Spóźnione teczki
Przyglądając się działaniom "teczkowym" IPN mam mieszane uczucia. Właściwie to była powszechna wiedza, iż ówcześni decydenci i konstruktorzy nowego układu mieli, mają i będą używali kompromitujących materiałów operacyjnych, by zachować wpływy i sterować zza kulis przebiegiem wydarzeń. IPN miał przez długi czas związane ręce, bo postacie z teczek decydowały. Pani Kiszczak przynosi dokumenty do IPN i czas reakcji i działań tej szacownej instytucji po raz kolejny jest antylustracyjny. Właściwie dokumenty, które pozostały gdzieś tam w prywatnych rękach, w tym momencie zmieniły depozytariuszy lub zostały zniszczone.
Na lustrację pozostała tylko jedna metoda. Dał jej początek Stanisław Helski w roku 1994, waląc kamieniem w łeb gen.Jaruzelskigo. Motto na nagrobku "kamieniarza" z Kobylej Głowy, do którego dołożyli się przedstawiciele nie istniejącej już praktycznie, najbardziej państwowotwórczej klasy społecznej - chłopi Polscy - brzmi:"Jeśli nie będziemy żyli w prawdzie, to kamienie wołać będą". Jaka więc teraz ma być ta droga do prawdy i oczyszczenia?
Inną sprawą jest, iż łudziłem się po pierwszych informacjach o teczkach, że traktowany jako poważne zagrożenie dla wizji rozwoju sytuacji na wsi prezentowanej przez formujący się nowy układ, Stanisław Helski, jako jeden z przywódców i członków Rady Politycznej Solidarności Chłopskiej, doczeka się pośmiertnie uzupełnienia brakujących dokumentów w swoich aktach w IPN. Nadal brakuje teczki rozpracowania operacyjnego 3896 kryptonim "Folwark" z lat 11.08.1982 - 15.12.1989 (Podobno spalone zostały w fabryce mebli w Głuszycy). Dostęp do tych dokumentów zapewne wyjaśniłby co stało się w Kobylej Głowie w maju 1982 roku i dlaczego władza z premedytacja zniszczyła gospodarstwo niezależnego działacza związkowego.
Robert Helski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 824 odsłony