My POdsłuchujemy? A u Was biją Murzynów

Obrazek użytkownika PiotrCybulski
Kraj

Któż nie pamięta tego argumentu, po który sięgano, gdy zabrakło już racji do przedstawiania wyższości socjalizmu nad imperialistycznym kapitalizmem, ewentualnie gdy nigdy tej racji nie było, więc nie miało czego zabraknąć, zatem zaczynało brakować śliny by pleść coś trzy po trzy. Wówczas sięgano po argument: “a u was biją Murzynów”.

I tak ten argument stał się karykaturą argumentu, postrzeganego raczej jako jego erzac, nazwijmy to “pseudo-argumentem”. Takiego to substytutu argumentu doczekaliśmy się w odniesieniu do różnic między “salonem” a szeroko pojętym “antysalonem”. Określam to szerokim pojęciem, bo jest jeszcze grupa, która wprawdzie nie należy do żadnej z tych grup, gdyż obie ma głęboko w trzewiach. Jednak w Polsce jest tak, że nie da się nigdzie nie należeć i nikogo nie popierać, bo nawet jak nie popierasz nikogo to i tak popierasz, tylko że kogoś innego. Np. osoby, które nie popierają PO (bo np. się na niej sromotnie zawiodły) są w PeOwskim mniemaniu PiSo-wcami, chociaż na PiS nie oddałyby głosu, nawet gdyby ich przy urnie przypiekać gorącym żelazem.

Zatem są osoby, które mają gdzieś salon, istnienia antysalonu nawet nie przeczuwają, ale przez salon automatycznie są do przeciwnego bieguna spychani, w myśl zasady: kto nie z nami, ten przeciw nam”. Polaryzację argumentów dało się zauważyć szczególnie przy ostatniej eksplozji rozmaitych afer o charakterze hazardowej i stoczniowej (choć i z przeszłości mógłbym efektów tej polaryzacji przytoczyć setki przykładów). Z jednej strony mamy poważne oskarżenia, podparte konkretnymi słowami, nagranymi a zatem udowodnionymi. Z drugiej mamy argumentację, że może coś się stało a może nie. Po pozornym zajęciu się sprawą eksperci wychowani przez Moskwę orzekają, że jednak nic się nie stało, teraz nagle okazuje się że, co drugi Polak chodzi na cmentarz, by rozmawiać przez komórkę, to normalne zjawisko, także wśród polityków. Grobowa cisza jest komfortowa dla rozmów a nagrobki odbijają fale, kumulując je i wzmacniając zasięg, ha.

Owszem, zdarzają się nieprawidłowości, ktoś tam powiedział o dwa słowa za dużo, ktoś nie pomyślał, ktoś się zapomniał, ktoś był nieostrożny. Epatowanie ludzkimi słabościami, które mają usprawiedliwić (przez moralne wykluczenie) ostatnich wydarzeń, stało się normalną linią obrony. Ogólnie jednak zdymisjonować trzeba, bo marketing nakazuje ale winy nie ma, wszystko rozwodniono i spłaszczono. Pamiętam jaki moralny zamordyzm ze strony mediów panował za rządów PiS, gdzie wystarczyło, by jakiś polityk PiS-u stanął 20 metrów od jakiegoś biznesmena. Mógł go nawet nie znać, ale już dziennikarze z GW i innych piśmideł zaczynali szperać i drążyć, czy czasem oni się nie znają. Może się znają, może kontaktują, może jeden drugiemu daje jakieś znaki? Oho, mrugnął, pewnie do biznesmena, że na 90% załatwił. I już tytuły ze znakami zapytania, które tradycyjnie niczego nie udowadniały bo tylko pytały.

Dobra szkoła GW, którą podłapał Janusz Palikot i on też nie stwierdza a tylko pytał. Czy Prezydent jest alkoholikiem? Czy Jarosław Kaczyński jest homoseksualistą? Czy Palikot jest debilem? Nie, to akurat moje pytanie ale ja tylko pytam. I już przekaz idzie w świat, mimo że nie stwierdza się a pyta. Pozwać go można, sąd jednak umorzy i oddali, bo nie ma znamion. To tylko pytania. Wróćmy jednak do meritum, czyli pojedynku argumentów z pseudo-argumentami. Teraz bowiem światek dziennikarski bulgocze tematem podsłuchów (poza grupą betoniarzy z Polityki czy Gazety Wyborczej cmokających Jaruzelskiego w jego Kiszczaka), które wobec paru dziennikarzy stosowała ABW. Okazało się, że pod rządami PO można podsłuchiwać, to jest całkiem normalne, państwo musi mieć kontrolę nad obywatelami, zwłaszcza dziennikarzami.

Za czasów PiS każdy podsłuch, nawet założony ostatniemu bandycie, był traktowany jak pogwałcenie wolności, praw człowieka i jego godności osobistej. To był dowód tego wymyślonego przez Salon zamordyzmu, którym do dziś epatują łepki w komentarzach na Onecie. Nic od siebie nie napiszą bo blokada intelektualna nie pozwala. Ale od tego jest Salon by podpowiadać. Zatem rozpisują się o tym jak to Kaczki mordowały naród, jaki to zamordyzm był, strach i wstyd było żyć w Polsce przez dwa lata. Z tego wszystkiego Blida się zabiła, pewnie Kaczyński tym swoim małym pistolecikiem ją rąbnął o którym Tusk w debacie wyborczej mówił. Wszystko ślicznie im się układa w jakże logiczną całość. Wcale się nie dziwię, przecież nie wiem czy szanowni Państwo zauważyli ale bada się śmierć Blidy a nie jej samobójstwo. Ale ogólnie widzimy w latach 2005-2007 pejzaż iście piekielny, przy którym straszność serii “Resident Evil” wydaje się być li tylko historią ciapowatego misiaczka ze Stumilowego Lasu.

I oczywiście można mówić teraz o aferach hazardowych, o stoczniach i amatorszczyźnie jaką tam odwalono, takiej naiwnej nadziei opartej na tym przeczuciu, że my z PO jesteśmy tacy boscy i takie mamy poparcie, że każdy Katarczyk z pocałowaniem ręki kupi wszystkie nasze stocznie i oni wszyscy gotowi są, tam w tym Katarze, o te stocznie się pozabijać, a nawet dać się pokroić. Okazało się, że może i PO jest boska ale blask ich boskości do Kataru jeszcze nie dotarł i skończyło się to (za przeproszeniem) “wydymaniem” zamiast “wodowaniem”.

A gdy tylko ktoś odważy się wspomnieć o podsłuchach pod rządami PO, to usłyszy, że dobrze tak dziennikarzom, zwłaszcza tym z Rzeczpospolitej, bo wiadomo co to za gazeta. Jaką gazetą jest Wyborcza to nikt nie wie, nie? A że Rymanowskiego też podsłuchiwali? No Bogdan ostatnio dociskał PO, dlatego już został uznany za pisowskiego dziennikarza i dobrze mu. Jak pozwalał Palikotowi ryj świni przynieść do studia to go na rękach nosili. Zresztą PiSiaków jako obywateli niższej kategorii (po tuskowemu – untermensch) podsłuchiwać można do woli. A jak jakiś zaprotestuje i się będzie skarżył, to się mu przypomni, że za ich czasów bito Murzynów. A nawet nadal się bije.

Mało tego. Spróbujcie Państwo głośno zapytać, dlaczego według PO Mariusz Kamiński jako szef CBA był powodem upolitycznienia tych służb (bo związany z PiS) a taki Krzysztof Bondaryk, który od 1 czerwca 2003 roku zasiadał w Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej (czyli związany z PO) już żadnym elementem upolityczniającym ABW nie jest? Prawda, że matematycznie rzecz biorąc mamy tutaj pewną nierówność w wyniku, mimo że z treści zadania równość wychodzi, jak się patrzy.

Zastanawia tylko ta nagła cisza w przestrzeni medialnej, jakby medialny polski mainstream nabrał wody w usta. Nikt nie pyta, nikt nie drąży. Mamy poważny sygnał złamania prawa a nawet złamania elementarnych praw a główne strumienie medialne nagle zajęły się huraganem zbliżającym się do USA, paroma pieszymi którzy zginęli, wypadkami drogowymi. Nagle odkryto, że istnieje jakiś inny świat, poza tym naszym polskim piekiełkiem politycznym (PPP), który trzeba odkryć i informacje, które trzeba prędko narodowi podać na tacy. Wszystko, byleby na tej tacy nie zażądał tematu podsłuchów, bo temat to śliski i ogromnie “antysalonowy”.

O podsłuchach cicho sza, póki rządzi Platforma – że tak zakończę rymem. I od Ciebie tylko drogi Czytelniku zależy, czy wolisz być w grupie pytającej o POdsłuchy czy też tej, która notorycznie acz symbolicznie bije Murzynów. Że co? Że u nas biją Murzynów? Ale przynajmniej ich nie POdsłuchują.

Piotr Cybulski

Brak głosów