Biedna Zuzia, czyli tragedia smoleńska oczami dziecka
Malinka szturchnęła braciszka, po czym wyprężyła się jak struna:
- Liliput, wstawaj, hymn grają!
Chłopiec westchnął, odłożył jednak posłusznie klocki i stanął na baczność jak najprawdziwszy żołnierz. Tuż obok stała mama. Po policzkach spływały jej łzy. Liliput spojrzał na jej twarz i zapomniał, że miał właśnie zamiar trochę ponarzekać, że nigdy nie uda mu się skończyć tego statku kosmicznego, bo co chwila musi przerywać pracę i wstawać. Zamiast tego spojrzał w ekran telewizora i zapytał cichutko:
- To te same trumny co wczoraj?
- Nie, syneczku, to już nowe – odpowiedziała mama.
- To ile ich razem jest?
- Prawie sto – powiedziała mama.
- To dużo – rzekł chłopiec ze smutkiem. – Okropnie dużo, nie? – postanowił się jeszcze upewnić u Malinki, która chodzi już do trzeciej klasy, ma dziewięć lat, więc musi być niezwykle mądra.
Siostrzyczka jednak zbyła jego pytanie milczeniam. Nie dlatego, żeby go specjalnie zlekceważyć. Tak, oczywiście, też się czasem zdarzało, lecz nie tym razem. Teraz bowiem całą uwagę Malinki zaprzątnęła dziewczynka z ekranu telewizora. Miała śliczną buzię i długie, jasne włosy. Malinka wpatrywała się w nią i czuła, że coraz dotkliwiej boli ją serduszko.
- Biedna Zuzia – wyszeptała.
Dziewczynka ta nosi w rzeczywistości pewnie inne imię, ale Malinka nazwała ją Zuzią. Nie potrafiła po prostu myśleć o niej jak o jakiejś nieznajomej, musiała nadać jej imię. Bo stała się jej ona nagle bardzo, bardzo bliska.
Zuzia siedziała na kolanach pani, która przykucnęła naprzeciwko jednej z trumien.
- Kto jest w tej trumnie? – myślała Malinka z rozpaczą. – Tata Zuzi? Mama? Babcia? Dziadek? Pewnie jednak jej tata.
Dziewczynka na ekranie telewizora głośno, rozpaczliwie szlochała. Nie było tego wprawdzie wcale słychać, gdyż przemawiał akurat jakiś pan i to przed nim stał mikrofon, nie zaś przed tą małą,cierpiącą dziewczynką, na którą tylko na krótką chwilkę skierowano kamery. Dla Malinki nie miało to jednak znaczenia. Ona nie słyszała niczego poza szlochem Zuzi i nie widziała niczego poza jej zbolałą twarzyczką. Do czasu. Bo po chwili zaczęła dostrzegać także inne dzieci. Wzrok jej wyławiał je z tłumu, który płynął za trumnami jak czarny, żałobny welon.
- One wszystkie straciły tatusiów lub mamusie – uświadomiła sobie dziewczynka.
Wyobraziła sobie, co te wszystkie dzieci czują, co teraz przeżywają i wstrząsnął nią rozdzierający płacz. Mama przytuliła ją mocno do siebie, a z oczu jej znów potoczyły się ogromne łzy.
Malinka pamiętała tak płaczącą mamę z odległego czasu, kiedy umarł Papież. Było to całe pięć lat temu. Ona sama była wtedy w wieku Liliputa i nie chodziła jeszcze nawet do przedszkola, a braciszek jej był mały jak rajskie jabłuszko i mieszkał u mamy w brzuszku. Dla chłopczyka widok płaczącej mamy był więc czymś całkiem nowym i wprowadził do jego główki sporo niepokoju.
- To straszne, co się stało – rozumował – bo nawet mama płacze. Tata też jest smutny, ale on nie płacze, bo wiadomo – pan.
Więc także Liliput starał się nie płakać, choć nie było to wcale łatwe, bo na widok smutnej mamy robiło mu się przykro. Wiedział przecież, że rozbił się samolot i zginęło mnóstwo ważnych ludzi. Jemu też było ich żal.
- Zginął prezydent, czyli taki jakby król – tłumaczyła mu siostrzyczka, kiedy leżeli już w łóżkach, a mama szukała na półce książki z bajkami na dobranoc – i wszyscy najważniejsi genarałowie.
- To kto teraz będzie bronił Polski? – przeraził się Liliput. Na szczęście zaraz znalazł świetne rozwiązanie: – To ja muszę szybko zostać generałem!
Śniło mu się, że ma konia i szablę, zupełnie jak pradziadek ze zdjęcia, które pokazywała mu kiedyś mama.
A nazajutrz była piękna, wiosenna pogoda. Mama wciąż była smutna, ale starała się jak najwięcej uśmiechać do swoich dzieci. Wybrała się z Liliputem na plac zabaw. Rzecz jasna, Malinka chętnie by im towarzyszyła, ale musiała iść do szkoły, bo taka to już niesprawiedliwość spotyka wszystkie dziewięciolatki.
W piaskownicy Liliput wykopał przy pomocy mamy ogromny garaż podziemny. Potem wybudowali jeszcze autostradę i dwa zamki.
-Teraz pobawię się trochę samolotem – oznajmił chłopiec, sięgając do torby z zabawkami.
Mama przysiadła na nasłonecznionej ławce i, obserwując synka, pogrążyła się w myślach. Liliput zaś biegał wokół niej z metalowym samolocikiem w rączce i naśladował warkot silników. Wtem dźwięk się gwałtownie urwał i samolot runął na ziemię.
- Co się stało? – spytała zaskoczona mama.
- To ten samolot, o którym ciągle czytasz w gazecie – wyjaśnił Liliput. – Zestrzelili go.
- Kto go zestrzelił?
- Jeszcze nie wiem – odparł chłopiec – ale się nie martw, jak zostanę generałem, to się dowiem.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2234 odsłony
Komentarze
Biedna Zuzia, czyli tragedia smoleńska oczami dziecka
7 Marca, 2011 - 11:13
Moja mała siostrzenica, Madzia (11 lat)przejęta tragedią, w której zginęli śp. Pan Prezydent Lech Kaczyński oraz nasi najlepsi Rodacy, napisała wiersz, który mnie bardzo wzruszył. Pozwólcie, że go zamieszczę.
Pozdrawiam
,,Żałoba”
Nastała cisza, nikt się nie odzywa,
Każdy z niedowierzaniem oczy przemywa.
To trwało chwilę, samolot runął o ziemię,
A pasażerowie siedzą już w niebie.
Głowa państwa nie żyje,
Dzwon Zygmunta bije.
Słychać było wybuch, potem krzyk i płacz,
A naszą polską ziemię okrył smutku i żałoby płaszcz.
Lecieli by uczcić ofiary,
A teraz to Oni nimi zostali.
Julka
@Julka
7 Marca, 2011 - 11:29
Proszę szczerze i gorąco uściskać tą małą poetkę ..
Madziu masz serduszko piękne i szczere a tak wielkie.. jak dzwon "Zygmunta" o którym to wspomniałaś ..
pozdrawiam
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
" idź wyprostowany wśród tych co na kolanach.."/Z.Herbert/
/Klub Gazety Polskiej w Opolu/
http://andruch.blogspot.com
http://ngo.opole.pl/
-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>
I niech rośnie nowe pokolenie,
7 Marca, 2011 - 17:01
które - gdy my pomrzemy - będzie stało na straży Prawdy. Niechaj Ci, Madziu, dobry Bóg błogosławi.
Petrus
Rebellis
7 Marca, 2011 - 13:04
"...Zestrzelili go.
- Kto go zestrzelił?
- Jeszcze nie wiem – odparł chłopiec – ale się nie martw, jak zostanę generałem, to się dowiem..."
Ja też wierzę w nasze dzieci.
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
jwp
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Miejmy nadzieje ze dadza mu dorosnac
7 Marca, 2011 - 14:56
Miejmy nadzieje, ze nie bedzie sam.
nie,nie bedzie sam...
7 Marca, 2011 - 18:46
choc tymrazem to ja mam nadzieje,ze uda sie NAM oszczedzic chlopcu tego.To nasz obowiazek.
LP
LP
Biedna Zuzia
7 Marca, 2011 - 21:07
My dorośli, musimy cały czas uczyć się od małych dzieci spostrzegawczości i zdrowego osądzania sytuacji. Dzięki za ten wpis. Jest nieprawdą, że mężczyźni nie płaczą.
kiedy ten chłopiec dorośnie i zostanie generałem
7 Marca, 2011 - 23:00
to może spełnią się słowa ojca Klimuszki "Polska będzie źródłem nowego prawa na świecie, zostanie tak uhonorowana wysoko, jak żaden kraj w Europie."
pozdrawiam .
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart