KGB w BBN, czyli realizm BK

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Szczyptą swojej charyzmy podzielił się ze społeczeństwem prezydent Bronisław Komorowski. Dzisiaj głowa naszego państwa dywagowała sobie na temat realnego myślenia w kontekście bezpieczeństwa narodowego. Okazją do typowej gawędy prezydenta w stylu sabałowym była 20 rocznica powstania Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Ponieważ wiadomo wszystkim, że górala Sabały na blogu podrobić się nie da, toteż zacytuję najistotniejszy moim zdaniem fragment.

„Chciałbym wspomnieć ciepłą myślą i ministra Jerzego Milewskiego, Jurka. Chciałbym wspomnieć także i szefów BBN-u: Pana ministra Stasiaka, pana ministra Szczygłę. Chciałbym wspomnieć także inne osoby, które pracowały w BBN-ie, a które razem z prezydentem Kaczyńskim zginęły w katastrofie smoleńskiej. Myślę, że też w nawiązaniu do tej myśli o nich, to też trzeba gdzieś formułować oczekiwania na przyszłość: że w sprawach bezpieczeństwa będzie możliwe i będzie realne myślenie w kategoriach wykraczających poza interes własnego środowiska politycznego”.

Z tego fragmentu najbardziej fatalnie wróży Polsce fraza o realnym myśleniu, gdy zwrócimy uwagę na szczególny kontekst tej rocznicowej konferencji. Otóż zaproszony na nią został Nikołaj Patruszew, kolega Władimira Putina ze wspólnej służby w leningradzkim KGB. Potem był szefem FSB przy prezydencie Putinie, a dzisiaj kieruje Radą Bezpieczeństwa przy obecnym prezydencie Rosji.

„Wizyta Patruszewa ma status oficjalnej i odbywa się w ramach dialogu nawiązanego przez BBN z rosyjską Radą Bezpieczeństwa podczas wizyty Bronisława Komorowskiego w Moskwie 8 i 9 maja. To wtedy szef BBN gen. Stanisław Koziej umówił się z Patruszewem w sprawie regularnych polsko-rosyjskich konsultacji w kwestiach bezpieczeństwa” - pisze Gazeta Wyborcza.

Tak to wygląda właśnie: Komorowski nawiązał dialog, a Koziej się umówił – z kagiebistą. Wynika z tego faktu niezbicie, że pojednanie z Rosją, które oficjalnie niby przyhamowało po raporcie MAK, odbywa się teraz innymi kanałami – za pośrednictwem ludzi „z resortu, który robił Katyń”, jak ich wdzięcznie określił kiedyś Tomasz Nałęcz. Akurat ten rodzaj pojednania, który według Nałęcza jest wart każdej ofiary, przerabialiśmy czterdzieści pięć lat i nie wierzę, że Komorowski już zapomniał. Skwapliwość, z jaką odtwarza tamten peerelowski schemat, dowodzi, że dobrze wie, na czyim ołtarzu i w czyim interesie składa ofiarę.

Pamiętając, że Komorowski uważnie się wsłuchuje również w rady generała Jaruzelskiego pochodzącego z resortu, który długie dziesiątki lat ukrywał prawdę o Katyniu, nie można mieć wątpliwości, kto mu w duszy gra. Do tego dochodzą jego ciepłe myśli o Jerzym Milewskim. O tym samym Milewskim, który za PRL-u trudził się w Stronnictwie Demokratycznym, potem w Solidarności, ale i na emigracji w brukselskim Biurze Solidarności w Brukseli, potem przy Wałęsie właśnie w BBN, ale i przy Kwaśniewskim, który skwapliwie przejął go po poprzedniku. To o Milewskim powiedziała kiedyś Irena Lasota, że nikt nie zrobiłby gorszej roboty przeciwko konspiracyjnej Solidarności niż właśnie on, a odpowiedź, dlaczego tak postępował, znajduje się między innymi w archiwum KGB.

Jeśli jeszcze wspomnimy o niezwykłej admiracji prezydenta Komorowskiego dla postsowieckich Wojskowych Służb Informacyjnych (z serdeczną wzajemnością) ściśle, to można już mówić o globalnym ociepleniu w tym towarzystwie. To wszystko razem wzięte sprawia, że jasno widzimy, jak spójną wizję bezpieczeństwa narodowego ma prezydent III RP. Spójność doskonała jak za czasów Bieruta, gdy o nasze bezpieczeństwo dbało również ichnie KGB wspólnie z naszym MBP.

W tym kontekście zupełnie naturalnie brzmi dygresja prezydenta Komorowskiego na temat ministrów Stasiaka i Szczygły, którzy pełnili funkcje w BBN za czasów śp. Lecha Kaczyńskiego i wspólnie z nim zginęli w katastrofie smoleńskiej. Według małostkowej aluzji obecnej głowy naszego państwa ich myślenie nie wykraczało poza interes środowiska politycznego, które reprezentowali.

Dla Komorowskiego kagiebista na konferencji BBN to realne myślenie. Tak porażająco realne, że narzuca się pytanie, kogo on właściwie reprezentuje? Dla bliskich współpracowników tragicznie zmarłego prezydenta myślenie o bezpieczeństwie narodowym Polski w kategoriach Komorowskiego to była po prostu historia z innej bajki. Z sowieckiej bajki.

http://wpolityce.pl/view/6673/Sp__W__Stasiak_i_A__Szczyglo_dbali_tylko_o_interes_wlasnego_srodowiska_politycznego__Bronislaw_Komorowski_na_XX_leciu_BBN_.html

http://wyborcza.pl/1,75248,9027497,Rosyjski_lacznik_przyjezdza_do_Warszawy.html#ixzz1CbqvTr8P

http://www.abcnet.com.pl/node/3143

Brak głosów

Komentarze

Czekać tylko na rewizytę gen. Kozieja w Rosji.

Ten im da do wiwatu!

Vote up!
0
Vote down!
0
#131023

Nie będzie zmiłuj się!

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#131027

swój zawsze ciągnie do swojego.

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#131034

To prawda, natura ciągnie wilka do lasu.

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#131137