krzyżem przed krzyżem (poczasowa refleksja)

Obrazek użytkownika lucyna-anka
Kraj

można powiedzieć.A ja ciągle błąkam się koło krzyża.Jak to jest,że krzyż tak skleja z sobą? Może dlatego ,że te dwie części desek tak symbolizują upiorną niemoc człowieka w dotarciu do prawdy.Niemoc z uwieńczonym konaniem. Katolicka groza przypomina o sensie życia.A tu nagle mówią mi,że będą ją zdejmować.No to mnie trochę szlag trafia.Pamiętam ,jak pracując w oświacie w latach 80tych już to ściąganie przerabiałam.Przyszła taka jedna gruba ruda dyrektorka i powiedziała mi ostro -Z pani klasy ten krzyż trzeba usunąć! i wyszła. Zapadła cisza.Miałam w tej grupie na godzinie wychowawczej akurat komplet ucznió dzieci ustawionych partyjniaków. I wszystkie oczy wybałuszyły. Niektóre bogobojne nauczycielki ściągały ,ja nie co prawda,ale też tyłkiem trzęsłam,nie taka ja święta byłam. I dzisiaj znowu.Po latach ta dyrektorka dobrze ustawiła się w Związkach Solidarność i organizowała nowe zabawy w porozumieniu tym razem z kościołem.Znam więcej takich kameleonów,mają się dobrze,są dzisiaj we władzach partii rządzącej.Lubią te klocki władzy,nie ma co. A ja znowu o krzyżu, bo mnie w krzyżu łupie.Zdarzyło mi się w życiu nieszczęśliwie mieć kłopot.Nic zapewne nowego pod słońcem ,ale w tym kłopocie jakoś pogłębiła się moja wiara.Tak zdarza się kretynom -powie ateista.No i zdarzyło się.A od modlitwy przed krzyżem jakoś mi tylko lepiej było. Nie przypominam sobie,by mnie zawiodła ta technika z jego obcowaniem.Chociaż wymagająca nie bywam,realistką tak. Wisi on malutki i w moim pokoju i jakoś mi dobrze z nim.Wiara mi w ogóle nie przeszkadza i jej elementy wizualne,wręcz uważam ,że działają na ludzi,jak rodzaj znaku otrzeźwienia i siły.Sa katalizatorem myślenia zbiorowego. Bóg jaki by nie był -a jest na pewno w swoim kształcie nam niewiadomym – zamieszkuje w różnych religijnych ornamentach.Nie straszne mi kumoterstwo katolicyzmu z judaizmem itd chociaż doskonale zdaję sobie sprawę ,jak to brzmi i na ile jest wykonalne.Otóż w ogóle wykonalne jest,tylko …już pisałam o nienawiści i pogardzie ,to jej przeszkadzają symbole i inność.a tolerancja jest jej zapiekłym wrogiem. I wrogiem zdrowego rozsądku. No i wracam ,skąd wyszłam .Krzyż przeszkadza w imię rzekomej świeckości w państwie od wieków katolickim,z katolicką większością.Razi oko tych,co uważają ,że wypracowane duchem symbole i wsparte relacjami historycznymi są efektem obskurantyzmu prostego ludu.Ot taka głupota polska,taki dowód ciemnoty zaścianka.Won poszło! I po sprawie.W” koszu” wiara,historia,sacrum dla wielu,nadzieja.Ileż to już razy krzyżowano sam krzyż? ileż razy wywijano nim jak szabelką,ściągano,wieszano. To znów takie polskie zrównoważenie,taka polska przypadłość dyskusyjna, polski temat zastępczy. I ruszamy brudzić czyste,bo to dobra zabawa i rwetes wielki. Krzyż zawsze się jakoś obronił.Niestraszne mu ściąganie,trwa solidnie ,zakorzeniony tak mocno,że piąstki nawiedzonych krzykarzy -karierowiczów,po których pewnie niewiele zostanie,może kupka śmiechu i podeptane foto,niczego,niczego zrobić mu nie mogą. Mierzi mnie tylko takie dictum czterdziestki, dla której i marycha jest ok i polemiczne adopcje są ok, i renowacja ślubu jest ok ( a co tam ,pożeńmy też nasze psy i koty ),usuwanie płodów jest ok.I byle dalej od symboli zmuszających do refleksji. O takiej wolności pisał już Krasiński.Pamiętam ,jak to się skończyło. Czyli ? nie dziwi nic prawie,powtórka starego ,dużo hałasu,blaga goni blagę,z krzyków do ludzi zostaną szepty przeproszeń.Znam to.Przerabiałam w tej społeczności.Pusty śmiech ogarnia.

Brak głosów

Komentarze

 Nie należę do osób  szczególnie religijnych . Chyba, jak wszyscy Polacy, cenię sobie niezależność nawet i w tej kwestii, jednak...Krzyż scalony jest z Polską tak mocno, że wyrwanie go, grozi śmiertelną raną...

 

 Bronię go więc, jak potrafię:

  

Bój to będzie ostatni...

elzbieta23, 6 Listopada 2009, 11:12

 

 

    Wypowiedziano wojnę krzyżom. Ich wizerunek drażni wrażliwe oczy miłośników demokratycznej wizji świata. Świata bez symboli, bez narzuconych religii, a w zasadzie dogmatów, które sobą prezentują.

    Demokracja ma wyglądać tak jak sobie założyło parę znamienitości ze świata polityki, biznesu i władzy. Oni wytyczają  kierunki , którymi mają płynąć odnogi od tej jednej jedynej głównej rzeki wartości Nowego Świata.

    Niewiele by jednak wskórano samymi chęciami przewartościowania twardego betonu tradycji. Potrzebna była armia pomocników, która swoim oddaniem i zaangażowaniem doprowadziłaby do obalenia skostniałych struktur, zakorzenionych w wielowiekowych nawykach, zwyczajach, obrządkach, normach, tendencjach i światopoglądach.

    Co oznaczają symbole? Jaki jest sens ich tworzenia? Od dawna wiadomo, że każda grupa społeczna potrzebuje wspólnego znaku, z którym się utożsamia. Dzięki któremu orientuje się gdzie znajdzie „swoich” i jaka jest ich  liczba. Pod „znakiem” wspólnoty dokonuje działań i otrzymuje bezpieczne zaplecze dla dążeń  w kierunku wybranych wartości.

    Krzyż, Menora, Półksiężyc  - to są najbardziej znane symbole religijne. Wierzenia oparte o wspólne „korzenie”, ale silnie zwaśnione przez interpretacje i wzajemne negowanie późniejszych  dogmatów.

     Zwalczające się często w historii religie pozostawiły po sobie niezabliźnione rany i przeświadczenie o wzajemnej niechęci, a nawet nienawiści. Skutki odczuwane do dzisiaj świadczą niezbicie o tym, że sprawy bagatelizować nie należy, bo linia pojednania jest krucha i rozmyta.

    Ateizm jako lek na zaszłości o podłożu religijnym to tylko niszowa próba załagodzenia odwiecznego sporu. Nie pokona się bezbożnością i hasłami negującymi istnienie Boga rzeszy agresywnych wyznawców, którzy nie przebierają w środkach by zniszczyć przeciwników. Może jedynie doprowadzić do  eskalacji napięć.

    W czasach, kiedy  chrześcijanie  giną pod ciosami maczet, motocykliści rozbijają się zahaczając o liny rozciągnięte w poprzek ulicy , którą ośmielają się przejechać w szabat,  a terroryści wysadzają się w powietrze z imieniem Allacha na ustach, chce się wywołać wojnę o symbole religijne?

   Już  słyszę opinie agnostyków i ateistów, że tym bardziej należy zniszczyć każdą wiarę, bo niesie zagrożenie, ale mam pytanie…

   Jak zachowa się każdy z was, kiedy ofiarami tej wojny staną  się bliscy wam ludzie, którzy wyznają jedną z tych religii? Czy pozostaniecie niewzruszeni i obojętni na ich los? Ręczę, że w odwecie sięgniecie po odpowiednie środki, którymi już nie będą argumenty słowne i co wtedy? Kto to zatrzyma???

  

Vote up!
0
Vote down!
0
#227441

lucyna_anka
Z frajda przeczytałam twój tekst.Pozornie mamy nie rozmawiać o tzw oczywistościach,bo "szkoda prądu".A na tych oczywistościach świat jest zbudowany.Wybijmy sobie z głowy jakąkolwiek rewolucję obyczajową.Stare ,sprawdzone zasady sa najlepsze.Nie widzę sensu płodzenia nowych,bo są ułomne,jakby nie kokietowały.A dlaczego? no to rozglądnijmy się naokoło..

Vote up!
0
Vote down!
0

l.anka

#227446