OFE czyli Poland`s Pension Swindle

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski doczekali się wreszcie poważnej i fachowej recenzji na temat uprawianej przez rząd inżynierii finansowej. I to w dodatku od uznanej światowej instytucji, jaką jest niewątpliwie „Wall Street Journal”. Teraz już nie mogą mówić, że krytykują ich tylko autorzy reformy emerytalnej OFE albo nienawistna opozycja.

Właściwie jedyne co rządowi Tuska pozostaje na swoją obronę, to jakaś solidnie podbudowana teoria spiskowa – dwaj panowie B (Balcerowicz z Buzkiem) oraz udziałowcy Powszechnych Towarzystw Emerytalnych (banki oraz ubezpieczyciele) wykorzystali swoje międzynarodowe koneksje i wymusili napisanie tego artykułu. Graś z Ostachowiczem będą musieli tylko to jakoś sfabularyzować.

Bo artykuł wali w rząd Tuska jak w bęben już w nagłówku: „Polski Szwindel Emerytalny” (Poland`s Pension Swindle). Mocno powiedziane, nie ma co, sam mistrz politycznego chamstwa z Ichniego Ruchu by się nie powstydził. Nawet czerscy w żałobnym tonie piszą, że taka publikacja to powód do zmartwienia dla ekipy dokonującej skoku na kasę OFE, nie wspominając już o wiarygodności finansowej Polski. Dla rządu dołujący musi być zwłaszcza fragment, że gdyby jakiś bank wykonał podobny numer jak rząd Tuska, to ani chybi jego szef znalazłby się w pudle.

Ale "WSJ" pisze o szwindlu niestety tylko w kontekście konfiskaty i umorzenia obligacji rządowych, która to operacja zmniejsza dług publiczny na papierze i pozwala dalej zadłużać państwo. Natomiast sam projekt OFE uważa za „nowoczesny system kapitałowy”, co jest oczywiście bzdurą, bo z punktu widzenia emerytów to też jest nielichy szwindel. W zasadzie można napisać, że jeśli chodzi o OFE, to ze szwindlami jest podobnie jak z tymi kamieniami w ludowej piosneczce: Kamień na kamieniu, pod kamieniem kamień, a na tym kamieniu jeszcze jeden kamień.

Bowiem pierwszy szwindel polegał na tym, że przyszli emeryci od początku reformy emerytalnej lekką rączką zapłacili OFE ok. 17 mld złotych za usługę beznadziejnego zarządzania ich funduszami. A trzeba dodać, że wysokość opłat nie zależała od wyników osiąganych przez zarządzających. Na przykład w roku 2008 OFE straciły ok. 20 mld złotych, a instytucje zarządzające zarobiły 2 mld złotych. Piękna fucha, nie ma dwóch zdań! O ten, jakże dziwny casus ustawy, która na takie numery pozwala należałoby zapytać twórców reformy, czyli dwóch panów B przede wszystkim.

Jak obliczono w roku 2013, nasz tak zachwalany przez Wall Street Journal „nowoczesny system kapitałowy”, czyli OFE, przynosił mniejsze stopy zwrotu od zusowskiej waloryzacji kont, a także od stopy zwrotu Funduszu Rezerwy Demograficznej. To jest dopiero sztuczka godna Ostapa Bendera, niezapomnianego Wielkiego Kombinatora z powieści „Dwanaście Krzeseł”!

Oczywiście "WSJ" ma rację, pisząc o drugim szwindlu, jakim jest przekręt rządu Tuska – pod pozorem reformy systemu i aż boleśnie pozornego zmniejszenia długu publicznego, dokonuje się zupełnie jawnej grabieży środków zgromadzonych przez ludzi. Środków, które trzeba będzie i tak wypłacić w przyszłości emerytom. A wszystko po to, żeby Tusk mógł dalej zaciągać długi, czyli utrzymywać swój rząd akonto zadłużania przyszłych pokoleń.

Trzeci szwindel, ukryty pod tymi dwoma szwindlami, tkwi w przedstawianiu projektu OFE jako mającego alternatywę jedynie w żałosnej nieudolności państwa. Jako powrotu do systemu nakazowo-rozdzielczego, bezpośredniego sterowania, podnoszenia podatków i wręcz komuny. Jest to oczywiste kłamstwo, bo przecież państwo potrafi zarządzać co najmniej podobnie jak zarządzane są obecnie OFE. Państwo w przypadku tak zwanego repartycyjnego (czyli zusowskiego) systemu emerytalnego nie tyle grzeszy brakiem nowoczesności lub nieudolnością, co jest skorumpowane przez władzę.

System emerytalny jest bowiem poddany władzy, a nie państwu i działa tak, jak mu władza pozwala i nakazuje. Gdyby państwo jako organizacja było skazane na systemową nieudolność, to również każdy system emerytalny jest z góry skazany na niepowodzenie i bankructwo, gdyż działałby w ograniczeniach przez to nieudolne państwo stworzonych. Przedstawianie wrodzonej nieudolności państwa jako alternatywy dla OFE to też szwindel. Bowiem poza wszystkim, każdy głupi potrafi tak zarządzać OFE, jak to jest czynione według obecnej ustawy – czyli brać ogromne pieniądze bez żadnych zobowiązań co do efektów.

I tu wyłania się nam coś na kształt czwartego szwindla, bo ja jakoś nie mogę uwierzyć, że twórcy projektu OFE oraz całościowego projektu reformy emerytalnej nie potrafili przewidzieć najprostszych konsekwencji swoich pomysłów. A nie przewidzieli, że system w którym państwo zadłuża się (emituje obligacje), żeby przekazać komuś(OFE) część składki emerytalnej, a ten ktoś(OFE) zamienia ową składkę na te właśnie obligacje, jest systemem absurdalnym i generuje dług publiczny. Nie przewidzieli także niby prostego faktu, że całkowite oderwanie opłaty za zarządzanie od efektów tego zarządzania jest oczywistą patologią. Bardzo wielu oczywistych konsekwencji nie przewidzieli.

Dziwnym trafem jedną rzecz chyba przewidzieli, że dla powodzenia takiego numeru będzie niezbędna tarcza medialna. Wszystkie OFE posiadają znaczące udziały w największych prywatnych mediach w Polsce. Są więc ważnymi graczami medialnymi, a jeden z funduszy działa wręcz pod marką wielkiej stacji telewizyjnej. Można więc powiedzieć, że OFE zapewniły sobie niejako obrońców z własnego nadania. Nikt z beneficjentów projektu OFE nie mógł jednak przewidzieć, że trafi im się rząd, który wszystko, czego się dotknie – choćby to był złoty interes - zamienia w gówno (tu z czarującym uśmiechem kłaniam się adminowi). Zupełnie jak jakieś pokraczne alter ego legendarnego Midasa. Potknęli się na Tusku.

Brak głosów

Komentarze

każdy system repartycyjny pomniejsza kapitał wejściowy, bowiem musi opłacać koszta dokonywanej przez siebie, najczęściej zupełnie (z punku widzenia właściciela kapitału) zbędnej repartycji. A więc państwowa armia dostanie mniej pieniędzy niż zaciężna prywatna, szkoły państwowe będą uboższe niż te opłacane bezpośrednio przez rodziców (lub fabrykantów potrzebujących wykwalifikowanej siły roboczej), przychodnie państwowe... etc., etc.
Natomiast fakt, że składki emerytalne mają tak bardzo odwleczony w czasie moment zwrotu kapitału jest czystym zaproszeniem do dokonywania szwindli i przekrętów. Ot, spadek po Prusaku Bismarcku...
Odkłaniam się z uśmiechem (chociaz nie wiem czy równie czarującym :))
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#386997

"każdy system repartycyjny pomniejsza kapitał wejściowy, bowiem musi opłacać koszta dokonywanej przez siebie, najczęściej zupełnie (z punku widzenia właściciela kapitału) zbędnej repartycji"

Ale w takiej logice każda operacja jest zbędna i każdy system do kitu. Jedynym pewnym systemem, w którym kapitał wyjściowy się teoretycznie nie pomniejsza jest przysłowiowa skarpeta albo materac. Ale i tu jest podatność na inflację albo zgoła wymianę pieniędzy.
A skoro już mówimy o szkodliwości repartycji w państwowym systemie, to nie zapominajmy o drapieżnej chciwości biznesu, która właśnie w OFE święci triumfy. A co to za różnica dla emeryta, czy okrada go nieudolna władza, czy sprawny złodziej prywatny?
Nie wierzę, zresztą nigdy nie wierzyłem, że państwo jest z gruntu nieudolne, to bzdura.

seaman

Vote up!
0
Vote down!
0

seaman

#387028