Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika kassandra
13 lat temu Rodzice kontrahenci? Żadna osoba, ani żadna para nie ma prawa do dziecka. Dziecko jest osobą z jego własnymi prawami – i nie jest bynajmniej obiektem, ani tym bardziej nie jest czyjąś własnością. Przesłaniem doktora, a powinno to być także jego powołaniem, jest leczenie choroby i nie powinien on zajmować się czymś co jest poza i ponad jego celem, którym jest zdrowie człowieka. Zatem, doktor może i nawet powinien leczyć kobietę usuwając przyczynę bezpłodności, lecz nie ma prawa zajmować się „produkcją” jej dziecka. Zapłodnienie in vitro gwałci prawa dziecka. Pozbawia go synowskiego związku z jego pierwotnymi rodzicami - plemnik może być przecież donowany nie tylko przez męża, a komórka jajowa może pochodzić także od innej kobiety. I niesie to wiele zagrożeń psychologicznych dla dziecka związanych z własna tożsamością, a także z identifikacją z rodzicami.   W Ameryce Północnej narasta nacisk dorosłych dzieci pochodzących ze sztucznego zapłodnienia na sądowe dochodzenie ich własnych praw – prawa do poznania własnych rodziców, w tym biologicznych, prawa do znajomości swej genetyki, a także prawa to wsparcia finansowego.  Wiele z tych dzieci czuje się instrumentalnie traktowanym przedmiotem, który służyć ma przyjemności lub samospełnieniu rodziców, a nie osobą ludzką - podmiotem.   Przed sądami Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie decydowany będzie przypadek, kiedy rodzice, którzy zamówili, za pieniądze, usługę donoszenia płodu poczętego przed sztuczne zapłodnienie, chcą teraz by biologiczna matka przerwała ciążę, ponieważ dziecko ma Zespół Down’a.  Biologiczna matka odmawia przerwania ciąży, ale kontrahenci-przyszli rodzice twierdzą, że kontrakt został zerwany, bo dziecko będzie upośledzone umysłowo. A oni chcieli mieć normalne dziecko ...   Takich przypadków jest coraz więcej w krajach, gdzie prawa dziecka są podporządkowane prawom  rodziców, także rodziców-kontrahentów.       Z poważaniem, kassandra Popierać in vitro? To jak sikać do basenu!
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika kassandra
13 lat temu Polskość to „nienormalność” ale dla ... premiera Tuska Mówi Pani, że: „Jednak polskość to nie jest ani nienormalność, ani zapyziały zaścianek”. Tymczasem Donald Tusk zwierza się, przypomnę: "Polskość to nienormalność - takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać...”.   Przyjemnie mi zgodzić się z Panią.   Pozdrawiam serdecznie, kassandra -2 Słuchajmy Chopina!
Obrazek użytkownika Jurand
Obrazek użytkownika kassandra
13 lat temu Naskórkowo tylko wspólne „umiłowanie szabli” Owo „umiłowanie szabli” jest naskórkowo tylko wspólne. Etos rycerstwa polskiego, tak jak i całego zachodniego, osadzony był gruntownie w chrześcijaństwie. Stąd idea walki w obronie wiary i lojalność tej idei. Rycerz polski bronił słabszych i oszczędzał jeńców, bo znał wyrastające z chrześcijaństwa uczucie litości.  Dla samuraja litości nie było, bo skąd by się i brała. A jego „odruchowa” lojalność była służalczą swemu panu. Zdobyczne wdowy i dziatki mógł więc samuraj bez litości mordować. Zaś los jeńców był z góry przesądzony - przecież samuraj był łowcą głów. Snucie analogii pomiędzy kulturami polską i japońską jest zatem mylące. Obie kultury wyrastają przecież z całkowicie odmiennych korzeni. Z poważaniem, kassandra   P.S.  Żeby nie psuć atmosfery pojednania kultur, daruję już sobie przypominanie martyrologii japońskich chrześcijan. 1 Słuchajmy Chopina!
Obrazek użytkownika balsam
Obrazek użytkownika kassandra
13 lat temu Do Pana bu-dzina: Zapraszam do dyskusji, choć troszkę spóźnionej, na temat Pana blogu Zło Światłem Zwyciężaj. Z poważaniem kassandra czucie i wiara
Obrazek użytkownika seawolf
Obrazek użytkownika kassandra
13 lat temu Czego Tusk i Wyborcza znieść w Polsce nie mogą? Po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku duża część inteligencji, dopiero nie tak dawno zwalczająca PRL, zaczęła jeden za drugim zawiązywać sojusze z komunistami w zwalczaniu polskiego patriotyzmu. Mamy więc w pewnym sensie kontynuację procesu wynaradawiania rozpoczętego już w 1945 roku przez komunistów. I aż roi się w naszej sferze publicznej od Michników, Geremków i Mazowieckich. Od Trybuny Wyborczej do Tygodnika Powszechnego.  Trybunie Wyborczej przeszkadza polskość w dążeniu do realizacji jej neoliberalnego ideału – ponadnarodowego lewicowego globalizmu. Natomiast Tygodnikowi Powszechnemu, po śmierci Jana Pawła II, trudno się jakoś pogodzić z nauką Kościoła.    Rządzić zaś nami upiera się człowiek, który jeszcze w 2005 roku, w przystępie szczerości wynurzał się, że:  "Polskość to nienormalność - takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać...”      Dołącza do Donalda Tuska wielu takich jak Witold Gadomski z Trybuny Wyborczej. I czuć się musi ten pan bardzo pewnie, kiedy publicznie poucza, że: „Spoiwo polskiego narodu jest dość słabe: język, którym nie można się porozumieć w żadnym innym kraju, historia, w której więcej klęsk niż sukcesów, katolicyzm, który w okresie zaborów stanowił najsilniejszy wyróżnik polskości, lecz dziś coraz słabiej spaja Polaków. Polska kultura masowa jest imitacją globalnej mas kultury. Nawet polska kuchnia jest mało atrakcyjna i chętnie zastępowana przez kuchnie innych narodów”. Proszę pokazać mi choć jeden tekst z Trybuny Wyborczej, gdzie pisze się pozytywnie i bez kwalifikatorów o Narodzie Polskim. Ci wewnętrzni emigranci z Trybuny Wyborczej pragną przejąć władzę by Polska jako Polska przestała istnieć. Wtedy to przestaną być emigracją.     Czy przetrwamy? Zależy to od nas. Od tego, czy pozwolimy na eliminowanie w życiu publicznym kultury narodowej, tak jakby była ona już trupem. Na zastępowanie w szkole Cypriana Kamila Norwida – Harry Potterem, z równoczesną społeczną aprobatą zachwaszczania języka polskiego zbędnymi anglicyzmami? Czy będziemy chcieli przymykać oczy na znikanie ze świadomości publicznej takich pojęć i słów jak Polak, dziedzictwo i wartości narodowe, patriotyzm i ojczyzna? I na zwyciestwo wielokulturowości, poprawności politycznej, pluralizmu, relatywizmu i brukselskich biurokratów bez twarzy?            Z poważaniem, kassandra 0 Trzecia próba
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika kassandra
13 lat temu Na barykadzie: z błotem, czy bez? Co robi niezależny sędzia w przypadku diametralnego przeciwieństwa stron sporu?  Gdy jedna strona chce wolności do, zaś druga jest za wolnością od. Gdy pierwsza woła o wolność do „wulgaryzmów”: „Likwidatorom wulgaryzmów stanowczo nie”. Druga natomiast strona chce wolności od, i argumentuje: „Powodem mojego pierwszego logowania na Niepoprawni było obrzydzenie poziomem dyskusji na innych portalach. Dlatego W PEŁNI POPIERAM ten regulamin i proszę o jak najbardziej restrykcyjne ściganie "wykwitów" wulgaryzmów i wycieczek "ad personam" zamiast "ad rem". Administracja portalu ma do dyspozycji w rozdziale III, swój punkt 3.1.d. Pytanie tylko, czy jest ten przepis dostatecznie klarowny? I czy już w obecnej dyskusji nie wymagałby zastosowania? Wydaje mi się, że rozumiem intencje Administracji. Jej przedstawiciel mówi o bezpieczeństwie uczestników, a to nie jest lekkie stwierdzenie.  Jednocześnie, Administracja bierze na swoje barki problem odpowiedzialności za społeczną percepcję portalu. A ta jest zależna zarówno od głoszonych na portalu idei, jak i od sposobu ich komunikowania. Administracja jest zatem odpowiedzialna za to, że dyskusje są nie tylko tematycznie nieskrępowane, ale cywilizowane językowo i nie obrażają godności czytelnika. Dyskusja na forum, które ma ambicje kontrybuowania do Sprawy Polskiej jest bardziej skuteczna, kiedy siła argumentu nie jest przesłonięta pokazywaniem języka czytelnikowi, zamiast tym językiem argumentowania. Zapraszam więc Administrację portalu do zajęcia stanowiska w sprawie, która już niedługo może okazać się bombą zegarową. Bombą, która uderzy bardziej w Polskę Solidarną, niż Putin z Tuskiem i Palikotem razem wzięci. Jak się jest na barykadzie, to współtowarzysza walki nie obrzuca się błotem. Bo, ku uciesze przeciwnika, łatwo on z tej barykady spadnie. Pozdrawiam, kassandra P.S. To nie ma nic wspólnego z lubieniem pudli. Aktualizacja Regulaminu
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika kassandra
13 lat temu Mushin, fudoshin, Kościół Samego Siebie: bu-dzinowi w odpowiedzi Rozumiem i doceniam Pana poszukiwania osadzenia  w człowieku osądu moralnego . Wolności do odróżniania dobra od zła. Jednocześnie jednak nie jestem pewna, czy narzędzia filozofii buddyjskiej są najlepszym instrumentem do rozwiązywania problemów aksjologicznych lub duchowych.  Przecież z tego, co Pan pisze przebija „racjonalistyczna” potrzeba poszukiwania prawdy i zgodnie z nią określenia się w świecie.  Pojęcia mushin i fudoshin są wzięte z epistemologii buddyjskiej.  Ta zaś jako taka jest „irracjonalistyczna”.  Buddystę nie rażą sprzeczności w jego poglądach. Który z epistemologów pozawschodnich tolerowałby buddyjskie pojęcie „absolutnie sprzecznej samotożsamości”, kiedy jego sądy formalno-logiczne weryfikują się właśnie poprzez ich wewnętrzną niesprzeczność?   Taki mushin – stan „umysłu bez umysłu”, zakładający możliwość umysłu wolnego zarówno od myśli jak i emocji, kłóci się nawet z doświadczeniami noworodka, który rodzi się - mało tego, istnieje w łonie matki – ze zdolnościami odczuwania bólu i z odruchami wskazującymi na emocje strachu.  I emocje te są częścią jego rozwijającej się osobowości. Pomagają mu, a nie przeszkadzają, w jego orientacji w świecie. Nie można wyzbyć się tego, co jest zakodowane w mózgu jeszcze przed urodzeniem i co później wzajemnie oddziałuje ze środowiskiem, w którym się wzrasta.  Mushin jest spekulacją i utopią, która podobnie jak wróżby Cyganek, nigdy nie może być zweryfikowana.   Mogą więc sobie buddyści wiekami całymi dążyć w drodze medytacji do stanu nieosiągalnego nirwany, podczas gdy filozofia chrześcijańska doprowadza w sposób całkowicie racjonalny i intersubiektywnie sprawdzalny do poznawania bytu, a w teologii, Boga.  Zainteresowanie filozofią buddyjską na Zachodzie, które zaczęło się w latach sześćdziesiątych, jest wyzwaniem rzuconym rozumowi i chrześcijaństwu w szczególności. Tajemniczość, wewnętrzne sprzeczności i nastawienie na „ja” przyciągają zagubionych ludzi, którzy utracili busolę prawdy i fałszu, dobra i zła i piękna i brzydoty.   Parę lat temu w Kalifornii widziałam budynek nazywający się „Kościołem Siebie Samego” (Church of the Self): do takiego to „kościoła” wiedzie buddyzm.  Ojciec Święty Benedykt ostrzegał przed tzw. Religią Nowego Wieku (New Age), rozprzestrzeniającą się na pustyni duchowej Zachodu, która miesza wschodnie techniki relaksacyjne jak medytacja i joga z prawdziwą duchowością, Duchowością, jaką można znaleźć tylko w chrześcijanstwie.     A więc: joga i medytacja jako relaksacja mogą być skuteczne w terapii, ale mushinu nie wyprodukują, bo go nie ma, a i duchowo nas nie posuną do przodu.        Z poważaniem, kassandra   P.S. Dopiero teraz zauważyłam Pana odpowiedź, dziękuję.  Stąd ta moja spóźniona reakcja. Zaś sprawa, którą dyskutujemy nosi znamiona  ponadczasowej ...   k. Zło światłem zwyciężaj!
Obrazek użytkownika warmianka
Obrazek użytkownika kassandra
13 lat temu Nowotwór, którego nikt nie chce widzieć „ ... patriotyzm stał się chorobą psychiczną ...”.  Zepchnięcie patriotyzmu do psychiatrii jest samo w sobie najgroźniejszą chorobą współczesnej Europy.  Nowotworem, który toczy na naszych oczach Europę narodów. Niestety, bez diagnozy nie ma leczenia. A neoliberalna Europa, zajęta obroną zdobyczy hedonizmu, odwraca się od tej diagnozy tyłem. Gdy tymczasem muzułmańskie mniejszości przeprowadzają zwycieską rewolucję demograficzną, której nie da sie zatrzymać spóźnionymi gestami jak zakaz noszenia burek we Francji.   Z poważaniem kassandra Ojczyzna to ziemia i groby...
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika kassandra
13 lat temu Prawdziwi winowajcy Wicemarszałek Niesiołowski nie odrobił zadanej mu lekcji odkrycia prawdziwej przyczyny tragedii smoleńskiej. W żaden sposób głównym oskarżonym nie może być Jarosław Kaczyński. Prawdziwym winowajcą, a raczej winowajczynią jest pani Jadwiga Kaczyńska. Bo gdyby ona nie urodziła Jarosława, to ten nie namówiłby ś.p. Lecha do kandydowania na prezydenta. Ergo, ś.p. Lech nie dostałby swojej życiowej szansy, aby zmusić pilotów do niemożliwego lądowania w Smoleńsku. Winni być mogą także Pani Kaczynskiej rodzice i ich rodzice, a także rodzice jej męża. Logiczne? Cóż, łezka się komuś w oku kreci za Stalinem. Wujaszek Józef dobrze by wiedzial (razem z Berią), co z taką rodziną zrobić. I gdy zapytany, zza grobu poradziłby chętnie wicemarszałkowi, aby szybko posunąć się poza słowne tylko insynuacje do prawdziwej akcji przeciwko wrogom ludu. Z poważaniem, kassandra Smoleńska odpowiedzialność.
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika kassandra
13 lat temu Proszę bardzo Pozdrawiam serdecznie, kassandra Zmierzch dobrego wychowania - wynurzenia osobiste
Obrazek użytkownika contessa

Strony