powróćmy...
zrazu powoli, żeby zadyszki nie dostać, do normalnego, blogowego rytmu opisywania świata. „Normalnego”, to pojęcie względne, nie wiadomo względem której średniej mierzyć tę „normalność”, ale powiedzmy sobie, że normalnym rytmem jest tu jakieś 5-6 postów tygodniowo.
Święta przeminęły, kolana się wyklęczały, brzuch zdążył się wydąć, w Niedzielę Zmartwychwstania byłem z Oleńką na...