TO MACIEJ TURK STOI ZA ARESZTOWANIEM BALONU TLO

Obrazek użytkownika Ryszard Kapuściński
Kraj

TO MACIEJ TURK STOI ZA ARESZTOWANIEM BALONU TLO

Maciej Turk obudził się w pewien piękny, słoneczny poranek. Sierpniowe słońce dyskretnie zaglądało przez przysłonięte żaluzje, w ogóle lato tego roku było piękne - pomyślał przeciągając się powoli. Poczuł zapach świeżo zaparzonego espresso, co przyśpieszyło jego decyzję o wstaniu z łóżka. Powoli poszedł do kuchni i podszedł do niedawno kupionego ekspresu Simensa który codziennie punktualnie o 9. przyrządzał mu wspaniałe espresso z kawy Jacobsa. Ech, te niemieckie produkty, pomyślał z uśmiechem, przełykając pierwszy łyk kawy. Powoli sięgnął po pilota i włączył telewizor Loewe, niezmiennie ustawiony na DW i z zainteresowaniem zaczął oglądać lokalne wiadomości z Monachium.

Ten błogi spokój zakłóciła myśl, jaka mu przemknęła przez głowę: a jak coś przeoczyłem, może coś się zawieruszyło, w końcu tyle się ostatnio działo? - zaczął gorączkowo zadawać sobie pytania. Niepokój zaczął dominować nad wspaniałym espresso, nawet zaczął dominować nad wczorajszymi wynikami Bundesligi. Zaczął czuć mdłości, w końcu nie wytrzymał, podbiegł do biurka i bezładnie zaczął wyrzucać wszystkie papiery. Oprócz niewartych wspomnienia rachunków nic nie pozostało po wielkim sprzątaniu, jakie zrobił po rozmowie z ojcem. Włączył swojego Lifebooka E firmy Fujitsu Siemens i nerwowo zaczął przeglądać pliki, jednak przypomniał sobie, że parę tygodni temu jakiś nieznany mu gość, ni stąd ni zowąd, poradził mu, że najbardziej skutecznym programem do czyszczenia dysku jest program Diskpart.

No tak, te nerwy mnie wykończą, pomyślał. Usiadł sobie spokojnie i zaczął znowu oglądać wiadomości; tym razem na ekranie pojawiła się reklama Volkswagena Tiguana prowadzonego przez piękną blondynkę o niebieskich oczach. Ten widok przypomniał mu wczorajszy wieczór w Klubie Royal w Sopocie. Uśmiechając się z aprobatą, spoglądał na odbicie swojej młodej twarzy w łyżeczce do kawy. Powoli jego wzrok przesuwał się po z gustem urządzonym apartamencie i zatrzymał się na szafce w której trzymał stare szpargały. Bardziej dla swojego spokoju, niż żeby coś tam znaleźć zaczął powoli wyjmować stare pudełka i albumy ze zdjęciami. Wzrok jego padł na niewielki drewniany kuferek z którym jego rodzina wiązała tyle wspomnień. Bardzo delikatnie go wyciągnął i ostrożnie otworzył. Pod stertą starych listów i pudełek z medalami leżał starannie złożony zielony drelichowy mundur, wewnątrz wykończony satyną. Ileż to razy podczas rodzinnych spotkań wyciągano ten mundur i wspominano tamte dobre czasy. Zawsze będzie pamiętał rozmarzone oczy ojca podczas tych rodzinnych rozmów. Brakowało mu tylko munduru dziadka, granatowego ze srebrnymi guzikami, ale od 2005 roku o tym się w domu nie mówiło. Podobno władze komunistyczne dziadkowi ten mundur zabrały, ale tatuś zabronił o tym mówić. Kolega taty chciał nawet jakiś medal dziadkowi przyznać za walkę z komunizmem, ale pan Irek Ojstan wyjaśnił tacie, że art. 1 § 3 lit. a. dekretu z dnia 4.III 1953 r., to jednak nie to samo co art. 123 w zw. z art. 128 paragraf 1 k.k. Od tej pory w domu Turków na ten temat się nie rozmawiało.

Pod mundurem znalazł starą lornetkę z dumnie zachowanym napisem M. HENSOLDT & SOHNE, A.G. WETZLAR, przypomniał sobie o niej i o tych chwilach które spędzał z tatą oglądając przepływające statki. Postanowił na chwilę wrócić do tych wspomnień i pojechać na pobliskie molo.

Szybko ubrał się i poszedł na parking gdzie czekała na niego nowa Honda Accord i już miał pojechać w stronę morza, jednak coś go tknęło i nie zważając na podwójną linię ciągłą skręcił w stronę pobliskich łąk, gdzie niedługo miały się rozpocząć Krajowe Zawody Balonów Wolnych o Puchar im. Dr. Oetkera. To była jego nowa pasja, już przestały interesować go stare rozkłady jazdy tramwajów w Wiedniu, które pasjami studiował po nocach; teraz chciałby latać balonami.

Widok kolorowych balonów majestatycznie unoszących się na tle nieba zawsze przyprawiał go o szybsze bicie serca. Postanowił spróbować swoich sił i za namową swojego kolegi Marka Pluski, który miał kilkadziesiąt pięknych balonów, a na każdym umieszczony był wielki napis TLO, zapisał się do miejscowego Aeroklubu, żeby spróbować swoich sił w tym pięknym sporcie. Wprawdzie Marek miał ostatnio jakieś problemy finansowe i część balonów musiał sprzedać, ale jeden ulubiony, który zapoczątkował jego hobby sobie zostawił. Sęk w tym, że w tym rozgardiaszu zapomniał na której łące. Podobno w poszukiwania balonu włączyły się media i koledzy Marka z różnych służb poszukiwawczych, ale balonu jak na razie nikt nie znalazł. Tak sobie myśląc o różnych problemach jakie nurtują ludzi w tym pięknym kraju, dojechał do znanej sobie łąki. Znał ją doskonale, bo nieraz organizował na niej zawody zdalnie sterowanych modeli samolotów akrobacyjnych. Był w tym dobry, nawet proponowano mu zorganizowanie zawodów ogólnopolskich, a nawet światowych, ale na razie badał możliwości finansowe ewentualnych sponsorów. Decyzję postanowił podjąć dopiero po udanych zawodach w Polsce, które podjął się zorganizować.

Zaparkował koło najwyższego drzewa i z niezwykłą sprawnością wspiął się prawie na sam czubek. To było jego ulubione miejsce, stamtąd najlepiej widział. Przypomniał sobie o lornetce którą miał ze sobą i powoli w zbliżeniu zaczął delektować się kilkudziesięcioma kolorowymi balonami dumnie poruszającymi w rytm wiejącego wiatru.

Nagle zobaczył balon na którym widoczny był wielki napis TLO! Tak, nie mogło być pomyłki, to był balon Marka. Z wrażenia o mało nie spadł z drzewa, szybko zszedł na dół i wykręcił numer do Marka. Znalazłem, znalazłem, zaczął krzyczeć do słuchawki. Marek wszyscy szukali a ja znalazłem, Twój balon jest na naszej łące. Po drugiej stronie zaległa cisza, po chwili usłyszał słowa których do dzisiaj nie może zrozumieć.

Matole, powiedział przytłumiony głos w słuchawce, to nie ty miałeś go znaleźć, to mieli go znaleźć ci którzy go kupili ode mnie, nie ty, debilu. Nic nie rozumiesz, nie dzwoń do mnie, bo mnie koledzy podsłuchują, wprawdzie wszystkie taśmy ma kolega ze znajomej służby poszukiwawczej balony, ale jak się opije i mu zginą, albo, co gorsze sprzeda kolegom z innej firmy która nie mogła sobie kupić balonów w tej cenie, to wiesz co się stanie! - zaczął już prawie krzyczeć Marek.

Maciej zaniemówił, tego się nie spodziewał po Marku. Bo jak to, to on go zapraszał na wszystkie imprezy do Klubu Royal, poznał go ze wszystkimi kolegami swoimi i taty, a tamten się na niego bezpodstawnie wydziera? Tego już za dużo!

Z hukiem zamknął klapkę w swoim Ericssonie, poprawił Ray Ban-y które nieznacznie zsunęły mu się z nosa i ze złością odpalił silnik w samochodzie.

To co przed chwilą się stało nie dawało mu spokoju, postanowił jednak pochwalić się swoim znaleziskiem. Zadzwonił do swojego dobrego znajomego który pracował na bardzo poczytnym portalu; znał go jeszcze z praktyki studenckiej i opowiedział mu jak znalazł balon, który wszyscy szukają. Kolega bardzo się zainteresował, po przyjeździe do domu odpalił swojego Lifebooka E firmy Fujitsu Siemens, wszedł na znajomy portal, a tam na pierwszym miejscu wielkimi literami było napisane:

TO MACIEJ TURKA STOI ZA ARESZTOWANIEM BALONU TLO.

To się tata ucieszy, pomyślał Maciej otwierając butelkę Paulanera.

Brak głosów

Komentarze

 Pewnie ja, bo przeczytalem?

Vote up!
0
Vote down!
0
#285675