|
14 lat temu |
-->contessa |
Ja swoje, Ty swoje ;-) Na blogu wiele można, ale nie ma to dużej wartości. Wykładnię tego przepisu można sprawdzić. Ludzie pisali o tym teksty także przed 10 kwietnia, więc trudno będzie wszystko zwalić na sympatię dla gajowego. Chociaż nie ma rzeczy niemożliwych. Zostaniemy przy swoim zdaniu.
Dobrej nocy,
referent |
|
TAKI JEDEN DROBIAZG |
|
|
14 lat temu |
-->contessa |
Dla kogo nie jest jednoznaczna? Żartuję, moim zdaniem nie jest taka zła (w tym fragmencie). Przed chwilą pisałem o tym w S24: "To jest przepis, który dotyczy sytuacji, kiedy Prezydent na pewno żyje, tylko nie jest w stanie pełnić funkcji i wiadomo dlaczego tak się rzeczy mają (informuje o przeszkodzie albo sam Prezydent, albo stwierdza to TK w specjalnej procedurze, którą reguluje ustawa o TK). Na przykład Prezydent jest chory i ta choroba wywołuje trwałe skutki (w skrajnym przypadku Prezydent nie jest w stanie samodzielnie, świadomie działać). "Stwierdzenie przejściowej niemożności sprawowania urzędu" to jest w terminologii konstytucyjnej coś innego niż "śmierć" (przeszkoda trwała)".
To nie jest tak, że te procedury mają być "wypełniane" po sobie, jako fragmenty większej całości. One są alternatywne, każda przewidziana na nieco inne okoliczności. Zresztą nieważne, to w pewnym sensie prawnicze formalizmy, nie wiem czy jest sens urządzać na ten temat debatę na blogu. Przynajmniej ja nie chcę tego prowokować, chodziło mi o pewne pryncypia, które moim zdaniem są ważniejsze niż bieżąca polityka i -- nawet -- niechęć (uzasadniona) do gajowego. Zgadzam się też co do "sposobu" przejęcia władzy (kindersztuby, chamstwa, niepotrzebnego tryumfalizmu, braku szacunku dla zmarłych), który był z innego obszaru cywilizacyjnego; tu między nami nie ma sporu. |
|
TAKI JEDEN DROBIAZG |
|
|
14 lat temu |
-->Seaman |
Bez urazy, ale Ty chyba nie przeczytałeś mojego tekstu. Na tej samej zasadzie możesz twierdzić, że jestem grabarzem, bo wypowiadam się o pogrzebie prezydenta. Gdzieś dzwonią, ale nie wiadomo w którym kościele. |
|
TAKI JEDEN DROBIAZG |
|
|
14 lat temu |
@Seawolf |
Szoking! Świat zwykle nie zwraca na nas uwagi, a jak już zwraca, to potem trzeba przede wszystkim uważać ;-) Liczę na ciąg dalszy, jeśli będzie jakiś ciąg dalszy. Pozdrawiam,
referent |
|
dzisiaj bez Happy Endu |
|
|
14 lat temu |
-->Leopold |
Kiedy właśnie nie podtrzymuję tej tezy. Przeciwnie. Biorę całe nieporozumienie na siebie; jak zwykle odpowiada ten, który pisze.
Pozdrawiam,
referent
|
|
TAKI JEDEN DROBIAZG |
|
|
14 lat temu |
-->Niehrabia |
Procedura stwierdzenia zgony może trwać w takich warunkach dzień, może trwać tydzień, ale może też trwać miesiąc (badania genetyczne); wszystko przy założeniu, że mamy ciało.
To o czym piszesz jest diagnozą polskiego państwa: stanu bezpieczeństwa głowy państwa przy wizytach zagranicznych, dbałości o procedury, które są po to, żeby minimalizować zdarzenia losowe itd. Tego egzaminu państwo nie zdało; Tusk i B. Klich (to przecież jemu spadły dwa samoloty) do dziś zdają się nie wiedzieć, kto jest za to wszystko odpowiedzialny. Sorry, wiedzą kto, na pewno nie oni! Ale to są zupełnie inne rzeczy. Ciągłość władzy i trwanie państwa to jedno, a ta smutna reszta to drugie. W tym sensie mój tekst jest trochę abstrakcyjny, ale taki miał być. Rzeczywistość trzeba układać według zasad, a nie odwrotnie. Może kiedyś ktoś...
-
referent |
-1 |
TAKI JEDEN DROBIAZG |
|
|
14 lat temu |
-->Nurniflowenola |
Tak, to byłoby jakieś rozwiązanie. Na sytuacje kryzysowe idealne, bo: (a) pozwoliłoby zachować poparcie polityczne przy kandydacie (stronnictwie), który wygrał wybory, wbrew przypadkom losowym (zakładając, że Marszałek i Prezydent mogą być z innych obozów politycznych); (b) szybko i pewnie pozwalałoby przekazać i wykonywać kompetencje prezydenta; (c) nie powodowałoby zawirowań czysto politycznych i do pewnego stopnia drugoplanowych (wyłanianie kandydata, wybory itd.). Mniej więcej jak w Stanach. Problem jaki będziecie mieli związany będzie nie z tym, co ma robić wiceprezydent, kiedy prezydent nie żyje, ale co wiceprezydent ma robić, kiedy prezydent żyje i wykonuje obowiązki (zakres kompetencji wiceprezydenta w czasach bieżącej pracy, że tak powiem). Zwłaszcza gdy wiceprezydent będzie głosowany niejako w pakiecie z prezydentem (w wyborach powszechnych). W naszej tradycji konstytucyjnej to rozwiązanie byłoby - mimo wszystko - nowością.
Pozdrawiam,
referent
-
[Dopisek] Teraz widzę, że wiceprezydent ma być mianowany przez prezydenta. To jest dużo bardziej skomplikowane i kontrowersyjne. Kiedy ma być mianowany, czy prezydent może zmieniać swoją decyzję, czy ta osoba ma mieć jakieś kwalifikacje (kwalifikacje prezydenta - w sensie prawnym - zastępuje wybór przez obywateli) itd. |
-1 |
TAKI JEDEN DROBIAZG |
|
|
14 lat temu |
-->Niewolnik |
Jak zwykle w punkt i jak zwykle genialnie!
Pozdrawiam,
Wielbiciel ;-) |
|
z archiwum niewolnika: nr 0162 |
|
|
14 lat temu |
Re: ostrożnie z tym dziedziczeniem - wpierw radzę si ę rozwieść |
;-) Rzecz z dziedziczeniem (to prawda, że ograniczono "pulę", ale jednak zasada została, a z dziedziczeniem jest - w sensie prawnym - ten problem, że nawet w prawie spadkowym nie ma gwarancji dziedziczenia całego majątku; są różne sytuacje faktyczne, które uzasadniają ograniczenia ze względu na tzw. inne wartości konstytucyjne) jest o tyle ważna, że daje jasny trop, jaki jest status pieniędzy gromadzonych przez OFE. Czy one są "nasze" (mimo wszystko), czy upaństwowione, coś w rodzaju quasi-podatku (jak składki płacone do ZUS). Gdyby okazało się, że te pieniądze są "nasze", to Tusk nie może po prostu ich zabrać (bo np. prędzej czy później ktoś pójdzie z tym do TK, który najprawdopodobniej uwali całą "reformę"), tylko musi wymyślić jakiś "myk". Ciekaw jestem bardzo co to będzie.
Pozdrawiam,
referent
-
referent |
|
KRADNĄ |
|
|
14 lat temu |
@ŁŁ |
Powodzenia! Będzie wam trudno i nie wróżę sukcesu, jeśli zanadto będziecie się starali być anty-S24. Trzeba robić swoje i nie zważać na nich. S24 jest dziś przedsięwzięciem biznesowym. Żeby wyżyć i rozliczyć się z funduszy unijnych oni po prostu muszą żyć dobrze z "mejnstrimem", powoli sami się nim stając. To taka, powiedzmy, symbioza. W miarę subtelne oszustwo. Dlatego też, jeszcze raz, powodzenia!
referent |
|
Pierwszy wywiad Łażącego Łazarza. Kij w mrowisko. |
|