Unia chroni zwierzęta, ale nie ludzi

Parlament Europejski przyjął wczoraj dyrektywę dotyczącą ochrony zwierząt wykorzystywanych do doświadczeń naukowych. Dokument wymienia jako metody alternatywne wobec eksperymentów na zwierzętach procedury związane z użyciem komórek macierzystych pobieranych z dzieci w embrionalnym stadium rozwoju. Stosowanie takich procedur może pozostać w poszczególnych krajach członkowskich zakazane, jednak dyrektywa będzie argumentem dla zwolenników barbarzyńskich metod do ich forsowania.

Skomplikowana procedura tzw. współdecyzji, w której obok PE bierze udział Komisja Europejska, a przeważający głos ma Rada Europejska (zgromadzenie przedstawicieli rządów krajów członkowskich), trwa od 2008 roku. Wtedy to PE przyjął dokument po raz pierwszy. Znajdował się w nim zapis zakazujący stosowania jako metod alternatywnych badań na komórkach macierzystych i ludzkich embrionach. Zapis ten został jednak zakwestionowany przez ekspertów Komisji Europejskiej i Rada go odrzuciła.
Parlament Europejski nie zajmował się już więcej tą kwestią, podczas obrad deputowani koncentrowali się zaś na możliwości jeszcze bardziej restrykcyjnego traktowania badań na zwierzętach, w czym przodowali członkowie radykalnie ekologicznej frakcji Zielonych. Jedynie słowacka deputowana Anna Zaborka (Europejska Partia Ludowa) w swoim wystąpieniu poruszyła kwestię zagrożenia natury etycznej związanego z liberalną interpretacją dyrektywy i wykorzystywania do eksperymentów ludzkich embrionów.
Dyrektywa stanowi dla państw UE zalecenie wyznaczające sposób kształtowania prawodawstwa krajowego. Organy ustawodawcze członków Unii zobowiązane są do realizacji celów nakreślonych w dyrektywie, nierzadko także w zakresie szczegółowych sposobów ich realizacji. Prawo krajowe nie może być z dyrektywą wprost sprzeczne, gdyż według Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości pierwszeństwo ma wtedy treść dyrektywy.

Piotr Falkowski
 

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100909&typ=sw&id=sw11.txt