PrOkurator PaRu(l)ski
"Był po alkoholu, mówił o agentach. Obok leżała torba z aktami." Jakie to podobne do bajki o pijanym generale Błasiku! I tak oto rozkwita nam kolejna, piękna afera. Gdzie się nie obejrzeć, tam jeszcze większe bagno. Aby się nie pogubić wymienię jej wątki w punktach.
1. Szef NPW gen. Krzysztof Parulski donosi na prokuratora Marka Pasionka sprawującego cywilny nadzór nad śledztwem prowadzonym przez Naczelną Prokuraturę Wojskową w/s Smoleńska. Media ekscytują się sprawą prokuratora, który rzekomo miał przekazać ściśle tajne materiały ze śledztwa agentom obcych wywiadów m.in. FBI i CIA.
2. Tenże prokurator Parulski zawiesił Pasionka w związku z podejrzeniem ujawnienia przez niego tajemnic śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej doniesienia. Prokurator generalny Andrzej Seremet nie uwzględnił zażalenia Pasionka na tę decyzję, uznając, że "nie jest on wiarygodny w swoich czynnościach zawodowych". Prokurator Marek Pasionek zostaje całkowicie odsunięty od śledztwa. W ten sposób śledztwo zostaje całkowicie wyłączone spod cywilnej kontroli.
3. Prokuratorowi Pasionkowi zostają postawione zarzuty dyscyplinarne, które są badane w tajnym śledztwie przez NPW. Dodatkowo prokuratura wojskowa wszczyna śledztwo w sprawie nie tylko nawiązania kontaktów z agentami FBI, ale także udostępnienia tajnych informacji ze śledztwa mediom.
4. Ponieważ postępowanie dotyczy osoby cywilnej, więc szczęśliwie część sprawy przejmuje Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Wszczęła ona śledztwo w sprawie "ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową" (co zagrożone jest karą do trzech lat więzienia) oraz "rozpowszechniania publicznego wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego" (zagrożenie do dwóch lat).
5. Prokuratura Okręgowa w Warszawie po przesłuchaniu i skonfrontowaniu zeznań świadków umarza śledztwo. Warszawska prokuratura umarzając śledztwo obaliła wszystkie zarzuty wojskowej prokuratury wobec Pasionka. Umorzenie obejmuje pięć rzekomych przestępstw, o których popełnienie Pasionka podejrzewała prokuratura wojskowa. Oskarżyciele nie wykryli także kto z tego śledztwa miał przekazać informacje dziennikarzom „Rzeczpospolitej” na temat m.in. unieważnienia zeznań kontrolerów z lotniska pod Smoleńskiem. Śledczy uznali ponadto, że ujawnienie tych informacji w „Rzeczpospolitej” nie było przestępstwem. Prokuratura uznała także, że Pasionek nie składał fałszywych zeznań w sprawie kontaktów z dziennikarzami.
6. Mimo umorzenia sprawy przez prokuraturę cywilną i całkowitego oczyszczenia prokuratora Pasionka z zarzutów, postępowanie dyscyplinarne toczy się dalej i prokurator Pasionek nie zostaje przywrócony do sprawy. Śledztwo smoleńskie w dalszym ciągu jest pozbawione jakiegokolwiek cywilnego nadzoru.
[quote]Marek Pasionek pozostaje zawieszonym w obowiązkach cywilnym prokuratorem Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Na stanowisko powołano go w czerwcu 2007 roku, pół roku przed tym jak szefem NPW, na wniosek nowego premiera Donalda Tuska, został Krzysztof Parulski (wówczas jeszcze pułkownik, zajmujący poprzednio fotel z-cy Wojskowego Prokuratora Okręgowego w Poznaniu).[/quote]
7. Do mediów przedostają się informacje o rażących rozbieżnościach pomiędzy doniesieniem prokuratora Parulskiego, a zeznaniami pozostałych świadków, którzy uczestniczyli zarówno w spotkaniu mającym zainicjować współpracę polskich śledczych ze specjalistami naszego natowskiego sojusznika zza oceanu, jak i w spotkaniu w którym prokurator Pasionek otwarcie poinformował Parulskiego o swoich całkowicie legalnych działaniach i zyskał jego akceptację.
Szef NPW gen. Krzysztof Parulski w swoim doniesieniu przedstawił sprawę w sposób, który miał być dla prokuratora Pasionka całkowicie kompromitujący.
[quote]Parulski i Pasionek prywatnie są sąsiadami. Mieszkania mają w tej samej klatce – szef NPW piętro niżej. 7 czerwca generał wracał wieczorem do domu.
Pasionek ma dyscyplinarne zarzuty
Marek Pasionek, zawieszony prokurator, który nadzorował śledztwo w sprawie... czytaj więcej »
- (Idąc do mieszkania) minąłem mężczyznę w ciemnych okularach, który powiedział do mnie coś mało wyraźnie z czego zrozumiałem jedynie słowo "pułkowniku" (Parulski był jeszcze wtedy w randze pułkownika - red.). Na tego mężczyznę czekał przed bramką na ulicy inny, który powiedział do niego "żyjesz?" - zeznał gen. Parulski.
Nie zamienił z nim słowa i poszedł do domu. Po chwili wyszedł z mieszkania, by – jak twierdzi - wyrzucić śmieci. Na klatce schodowej spotkał prokuratora Pasionka. - Manipulował przy telefonie komórkowym. Obok niego stała turystyczna torba. Prokurator Pasionek miał postawiony kołnierz od marynarki, twarz była czerwona. Odniosłem wrażenie, że jest pod wyraźnym wpływem alkoholu. Gdy mnie zobaczył speszył się i zaczął mnie zapraszać na piwo – opowiadał prokuratorom Parulski.
Generał nie skorzystał z propozycji. Wtedy Pasionek miał zacząć mówić, że w torbie są akta smoleńskiego śledztwa, które zabrał do czytania, "a następnie, że nawiązał kontakt z FBI i że Amerykanie mają wszystkie istotne dowody ze śledztwa smoleńskiego". - Widząc jego stan zrezygnowałem z dalszego kontaktu - zaznaczał Parulski.
Według jego relacji do rozmowy ze swoim prokuratorem wrócił następnego dnia rano w pracy, kiedy to "polecił mu sporządzić notatkę służbową z kontaktu z FBI i CIA - bo tak określał swoich rozmówców" i "zaniepokojony nieuzasadnionym zachowaniem" Pasionka zwrócił mu uwagę, że nie miał prawa kontaktować się w ramach nadzorowania śledztwa z przedstawicielami obcego mocarstwa.
- O nieprawidłowym zachowaniu prokuratora Marka Pasionka powiadomiłem pisemnie szefa SKW domagając się ochrony kontrwywiadowczej - zeznał. Poinformował też Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. Dodał, że "wniosek (do Amerykanów o pomoc - red.) ma ograniczone szanse powodzenia". - Jednak nie nadanie biegu inicjatywy prok. Pasionka może być wykorzystane do ataków na prokuraturę - zeznał Naczelny Prokurator Wojskowy.[/quote]
Natomiast zupełnie inaczej wyglądała ta sprawa w zeznaniach pozostałych świadków.
[quote]Do rozmowy Pasionka z ówczesnym szefem FBI w Polsce doszło 7 czerwca 2010 roku z inicjatywy Grzegorza Ocieczka, byłego wiceszefa ABW. Na spotkaniu – oprócz Pasionka – obecni byli jeszcze prokuratorzy Tomasz Szałek i Bogdan Święczkowski. Spotkali się w jednej z warszawskich kawiarni w pobliżu amerykańskiej ambasady. Pasionka na spotkanie zaprosił Ocieczek. Rozmawiali kilkanaście minut.
Potem przeszli do ambasady USA. Spotkanie z przedstawicielem FBI i jeszcze jednym obywatelem USA, który dołączył później (żaden ze świadków nie pamiętał kim był i jak się nazywał) skończyło się ustaleniem, że Wojskowa Prokuratura Okręgowa przekaże za pośrednictwem Prokuratury Generalnej pismo na ręce ambasadora USA w Polsce z prośbą o pomoc Amerykanów w śledztwie smoleńskim.
Wszyscy uczestnicy spotkania zgodnie twierdzili, że Pasionek nie przekazywał w jego trakcie żadnych informacji z postępowania[/quote]
Tę wersję potwierdzają zeznania samego Marka Pasionka.
[quote]Pasionek zeznał, że po rozmowie w ambasadzie był tak usatysfakcjonowany jej rezultatem, że "zaaferowany, mając nadzieję na istotny postęp w dochodzeniu prawdy o katastrofie, postanowił jak najszybciej wrócić do firmy i zdać relację Parulskiemu i uzyskać jego akceptację dla dalszych działań". – Tak też się stało – relacjonował.
Wersję tę potwierdzali Święczkowski z Ocieczkiem i dodawali, że byli nawet z tego powodu źli na Pasionka (bo mieli wcześniej inne plany), ale i tak zawieźli go do prokuratury wojskowej.
Pasionek twierdził, że jego przełożony "nie strofował go wówczas ani nie groził wszczęciem postępowania karnego" za to, że ten kontaktował się z przedstawicielami innych państw w sposób, którego nie przewidują procedury. Mało tego, miał przyznać, że też poznał kiedyś tego samego agenta FBI oraz że spotkanie z nim zaaranżował - tak jak w przypadku Pasionka - Ocieczek. - Parulski zaaprobował ten stan rzeczy i polecił mi przygotowanie projektu pisma do ambasadora. (...) Na zredagowaniu pisma do ambasadora mój udział w "aferze agenturalnej" zakończył się. Cały przebieg spotkania opisałem w aktach nadzoru, do których miał wgląd Naczelny Prokurator Wojskowy – zeznał Pasionek.[/quote]
Oczywiście Naczelny Prokurator Wojskowy nie wspomniał o tej rozmowie, ani o aktach.
Media (co najciekawsze - nawet TVN-24!!!) dopatrują się w postępowaniu Parulskiego prywatnej wojny ze swoim dawnym zwierzchnikiem Markiem Pasionkiem.
[quote]Kiedy w 2005 roku Marek Pasionek pełnił funkcję zastępcy Zbigniewa Wassermanna (koordynatora służb specjalnych w rządzie PiS), Parulski musiał odpierać zmasowane ataki tej ekipy. Sam też krytykował Zbigniewa Ziobrę za wywieranie nacisków na prokuratorów. Jak zareagował ówczesny minister sprawiedliwości? Kazał wszcząć przeciwko Parulskiemu postępowanie dyscyplinarne.
Parulski chciał wtedy odejść z prokuratury. Zmienił zdanie po wyborach, które ekipę PiS odsunęły od władzy. Szybko został Naczelnym Prokuratorem Wojskowym i generałem, ale musiał zacząć współpracować z Pasionkiem (nie mógł go zwolnić, bo Pasionek jest prokuratorem cywilnym i podlega Prokuratorowi Generalnemu). Nie musi od czerwca, kiedy ujawnił „aferę agenturalną”.[/quote]
8. Okazuje się, że Prokuratura Wojskowa w Poznaniu tak bardzo chciała dopaść prokuratora Pasionka, że przed przekazaniem śledztwa cywilom zdążyła złamać zasadę tajemnicy dziennikarskiej - zażądała od operatora telefonii komórkowej bilingów połączeń głosowych i wiadomości tekstowych dziennikarzy: Macieja Dudy z TVN24.pl, Cezarego Gmyza oraz Grażyny Zawadki (oboje z "Rzeczpospolitej"). Oczywiście Prokuratura zaprzecza, w TV pojawia się prokurator wojskowy z brodą, który tłumaczy, że prokuratorzy nie wiedzieli do kogo należą numery telefonów których bilingów zażądali od operatora.
9. W wyniku przeprowadzonej przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie kontroli śledztwa, wszczętego przez wojskowych prokuratorów z Poznania wyszło na jaw, że prokuratorzy wojskowi nie tylko świadomie przez ponad pół roku śledczy zbierali billingi dziennikarzy, ale też bez zgody sądu żądali od operatorów ujawnienia treści sms-ów kilkunastu numerów. Należały one m.in. do dziennikarzy Macieja Dudy (tvn24.pl), Cezarego Gmyza („Rzeczpospolita”), a także prokuratora Zbigniewa Woźniaka (zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego), Marka Pasionka (prokurator cywilny NPW, nadzorujący początkowo śledztwo smoleńskie) i Jerzego Engelkinga, prokuratora Prokuratury Generalnej, byłego zastępcy Prokuratora Generalnego, który ze sprawą smoleńską nie miał nic wspólnego. Wszyscy operatorzy wydali prokuratorom billingi, o które ci prosili, ale zgodnie odmówili ujawnienia treści sms-ów z obawy przed złamaniem prawa.
Cóż dodać? Nie mam złudzeń ta afera nic nie zmieni. Przecież to już wszystko było. Była już za rządy Tuska afera podsłuchowa, w której nie tylko ABW podsłuchiwało dziennikarzy, ale dodatkowo wiceszef ABW wykorzystał te nielegalne materiały w swoim prywatnym postępowaniu prowadzonym z powództwa cywilnego. I co? I nic! Media w tej sprawie dostały zupełnej amnezji i przypominają sobie jedynie sprawę z bilingami Moniki Olejnik w czasach rządu PiS. Była też próba skompromitowania ś.p. generała Błasika metodą "na pijaka". Było nawet oskarżanie płk. Kuklińskiego o współpracę z obcym wywiadem. Było i owijanie każdej sprawy w bawełnę tak, aby nikt się nie domyślił, że chodzi o zwykłą zemstę i demonstrację siły po ujawnieniu zmieniania zeznań kontrolerów lotu w Smoleńsku. Mataczenia też było tyle, że szkoda klawiatury. Wszystko to stare, znane metody "pa russki".
"To były inne czasy" - mówi o komunie mój Kolega. Czy aby na pewno?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3616 odsłon
Komentarze
Pa ru(l)ski?
6 Stycznia, 2012 - 12:49
Wyszynskij, znaczit? Jeszcze trochę, a głos będzie miał towarzysz Mauzer.
Pozdrawiam.
Pa.... Ru(l)ski
6 Stycznia, 2012 - 13:24
Już za sam tytuł wielka dycha...
Ja wierzę, że Parulskiemu przyjrzy się kiedyś prokurator.
6 Stycznia, 2012 - 14:38
A prok.Pasionka muszą zniszczyć bo za dużo wie nie tylko o jenierale Parulskim.
Pozdrawiam z dyszką, mimo że brakuje mi informacji o źródłach cytatów.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Post scriptum
6 Stycznia, 2012 - 17:03
W pośpiechu zapomniałem napisać, że tytuł nie jest tylko grą słowną - to wyraźne odniesienie z jednej strony do metod szkalowania stosowanych przez MAK, a z drugiej strony do czasów, z których te metody się wywodzą, w których nauka języka rosyjskiego była obowiązkowa już w szkole podstawowej, ZSRR był naszym najlepszym kolegą, zaś służby wywiadowcze "zgniłego zachodu" - śmiertelnym i podstępnym wrogiem (niekiedy nawet zrzucającym na nas stonkę ziemniaczaną). Niby te czasy minęły, ale jakoś dziwnie metody, a nawet retoryka nie chcą minąć. Najbardziej to widać po Smoleńsku - od tego czasu organy ścigania zachowują się jakbyśmy przestali być członkiem NATO i wrócili w objęcia Układu Warszawskiego. Co najciekawsze, o ile metoda dyskredytacji "na pijaka" w tamtych czasach była stosowana nad Wisłą, to metoda "na psychuszkę" nawet wtedy nie była u nas zbyt popularna, aż tu nagle przed niedawnymi wyborami dyskusję zdominował temat "czy lepiej Kaczyńskiego postawić przed Trybunałem Stanu, czy zamknąć w "psychiatryku".
Innym paradoksem całej tej sytuacji jest to, że o ile przeglądanie bilingów dziennikarzy w celu znalezienia "kreta", co sprzedaje ściśle tajne informacje mediom jest rzeczą moralnie bardzo wątpliwą, ale przynajmniej z założenia powinno służyć wykryciu sprawcy przestępstwa ujawnienia tajemnicy, to tutaj nie tylko od samego początku stosowana jest taktyka szukania haków na z góry wskazanego "sprawcę" wmyśl zasady "dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf" (haha, zgadnijcie komu ta taktyka, jak i cała "hakologia" jest przyPiSywana). Co więcej, po raz kolejny za rządów Tuska jest łamana nie tylko tajemnica dziennikarska, ale nawet tajemnica korespondencji - jest ogromna różnica pomiędzy przeglądaniem bilingów dziennikarzy, a podsłuchiwaniem ich rozmów i czytaniem SMS-ów! Ciekawe czy i tym razem premier bezczelnie stwierdzi w mediach, że podsłuchy i inwigilacja już zawsze będą kojarzyć się z rządami PiS-u?
Jak widzę, czytelnicy trafnie odczytali aluzję do słów "pa russki". Szacunek i pozdrowienia!
Peacmaker
7 Stycznia, 2012 - 21:58
Dwa dni deliberowałam... Niestety uległam pokusie przekazania Pańskiego tekstu (bez pytania Autora o zgodę) szerszemu audytorium, jako że uznałam go za bardzo trafny i niezmiernie ważny.
Jest tu: http://contessabalcanese.nowyekran.pl/post/47139,parulski-contra-pasionek
Mam nadzieję, że nadaną mu formą nie złamałam praw autorskich, niemniej konsekwencje swego czynu jestem gotowa ponieść bez szemrania.
Pozdrawiam.
contessa
PS. Gdyby Autor był tak łaskaw i pozwolił na zamieszczenie tekstu na s24 jeśli nie posiada tam konta ?
_________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Jasne, że pozwalam
9 Stycznia, 2012 - 20:05
W końcu piszemy tutaj w tym celu, aby dzielić się swoimi przemyśleniami, a nawet "gdybaniami" z jak najszerszą rzeszą ludzi i jednocześnie poznawać przemyślenia, spostrzeżenia i koncepcje innych, co nie zgadzają się z podawaną nam medialną papką.
Tekst bardzo aktualny, zwłaszcza w kontekście prok. Przybyła
10 Stycznia, 2012 - 10:43
Od tego tekstu należałoby wyjść do analizy sytuacji powstałej po strzale płk. Mikołaja Przybyła. Gen. Parulski wydaje się być rzeczywistym bossem prokuratorów wojskowych. Doskonale wykorzystuje czyn płk. Przybyła.