(film) EFeMKa 2008

Obrazek użytkownika Budyń78
Kultura
Bloga drugiego, "apolitycznego" zarzuciłem już dawno, czasem jednak dzieje się coś, o czym warto parę słów wspomnieć. Ponieważ jednak byty wirtualne obecnie raczej ograniczam, zamiast mnożyć, bądź sztucznie podtrzymywać przy życiu, postanowiłem teksty poświęcone muzyce i/lub szeroko pojętej kulturze publikować na blogu podstawowym, co z jednej strony ułatwi mi życie, z drugiej stworzy szansę, by przeczytało to, co mam do napisania, trochę więcej osób. Wątek kulturalny zaś inaugruję kilkoma uwagami na temat 6 Europejskiego Festiwalu Młodego Kina EFeMKa, który odbył się w Warszawie na początku grudnia. Festiwal, jak to bywa w przypadku tego typu imprez przyniósł sporo całkiem ciekawych filmów, których raczej nie zobaczymy w normalnej dystrybucji, które zobaczyć można tylko na (naszczęście całkiem licznych) imprezach promujących kino niezależne. Ponieważ jednak dotarcie do tych filmów wymaga większej niż zwykle czujności, po każdej tego typu imprezie staram się zanotować, które filmy warto obejrzeć, jeśli trafia się ku temu okazja. Co prawda w tym roku na Efemce nie było filmów, które zrobiły na mnie takie wrażenie, jak "Nie ma o czym milczeć" czy "Wszystko, co najlepsze", kilka innych warte jest odnotowania. Skoro wspomniałem o "Nie ma o czym milczeć" Macieja Buchwalda, zacznę od "Pętli" (reż. Michał Zakrocki -Defekt Masy), w której tenże Maciej Buchwald gra rolę sympatycznego, młodego ciecia, który stara się zachowywać tak, jak zachowuje się archetypowy filmowy dobry dozorca. "Pętla" nawiązuje do opowiada Hłaski pod tym samym tytułem, ale jest to nawiązanie dość luźne. Sporo w filmie fajnych rozwiązań, całość zaś, choć miota się między dramatem a komedią, jest przekonująca. Kolejna warta obejrzenia rzecz to "Poddasze" (reż. Łukasz Bursa), komedia o windykatorach-amatorach i ich niezbyt udanej próbie odzyskania pieniędzy. "Poddasze" można obejrzeć na youtube.com Z polskich obrazów zapamiętałem jeszcze miniaturkę pod tytułem "Beger" (również Defektu Masy), parodię rozmowy Renaty Beger z Adamem Lipińskim przełożoną na warunki festiwalu kina niezależnego. Cały festiwal, jak i kilka innych imprez branżowych w mijającym roku, wygrał film "Dla ciebie i ognia" Mateusza Jemioła i Tomasza Zasady. Jak na warunki polskiego kina niezależnego rzecz wyjątkowa pod kątem długości i, szukam odpowiedniego słowa, pełności opowiedzianej historii. Mamy tu parę wątków, składających się na trzymającą w napięciu opowieść, co ciekawe - dość niepoprawną politycznie. Ksiądz-pedofil okazuje się być niewinną ofiarą dziennikarza-karierowicza, zaś trzęsący miejscowymi mediami powszechnie szanowany magnat prasowy kimś więcej, niż tylko postacią negatywną. Fim jest thrillerem - moralitetem, pokazującym, jak głupio czasem brniemy w zło, magąc dość niewielkim kosztem naprawić swoje błędy. Widać w tym mocną inspirację "Adwokatem diabła", co nie ejst jednak zarzutem, bo sama opowieść i bohaterowie są postaciami oryginalnymi. W film włożono sporo pracy, niezłe pomysły i dość dużo czasu, wszystko byłoby więc naprawdę dobrze, gdyby nie dwie, bardzo ważne rzeczy, w których autorzy się nie popisali. Aktorzy grają w sposób całkowicie sztuczny i nieprzekonywujący i takie też, niestety, są na ogół ich dialogi. Z całej galerii postaci bronią się tylko wydawca i jeden z policjantów, reszta jest po prostu fatalna. Tak więc istnieje duże ryzyko, że gdy jedni docenią wszystkie, naprawdę istotne, pozytywy tego filmu, innym negatywy uniemożliwią zobaczenie tego wszystkiego, o czym tu napisałem. Film warto zobaczyć, niestety jednak również po to, by zobaczyć, jak można zmarnować naprawdę duży potencjał odpuszczeniem sobie kilku spraw. W programie obok filmów polskich znalazło się też sporo obrazów i obrazków zagranicznych. Całkiem dobre wrażenie zrobił na mnie (a nie zrobił, jak słyszałem, na jurorach) niemiecki film "Zirrussommer" (Markus Kaatsch), opowiadający o byłem muzyku, oskarżonym o pedofilię, do którego przyjeżdza, by się z nim pogodzić, jego rzekoma ofiara. Zarzutem jury był brak w tym filmie postaci pozytywnej, z którą można by się było identyfikować, czego nie rozumiem o tyle, że we mnie zarówno muzyk, jak i jego "ofiara" budzili sympatię. ]]>ZIRRUSSOMMER-TRAILER]]> Kolejna niezła pozycja to "Voor een paar knikkers meer" z Holandii, już w Warszawie pokazywana, sympatyczny film o dzieciach, wygnanych z placu zabaw przez rock'n'rollowych meneli i wracających, by odebrać to, co swoje. Fanów znalazłby na pewno film "Saving mom and dad", sikhijskie oskarżenie chrześcijan o nietolerancję (Singh Kartik), ja się do nich jednak nie zaliczam. Na końcu wspomnę jeszcze o "Drzewie dzieci" (reż. Abel Ruiz-Vazquez), króciutkiej animacji o dziewczynce i drzewie, obrazku tak wzruszającym, że przez te kilkadzisiąt sekund miałem prawie łzy w oczach. Część z opisanych filmów na pewno pojawi się na kolejnych imprezach branżowych, tak więc warto śledzić ich zapowiedzi. o Efemce 2007 pisałem ]]>tutaj]]>
Brak głosów