|
14 lat temu |
Czniać Kosiura, może karierowicz, choć trzeba przyznac, że ośmie |
ośmiela się dostrzegać, to czego inni w ogóle nie widzą czy nie ośmielają się widzieć. Może to ktoś niewrażliwy i całkowicie jednostronny, ale pozwolę sobie - o ile wolno mi zakłócić blog Autora - na 2 uwagi.
"Nie cierpię, nienawidzę oszustów, przesiąkniętych nienawiścią kreatur używających pseudo-narodowej retoryki, aby dorwać się do żłobu."
W Polsce nie robi się kariery używając narodowej retoryki, chyba, że jest to retoryka narodu "wybranego".
" ale nie zwalam winy za wszystko na bliżej niesprecyzowane zakulisowe działania Żydów, czy innej grupy/nacji. "
Między postrzeganiem wpływu Żydów na rzeczywistość i twierdzeniem że jest to wpływ kształtujący całą rzeczywistość, a także wyłącznie negatywny (jak może robi to Kosiur) a niedostrzeganiem w ogóle, że Żydzi mają swój odmienny od reszty społeczeństwa interes, który starają się realizować także nie z otwartą przyłbicą (jak to "nie dostrzega" GW, Rzepa, inne media w tym zastraszone Radio Mar., Autor i "prawicowi blogerzy", no wyrywa się czasem z tego kręgu Czas Najwyższy) jest sporo miejsca.
Czyli między 100% Kosiura a 0% Autora, słusznych i niesłusznych mediów oraz "prawicowych blogerów" jest jednak "cienka czerwona linia" :)))), a tą linię da się zapełnić.
Jeśli chodzi o ich interes, to chyba można zauważyć, że Ż. są na tyle inteligentni, ze dostrzegli holokaust oraz to że tak ich Niemcy wyróżnili, więc chyba nie ma nic dziwnego, że starają się za wszelką cenę zdobyć jak najwyższe pozycje w społeczeństwach w których żyją, wszelkimi sposobami. Tym samym hamują możliwość kariery innych członków społeczeństwa, bo liczba przy żłobie czy to w finansach czy w przemyśle kulturalno-rozrywkowym czy mediach czy wreszcie w polityce jest ograniczona. Ponadto ich siła medialna jest tak wielka (w Polsce i gdzie indziej), że na karierę mogą liczyć praktycznie wyłącznie filożydowscy goje, w najlepszym przypadku ci nic niedostrzegajacy - przypomina się "odpowiedź" Giertycha, gdy ambasador Izraela zbeształ władze pono niepodległej Polski, iż ośmieliły się wziąć do rządu jakąś nieodpowiadającą im partię, czyli LPR. Odpowiedzią Romana G było lizusowskie pojechanie na jakąś tam uroczystość do Jedwabnego (nota bene sprawa chyba już spełniła zadanie tresowania Polaków, bo od kilku lat już nie ma rejwachu wobec lipcowych rocznic w Jed.).
Zacytuję tu jeszcze inne "głupoty" - no bo chyba tak by to określił Autor - niejakiego T. Korzeniewskiego, który w latach 70-ch parał się działalnością opozycyjną.
"Zatem, kiedy zacząłem wchodzić w środowisko tzw. opozycyjnej Warszawy w roku 1977, mój młodzieńczy idealizm nakłaniał mnie, abym na poznawane dzieci ex-KPPowców, na tzw. pokolenie Marca '68, patrzył jak na kompletnie nowych ludzi w stosunku do ich zdradzieckich ojców. Nie obciążał ich winą w tym względzie. Wspomagało mnie w tym oczywiście nasze charakterystycznie polskie ukształtowanie w dobrotliwym katolicyzmie, nasiąknięcie od becika personalistyczną a więc a-trybalistyczną teologią.
Ale już trzy-cztery miesiące kręcenia się po warszawskim opozycyjnym podwórku nawet młodemu idealizmowi wystarczyły. Wiosną 1978 wypowiedziałem się publicznie: „...Bóg mi świadkiem żadnych semitów nie jestem wrogiem – ale jestem nieprzejednanym wrogiem antypolonów (i antysemitów też)” (Zapis nr 6, 1978). Kiedy stawiałem w rękopisie słowo 'antypolonowie', byłem przekonany, że je właśnie wymyślam, dając nazwę wyraźnie odczuwalnemu antypolskiemu impulsowi w nastawieniu żydowskich opozycjonistów, i ich filosemickich groupies. Nikt z kim rozmawiałem nie używał wtedy tego słowa jeszcze, ani ja przynajmniej nie widziałem go nigdzie w druku.
Pamiętam, waletowaliśmy latem 1978 do spółki ze zdolnym antykomunistycznym poetą w mieszkaniu Walendowskich (oni z dziećmi „na wsi” w Józefowie) przy Puławskiej w Warszawie. Poeta w późniejszych latach stanie się niestety podręcznym gangu z Czerskiej, ale wtedy był jeszcze do wytrzymania. Jednego ranka przy kawie za długim stołem w Walendowskich kuchni melduje mi, że jedna z podziemnych dziennikarek KORowskiego „Biuletynu Informacyjnego”, Chmielewska chyba się anonimowo podpisywała (dziś czołowa lapassionaria GW), dopytywała się u niego, czy "ten Korzeniewski" to w ogóle myśli jak pisze i co on rozumie przez 'antypolonów'?! Czyli obiło się od twardego. Odezwało się co istniało.
Wspomniałem „Biuletyn Informacyjny” KORu. Wydrukowałem go dziesiątki tysięcy egzemplarzy jako drukarz NOWej. Pamiętam jedną z sesji drukarskich parędziesiąt kilometrów za Warszawą w domku starszej pani. Rok pewnie 1979. Prócz mnie Seweryn Blumsztajn i chyba Jan Walc, lub może Zenon Pałka. Jedna z czołowych trójek na powielaczu AB Dick, bite rekordy były (ponad 800 ryz obustronnie na jednej sesji). Starsza pani gościnna, życzliwa antykomunistycznej sprawie, wszystko się układa, aż tu siedząc następnego ranka z nami wtranżalającymi jajecznicę po drukarsku, ni stąd ni zowąd wyskakuje – z tematem. Jedno wrzuciła. Drugie. I podsumowała:
– Bo przed wojną tak było. Wasze ulice, nasze kamienice. Sami Żydzi mówili.
Patrzę nieznacznie na Seweryna Blumsztajna (w tamtych latach to byli dla mnie „Sewek”, „Janek”, „Mirek”, ufna komraderia – no ale było ale się zmyło). Patrzę i w głowę zachodzę, co też pani starszej odbiło?! Bo czuję gniew w jej głosie, nawet pewną złośliwość. Jedyne prawdopodobne wytłumaczenie, to to, że po pierwsze na pewno musiała być osobą dobrze sprawdzoną, już Mirosław Chojecki i inni menedżerowie NOWej mieli w tym – niekiepską – głowę. Mogła być nawet łączniczką z Powstania, lub jej nieżyjący mąż żołnierzem. Możliwe, zwłaszcza jeśli Chojecki załatwiał. Może była więziona w 1944-1956, przesłuchiwana. Poniżana, bita przez właśnie nich... Mogła więc nastawić się na coś swojego w sprawie naszego drukowania, AK-owskiego, robota rusza, ona widzi kartki z nagłówkiem „Biuletyn Informacyjny” wytryskujące z AB Dicka, pamięć, Biuletyn Informacyjny Komendy AK, patriotycznie w domu aż miło... Potem mogła podnieść jedną z kartek walających się po podłodze, poczytać – a bywały tam „internacjonalne momenty”, bywały – przyglądnąć bliżej niektórym z nas, i doświadczenie życiowe z instynktem podpowiedziały pani starszej, że może oto stała się przedmiotem tego co opisuje popularne polskie przekleństwo: „Żeby ci przyszło cudze dzieci niańczyć!”.
Nawet we wczesnych latach 1990. większość Polaków nie orientowała się w aktualnym po-KPPowskim układzie sił w KORze. Że, symbolicznie mówiąc, nastąpiło w nim nie tylko zlanie się Powstania Warszawskiego z Powstaniem w Getcie, ale że dowództwo 200-osobowego powstania w getcie przejęło praktycznie komendę nad dowództwem kilkudziesięciotysięcznego powstania Polaków '44...." |
|
O "prawdziwych polskich patriotach" i hipokryzji. |
|
|
14 lat temu |
Jeszcze jedno - a propos tresury. |
"PS. Pozwolę sobie dopisać, zanim sypną się inne domniemania: nie. nie lubię Żydów, nie lubię też Niemców oraz mam pretensje do Rosjan. Nie przepadam za Włochami z moich własnych prywatnych powodów, podobnie jak nie darzę szczególną sympatią Anglików. Wolno mi, nieprawdaż?
No i?"
Czy jest zauważalne, że jeśli ktoś krytykuje, nawet ostro, Bułgarów, Anglików, Rosjan czy Włochów, to nie zaczyna od tłumaczenia się: ja nie jestem antybułgarystą, ale ...".
Tymczasem nawet w prywatnej żartobliwej rozmowie, często słyszałem, że nawet skromną krytykę Żydów zaczyna się od słów: "ja nie jestem antysemitą, ale.." (podobnie jest z Murzynami i słowem rasista, co nie wynika z siły medialnej tej rasy, tylko z tego, iż stali się przedmiotem ochrony politycznej poprawności, używanym do tresowania białych społeczeństw Zachodu).
To jak widać tę tresurę czy nie widać?:)))) |
|
O "prawdziwych polskich patriotach" i hipokryzji. |
|
|
14 lat temu |
Hm, 2 pierwsze twierdzenia Kosiura są prawdziwe, resztę pomijam |
Autor szydzi z interesowności tego Kosiura: "Jak rozumiem: do koryta z każdym po drodze? Nawet z "żydostwem"?"
No to jest to "żydostwo" w PiS czy go nie ma?:))
A jeśli PiS mieni się partią patriotyczną, to czy jest na ich listach miejsce dla ludzi, którzy uważają się za patriotów, choćby - zdaniem Autora - opacznie ten patriotyzm rozumieli czy tylko dla tych co biegają z menorą, a może przede wszystkim dla tych co mają słuszne pochodzenie narodowe ("wybrane") jak Bielecki?
A może Autor hołduje tezie, w której tresują nas słuszne media, z reguły antypisowskie zresztą - że to nie ma najmniejszego znaczenia czy ktoś "ma pochodzenie"?:)
Ośmieliłbym się polecić książkę - wywiad z ks. Chrostowskim (czyta się dobrze, jest akcja:) "Kościół, Żydzi, Polska", w której nota bene ksiądz kilka razy potępia antysemityzm, ale po przeczytaniu której trudno nie mieć "antysemickich" refleksji - to jest "antysemickich" w rozumieniu GW, czyli po prostu wynikających z bycia na tyle spostrzegawczym, by ośmielić się dostrzec słonia w składzie porcelany.
"Prawdziwa prawica" w pigułce? Chyba na odwrót - takich co ośmiela się dostrzec to co Kosiur, może inaczej to formułując, jest b. niewielu. "Prawdziwy prawicowy" bloger dostrzega, że Adam M. jest be, ale oczywiście nie widzi najmniejszych związków między narodowością GW a ich poglądami i działaniami, widzi zakulisowe działania służb, Ruskich i Niemców, ale oczywiście działań tej jednej nacji nigdy nie dostrzega (bo "wie", to jest tak jest wytresowany, że takie spostrzeżenie to antysemityzm:)).
Zakończę - nieraz przytaczałem, bo wydaje mi się że ten fragment ciekawie podsumowuje omawiane zjawisko - zacytowaniem części artykułu prof. R. Brody. Jak ocenia Max Autor taki opis, czy to może głupota?:))
"Często przytacza się bardzo słuszne rozumowanie: "Przecież pochodzenie człowieka nie ma żadnego znaczenia, ważne jest, czy ludzie dobrze spełniają swoje zawody, funkcje, stanowiska". Tylko, że rozumowanie takie nie dotyczy sytuacji, z jaką mamy do czynienia. Wszystko zaczyna się od problemu, że mamy do czynienia z ludźmi, którzy w oczywisty sposób niedobrze spełniają swoje funkcje. Rozumowanie idzie całkiem innym torem. Najpierw stwierdzamy, że Gazeta Wyborcza, czy Tygodnik Powszechny kłamie i manipuluje, a potem dopiero zastanawiamy się kim są ludzie, którzy to realizują. I nagle odkrywamy na podstawie całkowicie oficjalnych, publicznych przekazów, że w jakiś szczególny sposób w grupie tej dominują osoby pochodzenia żydowskiego. Możemy się zastanawiać jak to się stało, że przy tak nielicznej mniejszości, całkiem przypadkowo i fluktuacyjnie, właśnie w tak wrogich Polsce środowiskach, zebrała się grupa ludzi, których łączy żydowskie pochodzenie. Przy powszechności takich obserwacji, nie da się utrzymać złudzenia, że w grę wchodzi przypadkowość - zatem mamy do czynienia ze świadomym doborem, ze wszystkimi wypływającymi z tej konstatacji wnioskami. "
|
|
O "prawdziwych polskich patriotach" i hipokryzji. |
|
|
14 lat temu |
OK, rozumiem |
Niemniej można odczytać te zdanie, że bytność na pogrzebie RD i na marszu 11 listopada - dotyczy tej samej osoby |
|
Jeszcze Prawda w TVP1 nie zginęła!!! |
|
|
14 lat temu |
"Nikt z nich nie odważył się nazwać tamtych..." |
Ziemkiewicz napisał całą książkę, nota bene moim skromnym zdaniem: dobrą, "Michnikowszczyzna", gdzie wprawdzie punktuje Michnika, ale praktycznie nie ośmiela się zauważyć żadnej, najmniejszej korelacji między pochodzeniem narodowym Nadredaktora a jego światopoglądem. Przypisuje AM właściwie szlachetne motywacje, a jego działania tłumaczy obawą Michnika przed szowinizmem (no, nie tym słusznym, rzecz jasna:). Rozumiem, ze ta książka jest znana, ale tak sobie pozwoliłem ją zreasumować. Innymi słowy, książka napisana ciekawie i dość sprytnie, ale całkowicie nie dostrzega słonia w składzie porcelany, co nie jest tak do końca uczciwe - nie mówię, żeby zaraz pisał jak H. Ford, ale tak w ogóle nic nie zauważyć...
Z tego m. in. powodu RZ, acz cenię niektóre jego publikacje, nie budzi raczej mojego zaufania.
RZ nie mógł być na pogrzebie Dmowskiego:)), może chodzi o jakąś rocznicę?
Fakt, trzeba mu oddać sprawiedliwość, że pojawił się na pochodzie i nie potępił w stylu gazwybowym "antysemityzmu" (cokolwiek się pod tym pojęciem kryje, bo często określa się tym mianem b. różne rzeczy), a nawet ośmielił się wypowiedzieć w stylu, że kiedyś to nie był "pogląd z piekła rodem":) |
|
Jeszcze Prawda w TVP1 nie zginęła!!! |
|
|
14 lat temu |
Grubasek wyraźnie popiera zabicie Schleyera przez RAF |
Ale wyraźny jest tu inny akcent.
Obie strony obrzucają się lewakami czy faszystami itd. Znamienne jest tu jednak coś innego. Ci z lewej, acz może nie cały czas, demonstrują żydowski szowinizm, a oczywiście Bosak i Ziemkiewicz nie ośmielają się tego zauważyć. Nie dziwię się. To jest właśnie znak naszych czasów |
|
Jeszcze Prawda w TVP1 nie zginęła!!! |
|
|
14 lat temu |
Oj chyba nie będzie wiele tam posadek dla tych |
z obywatelstwem znad Wisły, Warty i Bugu:). Nawet dla tych ładnie machających ogonkiem.
"naszych interesów strzec będzie aż 39 dyplomatów.". Naszych:) - przypominają się wpisy Michalkiewicza o Bundeswehrze walczącej za nas (kiedyś w przyszłości, jak zajdzie potrzeba) do ostatniej kropli krwi:)
PS W końcu mogę się pochwalić:)), rżnąć światowca i to na temat. Byłem na Vanuatu (acz nie jako turysta czy dyplomata:), nic ciekawego. |
|
Jak pracować, to tylko w Brukseli |
|
|
16 lat temu |
Re: Każdy kij ma dwa końce |
J23 "Bohaterem warszawki i karkówka może stać się każdy. Wystarczy widowiskowo splunąć w stronę Lecha Kaczyńskiego"
Niby tak, chyba, że jest szatanem wyższego rzedu - dotyczy to T. Rydzyka :) |
|
Każdy kij ma dwa końce |
|
|
16 lat temu |
Re: Co odpisałem byłemu przyjacielowi? |
Czasem robie "eksperyment" i rzucam coś o Rydzyku. Ludzie którzy w życiu nie słuchali RM, wybuchają niekłamaną nienawiścią, pogardą itp.
Niestety są to ludzie o wypranych mózgach i dostrzegą jedynie to co nie tyle napiszą media - informacja to za mało, musi być interpretacja, tylko to co "oburza" media. Np "korupcja polityczna" - jeśli chodzi o rozmowy o przydziale stołków - co dzieje się zawsze, ale już nie kuriozalne wyroki TK - immunitet dla przesa NBP, czy "zupa była za słona" - czyli kara za niezłożenie oświadczenia w postaci usunięcia ze stanowiska HGW, jest za surowa: oceniono jakość, surowość przepisu, a nie jego zgodność z aktem wyższego rzędu.
|
|
Co odpisałem byłemu przyjacielowi? |
|