Zielona dacza w centrum miasta czy buldożery developerów ?

Obrazek użytkownika Fundacja LEX NOSTRA
Kraj

Wiele kontrowersji wzbudza sprawa ogródków działkowych, zazwyczaj ulokowanych w sercu miast, stanowiących niezłą chrapkę dla developerów. Działkowcy obawiają się, że na ich miejscu zamiast marchewki wyrastać będą wieżowce i supermarkety. Czy słusznie? Trybunał Konstytucyjny ponad połowę przepisów o pracowniczych ogrodach działkowych uznał za niezgodne z konstytucją. Cała ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych przestanie obowiązywać za 18 miesięcy, jednak co będzie jeśli sejm nie uchwali nowej ustawy zmieniającej na korzyść sytuację prawną działek? Ogródki działkowe dostaną gminy, które z pewnością odpowiednio „zagospodarują” te inwestycyjne żyły złota. I tylko od ich decyzji zależeć będzie, jak wysokimi opłatami obarczą działkowców. Jeszcze przed wyrokiem PZD ostrzegał, że w największych miastach, gdzie ogrody znajdują się w centrum miasta lub w modnych dzielnicach, koszty dzierżawy sięgać mogą nawet 20 tys. zł. Czy działkowców, którzy, powiedzmy szczerze, w większości są emerytami, będzie stać na utrzymywanie działek i uprawę przykładowej marchewki? Mogą Państwo sami odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Od dawna Polski Związek Działkowców ma monopol na władanie ogródkami działkowymi w Polsce. Każdy, kto chciał mieć działkę zapisywał się do PZD i dostawał parcelę ziemi. Działkowcy, oprócz płacenia obligatoryjnej składki do PZD nie ponoszą żadnych kosztów z tytułu użytkowania ziemi takich jak, np. podatek gruntowy. Wiele osób podnosi, że jest to niesprawiedliwe i sprzeczne z konstytucją. Ponadto, niejasny pozostaje sam status działkowca, korzysta on z ziemi będącej w użytkowaniu wieczystym Związku, według Trybunału Konstytucyjnego podstawą korzystania z działki powinna być umowa dzierżawy lub umowa własności i płacenie podatku gruntowego.

Wiadomo, że żyjemy w Państwie demokratycznym, gdzie jedną z naczelnych zasad konstytucyjnych jest ochrona własności. Interesującym jest, że TK zakwestionował także prawo własności do nasadzeń na działkach. Można więc wyburzyć domek lub altanę na działce i wyrwać drzewa bez odszkodowania, choć Państwo gwarantuje, że chroni własność? Ten, kto ma działkę doskonale zdaje sobie sprawę z tego, ile wymaga pracy i nakładów jej pielęgnowanie i uprawa. Wielu działkowców uprawia ziemię, aby nie musieć jeść syfu, który sprzedają w supermarketach. Swoje zawsze pewniejsze i pożywniejsze niż cudze. Dla emerytów jest to rozwiązanie zdrowsze i tańsze. Do tego mogą przebywać na świeżym powietrzu a nie spędzać wakacje w kamienicy lub bloku w centrum miasta. Jak można zabierać to, co się kiedyś dało? Bez prawa do odszkodowania za wsad i wkład własnej pracy? Co z prawami nabytymi działkowców? Dlaczego państwo wzięło się za sprawę ogródków działkowych, a nie np. za sprawdzanie zgodności z konstytucją waloryzacji kwotowej emerytur? Jeżeli ustawa o ROD jest niezgodna z konstytucją, to może należy poddać ocenie wszelkie przywileje zatrudnionych w sądownictwie, działalność KRUSU, przywileje innych grup społecznych.

Działki dla Polskich emerytów są jedyną odskocznią od dnia codziennego. Nie mogą oni pozwolić sobie na wyjazd nad morze czy za granicę. Emeryt pozbawiony działki, a wiec ruchu na świeżym powietrzu, owoców i radości z życia - szybciej umrze, co przełoży się na „oszczędność” wypłat emerytury, a więc państwo na tym zyska.

Aleksandra Bzdzikot

Fundacja LEX NOSTRA

www.fundacja.lexnostra.pl

Brak głosów