Nie dajmy soba manipulować

Obrazek użytkownika Anka1
Kraj

Po zapoznaniu się z artykułem w Rzeczpospolitej, pomyślałam: SPECJALIŚCI BADAJACY WRAK I TEREN KATASTROFY W SMOLEŃSKU DOSZLI DO WNIOSKU, ŻE WYNIKI ICH BADAŃ TRZEBA KONIECZNIE PRZEKAZAC OPINII PUBLICZNEJ, ZANIM UTKNĄ W ROSYJSKICH ŁAPACH, TAK JAK WSZYSTKIE POPRZEDNIE. Narobili zamieszania i spowodowali panikę we władzach. Moim zdaniem, to nie była żadna "podpucha" przeciwko Kaczyńskiemu, tylko DESPERACKA KONIECZNOŚĆ UJAWNIENIA PRAWDY. Reakcja władzy wskazywała na dziłanie w zagrożeniu. Zaczęło się szukanie koncepcji, jak to zneutralizować. Przyjęto sprawdzającą się dotychczas receptę, czyli pójście w "uwikłanie" Kaczyńskiego i skierowanie na niego całej uwagi. To dotąd działało (choć ostatnio coraz trudniej). Konferencja prokuratora Szelaga właśnie mnie w tym utwierdziła. Może własnie pozostawienie wybranych próbek do zbadania w Moskwie wywołała taki desperadzki krok uczestników tych badań, w moim przekonaniu uzasadniony. Po niewiarygodnych odczytach z czarnych skrzynek, które przecież równiez były za każdym razem "plombowane i zabezpieczane", mieli prawo sadzić, że ich badania nie ujrzą światła dziennego.
Sprawa druga, to tragiczna śmierć Remigiusza Musia. Moim zdaniem brak "obrazeń ciała" w najmniejszyn stopniu nie wskazuje na samobójstwo. Bardziej prawdopodobne jest, że "samodzielnie" założył sobie stryczek w towarzystwie wycelowanego w niego (bezdotykowo) pistoletu. Uderzyła mnie wypowiedź prok. Seremeta prezentowana na posiedzeniu Zespołu Macierewicza, że piloci Jaka po przedstawieniu im nagrań z ich magnetofonu , zmienili zeznania dotyczace "50 m", "na 100m". Czyli jest motyw, bo martwy świadek nie zaprzeczy, że takie zeznanie złożył. Tym bardziej, że Pam Wosztyl nie potwierdził takej zmiany zeznań. Zamiast badać obrażenia ciała, należy przede wszystkim zająć sie śladami w miejscu zbrodni. W moim odczuciu po konferencji naukowców w sprawie Smoleńska zaczyna sie panika. Uważm, że wszystkich ekspertów z ostatnich badań w Smoleńsku należy chronić i monitotować, żeby nikomu nic złego sie nie stało.

Brak głosów