Wszystkie oblicza Marka Belki

Obrazek użytkownika kura domowa
Artykuł

„Cudowne dziecko” partyjnej Łodzi

Kilkanaście lat temu Adam Glapiński mówił o istnieniu „generacji ’84”, którą zdefiniował jako „pokolenie komunistów, którzy w stanie wojennym mieli około trzydziestu lat. Oni nie byli obciążeni ideologicznie. Nie czytali klasyków marksizmu, nie interesowali się doświadczeniem radzieckim. Byli zapatrzeni w Zachód, jeździli na stypendia do USA, bo sami je sobie w uczelnianych komitetach PZPR przydzielali, zresztą za wiedzą i zgodą Amerykanów. Wszelki opór wobec stanu wojennego, np. w kontaktach towarzyskich na SGPiS-ie, traktowali jako wadę umysłową i niedostatek inteligencji, który każe stawiać na złego konia. Tak zostali wychowani w swych komunistycznych domach. Część z nich równolegle z sekretarzowaniem w PZPR i karierą partyjną należała też do »Solidarności«” (J. Kurski, P. Semka, „Lewy czerwcowy”, s. 106-107).
Do tej definicji niemal idealnie pasuje Marek Belka (rocznik 1952). Niemal – bo Glapiński mówił o dobrze znanym mu środowisku warszawskim, natomiast obecny kandydat na prezesa NBP pochodzi z Łodzi. Ale i tam, na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu Łódzkiego, w czasach Gierka i Jaruzelskiego dorastała „generacja ’84”. Jej naukowym patronem był prof. Cezary Józefiak, wówczas jeszcze członek PZPR, po 1989 r. związany z Unią Wolności. Wśród uczelnianych kolegów Belki, który uchodził za „cudowne dziecko” (ukończył studia i zaczął pracę na uczelni w wieku 21 lat, doktorat zrobił, gdy miał 26, a habilitację – 34 lata!), warto wymienić Annę Fornalczyk, Jarosława Bauca, Bogusława Grabowskiego, Jerzego Pruskiego, Jacka Saryusza-Wolskiego – późniejszych ministrów, prezesów, członków Rady Polityki Pieniężnej. Co prawda nie wszyscy należeli do partii, ale ich możliwości rozwoju – zwłaszcza wyjazdów zagranicznych – w owych czasach były nieporównanie większe niż przeciętnych Polaków.

Towarzysz „Belch”

Sam Belka w latach 70. był stypendystą Fundacji Fulbrighta na Columbia University, a także Amerykańskiej Rady Towarzystw Naukowych na University of Chicago oraz London School of Economics. Możliwość zagranicznych wojaży zawdzięczał oczywiście nie tylko opinii zdolnego naukowca, ale także przynależności do PZPR, datującej się od 1973 r. Wiele lat później tak tłumaczył swoją postawę: „To nie był klasyczny wybór ideowy. Ktoś mi kiedyś powiedział, że w ogóle po 1968 r. przestało być ideowo w partii. Kilka lat później wydawało się, że po marcowej atmosferze nie ma śladu. To był wczesny Gierek, okres nadziei, wielkiego optymizmu, ludzie myśleli, że idzie na dobre, kraj się otwiera. A w środowisku łódzkich ekonomistów bardzo wiele osób było w partii. A może po prostu była to w tamtych czasach dosyć oczywista droga dla człowieka aktywnego społecznie” („Polityka”, 9.02.2002 r.).

Warto przypomnieć, że z zagranicznymi wojażami ludzi „generacji ’84” najczęściej wiązała się współpraca z PRL-owskim wywiadem. Tak było i w przypadku Belki. Z materiałów zachowanych w IPN wynika, że funkcjonariusze I Departamentu MSW zarejestrowali go jako swojego współpracownika pod pseudonimem „Belch” przed wyjazdem do USA w 1984 r. Podczas pobytu za oceanem Belka przekazał wywiadowi dwa opracowania ekonomiczne „o wartości porównawczej”, które uzyskał na uniwersytecie w Chicago. Poinformował też o rozmowie, jaką przeprowadziło z nim dwóch funkcjonariuszy FBI. Teczkę „Belcha” zamknięto w 1987 r.

Jeszcze przed tym wywiadowczym epizodem, na początku lat 80. Marek Belka był I sekretarzem POP PZPR na swoim wydziale i to na jego ręce po 13 grudnia 1981 r. wielu towarzyszy oddawało legitymacje partyjne. Jak sam wspominał: „Gdybym nie był tym sekretarzem, tobym pewnie oddał. A tak w moje ręce legitymację oddawała Fornalczykowa, Saryusz-Wolski”.
 

 

http://www.naszapolska.pl/index.php/component/content/article/42-gowne/1150-pawe-sergiejczyk-wszystkie-oblicza-marka-belki

 

Brak głosów