Nic nie rozumiem:
Pan Komorowski, przegrawszy wieczorem pierwszą turę wyborów, rano wyciągnął kartkę.
Odruchowo sprawdziłem, czy nie czerwoną – jednak nie:
białą i pomiętą nieco.
Myślałem, że to ta kartka, której zapomniał wrzucić do urny, ale w telewizji przecież parę razy pokazywali, że kartkę swoją wrzucił, czyli to musiała być inna kartka.
I rzeczywiście – była inna:
Pan Komorowski odczytał...