Chamstwo i góralska muzyka
Chamstwo i cwaniactwo moich rodaków na Zachodzie jest czasami nie do zniesienia. Ostatnio stałem w kolejce w ogródku piwnym w Monachium, chcąc kupić coś ciepłego do zjedzenia i piwo dla mnie i mojej towarzyszki. Przede mną stał jakiś Polak w średnim wieku, około czterdziestki i rozmawiał z innym zatrudnionym tam młodszym od niego Polakiem. W pewnym momencie kilka osób za mną stanął w kolejce następny mój rodak, znacznie młodszy. Jak się okazało, znajomy owego czterdziestolatka przede mną. Bo po wymianie pozdrowień starszy zaprosił młodszego do kolejki obok siebie, czyli zaproponował mu bezczelnie pominięcie kilku osób, co młodszy bez oporów uczynił. Gdy zwróciłem mu uwagę po niemiecku, że tam nie stał, odpowiedział, że oni byli, są razem. Nie chciałem dalej toczyć sporu, a Niemcy w kolejce na razie nie zorientowali się w oszustwie. Dopiero gdy starszy kupił, zapłacił swoje i poszedł z napojami i jedzeniem do stołu, a młodszy dopiero wtedy zaczął zamawiać dla siebie, Niemcy się oburzyli, bo zorientowali się także, że zostali oszukani, ale mój rodak nie zrażony tym nabył swoje i poszedł.
… Niedługo potem jechałem na wyspę Cres w Chorwacji. Ażeby dostać się z lądu, z półwyspu istryjskiego, na wyspę, trzeba skorzystać z promu. Przyjechawszy do portu ustawiłem się jak każdy w kolejce samochodów, która w pełni sezonu była wkrótce już tak długa, że możliwe, iż ostatni musieliby czekać na następny statek. W momencie gdy zaczęto wpuszczać na prom samochody zgodnie z kolejnością ich przybycia, ja byłem gdzieś w pierwszej dziesiątce chętnych, zobaczyłem, że całą kolejkę wyminął pajero na polskich numerach rejestracyjnych i zaczął się wpychać przed mojego poprzednika, Francuza. Ten, najwidoczniej nie chcąc wywoływać awantury, wpuścił go przed siebie, czego ja bym nie zrobił.
No cóż, chamstwo i góralska muzyka, jak mawiano, w polskim wykonaniu. Tyle, że wstyd. I to taki, że czasami wolę się poza Polską nie odzywać głośno w mym ojczystym języku, żeby mnie z owym chamstwem nie utożsamiano.
Tyle się mówi, że zawsze nasz kraj należał do łacińskiej cywilizacji zachodniej i że członkostwo w Unii itp. nie jest niczym szczególnym dla ludzi znad Wisły i Odry. Skoro tak, to może to chamstwo i cwaniactwo cechuje tylko tych Polaków, którzy przybyli do Polski z krajów dalej na wschód od niej położonych i trzeba kilku pokoleń, żeby wytępić w nich brak szacunku dla innych i cwaniacką mentalność?...
Gdyby polskich elit, polskiej inteligencji nie wytępiono w czasie II wojny i po niej i nie wprowadzono zastępczej entelygencji, problemu by prawdopodobnie dzisiaj nie było, bo przecież Polacy w dawnych czasach znani byli m.in. z rycerskości i grzeczności.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4540 odsłon
Komentarze
Chamstwa nie brakuje
26 Sierpnia, 2013 - 13:54
nie bardzo jednak rozumiem to zdanie:
"Skoro tak, to może to chamstwo i cwaniactwo cechuje tylko tych Polaków, którzy przybyli do Polski z krajów dalej na wschód od niej położonych "
Czyżby Pan z Warszawy?
Kazek
Kazek
Re: Chamstwa nie brakuje
26 Sierpnia, 2013 - 16:09
Może określenie to nie było całkiem precyzyjne, zgoda, ale już w kontekście następnego zdania jest czytelniejsze. W sumie to chyba rzecz w obyczajach nowobogackich, a tych jest - jak sądzę - najwięcej wśród następnych pokoleń po tych, którzy przyszli do Polski ze wschodu wspólnie ze znaną armią, która naszła Polskę w 1939, a potem znów w 1944 roku.
Witek
Chamstwo nie tylko z Warszawy
26 Sierpnia, 2013 - 22:53
Jesli Ci brak argumentow to co masz do Warszawiakow ?
Chcesz wszystkich obrazac ,jakim prawem ,kim ty jestes ?
Z jakiego miasta ? Napisz Kazek jakim waznym antychamem jestes.
Pozdrowienia od warszawiaka .
No, no...
26 Sierpnia, 2013 - 13:57
Witku z miasta, już po tych słowach mnie zmroziło:
"...
Gdy zwróciłem mu uwagę po niemiecku, że tam nie stał, odpowiedział, że oni byli, są razem. Nie chciałem dalej toczyć sporu, a Niemcy w kolejce na razie nie zorientowali się w oszustwie..."
Przysłowiowa kropla to: "...czasami wolę się poza Polską nie odzywać głośno w mym ojczystym języku, żeby mnie z owym chamstwem nie utożsamiano..."
Możesz uznać mój komentarz za uzasadnienie"jedynki".
I jeszcze dodam. Mój maż mówi po niemiecku świetnie. Może spokojnie uchodzić za Niemca.Nigdy jednak nie odezwał się do rodaka po niemiecku, kiedy spotkał go gdzieś na zachód od Odry.
Sytuacje bywały przeróżne i często ubolewał nad tym, ale zawsze trzymał stronę swoich. Zwłaszcza w Niemczech.
Re: No, no...
26 Sierpnia, 2013 - 16:29
Naturalnie, gdyby trzeba było pomóc Polakówi za granicą, jest oczywiste, że rozmawiałbym z nim po polsku, co zrsztą nie raz miało miejsce. Nie pojmuję, dlaczego używanie jakiegokolwiek języka można oceniać negatywnie lub pozytywnie. A gdybym odezwał się po angielsku w Anglii lub hiszpańsku w Hiszpanii, to co? A generalnie, w sumie było nie o języku, tylko o obyczajach. A że to temat niewygodny, to wywołuje liczne i różne reakcje, jasne. Nawiasem mówiąc, ten obyczaj lekceważenia innych w kolejce (bo co? mój czas jest droższy i ważniejszy od czasu innych? Bo ja mam pierwszeństwo, a na jakiej zasadzie?) denerwuje mnie również wówczas, gdy ma miejsce w czysto polskim otoczeniu, BO TO JEST NIELICZENIE SIĘ Z REGUŁAMI GRY - DLA WŁASNEJ KORZYŚCI!!!
Witek
oczywiście - wśród innych narodów nie ma cwaniaków
26 Sierpnia, 2013 - 13:58
Ja szanownemu blogerowi opowiem inną historyjkę z wakacji. Przejeżdżałem sobie przez Niemcy richtig fajnymi autostradami. Pominę to, że zajęło to ponad dobę z powodu ogromnych korków (a nie 12 godzin jak planowałem). Gdy omijalismy kolejny korek zwykłymi drogami szukaliśmy kolejnego wjazdu na autostradę - przy tym który wybraliśmy był ogromny korek. Jechałem wolno przez niemieckie miasteczko, zwolniłem na skrzyżowaniu szukając właściwej drogi - jadący za mną kierowca niemiecki potraktował mnie klaksonem. Na skrzyzowaniu ustawił się na innym pasie. Gdy ruszył z tyłu szybko wyjechał kabrioletem inny kierowca niemiecki i na chama wcisnął się przed niego - powodując nawet zagrożenie kolizją. Tym razem jednak niemiaszek nie zareagował klaksonem. Oczywiście można starać się udowadniać, że ten cham i cwaniak w kabriolecie to pewnie Polaczek, no bo przecież Niemiec by się tak nie zachował. Ja jednak twierdzę, że chamstwo i cwaniactwo jest ponadnarodowe. I kajanie się jacy to Polacy są cwaniacy bez kultury świadczy tylko o zakompleksieniu. Podczas przejeżdżania przez zakorkowane niemieckie autostrady zauważyłem też, że podjeżdżanie jak najdalej zablokowanym pasem i wciskanie się tuż przed zwężeniem jest również w Niemczech powszechną praktyką. Traf chciał, że cham w pajero był Polakiem - równie dobrze mógł mieć inną narodowość i wtedy wywody o polskim cwaniactwie byłyby nieco pozbawione sensu.
oszołom z Ciemnogrodu
oszołom z Ciemnogrodu
A przy okazji - odczep się pan od góralskiej muzyki
26 Sierpnia, 2013 - 14:11
Jest bardzo fajna - lepsza od tych wszystkich podróbek zachodniej muzyki, którymi nas karmią w mendiach.
oszołom z Ciemnogrodu
oszołom z Ciemnogrodu
Re: oczywiście - wśród innych narodów nie ma cwaniaków
26 Sierpnia, 2013 - 16:00
Podjeżdżanie do przodu przy zwężeniu drogi jest zalecane, ponieważ pozwala szybciej rozładować ewentualny korek. Resztę podtrzymuję, nie zgadzając się oczywiście z tym, że moje obserwacje i komentarz do nich są rezultatem zakompleksienia, jakiego niby.
Witek
Jak ze ślepym o kolorach.
26 Sierpnia, 2013 - 17:53
Czytaj pan ze zrozumieniem - nie chodzi o ewentualny korek, lecz o istniejący korek. Ciekawe jak może go rozładować wciskanie się na chama przed auta na sąsiednim pasie stojące już w korku. To czy się pan zgadzasz z tym, że jesteś zakompleksiony czy nie - nie ma nic do rzeczy. Takie są fakty. Mnie na francuskiej stacji benzynowej nacięli na ładnych parę litrów - wg wskazań na dystrybutorze jechałem na oparach, nigdy tyle nie zatankowałem w Polsce. Francuz udowadniał, że bak ma większą pojemność niż twierdzę a poza tym auto stało krzywo. Udawał, że nie mówi po angielsku, ale jakoś zrozumiał o co mi chodzi. Czy mam z tego wysnuć wniosek, że wszyscy Francuzi to złodzieje i oszuści? Pozostanę przy swoim - chamy, cwaniaki, złodzieje i oszuści występują we wszystkich społeczeństwach i narodach. Jak pan się wstydzisz polskości to świadczy o kompleksach a nie "wyższości" w stosunku do reszty rodaków. Przy okazji przypomniał mi się inny przykład: na jednym z francuskich kampingów na portierni poinformowano mnie - z pewnym podziwem - że restaurację prowadzi Polak "messie Stanislao". Rodak na cwaniaczka, który oszukuje miejscowych mi nie wyglądał. Więc nie uogólniajmy jednostkowych przypadków.
oszołom z Ciemnogrodu
oszołom z Ciemnogrodu
Re: Chamstwo i góralska muzyka
26 Sierpnia, 2013 - 14:07
Co masz kolego do góralskiej muzyki? Rozumiem że koledze bliższe discopolo.
------------------------------------------------------------------------
http://www.kapela.info/mp3.php?id=578
Re: Re: Chamstwo i góralska muzyka
26 Sierpnia, 2013 - 15:55
Do góralskiej muzyki nie mam nic - takie jest po prostu powiedzonko, które zacytowałem. Wręcz odwrotnie - bardzo ją lubię, a zwłaszcza jazz oparty na góralskiej muzyce ludowej.
Witek
Witek miejski w odróżnieniu od Witka wiejskiego ???
26 Sierpnia, 2013 - 16:21
A'propos zakompleksienia; może autorowi pomoże lektura artykułu "Wyspa niemieckiej rozpusty" w 33 n-rze "wSieci". Mają czego się wstydzić. A autor odzyska odwagę do mówienia po polsku.
pees
do tej pory sądziłem, że tylko ostatnie buractwo wstydzi się swojego języka. A teraz tym bardziej tak uważam.
Re: Witek miejski w odróżnieniu od Witka wiejskiego ???
26 Sierpnia, 2013 - 16:40
Proszę Szanowny Adwersarzu jescze raz przeczytać mój tekst, ja się nie wstydzę i nigdy nie wstydziłem mojego polskiego języka; ja się wstydzę pozbawionych zwykłego dobrego wychowania cwaniackich rodaków i nie chcę być z nimi utożsamiany ani w kraju ani poza nim. I tyle. Co do buractwa - zgadzam się.
Witek
Właśnie usłyszałem dowcip:
26 Sierpnia, 2013 - 18:10
"gdybyś był pinem to brzmiałbyś 1234". A gdybyś był hasłem, to "admin".
Re: Chamstwo i góralska muzyka
26 Sierpnia, 2013 - 20:33
A, zapytam, skąd tak wiele głosów krytycznych?
Sam spotkałem się się z określonymi zachowaniami moich rodaków będąc za granicą. I było mi - tak - wstyd. Za nich.
Owszem, nie wszyscy popełniają ten grzech.
Ale, idealistycznie i patriotycznie, chciałbym, abyśmy nie byli postrzegani jak turyści niemieccy, brytyjscy czy amerykańscy wizytujący Polskę. Tych, z kolei, widuję prawie na co dzień (akurat mieszkam w jednym z bardziej turystycznie popularnych miast).
I znowu, prawdopodobnie, jest to niewielka część odwiedzających. Co z tego - markę, niedobrą markę, potrafią wyrobić. Określenie "znowu ci pijani, rozkrzyczani, Angole" stało się standardem. Zwykłem wtedy sarkastycznie komentować "barbarzyńcy z Zachodu".
Autor opisał konkretne sytuacje. Fakt? Fakt.
Mamy udawać, że się nie zdarzają? A, i owszem, są rzeczywistością.
I tak, zdarzało mi się pozostawać przy angielskim (niemieckim nie władam, angielskim akurat tak) po to, aby nie kojarzono mnie z pewnymi osobnikami mojej narodowości, zachowującymi się w określony sposób - gdy byłem za granicą.
pozdrawiam
Witek rzekomo z miasta
26 Sierpnia, 2013 - 23:00
zwrócił się do Polaków po niemiecku.
Oni byli zwykłymi tłukami.
A kim był on?
Nie trzeba uogólniać
26 Sierpnia, 2013 - 21:26
Carmina
Polacy niczym specjalnym sie nie wyróżniają ani in ani in minus. Mozna spotkac za granica przestępców Polakow, chamów ale i całkie normalnych, porzecietnych oraz wręcz wspaniałych ludzi. Wielu Polaków ma dobra opinię , sa doceniani jako pracownicy, czesto uważani za kreatywnych, ale też pracowitych.
Fakt ,ze akurat gdy nas dotknie ich cwaniactwo chamsto to nas boli. Tyle ,że tak samo boli w Polsce gdzie na codzień zdarza nam sie z takimi osobnikami spotkać.Tyle ,ze też nie sa to "wszyscy" a właśnie tylko niektórzy
Ale przecież Pan też był Polakiem i zachowywał sie pan normalnie jak wszyscy. Być może ,ze w tej kolejce byli jeszcze inni Polacy, którzy tez z powodu wstydu za tych chamskich współrodaków ukryli swoją narodowość. Gdyby nie ukrywał Pan swojej narodowosci to dla innych byłby to właśnie dowod na to,ze nie wszyscy Polacy to cwaniacy. Zawsze jak słysze narzekania to pytam ty też taki jesteś , a twoja rodzina ,twoi znajomi? I zawsze okazuje się,ze nie. Skoro nie, to znaczy ,ze nie wszyscy. Naprawdę nas jest wielu. Kiedy ja Polka stoje w takiej kolejce, jak wszyscy,sama i nie odzywam się to skad ma Pan wiedzieć,ze jestem Polką normalnie zachowujaca się za ktorą nie musi sie Pan wstydzić?
Carmina
Panie jakoby z miasta,
27 Sierpnia, 2013 - 00:17
plączesz się pan w zeznaniach:
"i zaczął się wpychać przed mojego poprzednika, Francuza. Ten, najwidoczniej nie chcąc wywoływać awantury, wpuścił go przed siebie, czego ja bym nie zrobił"
A w kolejce po parówy to co pan zrobił? Wpuścił, czy nie wpuścił? Wpuścił, ale i zakapował Polaka Niemcom po niemiecku. Na promie nie zakapował, może nie zna francuskiego. I Polak wjechał bez napinki. Jeśli w ogóle tak było.
Panie miejski, a teraz wyobraź pan sobie, że stoisz po parówy, a dwa metry za panem stoi pana szef, dobry znajomy, sąsiad, wierzyciel itd. Już idę sobie wyobrazić jak mu pan, panie, odmawia tej drobnej uprzejmości.
Albowiem powiedziane było
27 Sierpnia, 2013 - 08:07
Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi.
kassandra
Re: Albowiem powiedziane było
27 Sierpnia, 2013 - 12:09
W sumie jestem wdzięczny za komentarze Szanownych Adwersarzy, ponieważ pomogły mi one w doprecyzowaniu tematu. Niezależnie od tego, co już miałem okazję wyrazić w moich komentarzach, chciałbym jeszcze dodać parę słów.
Otóż trzeba sobie jasno powiedzieć, że wchodzenie do kolejki poza kolejką (poza inwalidami i ciężarnymi, mającymi do tego prawo zwyczajowe) jest nieprzestrzeganiem reguł życia społecznego w celu zapewnienia sobie nieuprawnionych korzyści i jest tym samym nieuczciwe. Jest to w gruncie rzeczy w mniejszej skali to samo, co przyznawanie kolesiom zamówień bez publicznego przetargu, co zatrudnianie krewnych i znajomych na stanowiskach publicznych bez konkursu itp. Przy czym należy wyraźnie podkreślić, że przymiotniki „uczciwy”, czy „nieuczciwy” są absolutne. Nie można być trochę uczciwym, albo trochę nieuczciwym. Jest się albo jednym, albo drugim. W moim tekście chciałem zasygnalizować problem, ale okazało się, że dla wytłumaczenia nieuczciwego postępowania bohaterów mojej notatki szukano winy w moim postępowaniu, w gruncie rzeczy jedynie obserwatora postępowania nie fair moich, naszych rodaków. Czy należy zatem popierać nagannie postępujących rodaków?
Pytanie wynika stąd, że uznano m.in. także, iż zawsze powinno się popierać rodaków będących zagranicą. Jest to przejaw mentalności mafijnej, bo czyż należy pomagać także złodziejowi kluczącemu przed policją, albo popierać oszusta – dlatego, że pochodzi się z tego samego kraju? Owszem, jest się zobowiązanym do pomocy rodakowi i przede wszystkim wtedy, gdy jest w potrzebie – to jasne, ale nie, gdy miałoby się bronić jego naganne zachowanie.
Myślę, że dziesiątki lat panowania komuny w PRLu spowodowały zatarcie w świadomości społecznej granicy między dobrem i złem, wypaczenie wielu norm moralnych. W PRLu, gdzie sprawiedliwość socjalistyczna oznaczała wyzysk wszystkich pracujących, czyli niesprawiedliwość; gdzie wspólna własność oznaczała, że każdy mógł sobie wziąć to, co uważał za swoje, czyli że sankcjonowano nieoficjalnie złodziejstwo (chyba, że dał się złapać); gdzie cwaniactwo przy wymianie towarowej, bo za pieniądze nie można było wszystkiego kupić, zapewniało dostęp do dóbr, których nie starczało dla wszystkich, czyli gdzie uczono (się), jak zdobywać środki do życia z pominięciem, czyli ze szkodą innych członków społeczeństwa, musiało wywierać negatywny wpływ na charaktery. To - łącznie z kłamliwą propagandą, która zresztą dzisiaj jest jeszcze nachalniejsza niż za komuny, w której jeszcze bezczelniej niż kiedyś przekręca się znaczenie słów i pojęć, musiało piętnować i piętnuje nadal negatywnie sposób postrzegania dobra i zła. Liczy się najczęściej tylko własny interes.
Pamiętam, że Melchior Wańkowicz w swoich wojennych reportażach (II wojna światowa) wspomniał o tym, że kiedyś wyjechał na wieś i wróciwszy z zapasem bodaj tuzina jaj chciał się nimi podzielić z gospodarzami w Londynie. Anglicy odmówili stwierdzając, że jest wojna i że przepisy na ten czas przewidują jedynie jedno jajko tygodniowo na osobę. Dziwne, prawda? Ciekawe, jak postąpiliby w takiej sytuacji opisani przeze mnie kolejkowicze …
Pewnie, że również w innych narodach są złodzieje i oszuści, gangsterzy i nieuczciwi gracze, ale mnie interesują Polacy i dlatego napisałem w swoim polskim blogu do Polaków w polskiej sprawie, a nie do całego świata. A czy jestem Witek miejski, czy wiejski – nie ma dla tematu żadnego znaczenia. Podobnie, jak i inne poboczne aspekty mojego tekstu.
Witek
Rozśmieszył mnie ten "angielski przykład" :)
27 Sierpnia, 2013 - 14:42
Ciekawe, jakie szanse na przeżycie mieliby Polacy, gdyby ściśle trzymali się kartkowych przydziałów, serwowanych im za okupacji przez Niemców, albo później, w latach osiemdziesiątych, podczas kryzysu.
Polacy są przedsiębiorczy, zaradni i operatywni. Tylko dlatego jeszcze istnieją jako naród.
Pozdrawiam