Nie mogę nie wrócić do osławionego pasztetu, bo to jest kwintensencja elyty postpeerelu.
Nomen, omen – pasztet kulturowy. Nic dziwnego – to najzwyklejszy obraz czystej barbarii, która w swej pysze i ignorancji uznała siebie za elitę. Ten kulturowy pasztet jest najcelniejszym obrazem braku kulturowych kompetencji, a wręcz nawet przykładem kulturowej nicości.
Czemu się dziwić? No bo czy ktoś...