę bardzo.
25 Marca, 2012 - 16:08
Zdaje się, że ma pani problem z odróżnieniem informacji od opinii, co jest w sumie dość częste w dzisiejszych czasach. Otóż pani powyższe wyjaśnienie jest.. bełkotem. I niczym więcej. Stara się pani obronić postawioną przez siebie tezę na zasadzie domysłów. Wyciąga pani wnioski, które są po prostu naciągane. W każdym normalnym sądzie taki wywód przyprawiłby skład sędziowski o atak śmiechu. Pomówiony M. Dąbrowski zaprzeczył pani słowom, napisał jasno i wyraźnie, że nie pisze na niczyje zlecenie. Na pani, autorce informacji nt M. Dąbrowskiego, spoczywa udowodnienie tezy. Nie obroniła pani tej tezy, czyli nie pozostaje nic innego jak przeproszenie pomówionego.
Bez obaw: nikt tego bełkotu kasować nie będzie. Bo i po co?
Pozdrawiam
P.S. Użytkownik nurni nikogo nie rozgrywa - to kolejna pani insynuacja.
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Re: Re: Proszę bardzo.
25 Marca, 2012 - 16:14
"Nie obroniła pani tej tezy, czyli nie pozostaje nic innego jak przeproszenie pomówionego."
Pan to pisze, jako kto, przepraszam...
amelka222
Pani nie tylko kłamie, pani jest niedysponowana
25 Marca, 2012 - 16:35
Pan to pisze, jako kto, przepraszam...
Najwidoczniej uznała pani ze może być sędzią we własnej sprawie. Tupet dość typowy.
Prosze się nie martwić o to co miałoby być skasowane, pani występ archiwizuje.
Mimo ze jak to pani była łaskawa zauwazyć "nurniopodobny" administrator zapowiedział że moze pani tu insynuować całkiem swobodnie.
amelka222
25 Marca, 2012 - 19:15
Nie ma to większego znaczenia. Bo co za różnica? Została pani przyłapana na kłamstwie i poproszona o przeproszenie pomówionego.
Aczkolwiek jako administrator serwisu jestem w szczególności wyczulony na ewidentne kłamstwa, pomówienia. Jeśli do tego dodać wagę problemu, który tutaj poruszamy, tj. kwestie związane ze smoleńskim zamachem, do nad pani pomówieniami nie można przejść obojętnie.
Dlatego zarówno jako administrator, jak i prywatny bloger-komentator wzywam panią do publicznych przeprosin pomówionego M. Dąbrowskiego.
Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
proponuje Ci Flowenol
25 Marca, 2012 - 19:30
przyjąć niektóre z twierdzeń autorki oszczerstwa całkiem serio.
Oszczerczyni podnosiła że pewne zachowania implikuje dojrzałość. No dobrze, pójdźmy tym tropem.
Przyjmijmy te zapewniania o dojrzałości, anonimowej oszczerczymi "Amelka222" z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Jakie masz oczekiwania co do dojrzałego kłamcy, a jakie wobec kłamcy amatora?
"Ale palnąłem/am" wyzna amator w tym fachu. prawda?
Re: proponuje Ci Flowenol
25 Marca, 2012 - 20:08
Te moje prośby wypisuję ze świadomością, że oszczerca, którym okazał się użytkownik amelka222, nie jest w stanie przeprosić. Ba, zakładam, że dalej będzie brnął w kłamstwo.
I żadne nisko latające ptaszki, które kłamią jak amelka222, a które były już na kłamstwach przyłapywane, niczego tu nie zmienią...
Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Smoleński matrix w fotografii
25 Marca, 2012 - 18:49
Ciekawe zestawienia smoleńskich fotografii wymagające wyjaśnienia.Który z Panów chętny?http://cudwcielonegoducha.nowyekran.pl/post/57120,dowod-smolenski
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
metoda Amelki222
25 Marca, 2012 - 16:49
Nakłamać, przyłapana na kłamstwie przedstawić "dowód na inteligencje" i spostponowanować tych którzy ów rzekomy dowód potraktowali tak jak na to zasługuje.
Metoda jest całkiem cwana, nawet jęsli pojawi się ktos kto napisze że Amelka222 jest kobieta do wynajęcia i zapytany jak smie tak pisac - "odwoła się do naszej inteligencji" to cel manipulatorki zostanie spełniony.
Mozna kłamac bez żadnego dowodu.
Otóz pora wychować epatującą tutaj swoją dojrzałościa Amelke222 że to co uchodzi w jej świecie, w tych okolicach czerwonego księzyca, w normalnych miejscach nie uchodzi.
Dowód albo przeprosiny - i wycofanie się jak dorosły człowiek. Ale to byłoby chyba zbyt trudne.
@Amelka222
25 Marca, 2012 - 16:50
To, że przez przypadek akurat ja kieruję projektem "Ksiega Hańby" - to jest jedynie DODATKIEM, ponieważ TAKŻE DO MNIE, ale przede wszystkim do innych osób sygnał w postaci swojej notki wysyła, odcinając się i od Księgi Hańby, i od tekstów Free Your Mind'a.
Nie wiem, czy coś jeszcze można dodać. Sądzę, że to wszystko.
Zapewne wyłącznie przez wrodzoną skromność zapomniała Pani wspomnieć o jeszcze świeżej notce dezinformatora Horse w SKH (co wszak przewidziałem 19.02.2012), a także o ostatnio licznych a dogłębnych analizach środka lokomocji, którym udawał się do Katynia Antoni Macierewicz czy wreszcie tajemnicach lochów pod zburzonym hangarem (vide inspektor Clouseau S24 i medium w jednej osobie: @CyprianPolak, czy @Intheclouds).
A któż to ostrzegał Panią publicznie przed Horse i skierowaniem projektu w stronę maskirowki w wariancie hardcore? Wszak tamten mój komentarz dziś Pani bezrefleksyjnie zamieściła :-)
Państwa ostatnia aktywność w promocji wymienionych przeze mnie bzdur musi przyczynić się do nie czego innego, ale osłabienia ewentualnych wniosków ZP w sprawie ewidentnych przykładów maskirowki w Smoleńsku (np. przecięcie linii energetycznej WŁ-602), i sprowadzeniu ich do absurdu.. Każdy rozsądny człowiek słysząc bowiem o maskirowce- skojarzy je z bredniami niektórych "analityków" o egzekucji delegacji w zburzonym hangarze na Okęciu i zrzucaniu elementów wraku z Iła-76, i popuka się znacząco w czoło.
Proszę wszystkich Czytelników, aby zapamiętali to co powyżej napisałem.
Przed ponad miesiącem miałem nieszczęście trafnie przewidzieć, w którą stronę podąża firmowany przez Panią projekt. Nie wzbudziło to żadnej refleksji, za to niestety Pani nos od wczoraj niepokojąco się wydłużył - jak zresztą widać z niniejszej dyskusji.
Marek Dąbrowski
Marek Dąbrowski
....
25 Marca, 2012 - 18:20
"Zapewne wyłącznie przez wrodzoną skromność zapomniała Pani wspomnieć o jeszcze świeżej notce dezinformatora Horse w SKH (co wszak przewidziałem 19.02.2012), a także o ostatnio licznych a dogłębnych analizach środka lokomocji, którym udawał się do Katynia Antoni Macierewicz czy wreszcie tajemnicach lochów pod zburzonym hangarem (vide inspektor Clouseau S24 i medium w jednej osobie: @CyprianPolak, czy @Intheclouds)."
Aż sprawdziłem.
Rzeczywiście, te obrażające inteligencje notki zostały znów "roboczo" wyróżnione przez Autorkę, która odwołuje się tu do naszej inteligencji, a i dojrzałości.
Nie zgadzam sie jednak z Tobą co do tego że każdy skojarzy te brednie z rzeczywistym dochodzeniem do prawdy.
Te brednie, te coraz to nowe kłamstwa kojarzyć sie będą juz wyłacznie z anonimowym bytem "Amelka222".
@nurni, All
25 Marca, 2012 - 19:13
Przybliżmy narrację STAMTĄD (tzn. z Projektu, którego główną animatorką jest @Amelka222):
O ile jednak były zauważone niektóre nie trzymające się kupy i anormalne rzeczy dotyczące pociągu , o tyle nie podejrzewaliśmy, (a w każdym razie nie pisaliśmy) że posłowie PiS mogą kłamać i ci którzy byli w Katyniu, w części lub nawet wszyscy nie dostali się do Smoleńska pociągiem.
(...)
Do tego doszło agresja, broniącego swoich i nie swoich przede wszystkim interesów, Antoniego Macierewicza wyrażająca się w nazwaniu wszystkich zaangażowanych obywatelsko i społecznie osób, prawdziwych patriotów, Polaków, przy tym o trzeźwym umyśle - agentami.
(...)
Uważam że Pan kłamie Panie Macierewicz. Proszę w wiarygodny sposób i nie budzący wątpliwości udowodnić że jechał Pan pociągiem do Smoleńska 10 IV 2010
(...)
Marek Tomasz postawił zaskakującą wydawałoby sie hipotezę że najważniejszym celem nie była śmierć tych wąznych osób. Najważniejszym było ubabranie elit (Choć co to za elity. Vipy, może) w kłamstwie a to celem niszczenia narodu polskiego. Zgangrenowania go.
Autor: rozmawiający ze zmarłymi pilotami @Cyprianpolak:
@Easy Rider
Jeśli chodzi chodzi o Protasiuka to był całkowicie niewinny, Uważam też że nie brał udziału żadnego we wcześniejszych nagannych postępowaniach w 36 pułku.
Czuję że to wspaniały, młody człowiek. Wewnętrznie piekny i może nawet bohater.
Tak się złożyło że gdy kiedyś pomyślałem , a może on też nie był w porządku (w zwiazku z 23 pułkiem) i dał mi znaki z tamtej strony. Z tego też "ze sposobu kontaktu" nazwijmy to wiem że był prawym człowiekiem i jest na tamtym świecie "w dobrej formie", której nie mają ludzie nieuczciwi.
CYPRIANPOLAK
231
1609
| 11.03.2012 18:51
Z litości nie będę tu umieszczał linków do "materiału".
Takich kwiatków jest więcej, chociaż pisują tam także wartościowi blogerzy.
Na szczęście chociaż @Intheclouds zreflektowała się i wycofała ze bzdurnych zarzutów wobec AM.
Marek Dąbrowski
Marek Dąbrowski
Marek,
25 Marca, 2012 - 19:36
Pani Amelka całkiem rutynowo zachowała się tu - jak przy okazji innych swoich kłamstw, na innym portalu.
Mysle że nick "Amelka222" został przez użytkowników portalu NP zapamietany.
Mysle że Amelka222 spróbuje swoich sił juz gdzie indziej.
Napisy końcowe. Kurtyna.
abc
25 Marca, 2012 - 20:19
A jutro - marsz do szkoły!
amelka222
złość
25 Marca, 2012 - 21:48
osoby przyłapanej kolejny raz na kłamstwie robi na mnie wrażenie mniej niż umiarkowane.
A poniewaz urodzeni kłamcy maja to do siebie że kłamią w warunkach recydywy, to ten jak i inny watek został zaarchiwizowany.
Niech tam zatem będzie że mi jutro do szkoły. Tobie anonimowa "Amelko222" od anonimowych insynuacji żadna szkoła już nie pomoże. Wykazałem że wczęsniej już kłamałaś, wykazałem ze teraz kłamesz. Reszty dopełniłas już sama.
Do następnego Twego kłamstwa.
Bardzo wątpie by jakikolwiek Twój wpis znalazł sie tu kiedykolwiek na SG.
Kiedy przywołałem Ewe Stankiewicz napisałas ze tu nie trzeba miec zadnych kompleksów. Czyli że Amelka222 która kłamie juz rutynowo - moze byc kims podobnym ES, która nigdy nie kłamie.
Nic z tego :)
Własnie tak przesiewa się ziarno od plew.
oj, Amelciu, ptaszków nie odróżniasz!!!:):):)
24 Marca, 2012 - 20:38
Nie każdy to łabędź, czyli Zeus:):):)
Dajesz się podpuszczać nisko latającemu desantowi przebranemu za "ptaki pól polskich".-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Przepraszam,ale nie rozumiem
24 Marca, 2012 - 21:02
Przepraszam najmocniej,ale nie rozumiem Pana i Pana Nurniego.
Uzytkownik"skowronek" zapytał,cytuję:co dalej z narracją wybuchu i katastrofy na Siewiernym w świetle ustaleń sekcji zwłok ś.p. Janusza Kurtyki i Przemka Gosiewskiego.Ciekawy wybuch i rozerwanie samolotu w drobny MAK bez uszkodzeń narządów wewnętrznych.
Zamiast rzeczowej odpowiedzi są inwektywy,szyderstwa-również z Pana strony.Dlaczego? Czy pytanie jest źle sformułowane czy chodzi o coś zupełnie innego? Może warto na pytanie odpowiedzieć?
Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"
Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"
pewna sensacją będzie dla Pana
24 Marca, 2012 - 21:55
informacja że w Locerbie wiekszośc ofiar tej katastrofy to osoby które zmarły na skutek upadku szczątków samolotu na ziemie. Zatem obrażenia typowe dla typowych katastrof, prawdaż?
Przebadano nie tak jak Moskwie ale tak jak należy.
Prosze mnie poprawić ale wydaje mi się że mamy do czynienia przede wszystkim z faktami medialnymi - po pierwsze.
Po drugie jak juz za kilka miesięcy pojawi się protokół sekcji to poznają go dwie osoby w Polsce. Pani Kurtyka i pani Gosiewska. Zgadza się? Proszę w dowolnej chwili zaprzeczyć
Obie panie zostanią rutynowo poinstruowane przez NPW że za ujawnianie protokołu sekcji grożą im paragrafy.
Pani Wasserman mówi o sekcji swojego ojca bardzo oględnie, takie są reguły narzucone przez zlecajacych pani Światek badania ciał ofiar.
Zatem poruszamy sie w takich warunkach w których nawet status obserwatora przez światowego specjalsty p Badena - to dla zlecających badanie instytutowi pani Świątek jakis wymysł.
Spokojnie. Pokracznie być może zarysowałem wszelkie okoliczności przyrody.
Co do niewybrednych słów.
Sa tacy którzy używają ich gdy są osobiście zaatakowani. Zwykle przyznaje im się racje, wskazując na pewien afekt.
Ale prosze sobie wyimaginować że są i tacy którzy zaatakowani NIGDY nie odpowiadają równie ostro. Rezerwują sobie to prawo wyłacznie wówczas gdy ktoś napada na innych.
Ma Pan prawo tego nie rozumieć.
Dixi
24 Marca, 2012 - 21:57
Wszystko zależy od proporcji.
I od perspektywy.
amelka222
@skowronek 24 marca, 2012 - 18:05
25 Marca, 2012 - 10:28
"co dalej z narracją wybuchu i katastrofy na Siewiernym w świetle ustaleń sekcji zwłok ś.p. Janusza Kurtyki i Przemka Gosiewskiego.Ciekawy wybuch i rozerwanie samolotu w drobny MAK bez uszkodzeń narządów wewnętrznych."
Hipoteza wybuchu jest jedną z najbardziej na dziś prawdopodobnych i jest badana przez ekspertów Zespołu. Na dzień dzisiejszy nie wykluczono także hipotezy awarii. Jedyny wątek, który wykluczono na podstawie dostępnych dowodów, to nieprofesjonalizm działań Załogi.
Widząc Pana familiarność ze śp. Przemysławem Gosiewskim ("Przemek")- nie wątpię ma Pan dostęp do informacji nt. wyniku sekcji zwłok. Nie będzie miał Pan zatem kłopotu ze wskazaniem profesjonalnego materiału (dotyczy to także śp. Zbigniewa Wassermanna i Janusza Kurtyki), z którego wynika nieuszkodzenie narządów wewnętrznych.
Marek Dąbrowski
Marek Dąbrowski
guzik nie działa?
31 Marca, 2012 - 13:27
masz 100% dowody z sekcji, które wykluczają wybuch?
to dawaj je.
Jakie materiały obciążające może ujawnić NATO?
26 Marca, 2012 - 00:22
Muszę się wtrącić Szanowna Pani i wyrazić ubolewanie widząc trywialne intrygi gości nurni i M.Dabrowski zaśmiecające poważną dyskusję uwagami bez wartości merytorycznej.
To widać na pierwszy rzut oka że celem jest sianie zamętu i rzucanie prostackich oskarżeń po to by sprowokować reakcję obronną autora.
Moim zdaniem powinna Pani wycofać wszystkie swoje odpowiedzi do nich i ignorować sztubackie zaczepki nudzącej się smarkaterii.
A swoją drogą kiedy wreszcie witryna Niepoprawni wprowadzi jakąś weryfikację wieku komentatorów.
Proszę Pani, wywiad nader ciekawy i potrzebny bo pokazujący ogrom pracy przy analizie faktów i poszlak znanego już chyba wszystkim w Polsce Autora podpisującego się jako F.Y.M.
Ten ogrom wątków zmusza do głębokiej refleksji nad niesłychanie trudną sytuacją polityczną naszego kraju po kwietniu 2010.
Z drugiej strony mamy odmienne bo czysto polityczne rozgrywanie sprawy przez Posła A. MAcierewicza.
Niebawem kilka dat, w tym rocznica zbrodni a wcześniej oczekiwane ekspose Zespołu Parlamentarnego w Brukseli które powinno doprowadzić do powołania komisji międzynarodowej.
W tym kontekście na plan pierwszy wysuwa się zagadnienie które pojawia się w punkcie 4. Pani wywiadu.
Słusznie wagę tej prowokacji w stosunku do NATO podkreśla F.Y.M. - ale pamiętajmy że odpowiedź NATO jeszcze nie nastąpiła. A więc czy powinniśmy oczekiwać że NATO wykorzysta sesję brukselską by zadać śmiertelny demaskujący cios zamachowcom? W jakiej formie? Jakiego typu materiały obciążające mogą być w posiadaniu NATO?
Co o tym mówi książka F.Y.M.-a ?
Łączę serdeczne pozdrowienia,
Janusz L.
te "janusz"
26 Marca, 2012 - 00:35
Jak sie otwiera konto na niepoprawnych.pl dziewico forumowa?
Janusz Lach
Posiada konto przez
7 godzin 12 min
A swoją drogą kiedy wreszcie witryna Niepoprawni wprowadzi jakąś weryfikację wieku komentatorów
Prawda, całkiem znajomy trollu? :)
Janusz L.
26 Marca, 2012 - 11:03
„A więc czy powinniśmy oczekiwać że NATO wykorzysta sesję brukselską by zadać śmiertelny demaskujący cios zamachowcom? W jakiej formie? Jakiego typu materiały obciążające mogą być w posiadaniu NATO?
Co o tym mówi książka F.Y.M.-a ?”
Odesłałabym Czytelnika chyba przede wszystkim do Cz. 1., od s. 43 i dalej „Czerwonej strony Księżyca”.
To jest bardzo złożone pytanie.
Ponieważ, z jednej strony, nie bardzo wiemy, co państwa NATO i NATO-wskie dowództwo „ma” z dowodów z dnia 10.04.2010. i nie wiemy, co one zawierają, a więc na kogo wskazują jako na sprawców mordu polskiej delegacji.
Po drugie, nie wiadomo, na ile będzie chciało wykorzystać te dane grając otwarcie przeciwko sprawcom, bo to zależy od opłacalności dla dow. NATO takiej taktyki.
Po trzecie, nie wiemy, czy po 10. Kwietnia nie nastąpił już przepływ informacji, który przybrał postać szybko wypracowanej strategii poufnego szachowania dyplomacji kraju-sprawcy i czy od 2 lat strategia ta nie jest realizowana.
FYM w swojej książce pokazuje na złożoność relacji NATO-Rosja, na usytuowanie Polski w strukturze Sojuszu, na pęknięcie w dowództwie NATO jeśli chodzi o postawę wobec Rosji, na wspólne ćwiczenia antyterrorystyczne natowsko-rosyjskie...
Autor pokazuje również jeden ważny problem: przesiąknięcie polskich struktur władzy agenturą rosyjską, która pełni rolę przysłowiowej „V Kolumny” i wszelkie zdobyte dane będzie chciała wykorzystać na rzecz interesów rosyjskich. Czy w takiej sytuacji można przekazać Polsce dowody obciążające stronę rosyjską?
Tak widziałabym ten problem.
Jednocześnie pragnę Pana przeprosić za kierowane pod Pana adresem szczeniackie komentarze niejakiego @nurniego.
Jest to tutaj bardzo charakterystyczne, że wpis Pana, merytoryczny w 100%, od razu zostaje strollowany przez tego osobnika. I co najgorsze, taka impertynencka działalność nie jest blokowana przez adminów.
No cóż, chciałoby się powiedzieć, że są portale i są kowbojskie saloony, gdzie się strzela na oślep.
Raz jeszcze przepraszam.
Pozdrawiam Pana serdecznie,
amelka222
Janusz L.- nareszcie merytorycznie
26 Marca, 2012 - 11:13
Cieszę się,gdy widzę merytoryczny komentarz, bezpośredni odnoszący się do treści wpisu.Proszę się nie poddawać,każdy kiedyś zaczynał od pierwszego komentarza.Może nie każdy miał takie" szczęście ", jak Pan.
Pozdrawiam.
Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"
Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"
Janusz L. - NATO
26 Marca, 2012 - 19:04
Może jeszcze najnowsza informacja okaże się przydatna:
http://politykawschodnia.salon24.pl/402767,mikrofony-podsluchaly-obame-i-miedwiediewa
Pozdrawiam Pana.
amelka222
pitu, pitu
29 Marca, 2012 - 20:37
co to za aktorzyna?
...........
26 Marca, 2012 - 13:39
"Nie wiem, czy to tylko ja odnoszę wrażenie, że obecna administracja portalu niepoprawni.pl składa się z gówniarzerii i mało lotnych tępaków."
i tak dalej...
http://lamelka222.salon24.pl/402696,polityczny-chlew-na-niepoprawni-pl
Kiedyś się mówiło-kapuś
26 Marca, 2012 - 19:14
Merytorycznej dyskusji-zero.Za to donosik -cacunia.Ktoś napisał kiedyś tak :
@nurni"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
skowronek
26 Marca, 2012 - 21:36
To niby ma być donosik?
Przeczytaj sobie wpis twoje koleżanki na Salonie24, przeczytaj komentarze pod nim. Zobaczysz prawdziwy "donosik".
Nurni go tylko zacytował, a już jakiś dureń co się nie zorientował, że to cytat, zgłosił jego komentarz do moderacji.
Poza tym, co wy w kółko z tą merytoryczną dyskusją? O czym ma niby być ta merytoryczna dyskusja? Że Macierewicz zorganizował zamach razem z Jarosławem Kaczyńskim, poleciał do Smoleńska piątym samolotem, a potem osobiście lutował te trumny?
co wy w kółko z tą merytoryczną dyskusją?
26 Marca, 2012 - 21:44
No pewnie.Co my w kólko? A dowcip przedni i na poziomie.Innego się nie spodziewałem.Ode mnie też dowcip:Pierre Cardin wypuścił nową linię zapachową. Pozostali ludzie w windzie udawali, że nic się nie stało.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
No, to jak lubisz merytorycznie,
26 Marca, 2012 - 21:59
to trzeba się było do donosiku koleżanki amelki222 odnieść.
To nie ty przypadkiem zgłosiłeś cytat z amelki222 jako naruszenie? Bo chyba ona sama by tego nie robiła.
A co tam!-cytat z klasyka
26 Marca, 2012 - 22:42
No i cała śmietanka yntelektółalna się zleciała.Konia kują a żabcia (poniżej) nogę nadstawia.Jak ona pięknie chce przerobić skowronka na dzwonka,to skowronek ją i całe towarzystwo,cytując za nieocenioną contessą,ćwierkoli! Szkoda na was czasu.Na dobranoc
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
@skowronek
29 Marca, 2012 - 13:42
Ponieważ już tutaj nie zamierzam więcej wchodzić, chcę Panu bardzo podziękować za próbę zarówno rozpoczęcia dyskusji merytorycznej nad zamieszczonym tekstem, jak i za udzielone mi wsparcie. Naraziło to Pana na nieprzyjemności i jest mi z tego powodu bardzo przykro.
Moja podziękowania mają więc wzmocnioną motywację:
raz jeszcze - najserdeczniej i najpiękniej pozdrawiam i kłaniam się.
amelka222
@amelka222
29 Marca, 2012 - 13:51
Tak z ciekawości zapytam, czy uważasz, że bardziej merytorycznie dyskutował/a skowronek wklejając cytat z Gadowskiego czy ten durny filmik z youtube?
Traube
26 Marca, 2012 - 21:57
dokladnie.
a na marginesie, to jestem zniesmaczona ta cala tutaj srandą (jak to mawiaja niektorzy). moze jestem zbyt podejrzliwa i przewraźliwiona, ale śmierdzi mi to prowokacja z aktorami, ktorzy grali z góry upatrzonej pozycji. przykre to bardzo, bo do tej pory mialam amelke222 za bardzo rozsadna i sympatyczna osobe. jednak obecne opary absurdu osiagnely tutaj i na s24, taki poziom, ze trudno mi uwierzyc w przypadek. najpierw w notce, gdzie zapraszam ludzi z s24 gostek sugeruje, ze ja i amelka222 to byc moze nie przypadkowy zbieg okolicznosci z podobnym imieniem. potem @nurni wali w @amelke222 jakby nie wystarczyl jeden merytoryczny komentarz i sprawialo mi przyjemnosc powtarzanie obraźliwych zwrotów. a na koniec amleka222, jako uciśniona ofiara pisze notke na jakze symptycznym i tolerancyjnym sralonie24, ze wszyscy Niepopki, a zwlaszcza admini to chamy, świnie i smarkacze co nie myśla. a wisenka na torcie sa "przypadkowe" komentrze walace w Kano oraz sugerujace, ze tutejszy admin byc moze troluje jako @nurni.
no bo jak ktoś chce pisac pod innym nickiem - wybierze sobie bardzo podobny, to przeciez takie oczywiste.
a już jakiś dureń co się
26 Marca, 2012 - 22:25
a już jakiś dureń co się nie zorientował, że to cytat, zgłosił jego komentarz do moderacji
Mam tu swój typ :)
A co do merytorycznej dyskusji.
Najazd dezinformacji zakończył się - warto na najblizszych dniach zagladac PRZEDE WSZYSTKIM na portal NP. Bedzie dyskusja o twardych faktach a nie opowieściach z mchu i paproci. Opowieściach tak głupich by kojarzyły się ni mniej ni wiecej własnie z rzeczywistym dochodzeniem zespołu parlamentarnego.
Re: a już jakiś dureń co się
26 Marca, 2012 - 22:32
Jak w ogóle można merytorycznie dyskutować z kłamcami i oszczercami? Z osobnikami, którzy zwrócenie uwagi na moralną degrengoladę nazywają donosem? To sumie dość zabawne. Choć sprawa jest zbyt poważna, a i poczucie humoru ma swe granice. Centrala Dezinformacji vel Przedsiębiorstwo Maskirowka nie jest już w stanie przyryć swej nędzy. A zawołania o prawie do wolności badań może jedynie budzić uśmiech politowania :)
Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Tego typu wielkie tragedie zawsze
26 Marca, 2012 - 22:14
gromadzą pogromców teorii względności, odkrywców kamienia filozoficznego, sfrustrowanych nigdzie niedocenianych i niespełnionych naukowców i prostych świrów. Zlatują się jak ćmy do światła. Już pomijam, ze to doskonała pożywka dla profesjonalnych dezinformatorów, krętaczy i sprzedawców orgonu.
Na szczęście, przedsiębiorstwo maskirowka dzięki szybkiemu ewolucji nakręconych maniaków w stronę całkowitego absurdu i obłąkanych scenariuszy, nie wyrządziło większej szkody. Obecne próby zaistnienia przy pomocy mnożących się jak australijskie króliki oskarżeń są wyjątkowo żałosne.
Re: Tego typu wielkie tragedie zawsze
26 Marca, 2012 - 22:21
Większej szkody nie wyrządziło - to fakt. W skali makro. Ale jednak zdołali skłócić dość pokaźną grupę blogerów, często bardzo utalentowanych komentatorów otaczającej nas rzeczywistości. I moim skromnym o to chodziło. W sumie szkoda... Ale przynajmniej sytuacja się już wyklarowała :)
Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Blogerów skłóciło, to fakt.
26 Marca, 2012 - 22:31
jw.
Czy NATO zdemaskuje zamachowców?
27 Marca, 2012 - 00:55
@Amelka-222
http://politykawschodnia.salon24.pl/402767,mikrofony-podsluchaly-obame-i-miedwiediewa
Dziękuję Pani za sprytną odpowiedź i szybką reakcję w postaci tego linku - przykre ale nie nieoczekiwane.
Rzeczywiście, gra USA/Fed.R. toczy sie o większe sfery wpływów niż ogarnia to nasza mała polska perspektywa.
Co do NATO to tzw twarde dowody w postaci tjnych rejestracji danych rzadko się ujawnia po prostu po to żeby nie odkrywać własnych tajemnic.
Na pewno polska siatka współpracująca z Fed.Ros. w zamachu jest już dawno i w 100% namierzona przez NATO ale to nie znaczy że w prasie pojawi się na Święta Wielkanocne lista nazwisk czy coś w tym guście.
W tradycyjnym układzie politycznym na naszą prawdę nie mielibyśmy dużych szans ale: obecna wojna która już się zaczęła ma nową formę i jest w połowie wojną informacyjną. W niej "demaskowanie" przeciwnika na szerszym forum jest bronią podstawową. Dlatego nasza sprawa która ma swoją wagę czeka na swoją sposobną chwilę.
Czy ktoś potrafiłby opisać tego typu okoliczności w których zdemaskowanie zamachowców miałoby przynajmniej taktyczne znaczenie dla NATO i jego partnerów?
Odsyła mnie Pani w książce F.Y.M.-a do "Cz. 1., od s. 43" a ja w moich kopiach nie widzę numeracji stron - czy coś przeoczyłem? Czy jest może nowe wydanie?
Serdecznie pozdrawiam autentycznych dyskutantów
Janusz L.
Kłamczucho222
27 Marca, 2012 - 02:55
Piszesz iż:
@N powiadamia Marka Dąbrowskiego, że jest taki tekst na portalu - @N też o tym pisze bez skrępowania
Z prawdziwą przyjemnością potwierdzam Kłamczucho222 iz napisałem o tym bez skrepowania. Czym tu sie krepować miodousta Kłamczucho222? :)
Tak sie działa najwidoczniej w jakimś biurze gdzie pozdrawia się kazdego "serdecznie" czy "najserdeczniej" a jak go nie ma - to obrabia mu sie tyłek. Jak wróci to zawsze można udawać kogos kim sie nie jest.
Tak mozna się prześlizgać 'dojrzale" całe zycie w każdym biurze - ale w sieci akurat za dużo widać...
Oblicz sobie Kłaczucho222 wszystkie swoje maile które pisałaś przy okazji tego najazdu na portal zarządzany przez jak piszesz gówniarzy i tepaków.
Obliczyłaś?
To teraz odejmij te liczbę. Masz już Kałmczucho222 pełny wynik moich jakikolwiek maili do kogokolwiek w tej sprawie.
No wiem że dziwne, osobo przyzwyczajona do działań zakulisowych i anonimowych pomówień bez najmniejszej nie tylo "krępacji" - ale przede wszystkim dowodu.
Jeszcze jedno Kłamczucho222.
Marek Dabrowski nie przybył tu z żadną odsieczą dla mnie ale ponformowany przeze mnie (bez jak piszesz krępacji) poprosił kolejny raz bys nie kłamała publicznie, choc anonimowa, na jego temat.
jesteś Kłamczucho222 idealnym materiałem do powielania znacznie wiekszego kłamstwa i pewno nieraz się jeszcze przydasz.
Ja od dwóch czy trzxech miesięcy podkreślam żeby z tego zbioru (na szczeście już niewielkiego) agentury i uzytecznych idiotów nie brać żadnych jeńców. I mam jak na talerzu ze potencjalny naiwny jest tak biurowo podły.
Mnie próbuj Kłamczucho222 obrażac do woli.
Obrażają się wyłacznie służace. Zatem tak Ty jak i osoby Ci wspólrodzajowe maja nie tylko że moja permisje do takich prób, ale wzruszenie ramion.
Ale jak bedziesz kiedykolwiek Kłamczucho222 robic to co jak widze umiesz najlepiej, insynuować i KŁAMAĆ o innych, to nie ma przebacz. Tylko o mnie mozesz sobie pisać co tam chcesz i gdzie chcesz.
Jesteśmy swiadkami rzeczy daleko wązniejszych niż czyjas zraniona ambicja, czyjś żal że zostało się przyłapanym na kolejnym kłamstwie.
Nie mamy czasu na anonimowe insynuacje, w ogóle nie mamy czasy na takie pierdoły. Bez żadnego zalu oddaje się takich jak Ty Kłamczucho222 pod opieke Twoich mailowych prowadzących.
Za chwile ważne informacjie.
O czym niedługo konkretnie na portalu NP.
Janusz L.
27 Marca, 2012 - 08:11
Bardzo przepraszam za te strony.
Ale plik pdf automatycznie pokazuje w okienku nr strony i na to liczyłam, podając dane. Sama dysponuję również wersją taką jak Pan i nie mam problemu z zobaczeniem poszczególnych stron.
Co do możliwości opisania zdemaskowania zamachowców... Nie wiem, kto mógłby coś takiego zrobić. Ktoś, kto na wywiadzie zna się doskonale, kto ma dostęp do materiałów lub ma "znajomego", który ten dostęp ma :)
Bardzo dziękuję za komentarze i za Pana tutaj obecność.
Pan - razem z @skowronkiem - potwierdzacie swoją obecnością, że wszystko to, co się tutaj wydarzyło, nie było tylko jakimś horrendum, jakimś koszmarnym snem blogerskim, który na wolnościowym portalu nie ma prawa się zdarzyć.
No, ale sam redaktor przecież kpi tutaj w żywe oczy z deklaracji wolności słowa, więc należy założyć, ze wolnościowe tradycje portalu niepoprawni.pl należą już do przeszłości.
Chyba, że "pryszczaci" zostaną wywaleni z pracy i wówczas coś się może zmienić :)
Pozdrawiam Pana serdecznie.
amelka222
Re: Janusz L.
27 Marca, 2012 - 10:02
jak by nie było wolności słowa na NP ...to by szanowna Pani nie mogła tu wygenerować tych kilkudziesięciu tysięcy wierszy tekstu w ciągu tak krótkiego czasu. Proszę zwrócić uwagę iż prezentuje Pani poglądy, które przez wielu z nas są postrzegane jako ATAK na Zespół Parlamentarny, który my szanujemy. Nie twierdzimy że są to ludzie nieomylni, ale ich sznujemy i wspieramy. Pani wybrała drogę "nie-wspierania". Nasza "wolnościowa tradycja" pozwoliła Pani dojść do glosu. Pozwolila też dojść do głosu ludziom o poglądach przeciwnych oraz ludziom mającym rozmaite wątpliwości "w tę lub wewtę".
Ja sobie przejrzałem ten wywiad, tę dyskusję a wcześniej śledziłem przez długie miesiące blog FYMa. Dziwię się: dlaczego grupa ludzi związana z FYM - Pani się do niej zalicza, więc może mi odpowie - dlaczgo tak często zaczęła atakować Zespół Parlamentarny?
O ile pamiętam to jeszcze kilka miesięcy temu takich ataków nie było? Dla ludzi walczących o wolną Polskę, p. Macierewicz jest sprzymierzeńcem i wzorem do naśladowania i ataki na Niego są postrzegane jednozancznie. Proszę również zauważyć w jaki sposób odnoszą się do Zespołu członkowie Rodzin Poległych osób, ludzie mający rozmaitą wiedzę, której publicznie nie wyrażą. Odnoszą się do nich z zaufaniem.
Co mi to mówi o Pani podejściu, ktore jest wręcz przeciwne? Otóż Pani podejście budzi nieufność.
jest Pani bardzo pracowita i poświęca sprawie dużo czasu (ile godzin spędziła Pani na tym wpisie i na dyskusji pod nim?), niech Pan Bóg natchnie Pani serce aby ten wysiłek obracał się ku dobru.
pozdrawiam
wojownik Boga.
bu-dzin
27 Marca, 2012 - 10:30
Proszę o cytat - jakikolwiek - i przykład - jakikolwiek - atakowania przeze mnie Zespołu Parlamentarnego lub Antoniego Macierewicza.
Z cytatem/przykładem proszę podać źródło.
Inaczej rozmowa jest bezprzedmiotowa.
amelka222
Jedynka za Magiel,"gratulacje"
30 Marca, 2012 - 09:06
gość z drogi
a tymczasem Polska w Niepokojach,czołgi niemieckie na menewrach"POkojowych"
a wielki brat robi swoje...szkoda czasu i atlasu,tak się kiedyś mówiło...
jedynka zasłużona
bez pozdrowien
gość z drogi
W (prawie) komplecie
30 Marca, 2012 - 10:24
Timur i jego kamanda maglowa prawie w komplecie.Rzeczowo,merytorycznie,polemicznie.A świstak siedzi i zawija sreberka.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
Re: Czy NATO zdemaskuje zamachowców?
29 Marca, 2012 - 10:46
Wchodzę tu żeby kontyuować dyskusję i oczom własnym nie wierzę.
Tu się odbywa publiczny lincz na osobie (a nawet na osobach) która odważyła się wypowiedzieć swoje zdanie odmienne od "dozwolonego" przez osobników którzy twierdzą że są "równiejsi niz inni".
W dodatku osobnicy ci aktywnie prowokują gościa używając obraźliwych epitetów i prowadzą do eskalacji kłótni z pogwałceniem podstawowych zasad kultury.
Co gorsza jeden z atakujących podaje się jednocześnie za administratora portalu a drugi za jakiegoś służbowego/konfidenta Zespołu Parlamentarnego i publicznie poniżają gości o domniemanej nieprawidłowej opinii - jest to absolutnie nieprofesjonalne.
Nie tylko świadczy to o braku elementarnej kultury osobistej ale o braku kultury politycznej czyli zrozumienia zasad wolności słowa i przekonań.
Już nawet ubecja była grzeczniejsza na standardowych przesłuchaniach.
Wam nie wolno narzucać prywatnych opinii i wypowiadać się bez odpowiedniej akredytacji (rzecznika) w imieniu ciał w których rzekomo działacie.
Czy wy sobie zdajecie sprawę jakie w ten sposób wystawiacie świadectwo temu portalowi oraz samemu Zespołowi Parlamentarnemu?!
Wy w ten sposób działacie wbrew interesom swoich sugerowanych mocodawców i na szkodę partii politycznej którą Zespół Parlamentarny reprezentuje.
Moje dotychczas pochlebne zdanie na temat Zespołu i portalu Niezależna leży w gruzach.
A może właśnie o to wam chodzi? Może to jest jakaś podwójna gra? Bo nawet w to już jestem z stanie obecnie uwierzyć.
Jest oczywiste że tak samo odbiorą to praktycznie wszyscy przypadkowi czytelnicy tego miejsca.
Po tym pożałowania godnym przedstawieniu z przerażeniem widzę że ten portal i Zespół są dominowane przez osobników niekompetentnych które działają na ich szkodę.
Janusz L.
Janusz L.
29 Marca, 2012 - 13:36
Bardzo dziękuję za aktywną obecność.
Od razu, zanim się także Panu rzucą do gardła, podkreślę, że w zdaniu :
"Moje dotychczas pochlebne zdanie na temat Zespołu i portalu Niezależna leży w gruzach."
znalazło się przejęzyczenie: "niezależna" zastąpiła "niepoprawnych".
Pomyłka skądinąd zrozumiała: bowiem portal niepoprawni p. BYŁ NIEZALEŻNY i gwarantował na swoich łamach wolność wypowiedzi, która do dnia dzisiejszego jest zawieszona w informacji portalu w dziale "O nas". Dzisiaj jest to już oczywiście zwyczajną bujdą na resorach, czyli - by użyć ukochanego ostatnio słowa w wiadomym środowisku - jest pospolitym KŁAMSTWEM, bo wprowadzono ostrą cenzurę i finito.
W komentarzach powyżej padło przecież jasne, cyniczne stwierdzenie, że jeśli ktoś tutaj liczy na respektowanie zasad wolności słowa, to można go tylko wykpić, załatwić śmiechem i obelgami...
Wpisując tutaj swój cenny komentarz naraża się Pan na znaną już Panu taktykę deprecjacji przeciwnika... Tym bardziej więc - proszę przyjąć moje podziękowanie.
Serdecznie Pana pozdrawiam.
amelka222
Re: Janusz L.
29 Marca, 2012 - 18:09
Myli Pani pojęcie "wolności wypowiedzi", czy też "wolności słowa" z faktem, że Pani notka nie spotkała się z uznaniem części komentatorów.
Proszę wskazać, które, konkretnie, Pani wypowiedzi zostały usunięte bądź zmienione. Ja wiem, że nic takiego nie miało miejsca.
Droga Pani, gdyby zachowała się Pani zgodnie z przyjętymi zasadami i poprzestała na "oflagowaniu" wpisów, które uznała Pani za obraźliwe, czy też, aczkolwiek jest to mniej efektywna droga, zwróciła sie "publicznie" do administracji, mógłbym, choćby częściowo, przyznać Pani rację.
Natomiast, oczekiwała Pani od moderatorów natychmioastowej reakcji polegającej na "zamknięciu ust" Pani adwersarzom. Wtedy, oczywiście "wolność słowa" byłaby uszanowana, zakładam? Przepraszam za drobną złosliwość ;)
Ergo: zamiast o "braku wolnosci słowa" powinna Pani raczej pisać o "braku pożądanej cenzury", byłoby to bardziej adekwatne do sytuacji.
To, w jaki spoób prowadzona była polemika jest tylko i wyłącznie zasługą bądź winą osób w nią zaangażowanych. Jeśli ktokolwiek z uczestników jakiejkolwiek dyskusji czuje sie urażony ma prawo dać znać administratorowi/moderatorowi. To chyba oczywiste.
Prezentując tezy kontrowersyjne, a teorie FYM'a należy do nich zaliczyć, trzeba liczyć się z róznymi reakcjami użytkowników, także - nieprzychylnymi. Redakcja Np nie ponosi odpowiedzialności za opinie komentatorów - może, co najwyżej je moderować w uzasadnionych przypadkach - czego zresztą staramy się unikać.
Pani notka opublikowana na S24, na treść której spuśćmy litościwie Twainowską "zasłonę miłosierdzia", była bezpośrednim i jedynym powodom sankcji, które Panią spotkały: sankcji w postaci odebrania Pani praw blogera. Rozumiem, że pisała ją Pani w stanie dość silnego wzburzenia emocjonalnego - i, osobiście, nie mam pretensji. Tym niemniej sankcje pozostają w mocy: szkalowanie dobrego imienia Portalu powoduje automatyczne wykluczenie z listy aktywnych blogerów. Logiczne, nieprawdaż?
Istnieje podstawowa różnica między mechaniką działania S24, a Niepoprawnymi: tutaj gospodarz bloga nie ma mozliwości banowania konkretnych użytkowników. Obawiam się, że przyzwyczajenia wyniesione z S24 niekoniecznie muszą mieć zastosowanie gdzie indziej. Wiem o tym, że gros piszacych na S24 regularnie czyści listy sowich gości, pozbywając się uciązliwych, jak to określaja "trolli". Co kraj to obyczaj, nie zapytam ile osób Pani ma "na koncie", to nie moja sprawa. Tutaj, w każdym razie, praktyka ta nie ma zastosowania. Z kolei administratorzy nie mają w zwyczaju wyreczac w tym blogerów "na żądanie".
Tyle w kwestii wyjaśnienia, do reszty Pani wypowiedzi pozwolę sobie nie odnieść się. Z mojej strony przepraszam za ewentualne przykrości, które Panią spotkały, zaznaczając zarazem, że nie czuję się za nie w żadnym stopniu odpowiedzialny.
serdecznie pozdrawiam
max
30 Marca, 2012 - 12:02
„Myli Pani pojęcie "wolności wypowiedzi", czy też "wolności słowa" z faktem, że Pani notka nie spotkała się z uznaniem części komentatorów.”
Proszę zauważyć, że nie „moja notka” stała się tutaj przedmiotem ataków, ale osoba FYM’a - jako rzekomej „centrali dezinformacji” i moja osoba, zaatakowana bezprzedmiotowo na zupełnie innym portalu przez Marka Dąbrowskiego. To jest clou intrygi @nurniego.
„Droga Pani, gdyby zachowała się Pani zgodnie z przyjętymi zasadami i poprzestała na "oflagowaniu" wpisów, które uznała Pani za obraźliwe, czy też, aczkolwiek jest to mniej efektywna droga, zwróciła sie "publicznie" do administracji, mógłbym, choćby częściowo, przyznać Pani rację.”
Proszę zwrócić uwagę na fakt, iż admin @nurniflowenola zajął postawę czynnego udziału w rzeczonej intrydze @nurniego i Marka Dąbrowskiego i trzeba by być doprawdy naiwnym dzieckiem, by poddawać się pod osąd tej właśnie osoby. Uznałam, że zapisane komentarze mówią same za siebie. A skoro rzeczowa debata okazała się niemożliwa poprzez trollowanie mojego tekstu przez te 3 osoby, postanowiłam pokazać system działania tego trollowania i stylu, w jakim jest on prowadzony na portalu niepoprawni.pl, na zewnątrz, na moim macierzystym portalu salon24.
Pana dalsze uwagi o rzekomym „szkalowaniu dobrego imienia Portalu” przeze mnie w notce o NP na s24 są bardzo relatywne. Ani jednym słowem bowiem nie odniósł się Pan do metod działania 3 wymienianych przeze mnie osób: @nurniego, M. Dąbrowskiego i red. @nurniflowenola. Mogę więc z tego wnioskować, że akceptuje Pan te metody i realizując wobec mnie sankcje karne za zastosowaną przeze mnie działalność stricte obronną wobec zastosowanych wobec mnie tutaj ataków, wpisuje się Pan w obraz działania zdefiniowany przeze mnie w mojej notce na s24 o politycznych „pałkarzach” na NP.pl
amelka222
żałosna kłamczucha
29 Marca, 2012 - 20:29
a u was biją Murzynów
Janusz Lach
29 Marca, 2012 - 17:37
Po rocznym komentowaniu na NP, doszłam do identycznych wniosków jak Pan, w związku z czym uznałam za bezsensowną dalszą moją obecność na tym portalu.
Mogłabym się podpisać pod każdym zdaniem jakie Pan powyżej napisał, charakteryzując sposób działania niektórych adminów portalu i część zaprzyjaźnionych z nimi użytkowników. To właśnie te metody : wykpić, wyszydzić ,oczernić oskarżeniami o agenturalne powiązania lub obrazić osobiście gdy bloger lub komentator ośmieli się zaprezentować opinię przeciwną do podawanej do wierzenia.
" A może właśnie o to chodzi ? Może to jest jakaś podwójna gra ?..." Proszę uważać, bo przypominam sobie dziki atak na mnie jednego z tutejszych blogerów, gdy skierowałam w jego stronę podobny cień podejrzenia. Jednym słowem " IM " wolno, nam nie . Dość czujnie pilnują, by ta granica nie była przekraczana.
Ci którzy jeszcze nie połapali się w tym, to albo nowi, słabo zorientowani użytkownicy NP albo ludzie bardzo naiwni .
Pozdrawiam
Świr,świr
29 Marca, 2012 - 17:44
Świr,świr,Milenko! Jak miło Cię zobaczyć znów.Masz u mnie dychę za komentarz.Nic dodać,nic ująć. Jak to pisał Remarque-"Na zachodzie bez zmian".Pozdrawia Cię agent trzeciej rangi z Krainy Deszczowców-skowronek.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
wnioski
29 Marca, 2012 - 18:34
Święte słowa droga Pani,święte słowa.
Pozdrawiam
markiza
@milena
30 Marca, 2012 - 00:45
Chciałbym zauważyć, że wielokrotnie pisała Pani, że nie ma sensu przebywać na tym portalu. W takim razie po co Pani tu komentuje? Płaci ktoś Pani? Czy może z obowiązku? Internet jest bardzo pojemny proszę sobie poszukać innego obiektu fascynacji. Naprawdę strata czasu pisać jacy to źli są ci admini na niepoprawnych.
Dziękuje za zrozumienie i życzę powodzenia.
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
@ Danz
30 Marca, 2012 - 10:39
Na wstępie chciałam zauważyć, że bardzo mi miło iż taki ważny admin jak Pan zechciał w ogóle zauważyć mój komentarz ( tym bardziej, ze właściwie od początku roku loguję się u Was sporadycznie).
Po drugie muszę przyznać, że zgłoszenie mojego komentarza przyjęłam z dziką satysfakcją, sprawdziło się bowiem co do joty to o czym w nim pisałam a więc o nadzwyczajnej czujności adminów i ich " przybocznych" na wszelkie próby krytyki.
Chciałam Cię rozczarować Danz jeśli rzeczywiście myślisz , że jestem "zafascynowana" tym portalem. Tak nie jest, gdyż najwyraźniej goszczę tu wyjątkowo rzadko. To, że dziś znów komentuję, wynika z grzeczności, gdyż skierowałeś do mnie pytanie.
Postaram się więc na nie odpowiedzieć.
" Czy ktoś Pani płaci ?" Owszem i to bardzo dużo. No bo skoro ostatnio komentowałam raz jakieś 2 miesiące temu to musieli dużo zapłacić jeśli wystarczyło do dzisiaj.
Czy jestem tu z obowiązku ? Można to tak nazwać, że czytając od czasu do czasu interesujący mnie wpis , czuję się zobowiązana dla przyzwoitości zaprotestować przeciwko sposobowi prowadzenia dyskusji przez niektórych.
Walczyć trzeba na argumenty a nie z osobą, która te argumenty przedstawia.
Mimo wszystko pozdrawiam
@milena
30 Marca, 2012 - 12:35
"To właśnie te metody : wykpić, wyszydzić ,oczernić oskarżeniami o agenturalne powiązania lub obrazić osobiście gdy bloger lub komentator ośmieli się zaprezentować opinię przeciwną do podawanej do wierzenia."
Na każdym portalu zdarzają się grupki wsparcia, które lubią ujadać razem. Obarczanie za to winą administracji jest zupełnie niepotrzebne. To jak zarzucanie jej, że nie wywala takich delikwentów ergo... nie wprowadza cenzury. Pani komentarz został oflagowany, i podobnie Pani może oflagować komentarz innej osoby... jednak oba będą nadal widoczne na stronie... i to jest nie fair?
Jeśli padła Pani ofiarą zmasowanego ataku kilku osób o podobnych poglądach względnie jakiegoś tow. wzajemnej adoracji, mogła Pani odnieść wrażenie, że "rzucają się" na Panią wszyscy. Jednak to tylko wrażenie, bo jeśli myśli Pani, że wszyscy mają tutaj dokładnie takie same poglądy, to jest Pani "albo nowa, albo słabo zorientowana, albo naiwna". Niestety, trzeba albo umieć się bronić, albo mieć to gdzieś, albo obrazić się i odejść. Każdy decyduje sam.
Natomiast snucie jakichś teorii spiskowych dot. redakcji NP, która jest tak... przepraszam... liberalna ;p, jak chyba nigdzie, to marnowanie cennego czasu, który przecież i tak zbyt szybko nam ucieka...
Pozdrawiam
@ PP
30 Marca, 2012 - 15:37
Jest mi niezmiernie miło, że mój skromny komentarz wzbudził tak żywe zainteresowanie. Przed paroma godzinami odpowiadałam Danzowi a teraz znów Pan mnie zaszczyca uwagą. Nie wiem tylko, czy jest Pan już w grupie adminów, czy tylko usilnie stara się o ten przywilej.
Od razu zastrzegam, że to będzie mój ostatni głos w tej dyskusji, bo faktycznie szkoda czasu, zwłaszcza gdy z góry wiadomo, że porozumienia nie dojdziemy. Ponieważ jednak mama nauczyła mnie kiedyś dobrych manier, więc odpowiadam gdyż wywołał mnie Pan imiennie.
Po pierwsze, zupełnie mnie Pan nie zrozumiał, co dowodzi, że delikatnie mówiąc nadajemy na innych falach ( chyba, że celowo udaje Pan, że nie rozumie).
Nie żaliłam się tu na nikogo, tylko podawałam przykłady zwalczania osób, których poglądy na pewne tematy są odmienne od wyznaczanej przez adminów linii. Nie odnosiłam i nadal nie odnoszę wrażenia, że "rzucają się na mnie wszyscy" , gdyż nie tylko nie mam manii prześladowczej ale posiadam dość silny charakter i typowo polską przekorę. Tak więc ujadanie "piesków" na usługach grupy trzymającej tu władzę nie zrażało mnie i "karawana jechałaby dalej" gdyby bawiło mnie lżenie innych i oczernianie czyli walka bronią ,którą ktoś stosował kiedyś wobec mnie. Mogłam przecież powiedzieć jakiemuś chamowi w odwecie za nazwanie mnie prostytutką, że jest alfonsem, ale ze względów estetycznych wolałam odejść niż dostosować się do poziomu rynsztoka.
Podobnie z flagowaniem. Z uporem maniaka stara się Pan nie dostrzegać mojej deklaracji, że nie tylko mnie to nie martwi, ale wręcz przeciwnie ! I nic nie będę flagować nikomu z zemsty !
Nikt mi jednak nie będzie zabraniał wypowiadania się w interesującym mnie temacie, a teoria FYM-a do takich tematów należy czy się to komu podoba czy nie. W moim komentarzu nie zwróciłam się do blogerów, z którymi byłam nie raz w konflikcie i których poglądy znam aż za dobrze, ale do nowego komentatora Janusza L., którego spostrzeżenia okazały się zbieżne z moimi.
A że Danz i Pan mają o to do mnie pretensje.... No cóż , uderz w stół a zaraz odezwą się nożyce.
@milena
30 Marca, 2012 - 16:33
Widzę, że Pani podejrzenia co do NP mają równie silne podstawy jak przypuszczenie, że jestem mężczyzną.
Rzeczywiscie nadajemy na innych falach - komentarz Danza był nienapastliwy, podobnie jak mój. Ale skoro upiera się Pani, żeby prowadzić rozmowę w tę sposób, to może rzeczywiscie czas ją zakończyć.
Co prawda dalej nie rozumiem, kto zabronił się Pani wypowiadać na jakikolwiek temat (jakimś cudem widzę Pani komentarze pod wpisem dot. FYM-a), ani dlaczego napastliwość i paranoja niektórych blogerów na NP ma być zależna od redakcji, ale może niech zostanie to Pani słodką tajemnicą...
Pozdrawiam z niejakim zdziwieniem
@PP
31 Marca, 2012 - 15:13
Przepraszam, że nie zorientowałam się w płci, a powinnam !
Przecież PP to witamina, a więc kobieta !
Pozdrawiam z rozbawieniem
@milena
1 Kwietnia, 2012 - 19:34
Ale gdzież tam, wcale nie powinna Pani... traktować swoich przypuszczeń jako pewnik. Ale komęt wcale zabawny. ;)
Pozdrawiam
PP (ważna dla zdrowia witamina ;)
2 kłamstwa w 1
31 Marca, 2012 - 13:15
[quote=milena]Tak więc ujadanie "piesków" na usługach grupy trzymającej tu władzę nie zrażało mnie
...
Nikt mi jednak nie będzie zabraniał wypowiadania się w interesującym mnie temacie, a teoria FYM-a do takich tematów należy czy się to komu podoba czy nie.[/quote]
1. nie ma tu "piesków na usługach..." - działanie na szkodę portalu
2. nikt z adm. tego nie zabrania - kłamstwo na szkodę portalu
imo należy się milenie odpoczynek od nppl - adm. też na tego typu użytkownikach (kłamcach) nie zależy
@Kuki
31 Marca, 2012 - 15:08
Co do "piesków", to jedni je mają a inni nie. Ich istnienie i funkcjonowanie nie zależy od administracji portalu, ale raczej od natury tych"piesków". Tak więc stwierdzenie to nie obraża portalu NP.
Co do wmawiania mi kłamstwa, to ostrożnie, bo jest to oszczerstwo wobec mnie czyli potwierdzenie metod tu stosowanych i tolerowanych, o których pisałam.
A w którym miejscu skarżę się, że mi zabraniacie wypowiadać się ? Masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem czy tylko udajesz jak Ci wygodnie ? "Nikt nie będzie mi zabraniał...", to według mnie odpowiedź na sugestie i rady jakie Danz czy PP skierowali do mnie abym już nie komentowała na NP, to manifest wolności słowa z której korzystam i zarazem uprzedzam aby mi jej nie ograniczać. Według mnie to duża różnica.
Nie ma co radzić mi abym poszukała innego portalu, bo już znalazłam, ale jak będę miała ochotę to od czasu do czasu Was odwiedzę i gdy trzeba to skrytykuję.
Jeśli nie chcecie krytyki to macie dwa wyjścia:
a) nie usuwać niewygodnych wpisów i komentarzy (co jak wiadomo miało miejsce, sama to nie raz zgłaszałam) i nie stosować nagonki na użytkowników o innych poglądach a upominać (lub w ostateczności wykluczać) jedynie tych, którzy znieważają Polskę, religię katolicką i inne podstawowe wartości.
b) wykluczyć mnie z NP i mieć problem z głowy.
Nie wątpię, że dobrze wybierzecie.
Pozdrowienia
oszczerstwo?
31 Marca, 2012 - 17:40
pani wypisuje oszczercze kłamstwa i śmie jeszcze w ten sposób oponować? że stosowane są takie metody - przez kogo?
co to znaczy "na usługach"? jeśli pani nie zna znaczenia słów, to proszę ich nie używać (i powtórzyć naukę od samego początku, bo znaczenie tych słów już kilkuletnie dzieci rozumieją).
[quote]Nikt mi jednak nie będzie zabraniał wypowiadania się w interesującym mnie temacie, a teoria FYM-a do takich tematów należy czy się to komu podoba czy nie. W moim komentarzu nie zwróciłam się do blogerów, z którymi byłam nie raz w konflikcie i których poglądy znam aż za dobrze, ale do nowego komentatora Janusza L., którego spostrzeżenia okazały się zbieżne z moimi.[/quote]
a ktoś zabraniał pani wypowiadać się w temacie "teorii" FYM-a? może Danz? proszę to udowodnić.
[quote]nie usuwać niewygodnych wpisów i komentarzy (co jak wiadomo miało miejsce, sama to nie raz zgłaszałam) i nie stosować nagonki na użytkowników o innych poglądach[/quote]
kolejne bezpodstawne zarzuty o usuwanie niewygodnych treści - co to znaczy "niewygodnych"? oszczerczych, kłamliwych, chamskich, nie na temat itp., czyli naruszających normy obyczajowe, prawne i nasz regulamin? - i o stosowanie nagonki! kogo dotyczy to stosowanie nagonki? administracji? znowu pani wycofa to oszczerstwo jak to z "pieskami na usługach"?
sam leżysz w gruzach
29 Marca, 2012 - 20:40
to wasza podwójna gra. kto cię tu ściągnął marna aktorzyno?
akurat przechodził
30 Marca, 2012 - 00:18
Z tragarzami.
Na pewno z tymi
30 Marca, 2012 - 10:56
Polecam.Twój ulubiony autor.
http://fronda.gliwice.pl/news.php5?id=150
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
Czy (NATO) F.R. zdemaskuje zamachowców?
30 Marca, 2012 - 14:26
@Amelka222
Doceniam Pani spostrzegawczość i wypada mi przeprosić portal Niezalezna.pl za ten lapsus.
@Milena
Na szczęście wszystkie większe partie polityczne regularnie monitorują blogi, zresztą komercja również.
Dyskusje są w cenie ale wrzawa i bałagan nie.
@Max
Administracja Niepoprawni.pl musi umieć unikać sytuacji zapalnych lub szkodliwych choćby przez uważniejszą, łagodzącą moderację albo przez przenoszenie pozatematycznych "dyskusji" z forum publicznego na emaile komentatorów.
Czy (NATO) F.R. zdemaskuje zamachowców?
Zajrzałem na stronę 43 i dalsze książki FYMa i wydaje mi się że nieco idealizuje bo choć uwzględnił kolejno: brak woli NATO, niezarejestrowanej przez ich przyrządy lokalizacji i wreszcie infiltrację NATO przez agentów Fed.Ros. to pominął może aspekt trywialny ale realny: nieprzekroczenie przez tę sytuację progu reakcji kwalifikującej jej jako kryzysową dla NATO. Chociaż FYM wspomina o gotowości bojowej NATO zaraz po 10 kwietnia to nie ocenia jak daleko było od progu aktywnej reakcji.
Niestety wniosek nasuwa się smutny: jesteśmy w randze peryferii EU, taka strefa buforowa albo poligon testujący gdzie tolerancja NATO na wrogie akty jest większa. Nic to nowego w historii ale dobrze o tym pamiętać hamując naszą polityczną egzaltację.
Reakcje prasy zachodniej po polskich prezentacjach w Brukseli jak na razie rozczarowują: wszędzie na front wysuwa się informacja że polski prok. Seremet zaprzecza J.K. jakoby to był zamach - zaskakujący wyskok żeby nie powiedzieć haniebny.
Co ciekawe, nie widać ani jednego artykułu z Rosji a więc ich media albo czekają na instrukcje albo instrukcja jest i każe sprawę zignorować.
Pytanie czy dla F.R. obecna sytuacja po prezentacji w Brukseli przekroczyła ich próg reakcji?
Nie, nie militarnej ale..
Następnym etapem jest oczekiwana Komisja Międzynarodowa ale to może zabrać lata (czego samo NATO pewnie nie dożyje). Nasuwa się oczywisty wniosek, że wiele materiałów analitycznych z polskich blogów byłoby pożytecznym tłumaczyć na bieżąco na angielski.
Pozdrawiam, Janusz L.
Nie. Administracja
30 Marca, 2012 - 16:03
Nie.
Administracja przyjęła zasadę ingerowania w dyskusje tylko w sytuacjach opisanych przeze mnie powyżej. To jest taki, nasz z kolei, ukłon, w stronę wolnosci słowa. Ponadto: ten portal został stworzony w celu umożliwienia ludziom komunikowania się.
Gdzie indziej panują inne reguły, chowanie wpisów czy komentarzy jest standardową procedurą - i nie piszę w tym momencie, czy jest to dobre, czy złe.
Po prostu, Niepoprawni rządzą się innymi zasadami.
pozdrawiam
gdyby to była prawda , ale tu to samo
31 Marca, 2012 - 13:40
'Gdzie indziej panują inne reguły, chowanie wpisów czy komentarzy jest standardową procedurą - i nie piszę w tym momencie, czy jest to dobre, czy złe.'