o manifestowaniu

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Wygląda na to że trzeba będzie odwołać na terytorium całej Rzeczypospolitej ze szczególnym uwzględnieniem Stolicy, zapowiadane na drugą niedzielę kwietnia 2011 r. - na tydzień przed ostatnią niedzielą w tegorocznym Wielkim Poście, zwaną Niedzielą Palmową, patriotyczne manifestacje rozmaitych środowisk.

Manifestacji tych nie będzie w stanie zabezpieczyć Biuro Bezpieczeństwa Narodowego podkomorowskiego generała Kozieja ani stołeczny Ratusz pod komendą pani prezydent Hanny G.W., ani uzawodowione już w pełni przez ministra Klicha Siły Zbrojne (czy razem z pułkownikiem Klichem, czy też zgoła bez niego), ani funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu Donalda Tuska.

Zażegnanie zagrożeń siłami samych obywateli przy wsparciu społecznego aktywu "Złotych Tarasów","Pędzącego Królika", z Czerskiej czy z Ordynackiej, z "Warsa" oraz z "Sowy", nawet przy poparciu wszystkich żyjących byłych prezydentów oraz aktualnych rezydentów, nie wydaje się możliwe, bowiem w zakresie logistyki nie osiągnięto tu jeszcze wymaganego standardu Combat Ready, na razie testowanego NA telewizji.

Nie został rozstrzygnięty problem podziału kompetencji na poziomie dowodzenia; formalnie za Krzyż odpowiada ksiądz kardynał metropolita, za Orła Białego prezydent Komorowski a za stan chodników czy wywóz śmieci prezydencja stołeczna i tylko za śmierć Dziewięćdziesięciorga Sześciorga - nikt, ale do Krzyża mają też prawo harcerze Warszawy i ksiądz Stanisław z Wólki Węglowej; do Orła Białego - m.in. - pan Jan Olszewski i pan Andrzej Gwiazda, że nie wspomnę o kawalerach milszych obecnie panującym; a już do chodników ma niewątpliwie prawo cała ludność - i nie tylko ukochanej Stolicy, ale całego umiłowanego kraju, okazjonalnie zaś także mieszkańcy Europy i prawie całej reszty świata - wyłączając, zdaje się, paru Białorusinów.

(Nie wyłączając jednak, na ten przykład, pana Jana Grossa, który nie jest wprawdzie Białorusinem, ale to chyba jeszcze nie powód żeby go wpuszczać do Polski i wypuszczać wolno, bez postawienia zarzutów, niczym jakiegoś Petera Vogla czy Edwarda Mazura o którym piszą w sieci, że to "były Polak").

Na poziomie operacyjnym jest jeszcze gorzej, bo - jeżeli dawać wiarę wpisom na tak wiarygodnym portalu, jak "Niepoprawni" ,
nawet silnie zintegrowane ideowo wspólnoty potencjalnych uczestników patriotycznej manifestacji o której tu mowa mają trudności ze sformułowaniem jej celu.

Łączy ich głównie potrzeba obecności i dania świadectwa - ale o czym, na razie dokładnie nie wiadomo, poglądy są podzielone.

Gdybym mógł wybierać, pewnie dołączyłbym do tych, którzy
uczcić chcą hekatombę smoleńską obecnością milczącą - bo czarna procesja smutnych postaci, niosących świece albo znicze pod (gotyckim ?) identyfikatorem : "MY Z MGŁY.." choćby nawet bez masek z wizerunkami ofiar katastrofy, wydaje mi się najwymowniejszym wyrazem wspólnych uczuć Polaków tamtego Dziesiątego Kwietnia; na czele pochodu ktoś nieść powinien Krzyż - a wśród dziewięćdziesięciu czterech postaci, gdzieś pośrodku, poczet sztandarowy (w galowych generalskich mundurach, albo w stalowoszarych uniformach lotników), pochylony sztandar biało-czerwony przepasany kirem.

W ciągu tego roku który upłynie za dwanaście dni zdarzyło się jednakowoż to i owo, co sprawiało, że niejeden smutek zamieniał się w gniew - a bywało, że w gniew święty - na tych, co deptali święte symbole i święte prawa, i na tych którzy próbowali leczyć ból i cierpienie znieczuleniem, ale przede wszystkim na wciąż nieznanych sprawców, winnych
uczynków lub zaniedbań, a także dobrze znanych, winnych być może tylko złych myśli, ale na pewno złych słów.

Nie dziwi mnie chęć wykrzyczenia w tę gorzką rocznicę słów sprzeciwu wobec zła, które się stało i pozostaje bezkarne, bo skoro nie ma nikogo, komu można by albo wymierzyć karę, albo przebaczyć, pozostaje wołanie o pomstę : pomstowanie, by winy zostały pomszczone sprawiedliwie.

Gdy zawodzi państwo, możliwe staje się czasem - a niekiedy bywa potrzebne - wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę, tym, którzy są akurat pod ręką, przez tych, których owa ręka świerzbi już nie do zniesienia.

(Kto chce, może zasięgnąć opinii w tej sprawie u młodych intelektualistów z Krytyki Politycznej albo u takich, co czytywali Lenina z obowiązku a krew mają ciągle czerwoną.)

Skoro jednak mowa o krwi, która bywa przelewana w takich przypadkach - w ramach vendetty, odwetu, zemsty, samosądu czy dintojry - to wydaje mi się, że ma mniejszą wartość niż krew bohaterów i krew męczenników; może się okazać nawet zupełnie bezwartościowa, w tym znaczeniu, że nic dobrego z tej przelanej krwi nie wyrośnie, dlatego sądzę, że przelewać jej nie warto.

Nie wydaje mi się też, żeby krew Dziewięćdziesięciorga Czworga domagała się rekompensaty w naturze - na przykład przez rozkwaszenie pewnej ilości nosów liberalnych czy lewackich, bo zasługuje na więcej - i na większy szacunek.

Nasi przodkowie zwykli byli wiosną upuszczać sobie nieco krwi, jeżeli nie byli akurat zajęci upuszczeniem krwi wrogów (co wiosną zdarzało się rzadko) - a czynili to ze względów zdrowotnych, nie mając do dyspozycji ośrodków krwiodawstwa, przy pomocy tzw. ciętych baniek.

Przypuszczam, że wśród zacietrzewionych młodych Polaków zdarzają się nadal tacy, którym przelewanie krwi własnej lub cudzej jest potrzebne, a służą do tego "ustawki", bo pojedynków "do pierwszej krwi" już bardzo dawno zakazano, a karabele wyszły zupełnie z mody.

Jeśli jednak przychodzi czas na walkę, która może wymagać przelania ostatniej kropli krwi, bo toczona jest w imię wartości najwyższych, warto krew oszczędzać - a w każdym razie nie wolno walki o wolność i prawdę, obrony Krzyża, obrony Ojczyzny, mylić z "ustawką".

Zmniejsza to zresztą szanse na odniesienie zwycięstwa - nie w starciu, ale w wojnie, i nie nad najemnikami, ale nad prawdziwym, groźnym i potężnym wrogiem, którego na razie znamy jedynie z własnych o nim wyobrażeń - i który może posługiwać się także, bez ich wiedzy, tymi młodymi gniewnymi i żarliwymi patriotami, którzy nie będą dość roztropni, lub niedość nieufni.

Nie lubię ani wojen, ani - zwłaszcza - rewolucji, które pożerają swoje dzieci i deprawują wnuki.

Dopóki nie trzeba walczyć na śmierć i życie - i wybierać między bohaterstwem a tchórzostwem, dopóki nasze życie we wspólnocie, jak głoszą wszystkowiedzący, jest jedynie grą, najważniejsze jest, aby nie siadać do stołu z szulerami, nie tracić zimnej krwi, i nie stawiać wszystkiego na jedną kartę, która może być przecież sfałszowana.

Dlatego bardzo chciałbym zobaczyć Dziesiątego Kwietnia na Krakowskim Przedmieściu to, co już widziałem, razem z całą Polską, niespełna przed rokiem - i bardzo nie chciałbym tam zobaczyć szubienic, choćby symbolicznych, na tydzień przed Niedzielą Palmową, na dziesięć dni przed Triduum Paschalnym.

Może przyjdzie pora, że będzie trzeba stawiać prawdziwe i że wiadomo będzie, kogo za co wieszać, może nawet sam będę mógł tu doradzić jakieś interesujące kandydatury, gdyby mnie o to przypadkiem zapytano, ale przedtem, doprawdy, wolałbym przeżyć podniosłą rocznicę tragicznej śmierci wielkich Polaków na nieludzkiej ziemi w innej atmosferze - w wielkopostnej, żałobnej powadze i w modlitewnej ciszy, by móc potem z nadzieją czekać Dnia Zmartwychwstania Pańskiego.

Sądzę, że wróg - kimkolwiek jest - bardziej przerazi się milczenia tysięcy polskich patriotów, niż ich okrzyków.

Groźne pomruki, owszem, wydają się dopuszczalne.

Brak głosów

Komentarze

tak trzymać ...

===

... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Vote up!
0
Vote down!
0

... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

#147698

Witam. Świetny tekst! Bardzo mi się podoba Pańska wizja marszu. Oczywiście podzielam wszystkie Pana wątpliwości.
Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#147738

wydaje mi się, iż rozporopagowanie apelu o godną i milczącą obecność jest jednym z najbezpieczniejszych i najmocniejszych posunięć.

Boże chroń Polskę!

Vote up!
0
Vote down!
0
#147740

absolutnie ,doskonały tekst. przekonał mnie pan całkowicie
nawet "powietrze mi trochę zeszło"
grożne pomruki tak ,agresja nie.
i niech ten tekst "powisi" dłużej tutaj i
przekazać go wszystkim wybierającym sie do Warszawy.
pozdrawiam.
" bo tylko prawda jest ciekawa,a bycie Polakiem to zaszczyt"

Vote up!
0
Vote down!
0

" bo tylko prawda jest ciekawa"

#147761

Czy lubi Pan "Kordiana"?
Jeden fragment pańskiego tekstu bardzo mocno kojarzy mi się z monologiem Kordiana na górze Mont Blanc.

Ten wpis nie powinien pozostać bez echa. Wyraził Pan myśli moje i, mam nadzieję, niejednego niepoprawnego!!!

Vote up!
0
Vote down!
0

Chcę, by moje dzieci żyły w wolnej Polsce!

#147774

... przeszkadza, że "zżera ona swoje dzieci"? Wszak "chcącemu nie dzieje się krzywda", n'est-ce pas?

A co do "upodlania wnuków", to sorry, ale nic ich tak nie upodli, jak bezsilność i to pedalskie polskie "wybaczanie" za każdym razem i każdemu.

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#147782

Ja się tu z trudem przebijam przez mur przesądów. Wybaczyć otóż trzeba, zawsze i za każdym razem. Dwie uwagi:
1 - Wybaczyć nie równa się zapomnieć (jak chce to nam wmówić Czerska);
2 - Przez wybaczenie rozuzmiem akt wewnętrznego uporządkowania ("pogodzenia się") - także w tym celu, by nie dać się unosić emocjom (wybaczyłem - "nie boli" mnie, czyli mogę działać na zimno). Zamiast emocji proponuję racjonalne działania (np. obronne).
Takie podejście znakomicie się w życiu sprawdza. - Nie niszczę wrogów bardziej niż obiektywnie trzeba:). A co ważniejsze: trudniej jest manipulować osobą, która nie reaguje emocjonalnie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#147815

"Nie niszczę wrogów bardziej niż obiektywnie trzeba:). A co ważniejsze: trudniej jest manipulować osobą, która nie reaguje emocjonalnie."

jak się dajemy ponieć emojom to sami się osłabiamy. Trzeba na zimno, a wtedy ręka nie drgnie i Bóg ją poprowadzi. 8-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#147826

(A jak rok temu mówiłam o marszu milczących ludzi to mnie tu zje*ano (powiedzmy, że "zjechano") a to wszak jedyne rozsądne wyjście! Podskakiewicze słuchajcie głosu rozsądku (P. Andrzeja). A jak ktoś czasem mówi "nie w Wasz gust", to też go nie zje*ujcie (to o mnie), bo czasem może mieć rację...)

Vote up!
0
Vote down!
0
#147814