Wiecie, muszę wam się do czegoś przyznać... nie znam szczegółów ani hazardowej ani stoczniowej afery, przynajmniej w tym stopniu by o nich polemizować ( znaczy o szczegółach, i np. z kimś kto udowadniałby niewinność całej pogrążonej sitwy)
Mam jednak oczy, jakiś tam chyba nieupośledzony rozum, widzę, obserwuję, rejestruję i czasem ocenię.
Będzie jakies dwa lata temu wstecz, zaczęły jak grzyby po...