Bartosz Bekier: Pamiętajcie o Jugosławii! Amerykańskie bombowce nad Europą

Obrazek użytkownika Świetobor
Artykuł

Gdy w 1995 roku w amerykańskim Dayton wynegocjowano powstanie „niepodległej” Bośni i Hercegowiny, sztucznego państwa pod międzynarodowym protektoratem Wysokiego Komisarza dla Bośni i Hercegowiny, działacze polityczni w Kosowie powołali własną formację zbrojną, której celem stało się destabilizowanie i tak już upokorzonej, odartej z większości terytoriów Jugosławii. Polityczni dysydenci z Prisztiny połączyli swe siły z lokalnym światkiem kryminalnym tworząc Armię Wyzwolenia Kosowa (UÇK). Jedną z pierwszych akcji nowej formacji było zastrzelenie w kwietniu 1996 roku sześciu serbskich gimnazjalistów w miejscowości Peć. Niedługo potem doszło do masakry pod miejscowością Klečka, gdzie w dole posypanym wapnem odnaleziono zmasakrowane ciała prawosławnych mieszkańców. W ciągu zaledwie roku partyzanckie oddziały w Kosowie przejęły kontrolę nad największym szlakiem przemytu heroiny do Europy Zachodniej i Środkowej. Na czele bojowników stał wówczas Hashim Thaçi (pseud. „Wąż”), obecny premier Republiki Kosowa. Działania UÇK były wspierane finansowo, logistycznie i wywiadowczo nie tylko z Tirany, ale również z Waszyngtonu i Londynu, zaś sam Thaçi, tak jak jego najbliżsi współpracownicy, był wykonawcą instrukcji płynących wprost od CIA. W dozbrajanie i szkolenie band UÇK zaangażowały się również Niemcy, co było wyraźnym zwrotem w polityce międzynarodowej Berlina. Jednocześnie ONZ zaostrzyła sankcje dotyczące dostaw broni do Federalnej Republiki Jugosławii.

Gdy dowództwo UÇK ogłosiło wojnę przeciwko „okupantom”, wszyscy kosowscy Albańczycy w wieku od 18 do 55 lat zostali wezwani do włączenia się do walki. Oddziały kryminalistów podające się za wojsko wcielały przymusowo do swoich oddziałów wszystkich złapanych Albańczyków, zaś jedynym sposobem uniknięcia „poboru” było wykupienie się.

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)