Autorytety władzy
Normalnym zjawiskiem stało się, że dana władza lub partia polityczna stara się gromadzić wkoło siebie osoby, które w oczach opinii publicznej cieszą się autorytetem.
Oczywiście nie jest to nic takiego, metodyka znana tak długo jak i sama polityka. Specjalnie mnie to nie dziwi, po takiego rodzaju wsparcie sięga się zarówno z prawa jak i lewa i zapewne system ten działa tak samo wszędzie na świecie. Możemy założyć, że spoisty zapas różnych autorytetów danej partii buduje niejako zdanie na jej temat w oczach opinii publicznej. Zabieganie po wszelkiej maści społeczne i medialne autorytety przybiera szczególnie nasila się w okresie kampanii wyborczej. Partie przeznaczają wtedy ogromne środki na zwerbowanie, niekiedy niezajmujących się polityką ważnych osób tylko po to by wyraziły o danym ugrupowaniu czy konkretnym kandydacie przychylne zdanie, co ma się przełożyć na wyniki w sondażach. Osobiście jestem zdania- co lubię powtarzać- że Polacy mają dziwną tendencję do wytwarzania własnych niepowtarzalnych, a nawet oryginalnych wzorców, częściej jednak destrukcyjnych niż twórczych. W Polsce polityczne i nie tylko polityczne zabiegi urastają często do rangi wojny niosąc ze sobą pasmo różnych toksycznych zachowań, nie inaczej jest też z doborem tzw. autorytetów, które często w tej wojnie stoją na pierwszej linii frontu. Natomiast z jakich autorytetów korzysta nasza władza i jakie to wartości te osoby wnoszą czy wnosiły, trzeba się zastanowić.
Jaka władza takie autorytety
Pokuśmy się o uzasadnione stwierdzenie, iż nie zawsze ktoś kogoś popiera z powodu, że uważa jego pogląd za słuszny, a jedynie z gratyfikacji, jakie ze sobą niesie to poparcie lub po zwykłej znajomości. Jeśli by uznać, że tak działa u nas system pozyskiwania ważnych person to nie ma się co dziwić dlaczego pewna Platforma, jako najbogatsza partia rządząca w historii Polski, takowych posiada najwięcej, oczywiście "dużo" nie znaczy "dobrze". Jeśli wiec mówimy o pierwszej linii frontu to warto mieć na niej kogoś i odpornego na kule, i mięso armatnie przeznaczone na straty. Bez wątpienia wyróżnia się Władysław Bartoszewski, postać równie ciekawa, co kwestia jego profesury, ciekawe są również wypowiedzi pana Bartoszewskiego, których komentować i przytaczać nie wypada. Wypada, a nawet trzeba pogratulować zdrowia i swoistej bezkarności, której z racji wieku się dorobił, jak i ciętego języka. Otworzył nam też oczy na to, iż osoba, którą ktoś uznaje za autorytet nie zawsze ma wyłączność na rozum i jak blisko bywa "profesorowi" do intelektualnego rynsztoka. Donald Tusk udowodnił, że można panem profesorem szczuć, ale pana profesora szczuć nie można lub nie wypada, bo za stary, albo może zbyt wybitny. Wśród osób, które obrzydzały skutecznie polityczne salony, na wysokim miejscu pojawia się Janusz Palikot i zdecydowanie zasługuje na miano mięsa armatniego ostatnich wyborów, o ile Bartoszewskiego można wytłumaczyć chociażby wiekiem, to Palikota jedynie tym, że prawdopodobnie wpadł do kadzi z żołądkową gorzką w lubelskim Polmosie i teraz pokutuje kondycją zdrowia psychicznego. Oczywiście jest to jedynie czysta spekulacja. Janusz wzorem moralnym ani intelektualnym rzecz jasna dla nikogo nie był i chyba nie będzie, ale wkład finansowy oraz odwracanie uwagi od szalejącej wówczas powodzi to zasługi dla partii jakich nie można mu odmówić. Poziomem wypowiedzi i czynów zdecydowanie Palikot przewyższył nawet Platformę i gdy tylko spełnił swoje zadanie to won z wozu… Oczywiście gdybym uparł się na wyliczanie do joty ludzi, którzy poszargali sobie reputację przez agitację władzy lub z kolei powiązali się z innymi, co władzę popierali wcześniej, to lista byłaby znacznie dłuższa. Wspomnieć należy też Kubę Wojewódzkiego autora paszkwilanckich audycji radiowych w radiu ESKA i telewizyjnego show w TVN, szkoda gadać…
Prezes rządzi, prezes radzi…
Pewnego razu podczas dyskusji przytoczyłem pewien zasłyszany gdzieś zdanie, którego użyłem jako argument; że Polska, jest jak firma w czasach komuny, gdzie ‘’dupą’’ tkwimy w kapitalizmie, ale głową w socjalizmie i to głębokim, wszyscy przytaknęli. Chcę jednak przytoczyć ten kolokwialny argument dlatego, że podobnie jest z polskimi partiami politycznymi. W partii rządzi prezes i to on stoi za sterem okrętu, dobiera załogę a niepokornych wyrzuca za burtę. Dokładniej się przyglądając zauważymy, że czy to z kryzysowych oszczędności, czy zwykłego tupetu absolutnego władcy, także prezesa danego ugrupowania kreuje się męża stanu. Podnoszę tu kwestie wszystkich partii, bo wszystkie działają podobnie, niestety te skupiające bardziej wyrafinowane i pozbawione skrupułów towarzystwo sukcesywnie wygryzają te mniej krwiożercze, a potem zabierają się za nas. Warto też wspomnieć o specjalistach od popularnego ostatnio "piaru", którzy z największego politycznego gniota od czasu PZPR potrafili zrobić, polityczną ikonę i przysłowiowy lek na całe zło. Cóż, wszystko byłoby dla nich "ok", gdyby nie fakt, że serwowane w mediach wypociny nijak nie przekładają się na rzeczywistość i nie zmienią tego ani spece od piaru, ani nie wiadomo jak dobrze opłacone autorytety.
http://casuals-ag.blogspot.com/ zapraszam!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 743 odsłony