Podsumowując ostatnie dni...

Obrazek użytkownika She
Kraj

Zbliża się kolejna miesięcznica. Już dziesiąta, a ja mam wrażenie jakby to co się wydarzyło miało miejsce kilka dni temu. Dlaczego choć minęło tyle czasu w mojej głowie krążą wciąż te same pytania? Dlaczego po dziesięciu miesiącach wiem tyle, co kilka minut po katastrofie? Dlaczego? Pytań jest wiele, a odpowiedzi są towarem deficytowym.

Czas płynie, pytań przybywa, odpowiedzi coraz mniej. Premier strudzony podnoszeniem podatków i zabieraniem emerytur udaje się na urlop w Dolomity. Wcześniej jednak powierzył sprawę „wyjaśnienia” katastrofy smoleńskiej swojemu najlepszemu przyjacielowi Władimirowi, w imię ocieplenia stosunków polsko-rosyjskich. Podczas gdy Słońce Peru odpoczywa, a w raz z nim cała partia rządząca, Rosjanie na czele z panią Anodiną dwoją się i troją aby rozwiać wszelkie wątpliwości, co do oczywistej winy pilotów, którzy lądowali pod presją pijanego generała niosącego do kokpitu rozkazy od niecierpliwego prezydenta miewającego myśli samobójcze. Tak właśnie odczytuję efekty „pracy „MAK-u. Pan Putin i Pani Anodina bardzo się postarali. Jestem pełna podziwu dla ich niebywałej i nieograniczonej wyobraźni. Jednak mam pewną niewielką uwagę, mianowicie powinni oni zmienić swoje miejsca pracy i zająć się branżą filmową, albowiem świat kina potrzebuje świeżych umysłów i utalentowanych scenarzystów, takich jak oni. Jestem pewna, że produkcje, których scenariusze wyszłyby spod pióra pana Putina i pani Anodiny, przyciągnęłyby tłumy.

Donald Tusk tymczasem z urlopu rezygnować nie zamierza. Nie dziwie mu się wcale. Mając przed sobą perspektywę powrotu do kraju, gdzie będzie się musiał ze wszystkiego wytłumaczyć oraz perspektywę pozostania na urlopie gdzie może spadnie lawina, uwięzi go pod warstwą śniegu i zakończy jego problemy, wybrał drugą opcję. Niestety lawiny nie doczekał, a jaskini, w której mógłby się ukryć nie znalazł. Pozostało mu więc wrócić do kraju i udawać, że nad wszystkim panuje oraz zagrozić Rosji, że zwróci się on do Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego( ICAO ) o śledztwo w sprawie katastrofy. Widać, że tam w tych Dolomitach to elektryczności chyba nie ma i premier był odcięty od świata, gdyż ICAO wypowiedziało się już wcześniej, iż bada loty cywilne, a nie wojskowe- jakim był lot samolotu Tu 154. Pan Donald nie daje za wygraną i podejmuje kolejną próbę pokazania Rosjanom, kto tu rządzi. Jednak i ona nie daje wielkich efektów. Mam na myśli komisję Millera, której członkowie są tak mało inteligentni ( żeby nie powiedzieć dosadniej) iż nie śpią po nocach ażeby ustalić to, co wszyscy wiedzieli od samego początku. Mianowicie mają jakieś nagranie o słabej jakości, nagrane przez niewiadomo dokładnie kogo „metodą haupniczą” w dniach 17-20 kwietnia 2010. Dowiadujemy się z niego, że pilotom podawano błędne informacje, iż byli oni „na kursie i ścieżce”, kiedy w efekcie nie byli ani na ścieżce ani na kursie. Nowości brak. „Praca” komisji ukazała tylko bezradność naszego rządu wobec zaistniałej sytuacji. Polska pokazała, że ma coś, skądś, świadczące o winie Rosjan, ale nie jest to nic wielkiego. Członkowie komisji podkreślali również kilkakrotnie, że prosili stronę rosyjską o laboratoryjne kopie stenogramów, niestety na próżno. Kiedy informacje te dotarły na wschód, Rosjanie odpowiedzieli na oskarżenia i wieczorem tego samego dnia opublikowano stenogramy z tzw. „wieży”. Jak widać wieża to pojęcie względne. Powołując się na Amerykańskie filmy (jak to zrobił jeden z wybitnych polskich „ekspertów”), wieża jest to wysoki, oszklony budynek, gdzie znajduje się duża liczba komputerów i wszelkich urządzeń potrzebnych do kierowania ruchem powietrznym. Tymczasem ta tzw. „wieża” na Smoleńskim lotnisku to jakiś barak poskładany z desek ledwo trzymających się całości, który przy byle powiewie wiatru się rozleci.

Polskie państwo zostało ośmieszone na arenie międzynarodowej. Nagłówki obcojęzycznych gazet mówią same za siebie. Prawdy jak nie znaliśmy tak nie znamy. A premier mojego kraju woli oskarżać opozycję o ciągłe ataki i dbać o przyjaźń polsko-rosyjską, zamiast zająć się czymś naprawdę ważnym jak np. uzyskanie od Rosji stenogramów, dokumentów sekcji zwłok i innych potrzebnych rzeczy do wyjaśnienia prawdy o Smoleńsku. Jeśli to jednak dla niego zbyt wiele i obawia się, że nie podoła temu zadaniu może prościej byłoby podać się do dymisji, a nie brnąć dalej w dość wielkie już bagno kłamstw?

Prawda. Czym ona jest? Gdzie jej szukać skoro kłamią ludzie na najwyższych stanowiskach państwowych? Trudnym zadaniem jest jej poszukiwanie. Są jednak osoby, które nie boją się podążać trudnymi i krętymi ścieżkami aby do niej dotrzeć. Tym ludziom dziękuję. Na pytania, które ciągle mnie nurtują (m.in. co się tam naprawdę stało?) znajduję odpowiedzi w tekstach i analizach niektórych blogerów oraz na łamach niektórych gazet. Niestety są to tylko przypuszczenia, bardzo prawdopodobne, lecz tylko przypuszczenia, którym brak solidnych dowodów z tego względu, że przebywają one w rękach Rosjan bądź zostały zniszczone. Pytania moje ciągle jednak pozostawione są bez odpowiedzi przez premiera, przez rząd, który nie wkłada wielkiego wysiłku w wyjaśnienie tego, co w rzeczywistości się wydarzyło.

Pozdrawiam.

Brak głosów

Komentarze

Każda nagana udzielona najniższemu urzędnikowi państwowemu byłaby przyjęciem,  na siebie, odpowiedzialności przez tuska. Stąd ta zwłoka.

Byle do wyborów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#129289