Łukasz Warzecha: żegnaj, żegnaj, baj baj! Z dedykacją dla córki pani premier
Córka pani premier deklaruje, że w razie wygranej PiS zamierza wyjechać z Polski. Tomasz Lis, powodowany zapewne histerycznym strachem przed utratą wygodnych i doskonale płatnych posad w telewizji podobno publicznej i "Newsweeku", każdego dnia wrzuca do sieci teksty jak żywcem wyjęte ze skeczu Górskiego. "PiS cofnie nas o dekady!" - lamentuje Dominika Wielowieyska z Gazety Wyborczej". Jednym słowem, spadnie na nas dziesięć plag egipskich. A może raczej - pisowskich - pisze Łukasz Warzecha Co się zdarzy na drugi dzień po ewentualnym zwycięstwie PiS w wyborach parlamentarnych? Gdyby sądzić na podstawie niektórych wypowiedzi i deklaracji - nastąpi Armagedon. Rozpoczną się masowe aresztowania przedsiębiorców, zamknięte zostaną hipermarkety, członkowie PO znajdą się w jakiejś nowej Berezie Kartuskiej, gdzie osobiście będzie ich torturował Joachim Brudziński. Zostaniemy wyrzuceni z Unii Europejskiej i obłożeni gigantycznymi kontrybucjami przez "cywilizowany świat", a w każdą niedzielę patrole złożone z wikarego, członka PiS i pań z Rodziny Radia Maryja będą przymusowo wyciągać ludzi na mszę. Będzie "duszna atmosfera" - jak przepowiada "Newsweek" piórem zasłużonej prorządowej dziennikarki Renaty Kim.Kiedy Robert Górski tworzył swój kultowy skecz o tym, co będzie, "gdy PiS dojdzie do władzy", myślał pewnie, że groteskowość "Macierewicza w skórzanym płaszczu", urzędującego na Szucha, o którym mowa w skeczu, będzie jasna dla każdego. Jak się okazuje, życie dogoniło kabaret.
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 464 odsłony
Komentarze
Ja bym córki pani Kopacz w kraju na siłę nie zatrzymywał.
14 Października, 2015 - 21:44
"Gdy czytałem wywody pani Katarzyny Kopacz-Petranyuk, przypomniała mi się Maria Peszek, córka znanego (i świetnego) aktora, która swego czasu w słynnym wywiadzie oznajmiła, że "jakby coś" (czyli: gdyby na przykład wybuchła wojna), to ona "spier...a". Trzeba przyznać, że postawa pani Peszek jest jednak bardziej zrozumiała i racjonalna niż postawa córki pani premier. Wszak pani Peszek mówiła o reakcji na jak najbardziej realne, namacalne niebezpieczeństwo, podczas gdy pani Kopacz-Petranyuk mówi o strachach urojonych i krążących gdzieś w rejonach ostrej paranoi.
Ja bym córki pani Kopacz w kraju na siłę nie zatrzymywał. Ba, nie zatrzymywałbym nawet samej pani premier. Na obsesje i paranoje nie ma dobrego lekarstwa. "Żegnaj, żegnaj, baj baj!" - jak śpiewał Kuba Sienkiewicz. I krzyżyk na drogę. "
]]>http://wiadomosci.wp.pl/kat,141202,title,Lukasz-Warzecha-zegnaj-zegnaj-b...]]>