Czyż wszyscy nie jesteście Chińczykami?

Obrazek użytkownika Hania Shen

„Nie chcecie, aby wasze filmy sprzedawały się w Chinach? Czyż nie jesteście wszyscy Chińczykami?”- takimi słowami zwrócił się do tajwańskich artystów na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Tokio szef chińskiej delegacji Jiang Ping (江平). Jiang zażądał, aby tajwańska delegacja używała nazwy „Tajwan, Chiny” lub „Chińskie Tajpej” i zagroził organizatorom festiwalu, że jeśli przy nazwie Tajwanu nie pojawi się słowo Chiny, to chińska delegacja nie weźmie udziału w ceremonii otwarcia festiwalu. „Pekin nie może ustąpić”, grzmiał Jiang.  Tajwańczycy zgłosili swój udział w festiwalu jako grupa z Tajwanu i odmówili zmiany. W rezultacie delegacje obu krajów nie pojawiły sie na ceremonii otwarcia."Czlowiek stworzony jest na to, aby szukac prawdy, a nie by ja posiadac."
Blaise Pascal

Brak głosów

Komentarze

[quote]Temat mojego wystąpienia to „Łamanie praw człowieka w Chinach”. Powiem szczegółowo tylko o czterech przypadkach, bo żeby omówić wszystkie potrzeba o wiele więcej czasu.

Pierwszy z nich to kara śmierci. Władzę Chin stosują karę śmierci o wiele częściej niż władze innych krajów. Na początku 2004 roku przedstawiciele Komunistycznej Partii Chin podali, że rocznie wykonuje się ponad 10 tysięcy egzekucji i taki stan trwa od 30 lat. Wiemy, że ponad 10 tysięcy, ale nie wiemy ile ponad. Wiadomo jednak, że na dzień dzisiejszy Chiny wykonują 97% wyroków śmierci na świecie.

Karę śmierci wymierza się nie tylko za ciężkie przestępstwa, ale też za przewinienia takie jak kradzież, czy od niedawna jazda pod wpływem alkoholu.

Sama egzekucja przeprowadzana jest taśmowo, tzn. skazani klęczą w szeregu z rękoma skrępowanymi na plecach, za więzy wkłada się wysoką na metr ponad głową deskę z nazwiskiem i krótkim opisem przestępstwa. Kat zabija strzałem w tył głowy.

Drugie łamane w Chinach prawo to regulacja rodzin. Mieszkaniec miasta nie może mieć więcej niż jedno dziecko, a mieszkaniec wsi więcej niż dwoje. Rodzina, która ma więcej dzieci narażona jest na szereg represji, począwszy od utraty przywilejów socjalnych w miejscu pracy, a kończąc na brutalnych pomysłach urzędników.

Znana jest sprawa, kiedy zmuszono do natychmiastowej aborcji około 50 rodzin pod karą publicznej chłosty kijem bambusowym na gołe pośladki – po jednym uderzeniu za każdy dzień stwierdzonej ciąży.

Kobiety w Chinach mają wyznaczony czas na urodzenie dziecka. Jeżeli nie uda się im urodzić w tym terminie, dokonywana jest aborcja. W przypadku zaawansowanej ciąży wykonywany jest zabieg – ciężarnej nieco poniżej pępka wbijana jest dwudziestocentymetrowa igła, po czym następuje poród martwego już dziecka.

Kolejny problem to handel ludzkimi narządami. Chiny zarabiają na tym około miliarda dolarów rocznie. Według państwowych raportów w Chinach w latach 1994-1999 przeprowadzono około 18,5 tysiąca transplantacji, a w okresie 2000-2005 liczba przeszczepów wynosiła już 60 tysięcy.

Na stronach internetowych chińskich szpitali do niedawna można było znaleźć informację typu: „Znalezienie odpowiedniego dawcy nerki może zająć tylko tydzień, maksymalny czas oczekiwania to jeden miesiąc. Jeżeli wystąpią nieprzewidziane problemy z narządem do przeszczepu, pacjentowi zostanie zaoferowany kolejny narząd, a operacja obędzie się w przeciągu tygodnia”.

Jak to możliwe, skoro w innych państwach średni czas oczekiwania na nową nerkę wynosi od 32 do 52 miesięcy, a czas przydatności żywej nerki to 24 do 48 godzin, a wątroby 12 godzin?

Aż do lipca 2006 roku sprzedaż ludzkich narządów była legalna. Niby prawo zostało wprowadzone, ale tzw. transplantacyjna turystyka wciąż się rozwija. Osoby, które decydują się na przeszczep w Chinach nie zastanawiają się, czy narząd pochodzi od dobrowolnego dawcy, czy od ofiary morderstwa, więźnia lub skazanego na śmierć. Chiński rząd dopiero w 2005 roku przyznał się do wykorzystywania narządów od skazanych na śmierć i straconych więźniów.

Ostatni problem, o którym powiem to istnienie w Chinach obozów koncentracyjnych Laogai. Nie jest znana liczba osadzonych w nich ludzi. Zachodni eksperci mówią o 16 do 20 milionów. Oficjalne dane Chińskiej Republiki Ludowej to 160 tysięcy.

Życie więźniów w obozach Laogai można porównać tylko do życia w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Podstawą wyżywienia jest pół litra polewki i bułka lub ryż bez żadnych dodatków. Na porządku dziennym jest wyczerpująca praca. Stosowane są kary takie jak np. stanie nago na mrozie lub w upalnym słońcu. Stosowane są tortury, bicie kijami i metalowymi prętami. Władze Chin stosują tortury żeby wymusić zeznania. Zmusza się osadzonych, by donosili na swoich współwięźniów.

Dodatkowym obciążeniem jest pranie mózgu, które odbywa się na dwóch ścieżkach. Pierwsza to świadomość więźnia, że może się nigdy nie wydostań z obozu, a druga to, że rodzina i bliscy więźnia zmuszani są do pisania listów, w których nie zgadzają się z ich zachowaniem i całkowicie się od nich odgradzają. Te listy są później odczytywane więźniom, którzy są zagubieni i zdesperowani.

Wszystkie przytoczone przeze mnie przykłady jednoznacznie świadczą o tym, że w Chinach łamane są prawa człowieka. Polska i inne kraje powinny zastanowić się, co mogą zrobić, by wymusić na Chinach żeby zakończyły reżim wobec swoich obywateli.

Jest to o tyle trudne, że przywódcy państw boją się podjąć stanowczych kroków, bo Chiny z dnia na dzień stają się światową potęgą gospodarczą. Sam przywódca Chin zapewnia, że prawa człowieka w ostatnim czasie znacznie się poprawiły i jest powód do dumy.[/quote]

i dalej czytamy:

[quote]Skazani na śmierć dawcami

Chiński rząd dopiero w 2005 r. przyznał się do wykorzystywania narządów skazanych na śmierć i straconych więźniów.

Krzysztof Łoziński w swojej książce pt. „Piekło środka – Chiny a prawa człowieka, 10 lat później” napisał:

Według posiadanych przeze mnie informacji, egzekucje wykonywane są w taki sposób, by w momencie pobierania organów, skazany jeszcze żył (ze względu na potrzeby transplantologii zmieniono nawet metodę egzekucji. Skazańcy, od których mają być pobrane rogówki, zabijani są strzałem w serce, a nie w głowę). Jeszcze przed egzekucją jest on przygotowywany do roli dawcy, co dostarcza mu dodatkowych cierpień. Przygotowanie to polega na przykład na wykonaniu kilku niezwykle bolesnych zastrzyków.

Łoziński podaje, że w 1993 r. Chiny sprzedały za granicę 1 500 nerek od skazańców.

Falun Gong – żywe źródło organów

Od momentu prześladowań praktykujących Falun Gong (1999r), liczba przeszczepu nerek podwoiła się gwałtownie. W 1998 r. przeprowadzono 3 596 przeszczepów nerek, a w 2005 r. blisko 10 000.

Wielu członków rodzin praktykujących Falun Gong, którzy zmarli w aresztach, donosiło, że widziało ciała swoich najbliższych z chirurgicznymi cięciami i brakującymi częściami ciała.[/quote]

Więcej tu:

http://omittedleads.wordpress.com/tag/rezim/

Na sprzedaż. - Kto da więcej ?




PS
Jak możni świata podskoczą do Chin, to stracą możliwość kupienia sobie lub dla rodziny "części zamiennych" w Chinach, więc jak widać znaleźli salomonowe wyjście.

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#97837