W.Reszczyński Felieton autonomiczny Oni tu stale byli
Byłem jednym z tych, którzy, jak pisze dziś Rafał Ziemkiewicz, "sarkali" na nadtytuł jego cyklu felietonów "Między Michnikiem a Rydzykiem". Znając krytyczne poglądy Ziemkiewicza na temat Adama Michnika, nie mogłem zrozumieć, dlaczego ustawiał się między nim a ojcem Tadeuszem Rydzykiem. Co w ten sposób sugerował? Z jakich względów to robił? Czy będąc pośrodku, "między dwiema skrajnościami", sugerował, że jest alternatywa, którą on wybrał? Przyznając dziś sarkającym rację, Rafał Ziemkiewicz wyjaśnia, że nadtytuł "stracił na aktualności", i dlatego wybiera sobie nowy, jak pisze, "stosowny do obecnego etapu historycznej ewolucji rządów miłości". Brzmi on "Les bleus sont l?", co się przekłada z francuskiego na "oprawcy nadchodzą" (w dowolnym przekładzie) lub na "oni już są" - z pierwszych słów pieśni powstańców wandejskich. Witaj, Rafale, po jasnej stronie księżyca!
(...)
Polscy "niebiescy" właśnie nadchodzą. Dla wielu oni, niestety, już są. Można ich zobaczyć w polityce mówiących rynsztokiem, kłamiących, a potem prowokacyjnie oskarżających innych o to samo. Można ich poznać po wpisach na forach internetowych, gdy nie kryją swojej satysfakcji z morderstwa, jakiego dokonał w Łodzi Ryszard C. Można ich było zobaczyć w sierpniowych dniach na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, a szczególnie w dniu, w którym zorganizowali tzw. akcję krzyż. To była polska "kolumna piekielna" atakująca obrońców krzyża, wrzeszcząca: "Krzyże do kościoła, bydło do obory!". I było tam bierne polskie państwo w postaci policji i miejskich służb porządkowych, przyglądające się profanacji krzyża i fizycznej agresji wobec słabszych, modlących się przy nim.
(...)
Polscy "les bleus" bardzo nie lubią, gdy inni mają własne zdanie. Równocześnie uwielbiają mówić dużo o demokracji, pluralizmie, tolerancji, nowoczesności, modernizacji oraz o swojej heroicznej działalności w "demokratycznej opozycji", okupionej tyloma cierpieniami zadanymi przez komunistów. Jeśli to wszystko prawda, to jak to pogodzić z żądaniem pozbawienia obecnej opozycji prawa do demokratycznego istnienia? Czy można to pogodzić z czystkami kadrowymi w publicznych mediach, które z taką radością wita za każdym razem "główny kadrowy III RP", czyli "Gazeta Wyborcza"? Czy wreszcie z wypowiedzią premiera Donalda Tuska sprowadzającą się do konstatacji, że Polacy wybaczą jego partii wszystko, tylko nie utratę władzy na rzecz PiS, na rzecz "ludzi, których cechuje podejrzliwość i represje". Czy słowa te nie są zapowiedzią utrzymania władzy za wszelką cenę?
Jeżeli tak jest w rzeczywistości, to po 20 latach tzw. transformacji systemu jesteśmy ponownie w PRL, ze wszelkimi konsekwencjami królowania kłamstwa, obłudy, strachu przed władzą i oportunizmu jej zwolenników. Nic dziwnego, że "oni już są", bo oni tu stale byli.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=dd&dat=20101028&id=main
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 738 odsłon