A Kaczyński w Krakowie...

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Już kilka dni temu minister Sienkiewicz wyraził ubolewanie podszyte wściekłością, że Jarosława Kaczyńskiego i PiS zabraknie na Marszu Niepodległości organizowanym pod auspicjami narodowców. Ministrowi pozostało więc tylko żałosne szyderstwo. Nawet trudno mu się dziwić, rząd Tuska już był w ogródku, już witał się z gąską, ale nadzieje spełzły na niczym, przyjdzie się pochlastać, bo Kaczyński w Krakowie.

Trzeba się było obejść ordynarną naparzanką nopowców z lewacką żulią zwaną nie wiedzieć czemu squatersami. Słowem święto dla czerskich smutne, bo bez żadnych korzyści politycznych. A powiedzmy sobie szczerze, że paradygmatem dla czerskich mediów jest uszczerbek na wizerunku PiS. Tymczasem Kaczyński w Krakowie...

Ciekawa historia, bo obie strony solidarnie imputują policji prowokację – żulersi, że policja słabo się za nimi ujmowała i zwlekała z pomocą; a narodowcy, że to władza własnymi ręcami usiłowała spalić żulersów. A działo się przecież więcej, spalono po raz kolejny durną tęczę na Placu Zbawiciela; obrzucono racami przybytek braci Moskali i palono ich flagi, a przy okazji poszła z dymem budka policyjna. Był, a jakże, gaz łzawiący, a z drugiej strony na policjantów poleciały butelki i kamienie; nawet ranni byli...a Kaczyński w Krakowie.

Było więc piękne tło do ataku na Kaczyńskiego, że tylko ręce zacierać, ale nic z tego nie wyszło, cała zadyma na nic. Najlepszy medialny specjalista nie wykrzesze czegoś antypisowskiego ze zdjęcia burdy lewacko-oenerowskiej z prowokującą policją w tle. Tym bardziej, że nopowcy nawoływali do bojkotu Kaczyńskiego. I jak go tu przypiąć do zadymy?! A tak się pięknie zapowiadało. Teraz minister Sienkiewicz gryzie pazury, bo ile pracy organicznej organów poszło na marne. Szkoda nawet gadać! A Kaczyński w Krakowie...

Mają także zagwozdkę czerscy, jak tu dokooptować Kaczyńskiego do tego warszawskiego chaosu, bo to aż z Krakowa trzeba jakiś wspólny mianownik podciągnąć. Nie uśmiecha się dzisiaj życie do cyngli medialnych, oj nie uśmiecha. Trzeba będzie prawdopodobnie jakieś karkołomne konstrukcje polityczne budować, nie obejdzie się bez naciąganych analogii i wciskania ordynarnej ciemnoty. Nawet rutynowa kalumnia ciskana w stronę Kaczyńskiego, że posiał wiatr i teraz zbiera burzę nie da się tutaj zastosować, bo wychodzi groteska: zasiał wiatr w Warszawie, a sam pojechał kontemplować spokój w Krakowie?

A w Krakowie, jak to w Krakowie: spokój, wieńce, kwiaty, przemarsz z Wawelu, przemówienia pod krzyżem katyńskim, goście z Węgier. Narodowe sanktuarium zobowiązuje. Nawet NOP nie narozrabiał zbyt wiele, skończyło się na spaleniu flagi unijnej, czyli małe piwo. A na koniec lekcja śpiewania patriotycznego. Sielanka jednym słowem i to pod auspicjami PiS oraz Gazety Polskiej.

Za to w stolicy modelowa kotłowanina, że tylko palce lizać - kibole, anarchiści, nacjonaliści, faszyści i bolszewicy w jednym kotle warszawskim. Płoną samochody, strzelają race, świeci upiornym płomieniem lewacka tęcza; gaz łzy wyciska, dym zasnuwa krajobraz bitewny; lecą flaszki, brukowce i wyzwiska; padają ranni policjanci i demonstranci. Władza się stara jak może, nawet ochronę ambasady braci Moskali odpuściła, żeby dać rządowi poręczny pretekst do ataku na PiS. A Kaczyński w Krakowie...

Brak głosów