Orzeł jednak nie mógł?

Obrazek użytkownika ciociababcia
Inne

Prokuratura prowadzi śledztwo ws. akcji "Orzeł może". Zdaniem śledczych szef MON Tomasz Siemoniak mógł złamać prawo, włączając w akcję wojskowe śmigłowce, które zrzuciły na polskie miasta miliony ulotek.

W pospolite ruszenie widoczne w czasie akcji "Orzeł może" organizowanej przez Polskie Radio, "Gazetę Wyborczą" i Prezydenta Komorowskiego włączały się wszystkie środowiska salonu III RP.

Jak się okazuje, beztroska była wśród tych ludzi wszechobecna. Niewykluczone, że zaprowadziła ona szefa MON na bezdroża bezprawnych działań.

Jak informuje poseł PiS Tomasz Kaczmarek, prokuratura wszczęła właśnie śledztwo dotyczące działań ministra Tomasza Siemoniaka, który postanowił włączyć wojsko w prywatną imprezę.

"Postanowieniem Prokuratora Rejonowego Warszawa-Śródmieście w Warszawie z dnia 30 października 2013 r. wszczęte zostało śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego Ministra Obrony Narodowej polegającego na wydaniu dyspozycji zrzucenia ze śmigłowców Sił Zbrojnych RP 3 mln ulotek w dniu 2 maja 2013 r. w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu w czasie akcji "Orzeł może", co stanowi działanie na szkodę interesu publicznego, tj. o czyn z art. 231 ust. 1 kk" - czytamy w piśmie skierowanym do Kaczmarka.

Czy walka z rzekomym stereotypem Polaka-pesymisty, którą miała ponoć prowadzić "GW", Polskie Radio i prezydent, była ważniejsza niż polskie przepisy i prawo?

Takie podejrzenia nie powinny dziwić. Wtłaczanie polskiego patriotyzmu w fałszywy stereotyp, a także podejrzenia o działania sprzeczne z polskimi regulacjami to element powtarzający się w funkcjonowaniu polskiego mainstreamu.

TK,wPolityce.pl
[Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk]

http://www.stefczyk.info/wiadomosci/polska/orzel-jednak-nie-mogl,9016271017

Brak głosów