Obalanie zabobonów. Odcinek 3.
Obalenie zabobonu: Równouprawnienie w sporcie jest bardzo złe.
Kinga Dunin w tekście Kobieta biega taniej pisze:
Powtarzanie, że kobiety są dyskryminowane, dyskryminowani są ludzie niepełnosprawni, a zapewne najbardziej dyskryminowane są niepełnosprawne kobiety, wydaje się nie mieć większego sensu. Wszyscy to wiedzą, i co z tego? Już się to osłuchało i jeśli ktoś ma usłyszeć, trzeba sposobu, czegoś bardziej spektakularnego, uderzającego. Tak żeby ludziom świeczki w oczach stanęły. Jakaś akcja uliczna? Te z kolei już się opatrzyły, więc jeśli decydujemy się na uliczne występy, też trzeba chwilę pogłówkować, jak to zrobić. I zapewne długo główkowali organizatorzy tegorocznego Maratonu Solidarności, zanim wpadli na pomysł, jak przy okazji biegania zwrócić uwagę na problem rażących niesprawiedliwości. (...)
Cóż takiego wymyślili? Trzeba pokazać wszystkim w sposób aż za bardzo wyjaskrawiony, jak wygląda nierówne traktowanie. Na co ludzie najbardziej zwracają uwagę? Ano na nagrody, na zwycięzców. Niech więc zobaczą, że ważniejsza od wysiłku jest płeć albo fizyczna niepełnosprawność. I wszystko to świetnie widać w sposobie podziału puli nagród. Pierwsza nagroda dla mężczyzn - 10 tys. zł. Potem jeszcze następne nagrody pieniężne, aż do ósmego miejsca, za które mężczyźnie zostanie wypłacone 600 zł. A kobiety? Kobieta biega taniej. Pierwsza lokata - 5 tys. zł, szóste miejsce - 500 zł, siódme i ósme - figa z makiem. Jednak jeszcze niżej, nawet dużo niżej ceniony jest wysiłek na wózku. Mężczyźni: pierwsze miejsce - 1,2 tys. zł, drugie - 800, trzecie - 500. Kobiety - 500 zł za pierwsze miejsce, za drugie i trzecie - nagrody rzeczowe. Apaszka? Guma do żucia? Uścisk dłoni prezesa? Niech każdy widzi, jak bardzo różni się w Polsce sytuacja kobiety na wózku od sytuacji mężczyzny biegnącego na przedzie.
Kinga Dunin wścieka się na organizatorów biegów, ale wścieka się niezasadnie. Oto bowiem idea nie równouprawnienia ma w sporcie głęboki sens. Na razie w sporcie równouprawnienia nie ma, aczkolwiek wartość nagród w wielkoszlemowych turniejach tenisowych dla kobiet jest równa wartości nagród w tych samych turniejach prowadzonych w formule open, tyle, że wartość nagród to jeszcze nie wszystko. Generalnie w sporcie równouprawnienia nie ma i to jest dobre. Bardzo dobrze, że kobietom wolno grać we wszystkich turniejach szachowych, natomiast mężczyznom w turniejach dla kobiet grać nie wolno. Bardzo dobrze, że każda szachistka może brać udział w cyklu mistrzostw świata w formule open i że żaden szachista nie może zagrać w cyklu mistrzostw świata kobiet. Dla kogo dobrze? Oczywiście dla kobiet, przy czym, jakkolwiek w sporcie panuje dyskryminacja mężczyzn, którzy za osiąganie wyników o kilka klas lepszych od wyników osiąganych przez kobiety dostają mniejsze, niż kobiety, pieniądze, dyskryminowanych mężczyzn żałować nie należy.
Dunin nie rozumie, że gdyby organizatorzy Maratonu Solidarności nie ustanowili osobnych nagród w kategorii kobiet, to żadna kobieta nie zarobiłaby na tym biegu ani grosza. Zresztą, nie trzeba być znakomitym znawcą sportu, żeby prawidłowo odpowiedzieć na pytanie o to, ile zarabiałyby szachistki, gdyby nie organizowano dla nich osobnych turniejów. Albo na pytanie o to, kto wiedziałby cokolwiek o Jelenie Isinbajewej, gdyby dziewczyna skakała w jednych zawodach z tyczkarzami.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 548 odsłon