Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu strategia Nagroda była zaplanowana na długie miesiące z góry także pkt 3 tylko może był bitą śmietanką na ciastku. Tu raczej jest kilka strategicznych celów w takiej nagrodzie: - sygnał dla innych jak należy postępować aby zbierać jeszcze lepsze nagrody. - promocją partii i postawy przed wyborami prezydenckimi - uspokojeniem Donalda że po skończonej karierze w kraju może liczyć na dalszą - o ile się nie totalnie nie skompromituje przed własnym społeczeństwem, ale o to zadbają mediodajnie. - może: insygnium wtajemniczenia na wyższy stopień wtajemniczenia w jekiejś loży masońskiej - rytualny medal którego wartość symboliczna znana jest tylko wtajemniczonym adeptom. - i pewnie kilka innych o kt mało wiemy ... ____________________________________ Najważniejsze jest to co zostje przemilczane. Euro-pejczyk
Obrazek użytkownika Bacz
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu Re: b.kamorraski.ru tam był jeszcze lepszy obrazek, jak wymachuje tym medalem na wszyskie prawie cztery strony świata - zupełnie jak sporowiec który właśnie dostał nagordę i pokazuje ją swoim fanom i zgromadzonej publiczności w niewypowiedzianym " popatrzcie - teraz mam dowód że jestem warty należeć do was". Zupełnie jak na rytuale wstępywania na wyższy poziom wtajemniczenia w lożach masońskich: najpierw są próby do zbadania czy adept sztuki tajemnej się nadaje do wkroczenia na wyższy poziom. Z nim związane jakieś trudne testy które raz na zawsze stapiają adepta ze szkołą w jedno i palą wszystkie za nim mosty. W strukturach mafijnych to jest test w postaci morderstwa - po nim jesteś członkiem mafi, początkującym, i aby się piąć w górę musi cię być stać na jescze większą bezwzględność. Po takim morderstwie jesteś tzw "swoim" bo masz min. co mają na sumieniu wszyscy inni - zdadzając ich mają na ciebe haczyk, powstaje przy tym stategia bata i marchewiki: albo jestś zanami, robisz świństwa ale my cię chronimy i razem jesteśmy nie do zatrzymana, albo zdradzasz nas i my ciebie załatwiamy - w przypadku polityki: mamy rzeczy do których ciebie wcześniej przymusiliśmy, które cie przed twoim społeczeństwem kmpletnie kompromitują. Tu już nie musi się rozchodzić o morderstwo - wystarczy jeśli Tusk dokona kilka działań kwalifikujących go do oskarżenia o np zdradę stanu i całe życie legło by w gruzach, czyli sprzeniewierzył polski interes społeczny, narodowy. Medal dla publiczności jest zwykłą nagrodą za dokonania, lub zapowiedzidzią ich dokonania. Jest może nawet elementem szantażu, jak w przypadku Obamy, i może także Tusaka - to się dopiero okaże - a dla wtajemniczonych: rytualnym insygnium przynależnośći do ich grupy, symbolem inicjacji. b.kamorraski.ru
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu jednoczenie europy Bacz tu to zadłużenie ma szersze konteksty. Wg mnie chodzi o "scenariusz Grecki", stosowany także do naszych stoczni: Tak długo skłócać obsadzić wiernymi ludźmi, lub pożytecznymi idiotami zarząd/rządzące elity, osłabiać firmę/kraj, demoralizować pracowników/społeczeństwo, aż powstanie takie manko w kasie, że jedynym ratunkiem, jaki "na tej mądrości etapu" pozostanie skuteczny, będzie wspólna europejska polityka: najpierw finansowa, potem gospodarcza, socjalna ... albo w przeciwnym wypadku wszystko padnie/zostanie wykupione/kraj stanie się niewypłacalny lub zbankrutuje, tak jak nasze stocznie. Podobieństwa do Grecji są fatalnie zaskakujące, szczególnie w szerokim geopolitycznym kontekście, ale tu musiałbym najpierw z faktami - a to obszerna lektura, którą sam chciałbym o wiele głębiej opanować i do której zresztą zachęcam, szczególnie np do odpowiedzi na pytania: - dlaczego Europa, która doskonale wiedziała, czekała całe lata w bezczynności i jaki był, dalej jest np udział Deusche Bank w zakupie obligacji Greckich, tych współfinansujących grecki deficyt budżetowy sięgający poziomem 13,5% PKB, gdy tym czasem dozwolone jest w ramach kryterium stabilności tylko 3%? - jak to jest, że np Anglia ma podbnie 12% PKB deficytu budżetowego i nie jest obiektem ataków światowego community spekulantów? Jakie są związki głównych aktorów tych społeczności - z elitami politycznymi i gospodarczymi europy? - jakie mechanizmy rządzą społcznością spekulantów i w jaki sposób mając znajomość tych mechanizmów można by było wykorzystać je np do budowania kulis strachu ekonomicznego którego jedynym skutecznym rozwiązaniem, jakie by się "samo", "spontanicznie" wyłaniało, czy pozostawało ostatecznym był fakt, że już tylko i wyłącznie federacyjne państwo europejskie było by w stanie Grecję ratować i pokazało jak bardzo konieczna jest wspólna polityka, finansowa, gospodarcza, socjaln, rynku pracy a nwaet - jak ostatnio w swoim laudacjo do Donalda Tuska zahaczyła nasza kochana pani kanclerz A. Merkel w Akwizgranenie z okazji przyznania mu nagrody Karola Wielkiego - wspólna armia? Dla mnie to było ukartowaną inżynierią społeczną która wykożystała naturalne procesy społeczne i gospodarcze i pod kerownictwem lub przyzwoleniem, ostatecznie: indolencją elity greckich zastosowana. Popatrz jak wiele jest równoległych do naszych stoczni. Tusk jedzie pod patronatem złotej Anieli tym samym torem. Możliwe że to taki wspólnie umówiony plan - teatr a la Okrągły stół, inscenizaja dla "demokratycznie siebie postrzegających" mas. Przecież Bush aby ulegitymizować wojnę także nacisną na przyciask generowania kulis strachu i uczucia "permanentnego zagrożenia terroryzmem", a w "Doiczlandzie" się mówiło że "pokój w DE broniony jest na Hindukuszu" U W.Busza chodziło o pieniądze, wpływy i destabilizację regionu, tu chodzi o pieniądze wpływy i stabilizację regionu w kerunku tworu państwowego ze wspólną armią, gospodarką ... Popatrz jak głosowała Irlandia w drugim podejściu gdy z całą mocą padł jej system bankowy, z powodu załamania się światowych rynków finansowych. Strach jest przekonywującym doradcą, i w demokracjach gdzie panuje iluzja wolnego wyboru jakoś trzeba zadziałać na wodę aby rybki płynęły wspólnym kursem gdzie trzeba. . Socjalizm staroświecki i nowoczesny
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu 4000 : 100 X 51 % = 2040 plus minus 2 - 3 % głosów ciąg dalszy Ja sobie doskonale zdaję z tego sprawę, że 51 % głosów ważnych, zawsze będzie tymi 51 procentami głosów.  Otóż właśnie że nie. Tobie Paweł nie chodzi o 51% tylko o (49-53)% recpektive (48-54)% a to jest decydująca różnica i źródło wielu nieporozumień, ale teraz po nieco głębszym zastanowieniu myślę że problem sporu leży jeszcze gdzieś indziej. Ale o tym później. Co do tego pierwszego: tu nie chodzi o "jakieś tam" "plus minus 2 do 3%" ale o te "plus minus 2 do 3%" które w Twoim podejściu grają rolę decydującą i całkiem przeciwną niż ma to miejsce w przypadku okolic dalekich od 51%. Dlatego należy je tu ekstra wyeksponować. Marginies niepewności, normalnie nie ma większego znaczenia i wyraża wyłącznie niedokładność oszacowania w pełni odpowiadając swojej nazwie. Nabiera jendak dodatkowej, co raz ważniejszej rangi w miarę zbliżania się do 50% i w przypadku 51% staje się decydującym kryterium dla zaistnienia drugiej tury. To bardzo ważna obserwacja. Dalej: Decydującą rolę, clou całego sporu znajduje się wg mnie w podejściu do problemu sformowanego jako pytanie: jak wielkie jest prawdopodobieństwo, że BK osiągnie 51%? Ty Paweł zakładasz, że duże i koncentrujesz się na kontekście grupy ludzi głosujących na prawicę. W takim postępowaniu rzeczywiście rozczłonkowanie głosów JK na dodatkowych kandydatów ma takie znaczenie, jakie opisałeś - tzn. decydujące, bo co innego jest mieć 49 +/-(2 lub 3)% a co innego 44 +/-(2 lub 3)%. W pierwszym przypadku - drugiej tury nie ma i wygrywa JK. W drugim - gra przechodzi do drugiej rundy. Po cichu zakładasz jednak takim podejściem, że my jako prawica możemy, jednocząc się, osiągnąć ponad 51%. Nawet mimo, że bardzo mi się ono podoba to nie możemy myśleć projekcjami pragnień. Tym założeniem nie doceniłeś wroga. Jest on wg mnie o wiele bardziej silniejszy niż tu po cichu - może sam nie zdając sobie sprawy - zakładasz. To co opisujesz ma miejsce gdy prawdopodobieństwo osiągnięcia przez zjednoczoną prawicę więcej niż 50% jest duże albo b. duże, w co ja nie wierzę z wielu względów, które podałem już wcześniej i innych, które podam dalej w tekście. Jeśli tak, to przypadku sytuacja przekręca się w swoje przeciwieństwo i wtedy zaczynają nabierać znaczenia i odgrywać większą rolę zjawiska opisywane przez Kontrr_ę a decydującą rolę zaczyna odgrywać pytanie: Czy Br.Kom. może osiągnąć 51 lub więcej, czy nie? W tym scenariuszu, o wiele większą rolę posiadają głosy ludzi którzy normalnie nie idą na wybory, czyli tych którzy głosują spontanicznie i nie należą do grupy Wś - Wyborców świadomych. To jest grupa zdyscyplinowana i na pewno idzie zawsze na wybory. Jest wierna w b. dużej części prawicy, świadoma politycznie, stabilna i liczebnie bardzo powoli przyrasta, w miarę kompromitowania się koalicji rządzącej i jej lobby, na arenie międzynarodowej, krajowej, gospodarczej, finansowej itp. oraz wymienialności pokoleń, i wzrostu świadomości sytuacji w jakiej się znajdujemy, np roli finansów państwowych dla przyszłości, znaczenia strtegicznych sektorów państwa itd. Tu muszę niestety zrobić małą dygresję, która wyjaśnia całość w nieco inny może lepszy sposób: Wg pani socjolog B. Fedyszak-Radziejowskiej zaledwie 30% Polskiego społeczeństwa interesuje się w jakikolwiek sposób polityką. Reszta idze na wybroy spontanicznie lub wcale. Te 30% nazwijmy wyborcą świadomym (=Wś). Wś na pewno idzie na wybory. Ciekawe jest jego zachowanie wyborcze: w dużej części głosuje strategicznie (wyborca strategiczny = WStg), na kandydata silnijeszego czyli na skuteczniejszą w skutkach kandydaturę najbliżej reprezentującą interes tego wyborcy, tu: albo na Bronka albo na Jarosława, bo reszta jest za słaba. Mniejsza część to wyborca ideowy (=WI), który głosuje niezależnie od realnych szans zawsze na swojego kandydata. Stostunek jednej do drugiej z tego co wiem jest ok 90% do 10%. Czyli z tych 30% Wś ok 27% to WStrg a 3% to WI. My tutaj na Niepoprawnych to Wś. Jaka część to WStrg a jaka to WI to też chętnie bym się dowiedział, ale przypuszczam że stostunek jest dokładnie taki sam albo jeszcze więskszy na kożyść WStrg_o. W tym kontekście cały ten nasz spór nie ma większego znaczenia z dwóch powodów: a) bo jest nas wszystkich razem ok jakiś ułamek z 30% i wszyscy głowsować będziemy na prawicę, i powód drugi o wiele ważniejszy b) kandydatów jest więcej niż 2. Kilku po prawicy kilku po lewicy. W tej sytuacji, przy tylu kandydantach - i właśnie tego kontekstu nie bierzesz wystarczająco pod uwagę, wg mnie - prawdopodobieństwo że 51% będzie głosowałao na Bronka K, a 49% na JK, JKM, MJ, KM, i kolejnych kilku posów z lewicy - jest bardzo niewielka. Z tego właśńie powodu podejście Kontrr_sty lepiej opisuje rzeczywistość i dodkowe, tu jeszcze w ogóle nie oposane zjawiska wyborcze, co to o niektórych wspomina w sowim tekście Kontrr_a. Tak na przykład - im więcej kandydatów na prezydenta - tym więcej ludzi czuje że może wybrać kogoś kto bardziej mu odpowiada i idzie na wybory w przyadku kiedy gdyby ich kandydat nie staną do wyborów, w ogóle by nie poszła na znak protestu deficytu demokracji, bo poczuła by się niereprezentowana przez żednego z niewielkiej ilości kandydatów. Im więcej kandydatów o różnych poglądach i im więcej Wyborcy Ideowego tym więcej z nich pójdzie na wybory i przez to wagą głosów innych grup spadnie. Takich zjawiks jest więcej, i inaczej reagują na większą ilość kandydatów grupy Wś, inaczej grupa ludzi która przychodzi spontanicznie na wybory np pod namową osób trzecich, mediów itd. (Wyborca sontaniczny=WSptn), a innaczej jeszce wyborca zawiedzony polityką bojkotujący wybory lub całkowicie nie interesujący się ani polityką, ani wyborami, ani niczym związanym z tymi dowma czyli taki sobie niewyborca, antywyborca, lub wyborca bierny, passywny. Wszyscy oni z różnych powodów nie idą na wybory, co przy więszej ilości kandydatów się zmienia i może decydująco wpłynąć na wynik wyorczy pierwszej tury. Ogólnie - im więcej kandydatów tym mniejsze pradopodobieństwo że jednen z nich dostanie 51% I o to wg chodziło Kontrr_ście. Jeśli tak - to wtedy rzeczywiście nie ma już znaczenia czy wszyscy oddamy głos na kogo chcemy i JK dostanie np 44% +/-(2 lub4)% czy nie. Już samo sfromuowanie "49% +/-(2 lub4)%)" więcej zawiera niż wyjaśnia, zwłaszcze w kontekście budowania nastawienia że już w pierwszej turze główna wojana będzie się toczyć między wyłącznie między Bronekiem a Kaczyńskim i wyraża przekonanie że BK ma bardzo duże szanse, że środowiska Lewicowe, liberalne się połączą i będą przekonywać wahających się wyborców jedynie do B.K.. Zakłada, że ponad 50% oddających głos będzie głosowało strategicznie!!! Dużo ważniejsze dlatego w tym rozszerzonym kontekście jest rzeczywiście - i tu Kontrrewolucjonista ma dużą rację - aby w pierwszej turze: a) był jak najwięszy wybór kandydatów we wszystkich obozach politycznych: na prawicy, w centrum, a szczególnie dużo, ba jak najwięcej było kandydatów na lewicy, tak aby głosy podzielić na tak wielu że żaden nie będzie mógł przekroczyć w ten sposób 50%!!! a o to rozumiem m.in właśnie chodziło Kontrrewolucjoniście. b)jak najwięcej ludzi głosowałao na sowjego ulubionego kandydata - i znowu ponieważ jest ich tak wielu i każdy ma sowich zwolenników, to spada możliwość że jeden z nich np BK dostanie 51% !!! c) było jak najwięcej kandydatów - bo wtedy wzrasta frekwencja, a z nią udział wyborcy spontanicznego w wyborach który nie keruje się strategią ale nastrojami - dlatego o nie należy dbać i urządzać różnorodne heppeningi wyborcze i do takich namawiać także sowich przeciwników rozpraszając głosy ich elektoratu na wielu kandydató. W tym kontekście opłaca się nawe wychwalać słabszego z dwuch lub więcej przeciwniaka aby dlatego osłabić siniejszgo i na 100% nikt w pierwszej turze nie przekroczył 50%! d) zrobić wszystko aby obniżyć ilość głosujących na jednego kandydatea na każdej scenie. Ok - to jeśli chodzi o pierwszą turę, ale i tu trzeba uważać, aby nie przedobrzyć !!! - bo kampanie z piwerwszej tury mogą wypłynąć także na wyniki w drugiej. Czyli terzeba tak wpływać na wyobraźnię zbiorową poszczególnych grup wyborczych aby wpływ te części kampanii wyborczej które strategicznie były korzystne w dla pierwszej tury a niekorzystnie mogą się odbić w drugiej, odpowiednio szybko w pamięci grup do których były adresowane wybalakły lub zostały całkowicie zapomniane. Dlatego z tym zachwalaniem kandydatów z lewicy - można sobie darować bo w drugiej turze przynieść by mogło za daleko idące niekorzystne efekty! Wyborca spontaniczny mógłby przez takie zbytnie zachwalanie przeciwnika nagle nabrać liberalnego lub lewicowego profilu i w drugiej turze się nim kierować szukająć który z tym razem jedynie dwóch kandydatów bardziej do tego profilu pasuje. Z innej storny także - zbyt wielu kandydatów na prawicy kórzy są skłóceni i nie potrafią grać do jednej bramki to główna słabość prawicy w pogównaniu do lewicy i liberłów. Ci ostani nierzadko organizują wspólną inscenizację medialną i polityczną, w której każdy gra swoją rolę, i przy mediach lewicowo liberalnych łatwo ogrywają prawicę. Lewica i liberałowie nie raz grają jako team do tej semaej bramiki. Zacytuję z RM "urządzają koncert, w którym wszyscy śpiewają różnymi głosami wciąż jedną i tę samą melodię" Dokładnie tego bym życzył prawicy - jedności w różnorodności. Wspólnej koncertowej akcji rozpisanej na role grane przez różnych kandydatów. Akcji, w której wszyscy różnorodni - a jakże !!! - kandydaci grają wspólną melodię na swim własnym instrumencie. Mamy tu wszystkie wymagane elementy: jest różnorodność osobowości i tematów, ale brakóje wspólnej melodiii i mediów. Ale dobry fachowiec od politycznego mrketingu nrracyjnego potrafi zmusić nawet neiprzyjazne mu media aby działały dla jego strategii. Gorsza sprawa że elektorat prawicowy jest całkiem inny inż lewicowy. Jest on przede wszystkim o wiele bardziej świadomy politycznie przez to bardziej zróżnicowany i mniej liczny. Nie ma aż tylu wyborców, którzy potencjalnie potrafili by przeniknąć w któtkim czasie szerokie konteksty polityczne prawicy i zasilili jej szeregi. Budowa takiego elektoratu wynaga lat i odpowiedniego systemu edukacji, a ten jest w rękach raz liberałów, lewicowców innym razem demokratów respktve: mieszanki tych grup.Pozostanie nań czekać latami - może krócej dzięki Rydzykowi, Braunowi, Gargas, itp. czy Niepoprawnym. Prawicowy światopogląd wymaga od swojego wyborcy znacząco więcej wysiłku. Im więcej wymaga tym mniej liczny wyborca, bardziej zindywidualizowany. Wysoka indywidualizacja dodatkowo pociąga za sobą podobnie wyskoką - liderów i stoi przeszkodą w jednoczeniu prawicy. Duża świadomość polityczna stoi niejako na drodze do takiej jedonści jakiej jaką osiągają środowiska lewicowe. Tu trzeba innych metod. Może jedonczenie na zasadzie dialogu - ale ten jest utrudniany i blokowany np medialnie oras systemowo-ekonomicznie: w końcu trzeba mieć zabezpieczone schronienie nad głową i coś w żołądku aby edukować się i rozumieć szrzej świat - co jest podstawą dla prawicowca. A po drodze czychają jeszcze półapki kosumizmu, egoizmu, kariara itp. Wymagając tak wiele od swoich adeptów środowiska prawicowe mają problem, nie może urosnąć w siłę tak same z siebie, tj nie mogą w tak któtkim czasie. Tym czasem rozkrada się Polskę. Tym gorzej gdy wymagają od innych więcej niż od siebie. W sytuacji gdy każdy ma swoje własne lekarstwo na Polskę i jest przekonany o własnej wyższości i nie wymaga od sibie ustępstw w kierunku innych, sprawa się komplikuje. Nie można dyskutować gdy pali się dom. Dlatego jestem za jednością - na początku nie ważne "jaką", to musi na długo poczekać, aż powstaną liczne młode szeregi. Już ten cel sam w soebie jest b. trudny. Jedność która, rzeczywiście, może utrudnić Kontrrewolucjonisto pierwszą turę - ale tu liczę na rozbicie obozu przeciwnego - ale jest niewspółmiernie ważniejsza w drugiej. Tu widzę nadciągającą katastrofę !!! Najlepiej byłoby jednoczyć go na miesiące przed wyborami, i rozbudowywać bazę.Do póki ta jest nieliczna wg mnie należy działać podobnie jak lewica: budować iluzję wielu przywódców, partii, ugrupowań, liderów, grać na różnych strunach melodkię której przesłanie zostaje przykryte medialną zasłoną i organizacyjnym płaszczem w koncercie na wiele głosów. To tyle. Życzę głębokich przemyśleń. "4". Rzecz o dziwnych sympatykach Marka Jurka
Obrazek użytkownika PP
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu aaaa "Obcokrajowcy - ci polskojezyczni i ci nie wladajacy Naszym pieknym jezykiem i tak tego nie zrozumieja .    Oni doskonale rozumieją - nie trzeba im tłumaczyć, tyle Te uważają, iż przyszedł czas na nich. Nie liczą się "przeszłości ołtarzami, choć mają sami doskonalsze wznieść". Doskonale wiedzą co robią - Michnik jest doskonałym znawcą polskej literatury, i co - nic - w niczym mu to nie pomogło, problem leży gdzie indziej. Lenin bezgranicznie wierzył w siebie, tak mocno że wszystkie środki były dobre w osiąganiu jego wizji, rewolucja z milionami ofiar go nie przerażała bo chciał stworzyć "nowego człowieka" - sowieckiego, ci starzy byli mu w drodze -  kto  był z radością "za" mógł odejść od muru i opuścić ręce - bez milionów ofiar nie mogło się udać tak długo, aż 70 lat!!! Problem w tym, że tego człowieka ten system nie stworzył, w odróżnieniu do dzisiejszych medialnych czasów.  Psychologia społeczna, socjologia ... aż po marketing polityczny - i nowy człowiek masami wychodzi jak spod igły.   Szkoda czasu i wysilku by im to wytlumaczyc" . Z tym zdaniem się nie zgadzam, ale argumentacja jest szalenie trudna i pracochłonna no i tu chodzi o władzę nie zawsze o lepszy świat ... nawet w znaczeniu lewicowym. Tu idzie o władzę i jej sprawowanie. głos socpoprawności
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu o czym prasa światowa o czym prasa światowa prawie nie wspomina: osiemdziesięcioletnia Anna Walentynowicz, skromna pracownica Stoczni Gdańskiej, której zwolnienie doprowadziło do Prasy nie śledziłem, ale niemieckie radio hr-info podało 5 min audcję na jej temat, w niedzielę po południu. Odbrązowili w niej nieco nawet postać Wałęsy.       głos socpoprawności
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu moetroseksualność   ale to już nie społeczeństwo! To o czym Ty piszesz, to odruchy "psa Pawłowa".    Witam w ekskluzywnym klubie odkrywców mniej znanej denotacji pojęcia: "arrogancja władzy". Z tego co wiem są tryz filmy propagandowe bliżej zajmujące się tym tematem jak i innymi wokół spiskowej teorii NWO,  z serii "Zeitgeist"  Zaglądnąłem na youtube - jest wersja z polskimi napisami. Ostrzegam - to są filmy propagandowe - nie do końca wiadomo na ile można im wierzyć. Mają wyrafinowaną budowę. Nie do końca jestem pewny czy powinienem je tu reklamować, i dlatego ostrzegam przed braniem na serio tego co w nich jest mówione bez profesjonalnej weryfikacji niesamowitej ilości zgromadzonej i zagęszczonej tam mieszanki wiedzy i pseudowiedzy, których granicy zwykły widz nie nie jest w stanie rozpoznać:  "The Greatest Story Ever Told", "All the World's a Stage", i cz3 "Don't Mind the Men Behind the Curtain".  Polecam cz 2. i cz 3 ale jeszcze raz ostrzegam przed najsilniejszą manipulacją informacją jaka istnieje: selekcją faktów. Próbowałem na wyrywki weryfikować i natrafiłem ciąg samych trudności, już sam producent jest dla mnie zagadką, a lubię doskonale wiedzieć i znać źródła. Selekcje informacji działają dlatego tak bardzo przekonywująco, że selekcjonują prawdziwą informację budując z nich narrację. Przedstawiają prawdziwe rzeczywiste ale przefiltrowane fakty,  przemilczając te, które przeczą budowanemu w wyobraźni widza obrazowi. Narracja - zdanie: " to co widzę to tylko jest narracja - dobra narracja, niesprawdzona narracja" powtarzanie w czasie oglądania tych filmów pomaga przetrwać zmasowany atak propagandowej siły tych filmów, które jestem po woli skłonny zaliczyć do lewackiej propagandy z najwyższych półek, skierowanej do studentów, intelektualistów, doktorów nauk spoza tych które mają coś do czynienia z psychologią społeczną, czy socjologią lub marketingiem politycznym. Ok - tyle o wojnach dezinformacyjnych współczesnego medialnego demimonde. Ad rem:   Czy nie zauważyliście, że młode dziewczyny zaczynają nabierać cech męskich, a chłopcy niewieścieją?   Jak najbardziej - u facetów nazywa się to: metroseksualność i jest wynikiem koncertowych działań - niekoniecznie umuwionych !! - przemysłu kosmetycznego, rozrywkowego, ... mody,     Z wiki-pl: Metroseksualizm, styl metro – zjawisko społeczne, styl życia upowszechniany wśród młodych mężczyzn przez współczesną kulturę masową, w którym szczególną rolę odgrywa skupienie na własnej cielesności, podążanie za modą, korzystanie ze zdobyczy kosmetyki, przywiązywanie wagi do własnej atrakcyjności – cechy dotychczas kojarzone z kobiecością [1]. Z metroseksualizmem kojarzone są również takie cechy osobowości, jak wrażliwość i delikatność, ciepło i zdolność do empatii. Zainteresowania mężczyzny metroseksualnego skupiają się w dużym stopniu wokół sztuki i nauk humanistycznych, a aktywność sportowa ma na celu w większym stopniu zachowanie kondycji aniżeli przyrost masy mięśniowej. Terminem metroseksualista po raz pierwszy posłużył się felietonista Mark Simpson, opisując stereotyp zakochanego w sobie mężczyzny, mieszkańca wielkiego miasta, konsumenta idealnego z punktu widzenia koncernów kosmetycznych czy odzieżowych [2]. Mężczyzna metroseksualny w powszechnym rozumieniu to taki, który używa tylko markowych kosmetyków, często korzysta z usług kosmetyczki, stosuje manicure, żeluje włosy, odwiedza solarium, doskonale zna się na modzie, oraz regularnie usuwa owłosienie ze swojego ciała, ponieważ uważa je za zbędne. Antagonistyczny wobec metroseksualisty jest stereotyp macho.   To ja będę wybierać prezydenta?
Obrazek użytkownika gość z drogi
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu to było jasne To było jasne dla nich że kiedyś się skończy - dlatego prywatyzują, podlizują się sąsiadom w pozie cichej nadziej na życie polityczne v2.0@Bruksela,inne EU-instytucje, czy nawet jakimś odpowiedniku gazpromu jak to było w przpadku kanclerza Gerharda Schrödera, dają się kupić, dopóki jeszcze mogą coś powiedzieć. Powstaje efekt "drzwi obrotwych" jedną stroną idą z polityki do gospodarki inną odwrotnie. Tak przynajmniej jest w dorosłych demokracjach. My weszliśmy w fazę nastolatka - więc i nie ma się czemu dziwć że tak się zachowują nasze elity. Wszyscy przecież wiemy jak zwariowany, wypłukany z odpowiedzialności jest to wiek Dlaczego powinno być nam wesoło
Obrazek użytkownika Łażący_Łazarz
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu troska zaczynam minie martwić obniżający się tu poziom argumentowania, oraz poziom języka. Nie można na rzeczy patrzeć tak jak na się podoba. Warto cenić przeciwnika i szukać następnego kolejnego ukrytego 3,4,10 dna. Zadowalanie się pierwszą czy drugą lepszą odpowiedzią na postawione pytanie - pachnie mi arogancją, pychą lub przynajmniej lenistwem. A mnie w takich chwilach dręczy wiecznie to samo pytanie - może właśnie taki miał być zamierzony efekt: wpuścić przeciwnika w samouwielbienie, pychę przesadne nieadekwatne uczucie własnej wyższości. Niech patrzy na wszystkich z góry, niech się frustruje otaczającą go głupotą, niech się zniechęca, i w końcu - jak straci resztki wiary - niech nic nie robi. Do tego ostatniego nigdy nie dojdzie ... ale granica zostanie odpowiednio przesunięta, a potencjały spalą na panewce. To ja będę wybierać prezydenta?
Obrazek użytkownika synteticus
Obrazek użytkownika np1
14 lat temu wymagają bezustannie dowartościowywania, co platfusiarnia (i jej wymagają bezustannie dowartościowywania, co platfusiarnia (i jej zbrojne medialne ramiona) potrafi im to zapewnić. To wszystko dla tych dywizji działa terapeutycznie i jest jakby formą zbiorowej hipnozy.   Najpierw  w szkołach wprowadza sie kilmaty typu anything goes - młodzi ludzie tracą punkty orientacyjne, powstaje tzw "dowolność" czyli wszystko wydaje się mić taką samą wartość, to trudno znaleźć motywację aby być lepszym od innych - zwałaszcza jeśli to jest wymaga cierpliwośći, wysiłku i wiary w siebie. Bez wymagania ze strony społeczeństw, rodziców,kultury - nie warto się wysilać, po co i tak to nikt nie doceni, a może nawet, w złym otoczeniu narażasz sie na śmiechy, drwiny, mobbing czy ataki werbalne. Wszystko wtedy zależy od lokalnego otoczenia. Dzieci są najczęściej w otoczeniu równych sobie, rozwarstwienie społeczne wprowadza trendy hermetyzownania się warstw i środowisk. Postaje fragmentaryzacja społczeństwa - na które działają duże siły odśrodkowe: ekonomiczne, kulturowe, socjalne. Społeczeństwo trzymane jest do kupy po woli już tylko za pomocą więzów geograficznych - mieszka w tym samym kraju, albo i to już nie - lub więzów, ekonomicznych, wspólnym prawem, administracją, organami państwowymi, promień utożsamiania się z innymi się zacieśnia. Dzieci elity, lub ludzi mogących sobie na więcej pozwolić są w otoczeniu sobie równym, tam jestem pewny panuje inna, z pewnością na wyższym poziomie, kultura,a nawet i poziom wiedzy, wykształcenia, wychowania - choć z tym ostatnim to różnie bywa. W tym kontekście - upadek szkolnictwa jest formą konswerowania własnej pozycji socjalnej w rozciągnięciu na własne dzieci. "Moje dzieci uszą mieć najlepsze szkoły" .... prowadzi w czasach gdy głód sukcesu jest niezaspakajalny do skupaniu się na własnym potmistwie na niekorzyść tego drugiego. Tracą dzieci z warstw nieuprzywilejowanych. To różnie się uwidacznia - tu mamy jeden z przykładów pewnie z obszarów średniej lub dolnej strefy kalsy średniej. Różnice w posiadaniu są zauważalne przez młodych, jak i ich rodziców i otoczenie - przyczyny ich występownia już niekoniecznie, ale to wina elit. To one kształtują obraz siebie niższych warstw sopłecznych. Jeśli zaniżają go i samoocenę tych warstw to tylko dlatego że same się czyją zagrożone. Ma rację Mialkiewicz gdy pisze że nasi przwódcy idą na przedzie nie z tego powodu że nam przewodzą, ale że się nas boją i przed nami uciekają. Ta sytuacja z autobusu jeśli jest typowym wykwitem pl młodzieży to tylko z tego powodu, że taki jest plan. Jakże bezbronny i bezradny, nie wyposarzony w żadną broń obronną, jest taki wyborca wystawiony ataki na jego wyobraźnię zbiorową - ataki medialne bezlitośnie rzeźbiące i formujące w jego umysłach  "mądrości aktualnego etapu" ?! Tak powstaje fala mody która dopiero w wyborach, zanajduje swoje ujście, swój punkt zwieńczenia w osobie pana Komorowskiego.   Elity tak rzeźbią społeczeństwo - aby dawało się łatwiej rządzić i długoterminowo tracą na tym bo społeczaństwo nieświadome - ginie a z nim giną te elity które są jego czubkiem. Zanim jednak Tytanik nie do końca utonął - muzyka gra tym piękniej i głośniej im dalej trwa katastrofa.   W którymś momencie społeczeństwo to zauważa, również część elit i sie obie grupy polaryzują, powstaje równowaga.  My nadal jesteśmy w fazie "spadku sowbodnego" podobnie jak Grecy byli jeszcze do niedawna. Świadomość elity, ... była duża ale to nie wystarczyło aby zmobilizować społeczeństwo odpowiednio wcześniej, bo średnia świadomość dolnych warstw ta ekonimiczna świadomość, ale przede wszystkim polityczna, nie stanęła na wysokości zadania. Za tę odpowiadają jak już wspomniałem elity. Koło się zamknęło. Elity dbają o nieświadome, konsumpcją ululane społeczeństwo aby to czasem nie powstało i nie zakrzyknęło wspólnym głosem: "sprawdzam" i zaczęło kontrolować.  Stąd obraz uciekających przywódców przed swoim stadem, lepiej to stadko trzymać w dole, - jakimkolwiek, jaki się napatoczy: ekonomiczmy, kulturowym, wolnego czasu, a nawet zdrowia, jak i przede wszystkim edukacyjnym. Wiedza owszem - ale wycinkowa tak żeby nie powstawali generealiśći którzy potrafią różne kontaksty połączyć w jeden większy - wtedy elity okrzykują takiego śmiałka "oszołomem", "osobą kontrowersyjną", pupulistą, ... -fobem, i reglamentują ściślej dostęp do mediów.   wymagają bezustannie dowartościowywania, co platfusiarnia (i jej zbrojne medialne ramiona) potrafi im to zapewnić. To wszystko dla tych dywizji działa terapeutycznie i jest jakby formą zbiorowej hipnozy.  Tak - "wymagają bezustannie dowartościowywania", bo tak się je kształtuje by w czasie wyborów na to  dowartościowywanie reagowali i wybierali kogo trzeba. Zgadam się w pełnie to jest "formą zbiorowej ... " kształtowania zbiorowej wyobraźni na taki poziomie - aby łatwo  uaktywniać mechanizmy Pawłowa i rządzić krajem, np wygrywać wybory. Czy ktoś mi wytłumaczy z jakiego innego powodu w Grecji zarówno rządzli socjaliści jaki konserwatyści, a doszło to takiej katastrofy. Nie myślmy dlatego że jeśli PiS i Kaczyński wygra w 2010, a nawet późnij w wyborach parlament i samorządowych, to coś sie aż tak mocno zmieni jeśli społeczeństwo będzie dalej dawało się prowadzać na pasku mediom?              To ja będę wybierać prezydenta?
Obrazek użytkownika PP

Strony