Nie tak dawno był porównywany do Hitlera, pakowany do wora i wrzucany do jeziora. Nie tak dawno był największą (obok Andrzeja Leppera) zbrodnią Jarosława Kaczyńskiego. A teraz - no proszę - zdaje się powracać do gry jako polityk ucywilizowany, akceptowalny, a może nawet pożądany.
Dyżurny katolik Platformy cokolwiek bluźnierczo porównuje przyjęcie do PO ze zbawieniem, do którego nikomu nie można...