Wiatraki - toksyczna inwestycja (cz.1)

Obrazek użytkownika Krzywousty
Gospodarka

Ostatnio znów wiatraki wróciły do sejmu. Konkretnie - wiatraki na lądzie. W Polsce! Poważnie...

Skoro tak, to właśnie odgrzebałem liścik do jednego z dziennikarzy, który w 2019 roku pozwolił jednemu z polityków wygłaszać oszołomstwa w swojej audycji. Konkretnie chodziło o panią Hubner.

Skoro wtedy, z lenistwa, nie wysłałem tego listu, zacytuję go tu i teraz, bo jak widać siedzenie cicho i pozwalanie oszołomom na chodzenie sobie po głowie zawsze wraca jak bumerang i się mści.

Co opowiadała pani Hubner nie muszę chyba opisywać bo inteligentny człowiek domyśli się z kontekstu.

„Ciężko słuchało się pani Hubner. Prowadzący nie prostował wszystkich oszołomstw wypowiadanych przez tę panią. W przyszłości proponuję zapraszać w tym samym czasie do swoich programów również fachowców z danych dziedzin ponieważ wszyscy już mamy dosyć robienia nam wody z mózgu przez polityków.

Odniosę się jedynie do dwu poruszanych tematów:

- Prowadzący wspomniał o duszeniu Polski europejskimi wymogami CO2. W odpowiedzi pani Hubner sypała tyrady o smogu. Stwierdziła że chce „oddychać czystym powietrzem”. Co ma smog do CO2 droga pani?!! Czy osoba reprezentująca nas w Uni jest aż takim ignorantem, czy też na siłę i świadomie wciska Polsce ideologię unijną?

Co ma smog do CO2 droga pani Hubner?! CO2 nie jest ani odrobinę szkodliwy dla zdrowia i nijak się ma do przepisów regulujacych smog. Dwie różne substancje, dwie różne kwestie.

- Wiatraki. Pani Hubner - pani chce w Polsce wiatraki na lądzie? Ignorancja do n-tej potęgi! Konkretnie – do trzeciej potęgi. Tutaj należy bardziej uświadomić również dziennikarzy, by nie pozwalali politykom na tak monumentalne oszołomstwa. Wiatraki na lądzie, w Polsce, powinny być zakazane prawem. Państwo powinno przestrzegać potencjalnych chętnych do ich stawiania, tak samo jak przestrzega przed toksycznymi obligacjami lub przed niektórymi bankami i piramidami finansowymi. To jest dokładnie to samo: gwarantowana strata. Każdy kto proponuje w Polsce wiatraki na lądzie powinien otrzymać cztery pytania:

1. Jaka jest różnica między mocą zainstalowaną a rzeczywistą mocą uzyskiwaną z wiatraka?

2. Czy zna i rozumie wzór na moc wiatru którym jest: prędkość wiatru do trzeciej potęgi razy wartość stała. Innymi słowy, czy dociera do niego że moc rośnie i SPADA z trzecią potęgą prędkości wiatru? Jeśli prędkość wiatru spadnie tylko dwukrotnie to moc z wiatraka spadnie aż 8-krotnie. W teorii, bo w rzeczywistości jeszcze więcej.

3. Czy wie że średnioroczna prędkość wiatru w Polsce jest poniżej 4 m/s co klasyfikuje Polskę jako pustynię energetyczną dla wiatraków? I nie – nie ma w Polsce rejonów o znacznie wyższej średniej. Oznacza to że moc oddawana przez wiatrak, którego moc zainstalowaną zawsze podaje się dla prędkości wiatru 10 m/s, w Polsce jest 15 razy mniejsza od tej mocy zainstalowanej. Wiatrak o mocy nominalnej 1 MW (1000 kW) oddaje przy średniej polskiej sile wiatru jedynie 64 kW! To jest inwestowanie w lokomotywę o mocy megawata która będzie produkowała moc mniejszą niż silnik małego samochodu osobowego! Każdy proponent wiatraków powinien publicznie potwierdzić że zdaje sobie z tego sprawę. Lub że nie zdaje...

4. Moc wiatraka musi być równocześnie zabezpieczona mocą elektrowni konwencjonalnej. Pociąga to konieczność zainwestowania również w elektrownie których moce nie będą w pełni wykorzystywane. Konieczność zainwestowania w elektrownię konwencjonalną i utrzymywania jej wraz z całym personelem. Elektrownia ta musi jednak zwrócić się w przyzwoitym czasie – inaczej nikt nie zainwestuje. Ile musi więc kosztować prąd z elektrowni która jedzie na pół gwizdka?

Czy proponenci wiatraków w Polsce, tych na lądzie, rozumieją to wszystko? Jeśli nie znają odpowiedzi na jedno z tych pytań – jakim prawem zabierają głos? W jaki sposób zakup pociągu osobowego by samemu nim jeździć do pracy może być ekonomiczny? Zakup pociągu i dodatkowo samochodu na wypadek gdyby dla pociągu zabrakło... wiatru. Nawet jeśli ten pociąg nic nie pali...

Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na egzaminowanie oszołomów z ich wiedzy z tematu który poruszają. Pani Hubner utwierdziła mnie jedynie w przekonaniu że jednomandatowe okręgi wyborcze są absolutną koniecznością. Chcę osobiście decydować o tym kto będzie mnie reprezentował w sejmie i w Unii.”

Z ostatniej chwili – mój ulubiony analityk, ekonomista, pan Marek Zuber dużo niedawno mówił o rzekomej opłacalności wiatraków, bo zimną wieje że ho ho! Pozwolę sobie powiedzieć, że w tym wypadku pan Zuber duby smolone bredzi. Jeśli te wiatrakowe inwestycje, albo prąd z nich, nie są subsydiowane przez podatnika, to nie ma najmniejszej szansy na zwrot inwestycji. A jeśli byśmy jeszcze zdjęli z paliw kopalnych i z CO2 horrendalny podatek który Unia na nie nałożyła, to wiatraki w Polsce nie mają najmniejszej szansy.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (15 głosów)

Komentarze

Nawet jeśli nie zawsze zgadzam się z twymi poglądami, to tym razem - masz rację w najwyższym stopniu.

Również co do pani Hubner.

Potwierdza ona moją opinię o głupocie - tylko gdyby była ona (głupota) bolesna - byłoby zapewne mniej głupich.

A jak nazwać tych, którzy dali sobie wcisnąć bajdy o globalnym ociepleniu, zielonym ładzie itp. itd. Oportuniści, durnie, koniunkturaliści, arywiści? Jak się ich pozbyć?

Zdobywanie wiedzy, mądrości - to nie dla nich. Nie ma takiej siły, która mogłaby ich zmienić. Zwłaszcza gdy karierę robią dzięki własnej i cudzej głupocie i złej woli.

Zło - zwyciężać Dobrem, głupotę - mądrością! Szukajmy i promujmy ludzi mądrych!

Pozdrawiam,

Vote up!
6
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1645652

W tym opasłym tomisku potrzebne jest wskazanie kilku szczególnie groźnych jej kategorii. Mianowicie:

Pierwszym z tych zjawisk jest "GŁUPOTA SUBWENCJONOWANA", która jest poważnym narzędziem służącym do realizacji strategicznego celu politycznego. Tym celem totalitarnej opozycji jest ogłupianie całej populacji atakowanego społeczeństwa. Jednym z narzędzi takiej polityki jest usuwanie nauczania wszelkich umiejętności posługiwania się rozumem z wszelkich programów oświaty, wychowania i kultury. Przykładem takiej aktywności może być tworzenie i następnie solidne finansowanie wyspecjalizowanych organizacji zajmujących się m.in subwencjonowaniem głupoty. 

Jedną z takich instytucji jest utworzona w maju 1988 roku Fundacja Batorego. [link] Większość tych pieniędzy wspiera sztandarowy program Fundacji Batorego, czyli „Aktywni Obywatele” - to aż 56 072 573 złotych. Beneficjentami tej ogromnej kwoty były w ubiegłym roku m.in. choćby takie stowarzyszenia i fundacje jak „Strajk Kobiet”, „Iustitia” oraz organizacje wspierające ideologię i ruchy LGBT. KOD, Strajk Kobiet, „kasta” i organizacje LGBT. Kto dostał duże pieniądze z „Fundacji Batorego” [link]

Kolejnym zjawiskiem jest "GŁUPOTA KONCESJONOWANA" stanowiąca w dość specyficzny sposób analogię niegdysiejszej "OPOZYCJI KONCESJONOWANEJ", często angażującej tych samych ludzi, którzy faktycznie w swojej codziennej robocie, świadomie lub nieświadomie realizują zadania wrogiej Polsce agentury działającej «pod fałszywą flagą» albo «pod przykryciem» ewentualnie są to jawni «jurgieltnicy».

Mówiąc konkretnie, nie spodziewam się by takie panie jak na przykład Danuta Hübner, Krystyna Szumilas, Katarzyna Lubnauer albo nawet Magdalena Środa były po prostu głupie. Jestem prawie pewien, że z pewnością nie tylko nie są głupie, ale bardzo dobrze wiedzą to, co robią. Na przykład zwalczają sam fakt pojawienia się podręcznika "Historia i teraźniejszość", a wcześniej skutecznie przyczyniły się do usunięcia z programów szkolnych kształcenie «umiejętności samodzielnego myślenia» oraz «polskiej tożsamości narodowej».

Są to ludzie, którzy korzystając z formalnej koncesji otrzymanej z tytułu pełnionej funkcji politycznej, naukowej lub publicznej a nawet w administracji państwowej realizują w stosunku do "polskojęzycznej ludności" program Hakaty, albo Hansa Franka, który odnotował w swoim Dzienniku: "Zasadniczo, Polacy są - kiedy się ich grzecznie i delikatnie traktuje - najbardziej godnymi zaufania siłami roboczymi w Europie, i to szczególnie do stałej, prostej roboty." [wykop].

Przypis:
Aleksander Bocheński, "Dzieje głupoty w Polsce. Pamflety dziejopisarskie"  

Vote up!
5
Vote down!
0

michael

#1645677

 ... Twój artykuł. Zgadzam się z Twoim zdaniem. Polityk nie powinien wypowiadać się na tematy, o których nie ma zielonego pojęcia. A jeśli się wypowiada, to robi z siebie idiotę.
Natomiast w kwestii wątków technicznych dot. elektrowni wiatrowych, które tu poruszyłeś - nie są one ścisłe.
Zatem... zapraszam do przeczytania mojego dość obszernego artykułu, który opublikowałem na Niepoprawnych 3 listopada 2012 roku TUTAJ , a zatytułowałem go: "Ach te wiatraki! Szkodzą czy nie szkodzą? Stawiać je czy nie stawiać?".

Pozdrawiam
Satyr

Vote up!
2
Vote down!
-1

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1645655

Odpisałem z pracy i języki mi się pomerdały. Prostuję więc.

Dzięki Satyr za komentarz. Wskaż proszę gdzie byłem niepracyzyjny albo wręcz napisałem nieprawdę. Bardzo jestem ciekaw. 

Pamiętaj tylko że próbowałem uprościć tak jak to tylko możliwe, by przeciętny czytelnik zrozumiał problem. 

Przeczytałem twój artykuł, ale nie znajduję tam niczego co wiązało by się z tym o czym napisałem. O problemach hałasu i zdrowia o których tam pisałeś nie wypowiadam się ponieważ nie jest to moja działka. Niedługo zamieszczę dłuższy artykuł w którym opiszę troszkę wiecej i dokładniej problemy generowania przez wiatraki prądu w Polsce - na lądzie. 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1645661

Komentator pisze: zapraszam do przeczytania mojego dość obszernego artykułu, który opublikowałem na Niepoprawnych ... : "Ach te wiatraki! Szkodzą czy nie szkodzą? Stawiać je czy nie stawiać?"

Korzystam i ja z tego zaproszenia, a mam to do siebie, że lubię się dziwić i wątpić. Niestety, po lekturze artykułu, nie jestem w stanie nawet powątpiewać. Bo Satyr - autor „Ach ... tych wiatraków ... ” - powiada: „Dr Henryk Wojciechowski – naukowiec z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Wrocławskiej w kwestii emisji infradźwięków podziela moją opinię”. I na poparcie tego stwierdzenia autor podaje wcale niemało dowodów. Cytuję:

• Osoby mieszkające w pobliżu farm wiatrowych czują dyskomfort, niepokój, stres. Mają one też wpływ na organizm. W przypadku serca, – oddziaływanie turbin może powodować zgrubienie włókien, a na pewno utrudnia pracę narządu, szczególnie zakłóca pracę rozrusznika serca. Hałas wytwarzany przez wiatraki prowadzi również do bezsenności i przemęczenia.

• Parę miesięcy temu o tę kwestię zapytałem inwestora z Olsztyna. Powiedział, że poziom hałasu wytwarzany przez jeden wiatrak jest porównywalny do… przedarcia kartki papieru

• Błędem było porównywanie oddziaływania farmy wiatrowej do przedarcia kartki papieru czy do szumu liści. Stopień uciążliwości można raczej porównać do dudnienia pędzącego pociągu w tunelu. Tego dopełnienia „w tunelu” nie ma już w zdaniu dr. Wojciechowskiego. To jest „twόrczy” wkład autora „Ach tych wiatrakόw ...”

• Kolejną niedogodnością jest tzw. migotanie cienia. Obracające się bowiem śmigła wywołują ruchome cienie, tworząc wewnątrz domostw wrażenie stroboskopu. Niektórzy ludzie dostają od tego zawrotów głowy, tracą równowagę, mają mdłości. Podobnie jak w przypadku choroby lokomocyjnej.

Sęk w tym, że powyższe cytaty wyszły z ust dr. inż. Henryka Wojciechowskiego z którym rozmawiała Joanna Leśniewska. A cały wywiad pt. „Wiatraki: hałas, stres i mdłości” opublikowała („zgadnij skąd ten cytat, Koteczku” – jak mawiał Kisiel) Gazeta Wyborcza Poznań:

http://stopwiatrakom.eu/wiatrakowe-newsy/127-wiatraki-haas-stres-i-mdoci.html).

Zapytam więc, niekoniecznie retoryczne, jak mόgłby dr Wojciechowski nie zgodzić się sam ze sobą?

Ale to nie wszystko, bo nasz autor(?) ”Ach tych wiatraków ... ” podsumowuje:

• Prawo i Sprawiedliwość skierowało w lipcu 2012 r. do premiera Donalda Tuska list ws. elektrowni wiatrowych. Według polityków PiS, – są one często lokalizowane za blisko domów. Obawiają się oni, że brak reakcji rządu w tej sprawie doprowadzi do zagrożenia komfortu życia setek tysięcy mieszkańców, obniżenia wartości nieruchomości, wyłączenia tysięcy hektarów najżyźniejszej ziemi, zdegradowania krajobrazu oraz wzrostu cen energii.

• Ponadto Klub Parlamentarny PiS złożył do laski marszałkowskiej projekt nowelizacji Prawa budowlanego wprowadzający między innymi zapis, że elektrownie wiatrowe mogą być lokalizowane nie bliżej niż w odległości 3 km od zabudowań.

Niestety znόw brak oryginalności. Oba ostatnie cytaty z „Ach tych wiatrakόw ... ”
zamieścił z kolei w swoim tekście Portal Samorządowy:

https://www.portalsamorzadowy.pl/gospodarka-komunalna/wiatraki-3-km-od-zabudowan,36243.html

Pozwolą Państwo, że poprzestanę na tym i pozostawię w spokoju znaną w środowisku akademickim aplikację wychwytującą plagiaty. Brońmy się przed nimi, bo sądząc po pojawiajających się coraz częściej wirusach plagiatu, nadciąga ich epidemia ...

Jak się bronić? Szczepionkowo?

Najlepiej byłoby uwarunkować publikację następnego tekstu „delikwenta” lub „delikwentki” od jego/jej publicznych przeprosin ołganego wcześniej czytelnika.

Vote up!
2
Vote down!
0

postronny

#1645818

Cytuję swoją własną konkluzję: „Najlepiej byłoby uwarunkować publikację następnego tekstu 'delikwenta' lub 'delikwentki' od jego/jej publicznych przeprosin ołganego wcześniej czytelnika.”

Jednak nikt z Czytelników, jak do tej pory, na tę konkluzję nie zareagował. Serdecznie zapraszam ...

Bo przecież: "Cisza. Ta cisza. Czemu zawsze to ona jest największym problemem?" (Cytat: Jessica Sorensen)

Vote up!
1
Vote down!
0

postronny

#1645867

zaangażowaną w "uwiatrakowienie" polskiej energetyki. Zapytałem ją, czy organizuje wycieczki szkolne. Potwierdziła. Skoro tak, pytałem dalej, to czy podpisała by umowę z przewoźnikiem, który dla przewiezienia 22 osób (klasa wraz z opiekunami) oferował a to jednoosobowy rower, małego fiata czy wreszcie autobus przegubowy o 140 miejscach? Przy czym co podjedzie, byłoby wiadome dopiero pod szkołą. Dokładnie tak jest z energetyką wiatrową. Bywały dni, gdy z farm wiatrowych otrzymywaliśmy nawet 30% całkowitej energii wytworzonej w Polsce. Ale póki nie będziemy umieli jej magazynować, to wiatraki są pomnikiem głupoty neomarksistów i ich dogmatycznego pojmowania świata.

Vote up!
6
Vote down!
-1
#1645663

Bardzo trafne porównanie. Wymaga jednynie małego sprostowania: Polska nie ma szansy na 30% energii z wiatru nawet kiedy będzie wiało. Po prostu Polska jest pustynią wiatrową. Ostatni kraj na planecie Ziemia gdzie wiatraki na lądzie mają sens. Nawet jeśli opracuje się tani sposób na magazynowanie energii, to wiatraki jej nie wyprodukują. Nie będzie czego magazynować. Jak mówił mój dziadek: nie pomogą wszyscy święci - z gów..a bicza nie ukręci. A jeśli przyjdzie ten jeden, czy dwa dni w roku huraganowego wiatru, kiedy miały by szansę, to wiatraki dla bezpieczeństwa automatycznie się wyłączą. 

Zaczyna mi wyglądać na to że zachodnie grupy interesu forsują ten pomysł ponieważ Polska dopłacała do energii z wiatru kilka razy więcej niż Niemcy (nie wiem jak jest teraz). Jeżdżą po gminach, nagabują włodarzy podczas suto zakrapianych imprez, obiecują gruszki na wierzbie których nigdy nie dotrzymują (jak dofinansowania lokalnych szkół, przedszkoli) i wciskają maść na szczury.

Tej patologii powinien przyjrzeć się ABW i inne służby. To jest zwykła malwersacja finansowa która powinna podlegać prokuratorowi. Wiatraki tak - ale wyłącznie za własne pieniądze, nigdy za pieniądze podatnika, a sprzedaż prądu z nich w stu procentach na zasadach rynkowych.  W Polsce wszystkie by zniknęły. Wszystkie.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1645664

"Ostatni rekord energii wiatrowej w Polsce pad także w sobotę 20 listopada 2021 roku. Wiatraki pracowały wtedy z mocą blisko 6,4 MW, co odpowiadało aż 34% całkowitego zapotrzebowania na prąd w kraju.

Miniony weekend przyniósł kolejny rekord. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej oszacowało, że polskie farmy pracowały momentami z mocą 6700 MW energii elektrycznej, co stanowiło niemal 35% dziennej produkcji netto w kraju.

Farmy wiatrowe wytworzyły w weekend 35% energii w kraju. Przeliczając to na gospodarstwa domowe można stwierdzić, że wszystkie Polskie domy korzystały w tym momencie z zielonej energii. https://t.co/mLswgD1mNH

— PSEW (@PSEW_PWEA) January 31, 2022

https://swiatoze.pl/najwieksza-w-historii-moc-wiatrakow-az-35-w-sieci-rekord-energii-wiatrowej-w-polsce-padl-w-sobote/

Vote up!
3
Vote down!
0
#1645665

Tak, to prawda. Ale jednocześnie mylące. Sami napisali że "polskie farmy pracowały momentami z mocą 6700 MW". 

Ta chwilowa nadpodaż jest napradę bardzo chwilowa i jest gorsza niż brak prądu. Potrafi rozwalić sieć energetyczną i jest celowo marnowana by do tego nie doszło. Nie da się nagle i tylko na chwilę wygasić 30% elektrowni konwencjonalnych. Nie podano też ile tego pradu pochodziło z Bałtyku, a ja odnoszę się wyłącznie do prądu produkowanego na lądzie. Mój błąd. Na morzu wiatraki mają wiekszy sens i tu zgoda. Tyle że znowu ich koszt jest znacznie wyższy, jak również ich serwisowanie. Mało kto zdaje sobie sprawę jak horrendalnie drogie są generatory i przekładnie które trzeba na tych wysokościach co pewien czas wymieniać i stale serwisować.

Wymóg na komercyjne stawianie turbin wiatrowych przez firmy General Electric w Stanach i Hydro Canada w Kanadzie jasno mówi że średnioroczna prędkość wiatru w danym obszarze powinna wynosić minimum 6,5 m/s.  Przy tej prędkości wiatru, ta sama turbina produkuje ponad 4 razy więcej energii niż produkowała by w Polsce na lądzie (4 m/s). Czyli jak pisałem - w Polsce gigantyczny wiatrak na lądzie który jest w stanie coś tego pradu uskubać, to jak jazda osobistym pociągiem do pracy. 

No ale obaj to wiemy i mamy na ten temat takie samo zdanie. 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1645671

byłoby montować coś w rodzaju turbin Flettnera? I mniej materiału, i bardziej stabilne... Nie wiem, czy dobrze nazywam - chodzi mi o walce obracające się pod wpływem podmuchu wiatru. Tyle, że ciągle mamy do czynienia z co najmniej falującą mocą.

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1645690

Niestety Flettnera nie da się użyć w prosty sposób. Walce muszą być napędzane, obracane silnikami a wtedy na ich powierzchni wytwarza się siła boczna (nośna) jeśli wieje wiatr. Próbowano wstawić takie długie walce zamiast łopat turbiny. Konieczność byśmy to my nimi kręcili silnikami, bardzo kompikuje taką konstrukcję. 

Wszystko sprowadza się do jednego - do tego czego żaden "zielony" nie jest w stanie pojąć: nie da się wydusić z wiatru więcej energii niż ten wiatr w sobie niesie. Niczym. Wiatrakiem, Flettenerem, latawcem... niczym. W rzeczywistości teoretyczna maksymalna ilość energii jaką można wydrzeć z wiatru to około 50% energii jaką w sobie on niesie. Koniec. 

By sobie to wyobrazić: aby wydrzeć z wiatru 100% energii, to przed wiatrakiem musi wiać jak cholera, a za wiatrakiem cisza. Nic. Nawet listkiem nie poruszy. Czy ktoś jest sobie w stanie wyobrazić taki wiatrak? No nie, bo jest on niemożliwy.

I tu dochodzi druga rzecz której żaden "zielony" nie jest w stanie pojąć: energia jaką niesie w sobie wiatr nie spada dwukrotnie kiedy dwukrotnie zminiejszy się prędkość wiatru. Nie spada czterokrotnie. Ona spada OŚMIOKROTNIE! Czyli to o czym pisałem - energia wiatru spada i roście do sześcianu - do trzeciej potęgi prędkości wiatru!

Tu jest cały pies pogrzebany. W Polsce średnioroczna prędkość wiatru na lądzie to ciut poniżej 4 m/s. A oszołomy szastają tzw. mocą zainstalowaną wiatraka, nie rozumiejąc że jest to moc dla standartowej prędkości wiatru którą jest 10 m/s !

10 m/s. Polska średnia jest 2,5 raz niższa. Czyli moc wiatraka jest ponad 15 razy mniejsza przy średniorocznej prędkości wiatru w Polsce niż moc "zainstalowana" tego wiatraka. I to jest właśnie ten idiotyzm instalowania potężnych, kosztownych wiatraków w Polsce na lądzie żeby cokolwiek pradu uskubały. Ale krzyczą na cały głos ile to nie mamy mocy "zainstalowanej" nie rozumiejąc czym ta moc zainstalowana jest.

Gdyby nawet dało się z wiatru wydusić niemożliwe 100% jego energii jakimś cudownym urządzeniem którego nikt nigdy nie stworzy, to wciąż ilość energii w polskim wietrze jest tycia tyciuteńka. Mamy po prostu pecha. 

Ale z drugiej strony, czy chcielibyśmy żeby cały czas piździło jak w kieleckim?

Vote up!
3
Vote down!
0
#1645797

zasadnicze pytanie, moim zdaniem. Oto ono : na co poszły, płacone przez nas w ramach "opłaty przesyłowej" pieniądze, wpakowane w operatorów? Wszak nie problem w wiatrakach ( problem zastępczy, moim zdaniem), a w wydolności sieci odbiorczej, a zatem przesyłowej, zaniedbanej totalnie od lat 70 ubiegłego wieku. Czy się mylę, Szanowni ?

Vote up!
3
Vote down!
0

yenom

#1645678

Tego nie wiem. Ale wiem że nie mogły iść na dostosowanie się do wiatraków, kiedy wiatraków nie było, ani nie było na nie jeszcze nagonki. Wiatraki to zjawisko stosunkowo nowe, które na pustyni wietrzej zwanej Polska nie ma sensu.

 Zastanawia mnie też co mają linie przesyłowe do wiatraków? Problem z wiatrakami nie jest w liniach przesyłowych tylko z integracją tych wiatraków z elektrowniami konwencjonalnymi. Problem nie jest głównie w tym że kiedy wiatraki nagle robią prąd to nie ma go czym przesłać, tylko że nie ma co z tym pradem robić. Nie wyłączysz nagle elektrowni węglowej. Trzeba odłączać bloki energetyczne by zasilanie w prąd równało się odbiorowi tego prądu. Trzeba płynnie zmniejszać moc którą oddają do sieci. To wszystko jest dużo bardziej skomplikowane niż się wydaje. Przez 100 lat mieliśmy konkretny system a tu nagle wiatraki ten system rozwalają. Same linie przesyłowe niewiele to zmienią. Zresztą... linie to nie moja działka. Niech się wypowiedzą fachowcy.

Wiem natomiast że linie przesyłowe grają wielką rolę w elektromobilności. Nagle muszą być w stanie przesyłać ogromną ilość prądu do ładowania pojazdów, a do tego nie są na razie zdolne. I tu właśnie jednak pasuje specjlany podatek od prądu do ładowania pojazdów. Pod warunkiem oczywiście że całość tego podatku będzie szła w modernizację linii przesyłowych. A kiedy się je zmodernizuje, podatek ten powinien zostać zmniejszony lub zawieszony.

Tak wiem, to taki żarcik. Zmniejszony podatek...

Vote up!
2
Vote down!
0
#1645684

Jeśli nawet zapytano jednego z elektromobilnych idiotów, skąd brać prąd, odpowiedział zapewne krótko - Z GNIAZDKA!

I koniec dyskusji, a przy okazji dużo śmiechu z "głupka", co takie pytania zadaje...

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1645691

Ich POwtórny analfabetyzm "ekoLogiczny" - można im łatwo udowodnić - POprzez zadanie tym elokwentnym delikwentom - współwinowajcom  "ekoLogicznych" kataStrof klimatyczno-gospodarczych...

Zadając im zasadnicze pytanie : - Jakie czynniki środowiskowe - POwodują POwstawanie wiatru?  (miejscowego)...Jakie reakcje fizyczne decydują o dOstatecznym zaopatrzeniu - cywizowanych Narodów Świata w wodę niezbędną dla życia roślin, zwierząt i ludzi - POdobno wykształconych "ekoLogicznie"... (Ignorancja : - nieuctwo i nieświadomość, związana z elementarnymi brakami w edukacji technoLogicznej )...

Pozdrawiam. J. K.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1645844