|
12 lat temu |
@TŁ |
Zajrzyj do @Kapitana, tam coś naskrobałem w kurzym języku ;-))
Obibok na własny koszt |
|
Hańba domowa |
|
|
12 lat temu |
@TŁ, nie uczestniczyłem w tych wykładach i prelekcjak TW Bolków |
Już na początku stanu wojennego ostro zwarłem się z prałatem Henrykiem Jankowskim i całą grupą tamtejszych koncesjonowanych opozycjonistów z konstruktywnej opozycji pod dobrą i szczegółowa kontrolą Kiszczaka i jego TW Bolków.
To miało swoje reperkusje w czasie gdy zostałem aresztowany, bo jako jedyny, który nie otrzymywałem żadnej pomocy z kościoła, a właściwie ze Św. Brygidy.
Stało się po tym, jak publicznie podczas jednego ze spotkań powiedziałem o swoich odczuciach po pewnym incydencie z gospodynią prałata w pierwszych dniach stycznia 1982 roku.
Prałat jeszcze w 1990 roku pamiętał o tamtym moim posadzeniu gospodyni i nalegał bym ją przyszedł przeprosić.
Nie przeprosiłem jej do dziś bo miałem rację co do jej współpracy (TW)z policją polityczną PRL, tak jak i jej pracodawca (KO).
Chociaż ostatecznie w dniu 25 czerwca 2010 roku (czyli tuż przed jego śmiercią) rozmawiałem z prałatem i się pogodziłem po tym jak przyznał dla mnie rację co do gospodyni.
Jemu odpuściłem ze względu na stan zdrowia oraz dlatego, ze wówczas poparł kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego przed II tura wyborów prezydenckich w 2010 roku.
Pogodziliśmy się, a na tę okoliczność mam nagraną naszą rozmowę na filmie 10 minutowym, który nikt dotychczas nie oglądał poz mną.
Przed ewentualną publikacją miał go obejrzeć prałat i proboszcz parafii Św. Brygidy, któremu dałem słowo, że nie upublicznię tej naszej rozmowy przed tym jak nie obejrzy go wcześniej sam prałat i proboszcz.
Prałat nie obejrzał i zmarł, a proboszcz go też nie oglądał więc film leży sobie jak pułkownik na mojej półce na CD.
Gdy pisałem, drukowałem i kolportowałem swoja bibułę nie utrzymywałem kontaktów z grupą Borsuka i dlatego uniknąłem aresztowania i wsypy.
Do dziś nawet najznakomitsi badacze nie mogą rozszyfrować niektórych ulotek, a wystarczyłoby tylko poświęcić parę złotych na badanie moich 3 maszyn do pisania by potwierdzić lub zaprzeczyć pochodzenia dwóch oryginalnych maszynopisów ulotek znajdujących się w zasobach IPN.
Prawda, ze jest to proste, gdy ma się te same maszyny do pisania, a nawet te same taśmy barwiące pochodzącej z tej samej partii oraz opis wywiezionych kserokopiarek i powielacza.
Tym bardziej, ze znalezione oryginały maszynopisów pochodziły z mojego byłego zakładu pracy, w którym pracowałem przed zatrzymaniem i aresztowaniem, bo to właśnie tam zostały te oryginały ulotek odnalezione już po moim aresztowaniu.
Znalezione w zakładzie ulotki nie zostały przypisane mojemu autorstwu, a nawet mojemu posiadaniu, tak więc nie znalazły się w moich aktach karnych prowadzonych w trybie dekretu o stanie wojennym w trybie doraźnym.
W krajach cywilizowanych, a nie w dzikim sprawa byłaby już dawno wyjaśniona, prawda?
Tu IPN nie ma pieniędzy by przeprowadzić badania maszyn i oryginalnych ulotek, a nawet powielonych kopii sporządzonych na ksero czy z matryc papierowych pisanych przecież na jednej z trzech maszyn do pisania.
Dopóki mam maszyny można to byłoby sprawdzić.
Ostatnio miałem włamanie do mojego archiwum, ale złodziei nie interesowały moje akta ani zabytkowe fanty w tym więzienne, zrobili jedynie zabór części samochodowych, akumulatora, prostownika i narzędzi.
Dla bezpieczeństwa maszyny do pisania zostały ulokowane w trzech różnych miejscach, tek by nie wsiąkły trzy na raz.
Z innej beczki śledzi ;-))
No i jeszcze jedno - czytam bardzo uważnie.
Podobnie czytałem listę założycieli Stowarzyszenia Godność, którego mogłem być akuszerem we Wrzeszczu przy Miszewskiego, ale zrezygnowałem jak tę listę dokładnie przestudiowałem - tak tak jest do dziś, gdzie łobuzy są razem z rzekomo ludźmi porządnymi, którzy wcześniej na polecenie TW Bolka śp. Annę Walentynowicz czy Gwiazdów usuwali ze związku.Tam gdzie w jakiejś organizacji widzę jednego zaprzańca mojej noga nie stanie razem z nim.
Dałem tego dowód nawet ostatnio w czasie powoływania rzekomo prestiżowego stowarzyszenia, którego byłem pomysłodawcą lecz przykleiła się to tej inicjatywy peowska szumowina 3miejska.
To między innymi tacy niepokorni jak piszący w roku 1981 współorganizował spotkania stoczniowców z tymi banitami, bo Bolków to miąłem ale gdzieś. Powinieneś wiedzieć o tym, bo były o to awantury, ze działacze z GSR organizowali takie spotkania z banitami, którym jednym z nich był piszący dziś te słowa.To wówczas trzeba było być odważnym by występować przeciwko TW Bolkom, a nie dziś, prawda?Dziś jest to kopanie leżącego, chociaż z drugiej strony kanalia nadal ostro wierzga, prawda?
Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt
PS
To takie małe bigosowanie, ale to też jest swego rodzaju bigos historyczny, którym się z Tobą podzieliłem wyżej.
PPS
Napisałem takie wspominki, a właściwie taki mały rys o latach działalności strajkowej i społecznej z pominięciem działalności czysto politycznej - jeśli chcesz to prześlę Tobie na PW - przeczytasz ocenisz i ocenisz czy warto coś takiego upublicznić? -....?
|
|
13 grudnia 2012 roku, wg. Donalda |
|
|
12 lat temu |
Ale sprawa miałaby przełożenie o skali światowej! |
Ciekaw jestem jak by z takiej sytuacji wybronił się rzekomy Europejski Trybunał Sprawiedliwości, gdyby wraz ze skargą zostały dołączone podpisy ponad 50% uprawnionych wyborców żądających rozwiązania tej całej bandy, prawda, że warto byłoby to obejrzeć i usłyszeć na własne oczy i uszy?
Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt |
|
Hańba domowa |
|
|
12 lat temu |
A może rozpocząć zbieranie podpisów pod referendum o rozwiązanie |
sejmu i senatu oraz w sprawie zmiany ordynacji wyborczej przyniosłoby pożądany skutek.
Przydałoby się zebrać podpisy od ponad 50% uprawnionych, a później nie odpuścić i rozpędzić tych dupków, co?
Skoro Naród Rzeczpospolitej Polskiej na podstawie Art. 4 tej ułomnej pokanciastostołowej konstytucji ma prawo wybierać tak i może ich odwoływać, prawda, że logiczne?
Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt |
|
Hańba domowa |
|
|
12 lat temu |
TAK! |
Nie palę od prawie 12 lat podobnie i nie trunkuję, a dragi, co to takiego?
Racja to, co tu Nam nawarzyli wszelkiej maści buracze bigosowniki kanciastostołowe, to może pojąć i osądzić tylko trzeźwy człowiek.
Obibok na własny koszt |
|
"Nie będzie picia wódki ze zdrajcami" [WIDEO] |
|
|
12 lat temu |
Marian Kowalski - DZIĘKUJĘ PANU ZA TE PANA CENNE SŁOWA! |
Nie może być tak, że w jednej organizacji są zdrajcy, zaprzańcy i ludzie prawi i godni, bo sam fakt bycia w jednej organizacji ludzi złych i dobrych jest niedopuszczalny, bo ci źli czują się rozgrzeszani za swoją podłość przez tych rzekomo dobrych i litościwych.
Z bandytami i zdrajcami człowiek porządny i prawy nie powinien zadawać ani dyskutować.
Marian Kowalski ma w tym co mówi bezwzględną rację i nic więcej nie mam tu do dodania czy do komentowania.
Obibok na własny koszt |
|
"Nie będzie picia wódki ze zdrajcami" [WIDEO] |
|
|
12 lat temu |
Według mnie powwinien zawisnąć bez względu na wiek czy ułomność |
Rzekłem
Obibok na własny koszt
|
|
Znajdzie cela dla Jaruzela! |
|
|
12 lat temu |
@TŁ |
Och nie pełnym sukcesem Szanowny @TŁ.
Bo jednak ocaleli tacy jak piszący te słowa, którzy są bardzo gruboskórni, nieprzemakalni i niezatapialni.
Witam i pozdrawiam.
Obibok na własny koszt
|
|
13 grudnia 2012 roku, wg. Donalda |
|
|
12 lat temu |
Przez prawie jeden miesiąc siedziałem z SB na służbie pod celą! |
Podobnie rzecz ma się i z internowanymi czy też zatrzymanymi a nawet rzekomo aresztowanym.
Zorientowałem się o tym,że pod celę dokwaterowano nam kapustę po tym, że ta kapusta nie miała ani jednego papierka o tym w jakim charakterze siedzi w areszcie rzekomo już kilkanaście miesięcy.
Wypadało, że siedział rzekomo jeszcze przed stanem wojennym.
Wszyscy coś posiadali ale nie ten kapuś esbecki.
Podobnie było też, ż rzekomo porwanymi i uprowadzonymi jak i internowanymi, których tworzono legendę opozycyjną.
Bo jak można wytłumaczyć takie oto fakty:
- Jednych aresztują i skazują za posiadanie ulotek na długo po tym jak inni, co je pisali i kolportowali po przeprowadzeniu rozmów zostali zwolnieni do domów w 1982 r. , a taka maturzystka Beata zatrzymana i aresztowana jest parę lat później?
- Jedni wyjeżdżają za granicę i we wrażych rozgłośniach radiowych występują przeciwko WRON, LWP, PZPR, a po powrocie do PRL nie spotykają ich żadne represje?
- Jak to jest, że ci sami, co występowali przeciwko reżimowi będąc na "zgniłym zachodzie" otrzymywali paszporty, a później uczestniczyli w przygotowaniach do Magdalenki nawet gdy byli rzekomo tej zdradzie przeciwni?
To wskazuje jednoznacznie, ze wśród tych rzekomych przeciwników OS i Magdalenki też byli i tacy, którzy odgrywali takie role, bo jak wytłumaczyć fakty jakie miały miejsce z ich uczestnictwem w sprawowaniu najwyższych urzędów w rzekome wolnej III RP?
Skoro byli przeciw OS i Magdalence - to dlaczego załapali się na stołeczki w III RP w najprzeróżniejszych konfiguracjach - z zaprzańcami i zdrajcami takoż, co?
Dal mnie wystarcza jedna akcja pojmania Bogdana Lisa, która rozegrała się na gdańskiej Oruni, by pojąć kto z kim grał, a później powziąć informację o zaginionych maszynach poligraficznych i wpadkach drukarni 3miejskich, o których najlepszą wiedzę miał Borsuk, u którego maszyny poligraficzne z darów się po prostu ulatniały.
O tym niech piszą ci co z Borsukiem współpracowali jak Andrzej Michałowski czy Lech Zborowski, bo piszący te słowa unikał Borsuka i jego koterii jak diabeł powinien unikać święconej wody i dlatego jego drukarnia nie wpadła w łapy SB, a nawet nie została nawet orientacyjnie zlokalizowana.
Wiem o tym z dzisiejszych akt IPN, że esbeckie psy w ogóle nie miały pojęcia gdzie ona się wówczas znajdowała i kto pisał, drukował i kolportował jej ulotki.
Piszący te sowa chociaż mógł być przy jakimś choćby i podstoliku OS to jednak nie zhańbił się w tej największej zdradzie narodowej nawet na etapie przygotować do niej.
Byłem i jestem jednym z najbardziej zagorzałych przeciwników OS i Magdalenki, a nawet siadania do rozmów z komunistami, bo przewidywałem właśnie to co dziś możemy oglądać na własne oczy.
Dziś nastąpiło za to poplątanie pojęć, bo ci co zgotowali ten Nasz los nad czy pod grubą kreską nadal chcą i odgrywają rolę oburzonych na III RP, ich dziecię narodzone wespół z komunistami.
Niektórzy z nich nadal bredzą o tym, że dzisiejsza III RP to rzekomo jest Polska wolna i niepodległa.
Głusi i ślepi!
Ślepi i głusi.
Na jedno i to samo wychodzi, a poza tym to czy oni są aż takimi głupcami czy cynicznymi graczami, nawet po tym czym już raz uraczyli Polski Narów?
Obibok na własny koszt |
|
13 grudnia 2012 roku, wg. Donalda |
|
|
12 lat temu |
Nie przypominam sobie by takie coś jak Donald był pod bramą NR 2 |
Nikogo takiego nie kojarzę, by przybył i chciał wejść na teren Stoczni Gdańskiej im. Lenina w Gdańsku po ogłoszeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku.
No chyba, że stanął w bezpiecznej odległości tam gdzie stało ZOMO i czołgi LWP z Warszawskiego Układu komuszego.
Zaś jeśli idzie o "wysokich lotach" gołębia "intelektualnego" Władysława Frasyniuka to warto zapoznać się z opinią wiceprzewodniczącego NSZZ Solidarność Mirosława Krupińskiego, który w swojej książce "Zaułki Zbrodni pisze o spotkaniu z tym "intelektualistą" z miejskiej komunikacji tak:
[quote]Gdzieś na przełomie lat 82/83 przywieziono do Łęczycy Władysława Frasyniuka. Przez kilka dni trzymano go oddzielnie a następnie „dokwaterowano” do nas. Było nas już wtedy ponad dziesięciu i od czasu do czasu zmieniano nam strategicznie cele. Po jednej z takich roszad znalazłem sie sam na sam z Frasyniukiem w małej celi z czterema pryczami. Zastanawiałem sie nad celem takiej rozrzutności metrażowej – cele były zwykle przepełnione, a tutaj pomimo dwóch pustych prycz nie dokwaterowano nam nawet wtyczki (byli tacy). Najmniej machiawelicznym wytłumaczeniem mogło być że cela miała dobry podsłuch i chciano posłuchać naszych rozmów. Rozbawiony pomyślałem że słuchających spotka raczej zawód bo Frasyniuka za tytana intelektu raczej nie uważałem - przeto szans na ekstrawertyczne dyskusje z mojej strony nie było. W jakimś jednak stopniu sie pomyliłem – Władek miał dziwnie wiele do powiedzenia. Nie mówił wprawdzie własnym językiem tylko cytatami z Michnika, Kuronia & Co, ale mówił zadziwiająco wiele i zadziwiająco płynnie. Wręcz recytował. Nie było w tym „prawie monologu” nic o „Solidarności” członkami KK której obaj byliśmy, ani o sytuacji Polski której wykładnikiem była nasza obecność w Łęczycy. Było natomiast bardzo wiele o strategii dojścia do władzy i o władzy tej przyszlym składzie. A ów referowany skład byl z grubsza taki, jak to dziś bym określił, pomagdalenkowy – czyli Frasyniuka idole, Frasyniuk i ci co z nimi trzymać będą. Frasyniuk mówił, a mnie przed oczami rysowała sie scena z Sienkiewiczowego potopu, kiedy to książę Bogusław Kmicicowi o postawie czerwonego sukna referował… Do tej pory nie jestem pewien co było powodem tej wylewności. Może wcześniejsza ulotka Grunwaldu, która po storpedowaniu Zjazdu tej organizacji w Grunwaldzie w lipcu 1981 i zapobieżeniu druku materiałów zjazdowych przez Zarząd Regionu Warminsko Mazurskiego, którego byłem wybranym właśnie przewodniczącym, deklarowała mnie Żydem. Może inspiracja Kiszczaka & Co, którzy mogli uważać mnie za kandydata na przyszłego magdalenkowca. Może wreszcie Frasyniukowe mniemanie że nikt okazji przyłączenia sie do przyszłej waadzy sie nie oprze i będzie o jej względy czynem i lojalnością zabiegał. Najbardziej dziś prawdopodobna wydaje mi sie mieszanina wszystkich trzech powodów - bo przecie ktoś musiał nam to tet a’tet w pół pustej celi zorganizować, a mój „wykładowca teorii przyszłej waaadzy” mówił otwarcie jak do swojego. A ja go, nieszczęsny, zbyłem jak głupiego dzieciaka i wyśmiałem (nie próbując nawet, z uwagi na spodziewany podsłuch i Frasyniuka własne walory intelektualne, polemizować) wywołując najpierw zdziwienie i konsternację, a następnie wyraźną wrogość. Musi co jakiś plan w stosunku do mnie się wtedy rypnął… Czyj? Była jeszcze później jakaś próba z jego strony podsunięcia mi do podpisania deklaracji że „uważam TKK za jedyną siłę przewodnią i reprezentację „Solidarnosci” i społeczeństwa”, a kiedy i to wyśmiałem – zostaliśmy wrogami. Właściwie - Frasyniuk został moim wrogiem, bo ja go po prostu lekceważyłem. Lekceważyłem niesłusznie – jak dowiodła późniejsza Magdalenka, której prescenariusz było mi dane wysłuchać w cztery oczy od Władyslawa Frasyniuka w wiezieniu w Łęczycy na początku roku 1983.[/quote]
Książkę można przeczytać lub pobrać na dysk TU:
http://members.iinet.net.au/~miroslaw/ZZ.htm
I chociaż nie uważam Mirosława Krupińskiego za ideał bohaterstwa czy odwagi, bo tę "poznałem" w czasie strajku w stanie wojennym w gdańskich stoczniach w grudniu 1981 roku, to jednak daję wiarę w to, co pisze Mirosław Krupińskie w swojej książce.
Swoją drogą to nie wiem do dziś w jakich okolicznościach M.Krupiński został wówczas zatrzymany i aresztowany, a przynajmniej brak jest wiarygodnego źródła w tym temacie.
W czasie strajku starał się i grał rolę bardzo nadętego bufona z racji pełnionej funkcji w KK Solidarności, to jest moja osobista refleksja i opinia, która nie wszystkim może przypaść do gustu, a szczególnie samemu MK.
Czy zgodnie ze swoimi słowami sam poszedł do niewoli i sam się poddał w dniu 16 grudnia 1981 roku, czy jednak został pojmany, bo o tym jakoś nie mogę nigdzie nie słyszałem.
Poza tym, co mówił dla mnie Bogusław Gołąb, który z nim był w dniu 16.12.1981 roku, że chciał pójść do ZOMO i się poddać.Po natarciu ZOMO i LWP na GSR stracił go z pola widzenia i też nie wie, co się dalej działo z Mirosławem Krupińskim.
Wiem jedno, że w tamtych dniach bohaterami byli Moi Koledzy Stoczniowcy (były też i Panie) którzy w liczbie około 50% stanu osobowego załogi Gdańskiej Stoczni Remontowej (3-3,5 tys.) wzięli udział w strajku zakładu zmilitaryzowanego jakim była Gdańska Stocznia Remontowa im. Józefa Piłsudskiego w Gdańsku.
To Oni byli bohaterami, bo nawet nie ci, co zostali zatrzymani i internowani, bo po zatrzymaniu nie mieli możliwości sprawdzić się w takich bojowych warunkach, w których jak wiemy doszło do zabójstw i mordów politycznych na dużą skalę w tym strzelanie do Bohaterskich Górników podczas pacyfikacji kopalni "Wujek".
Tak i inni wówczas strajkujący byli narażeni na takie lub podobne represje z utratą wolności, zdrowia lub życia.
Mogę zaświadczyć o tym, że Antoni Macierewicz był pojmany razem ze mną na terenie GSR i razem ze mną szedł w jednej dwójce do sali BHP Stoczni Gdańskiej tej samej gdzie był MKS i podpisano porozumienia sierpniowe w Gdańsku.
Tam na sali zostaliśmy rozdzieleni. On został zatrzymany, mnie wówczas wypuszczono wolno, bo jak wiem dziś nie było wśród nas (przynajmniej na nocnym posiedzeniu komisji z 14/15 grudnia 1981 roku gdy proponowałem zaminowanie butlami bramy, która już w dniu 16 sierpnia 1980 była po raz pierwszy zaspawana, a także czterech przyczółków mostów pontonowych oraz przygotowania dwóch mostów do ich rozczepienia przy pomocy holowników stoczniowych w przypadku natarcia ZOMO i LWP) eSBeckiego kapusia w naszym komitecie strajkowym w GSR.
Przypomnę, że w strajkach po wprowadzeniu stanu wojennego uczestniczyło około 199 zakładów w tym 40 zakłady zmilitaryzowane oraz około 100 tysięcy strajkujących.
W tej liczbie 40 zakładów zmilitaryzowanych była Nasza GSR, która po pacyfikacji w dniu 16 grudnia 1981 roku już w dniu 28 grudnia 1981 roku podjęła ponownie strajk w obronie imienia Józefa Piłsudskiego Swojej Stoczni, które usunęli ZOMOwcy i WRONiarze.
Po raz wtóry w niespełna 2 tygodnie nastąpiły kolejne masowe aresztowania Moich Kolegów Stoczniowców z Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego.
W tym strajku nie brałem udziału, bo już wówczas się ukrywałem a i nie posiadałem aktualnej przepustki by wejść na teren stoczni.
Byłem urlopowany do 15.01.1982 r. by w dniu 18 stycznia 1982 roku otrzymać wypowiedzenie z pracy z dniem 28 lutego 1982 roku.
W posiadanej opinie o pracy w GSR i przyczynach zwolnienia jest taki oto zapis:
Ci którzy się wprosili i poszli na wydziały porozmawiać z kierownikami wydziałów lub dyrektorami stoczni w dniu 4.01.1982 r. zostali aresztowani.
Większość z wówczas internowani nie chciałoby zaliczyć ani jednego z moich pierwszych trzech dni po aresztowaniu, podczas których byłem brutalnie przesłuchiwany i torturowany.
Jak dziś wiem, w niektórych ośrodkach internowania były warunki o wiele lepsze od typowych wczasów pracowniczych w latach PRL, za które przecież pracownicy i obywatele PRL musieli jeszcze płacić, prawda?
Tymczasem podczas internowania wroniej agentury Bolka i Bolkopodobnych, to WRONa dla tych swoich wczasowiczów dowoziła nie tylko alkohol i żarcie z hotelów i Pewexów ale i inny "towar".
Bolek to nawet nie jednego grubego zwierza mógł ustrzelić albo i ustrzelił, c.... go wie.
I żeby było jasne, to nie każde internowanie było takie same i w podobnych warunkach, bo warunki internowania były skrajnie różne od wczasowiska po najcięższy rygor więzienny należny kryminalistom za najcięższe zbrodnie kryminalne.
Jeśli ktoś miał maszynę do pisania, aparaty fotograficzne, kamery filmowe, urządzał sobie biesiady wykłady itp. fanaberie, to był gościem WRON, a nie ich więźniem i tyle w temacie internowania.
Cóż, przez pierwsze miesiące nie maiłem ani papieru ani czym na nim pisać, a nazwiska swoich oprawców wydrapałem na ścianie celi za pryczą, tak by klawisze ich nie przylukali.
Może ktoś taki jak piszący te słowa napisał TUSK na pryczy w KL Stutthof?
Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt |
|
13 grudnia 2012 roku, wg. Donalda |
|