Zleciłem kiedyś znajomemu pewne drobne roboty budowlane, zawsze przewożę mu narzędzia, bo facet nie ma auta. Gdy się już rozłożył poprosił, abym przyniósł mu jakieś radyjko, coby mu brzęczało, bo tak po cichu to sie kiepsko pracuje. Pytam się go co się stało z jego radyjkiem, pamiętam, że zawsze miał swoje...
- Aaaa, kuźwa skopałem go, bo już nie mogłem słuchać o tych "suchych pochwach"... -...