Tyle ostatnio mówi się o zagrożeniu niezależności sędziowskiej.
Przypomnijmy zatem jak w tej kwestii było jeszcze kilka lat temu.
W 2012 roku do Ryszarda Milewskiego, prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku,
zadzwonił dziennikarz który podawał się za pracownika kancelarii premiera Tuska.
W trakcie tej prowokacji Milewski przyjmował od dziennikarza instrukcje oraz zapewniał,
że wyznaczony przez niego skład do sprawy Amber Gold jest "zaufany", i że premier "nie musi się martwić".
Oto jak wyglądała niezależność, która rzekomo teraz miałaby być zagrożona.